[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Drzewa nie- gencji, by zapamiętać, że najlepsza wyżerka czeka za kolumną rannych Ko-ustannie wibrowały dzwiękiem ciężkich repulsorów i turbowentylatorów.Wibra- runnai.Dlatego właśnie maruderzy rzadko nas doganiali.cja przechodziła w wycie, potem opadała do owadziego brzęczenia, mieszała Byliśmy, jak mawiał Nick, ruchomym bufetem.się w roje i rozdzielała na pojedyncze elementy, które zataczały ósemki po nie- Dlatego też GFW nie zostawiał straży przy więzniach.widocznym niebie.Od czasu do czasu z góry spadał na dżunglę snop ognia,przydając mrokowi leśnemu ostrych pomarańczowych odblasków, rzucając Było ich wszystkiego dwudziestu ośmiu, dwa tuziny poszukiwaczy i czwórkaczarne cienie na zielone liście.dzieci.Szperaczom pozwolono wlec się, jak komu było wygodniej, nawet i ciągnąćNie sądzę, aby rzeczywiście próbowali w coś trafić.tych, którzy nie mogli iść samodzielnie, na mniejszej wersji toboganów, podczepionychNękali nas nieustannie, często strzelając na oślep przez sklepienie dżungli do trawiaków.lub przemykając nad naszymi głowami, by miotaczami płomieni Sunfire podpa- Byli pilnowani jedynie przez dwóch strażników akków Vastora i sześć groznychlać całe jej wielkie połacie.Wszelkie próby odpowiedzi ogniem na ogień ozna- psów akk; jak wyjaśnił Vastor Mace'owi, potrzebnych tylko po to, aby się upewnić, żeczałyby zdradzenie naszych pozycji ich strzelcom, dlatego mogliśmy jedynie Balawai nie ukradną rannym Korunnai broni ani żywności, ani też nie zaatakują w innyuciekać pod koronami drzew i mieć nadzieję, że nas nie widzą.sposób.Strażnicy nie potrzebowali nawet miotaczy; jeśli jakiś więzień życzył sobiePartyzanci prawie się tym nie przejmowali.Wlekli się swoim rytmem - ci, oddalić się w kierunku dżungli, nikt mu w tym nie zamierzał przeszkadzać.którzy mogli chodzić - ze spuszczonymi głowami, jakby już się pogodzili z my- W końcu i tak wszystkich ich to czeka: odarci z wszelkich dóbr, z wyjątkiemślą, że prędzej czy pózniej jeden z tych ognistych dywanów spadnie właśnie na odzieży i butów, zostaną porzuceni w dżungli, aby samotnie szukać bezpiecznychnich.Jako Korunnai z krwi i kości, nigdy nawet jednym słowem nie poskarżyli miejsc, jeśli uda im się na takowe trafić.się na swój los, a przy tym prawie wszyscy mogli czerpać siły z Mocy - z pele- Tan pel trokal.Sprawiedliwość dżungli.kotanu - co pozwalało im utrzymywać się na nogach.Mace pochylił się nad szyją trawiaka, aby cicho szepnąć do ucha Vastorowi:Tych, którzy nie mogli chodzić, popakowano jak bagaż na grzbiety trawia- - Skąd wiesz, że nie zawrócą wzdłuż linii marszu? Wielu rannych ledwie idzie.ków.Większość zwierząt niosła teraz wyłącznie rannych: dostawy i urządzenia Balawai mogą uważać, że kilka sztuk broni i zapasy są warte ryzyka.złupione Balawai jechały na prymitywnych, ale mocnych toboganach, które Vastor wyszczerzył garnitur spiczastych zębów.trawiaki ciągnęły za sobą.Nie czujesz ich? Są w dżungli, ale nie z dżungli.Nie mogą nas zaskoczyć.W czasie marszu GFW musiała znosić najnowszą taktykę milicji: nocne - Więc dlaczego wciąż tutaj są?wypady.Wydawało się, że raczej nie mają nadziei na schwytanie nas i że nie o Jest jasno - zagrzmiał Vastor, machnięciem dłoni wskazując na zielono podświe-to im chodzi.Zamiast tego, kanonierki latały wysoko nad naszymi głowami i tlone liście nad ich głowami.- Dzień należy do kanonierek.Więzniowie dostaną tanstrzelały w dół na oślep z działek laserowych.Po to tylko, żeby nas nękać.%7łeby pel'trokal po zmierzchu.zniszczyć nasz spokój.Zmusić do czuwania i ciągłej obserwacji.- W ciemności - mruknął Mace.Tak.Ranni mężczyzni i kobiety potrzebują snu, żeby wyzdrowieć.%7ładnemu się Noc należy do nas.to nie udawało.Codziennie o świcie kilkoro z nich leżało zimnych i nierucho- Mace przypomniał sobie nagranie szeptu Depy: Wykorzystuję noc, a noc wyko-mych w śpiworach, nie wstając wraz z resztą.Codziennie o kilku więcej potyka- rzystuje mnie." Poczuł w piersi ciężki ból.Oddychał powoli i z trudem.ło się, oślepionych zmęczeniem, i wyłamywało się z linii marszu, aby zniknąć Nick zajęty był więzniami, prowadząc za wodze chudego, niedożywionego tra-wśród drzew.wiaka.Trawiak miał na grzbiecie nowe podwójne siodło, takie samo jak tamto, któreNajczęściej na zawsze.zostało rozniesione na strzępy wraz z trawiakiem Nicka na przełęczy.Każde siodłoNa Haruun Kal jest mnóstwo dużych drapieżników: pół tuzina wyraznie było dość duