[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Glen rzeczywiście sprawiał wrażenie, żenasze plany małżeńskie traktuje poważnie.Nasz szalony romanstrwał przez następne dwa tygodnie.Zamieszkał u mnie, ja wkoło roz-powiadałam, że wychodzę za mąż.Z chwilą gdy się wprowadził, wszystko się zmieniło.Nagle czter-dziestopięciominutowa podróż do pracy stała się nie do wytrzyma-nia, chociaż jeszcze tydzień wcześniej bez problemów pokonywał tętrasę każdego wieczoru w obu kierunkach.Zaczął mi przygryzać, cze-go dotąd nigdy nie robił, przeciwnie, zawsze był niezwykle wobecmnie elegancki.Raz, gdy prowadząc samochód wjechałam w złąprzecznicę, rozwrzeszczał się na mnie okropnie, wyzywał od idiotek,poniżał.Innym razem, kiedy nie mogłam zdecydować się, w co sięubrać, popatrzył na mnie z obrzydzeniem i wycedził z przekąsem, żegdybym nie była otyła, nie miałabym problemu.Pózniej przyczepił się, że jestem łatwa, bo za szybko poszłamz nim do łóżka.Faza awantur i nieporozumień trwała kilka tygodni.Zbliżały się święta Bożego Narodzenia, które mieliśmy spędzić u ro-dziców Glena.W tym miejscu warto wspomnieć, że ich nie znałam,nigdy nie spotkałam również żadnych jego przyjaciół.Na pewno wie-działam tylko, gdzie pracuje, ponieważ raz tam dzwoniłam, innych da-nych nie mogę potwierdzić.Tyle gwoli wyjaśnienia, a teraz wracajmydo tematu.Dwa lub trzy dni przed świętami po przyjściu z pracystwierdziłam, że z domu zniknęły wszystkie rzeczy Glena.Na lodów-ce leżała kartka.Pisał, że coś mu wypadło, że zadzwoni i wyjaśni.Narazie nie może poradzić sobie ze wszystkim.I tyle.Wyjechał i już.My-ślałam, że zaraz się odezwie, ale telefon milczał.Szalałam ze zdener-wowania, martwiłam się, że coś mu się stało.Jezdził bardzo szybko,może nie uważał i miał wypadek.Jeśli tak było, to przecież nikt niewiedział, kogo zawiadomić.Doszłam do wniosku, że przydarzyło sięcoś strasznego, w przeciwnym razie na pewno by się odezwał.Szukając sposobu na skontaktowanie się z Glenem, przewertowa-łam w domu wszystkie papiery.Wreszcie na starym rachunku tele-fonicznym znalazłam numer, pod który dzwonił w Nowym Jorku.Za-telefonowałam, odebrał jego przyjaciel.Powiedziałam mu o swoichkłopotach.Tego samego dnia zadzwonił Glen (kolega bez trudu goodnalazł) ze straszną awanturą, że go tropię.Mówił, że była żonachce pozbawić go majątku, jest bardzo zajęty i nie ma do mnie gło-wy.Krzyczał, że nie mam prawa go śledzić.W jednej chwili cały świat zwalił mi się na głowę.To on parł domałżeństwa, wymusił na mnie, żebym powiadomiła o naszych pla-nach moich rodziców i przyjaciół.Domagał się, żebym zerwała z inny-mi mężczyznami i powiedziała im, że wychodzę za mąż.Sama nie mo-gę uwierzyć, że zrobiłam, jak mi kazał.Chyba urzekł mnie obietnicązaopiekowania się mną.Nie bacząc na krzywdę, jaką mi wyrządził, napisałam do niegodługi list, w tonie wyraznie pojednawczym.Prosiłam o wyjaśnienie,chciałam wiedzieć, co naprawdę się wydarzyło, że mnie zostawił.Przecież zasługiwałam na kilka szczerych słów.Zadzwonił miesiącpózniej w środku nocy z czymś w rodzaju przeprosin.Tłumaczył, żenie czuje się na siłach być z kimś na stałe, że sprawy między namirozwijały się za szybko.Prosił o przebaczenie, chciał znowu zobaczyćsię ze mną.Nie zgodziłam się, bo byłam zbyt rozbita i nieszczęśliwa.Wiem, powinnam być bardziej ostrożna od samego początku, ale- jak wiesz - kobiety lubią wierzyć w cuda.Pragnęłam, żeby spełni-ły się moje marzenia, i tylko to się dla mnie liczyło.Wszystko byłozupełnie jak w filmowym romansie, ale niestety seans się skończył.Nie wszystkie epizody w stylu Houdiniego mają aż tak drama-tyczny przebieg.Niemniej zawsze są bardzo bolesne.Mężczyzni, któ-rzy zachowują się w ten sposób, mają najcięższą postać fobii przedzwiązaniem się.Nagle coś przychodzi im do głowy i wpadają w pani-kę.Owładnięci strachem chcą uciec jak najdalej.Nie godzą się nażadne dyskusje, nie chcą popracować nad problemem.Zdają sobiesprawę, że ich zachowanie nie ma żadnego racjonalnego wytłuma-czenia, ale mają to w nosie.Mężczyzna ucieka, bo boi się, że jeśliujawni swoje emocje, kobieta będzie naciskała na omówienie pro-blemu, a tego on właśnie najbardziej nie chce.Woli oddalić się jaknajszybciej, bo czuje się fatalnie i nie pozwoli na jakiekolwiek opóz-nianie momentu odejścia.Mężczyzni, z którymi rozmawiałem, porównywali swoje doświad-czenia do stanu upojenia alkoholowego, a następnie trzezwienia.Najpierw ochoczo, bez zastanowienia oddają się nowej miłości, a po-tem nagle, pewnego dnia, trzezwieją z przemożnym pragnieniemwyplątania się ze związku.Mężczyzni ci, przeważnie już po fakcie,mają poczucie winy, są zawstydzeni swoim zachowaniem, dlategochcą zapomnieć o całej sprawie.Kobiety są nierzadko zupełnie za-szokowane rozwojem wypadków i oczekują wyjaśnień.Sztuczka Houdiniego - raz jest, raz go nie maJedną z odmian zespołu Houdiniego obserwujemy u mężczyzn,którzy znikają i ponownie pojawiają się regularnie w pewnym okre-87sie, czasem proces ten trwa latami.Poniżej opiszę typowy przypa-dek.Monika poznała Jerry'ego wiosną na przyjęciu.Już pod koniecczerwca rozmawiali o połączeniu zarówno gospodarstw, jak i karierzawodowych.Oboje pracowali w biurach podróży i Jerry gorąco na-mawiał Monikę do założenia wspólnej agencji turystycznej.Dziew-czyna poważnie potraktowała propozycję i zaczęła rozglądać się zaodpowiednim lokalem na biuro.Tymczasem Jerry zniknął po week-endzie, który spędzili razem z ośmioletnią córką Moniki na począt-ku lipca.Odpoczywali w jej rodzinnym domu, w niedzielę wieczo-rem Jerry odjechał samochodem i więcej się nie odezwał.Monikapróbowała nawiązać z nim kontakt, ale po kilku telefonach bez od-zewu zrezygnowała.Ni z tego, ni z owego pojawił się w listopadziena Zwięto Dziękczynienia.Tłumaczył, że wyjechał w lipcu, bo niemógł poradzić sobie z ogromem uczuć, jakie do niej żywił [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl centka.pev.pl
.Glen rzeczywiście sprawiał wrażenie, żenasze plany małżeńskie traktuje poważnie.Nasz szalony romanstrwał przez następne dwa tygodnie.Zamieszkał u mnie, ja wkoło roz-powiadałam, że wychodzę za mąż.Z chwilą gdy się wprowadził, wszystko się zmieniło.Nagle czter-dziestopięciominutowa podróż do pracy stała się nie do wytrzyma-nia, chociaż jeszcze tydzień wcześniej bez problemów pokonywał tętrasę każdego wieczoru w obu kierunkach.Zaczął mi przygryzać, cze-go dotąd nigdy nie robił, przeciwnie, zawsze był niezwykle wobecmnie elegancki.Raz, gdy prowadząc samochód wjechałam w złąprzecznicę, rozwrzeszczał się na mnie okropnie, wyzywał od idiotek,poniżał.Innym razem, kiedy nie mogłam zdecydować się, w co sięubrać, popatrzył na mnie z obrzydzeniem i wycedził z przekąsem, żegdybym nie była otyła, nie miałabym problemu.Pózniej przyczepił się, że jestem łatwa, bo za szybko poszłamz nim do łóżka.Faza awantur i nieporozumień trwała kilka tygodni.Zbliżały się święta Bożego Narodzenia, które mieliśmy spędzić u ro-dziców Glena.W tym miejscu warto wspomnieć, że ich nie znałam,nigdy nie spotkałam również żadnych jego przyjaciół.Na pewno wie-działam tylko, gdzie pracuje, ponieważ raz tam dzwoniłam, innych da-nych nie mogę potwierdzić.Tyle gwoli wyjaśnienia, a teraz wracajmydo tematu.Dwa lub trzy dni przed świętami po przyjściu z pracystwierdziłam, że z domu zniknęły wszystkie rzeczy Glena.Na lodów-ce leżała kartka.Pisał, że coś mu wypadło, że zadzwoni i wyjaśni.Narazie nie może poradzić sobie ze wszystkim.I tyle.Wyjechał i już.My-ślałam, że zaraz się odezwie, ale telefon milczał.Szalałam ze zdener-wowania, martwiłam się, że coś mu się stało.Jezdził bardzo szybko,może nie uważał i miał wypadek.Jeśli tak było, to przecież nikt niewiedział, kogo zawiadomić.Doszłam do wniosku, że przydarzyło sięcoś strasznego, w przeciwnym razie na pewno by się odezwał.Szukając sposobu na skontaktowanie się z Glenem, przewertowa-łam w domu wszystkie papiery.Wreszcie na starym rachunku tele-fonicznym znalazłam numer, pod który dzwonił w Nowym Jorku.Za-telefonowałam, odebrał jego przyjaciel.Powiedziałam mu o swoichkłopotach.Tego samego dnia zadzwonił Glen (kolega bez trudu goodnalazł) ze straszną awanturą, że go tropię.Mówił, że była żonachce pozbawić go majątku, jest bardzo zajęty i nie ma do mnie gło-wy.Krzyczał, że nie mam prawa go śledzić.W jednej chwili cały świat zwalił mi się na głowę.To on parł domałżeństwa, wymusił na mnie, żebym powiadomiła o naszych pla-nach moich rodziców i przyjaciół.Domagał się, żebym zerwała z inny-mi mężczyznami i powiedziała im, że wychodzę za mąż.Sama nie mo-gę uwierzyć, że zrobiłam, jak mi kazał.Chyba urzekł mnie obietnicązaopiekowania się mną.Nie bacząc na krzywdę, jaką mi wyrządził, napisałam do niegodługi list, w tonie wyraznie pojednawczym.Prosiłam o wyjaśnienie,chciałam wiedzieć, co naprawdę się wydarzyło, że mnie zostawił.Przecież zasługiwałam na kilka szczerych słów.Zadzwonił miesiącpózniej w środku nocy z czymś w rodzaju przeprosin.Tłumaczył, żenie czuje się na siłach być z kimś na stałe, że sprawy między namirozwijały się za szybko.Prosił o przebaczenie, chciał znowu zobaczyćsię ze mną.Nie zgodziłam się, bo byłam zbyt rozbita i nieszczęśliwa.Wiem, powinnam być bardziej ostrożna od samego początku, ale- jak wiesz - kobiety lubią wierzyć w cuda.Pragnęłam, żeby spełni-ły się moje marzenia, i tylko to się dla mnie liczyło.Wszystko byłozupełnie jak w filmowym romansie, ale niestety seans się skończył.Nie wszystkie epizody w stylu Houdiniego mają aż tak drama-tyczny przebieg.Niemniej zawsze są bardzo bolesne.Mężczyzni, któ-rzy zachowują się w ten sposób, mają najcięższą postać fobii przedzwiązaniem się.Nagle coś przychodzi im do głowy i wpadają w pani-kę.Owładnięci strachem chcą uciec jak najdalej.Nie godzą się nażadne dyskusje, nie chcą popracować nad problemem.Zdają sobiesprawę, że ich zachowanie nie ma żadnego racjonalnego wytłuma-czenia, ale mają to w nosie.Mężczyzna ucieka, bo boi się, że jeśliujawni swoje emocje, kobieta będzie naciskała na omówienie pro-blemu, a tego on właśnie najbardziej nie chce.Woli oddalić się jaknajszybciej, bo czuje się fatalnie i nie pozwoli na jakiekolwiek opóz-nianie momentu odejścia.Mężczyzni, z którymi rozmawiałem, porównywali swoje doświad-czenia do stanu upojenia alkoholowego, a następnie trzezwienia.Najpierw ochoczo, bez zastanowienia oddają się nowej miłości, a po-tem nagle, pewnego dnia, trzezwieją z przemożnym pragnieniemwyplątania się ze związku.Mężczyzni ci, przeważnie już po fakcie,mają poczucie winy, są zawstydzeni swoim zachowaniem, dlategochcą zapomnieć o całej sprawie.Kobiety są nierzadko zupełnie za-szokowane rozwojem wypadków i oczekują wyjaśnień.Sztuczka Houdiniego - raz jest, raz go nie maJedną z odmian zespołu Houdiniego obserwujemy u mężczyzn,którzy znikają i ponownie pojawiają się regularnie w pewnym okre-87sie, czasem proces ten trwa latami.Poniżej opiszę typowy przypa-dek.Monika poznała Jerry'ego wiosną na przyjęciu.Już pod koniecczerwca rozmawiali o połączeniu zarówno gospodarstw, jak i karierzawodowych.Oboje pracowali w biurach podróży i Jerry gorąco na-mawiał Monikę do założenia wspólnej agencji turystycznej.Dziew-czyna poważnie potraktowała propozycję i zaczęła rozglądać się zaodpowiednim lokalem na biuro.Tymczasem Jerry zniknął po week-endzie, który spędzili razem z ośmioletnią córką Moniki na począt-ku lipca.Odpoczywali w jej rodzinnym domu, w niedzielę wieczo-rem Jerry odjechał samochodem i więcej się nie odezwał.Monikapróbowała nawiązać z nim kontakt, ale po kilku telefonach bez od-zewu zrezygnowała.Ni z tego, ni z owego pojawił się w listopadziena Zwięto Dziękczynienia.Tłumaczył, że wyjechał w lipcu, bo niemógł poradzić sobie z ogromem uczuć, jakie do niej żywił [ Pobierz całość w formacie PDF ]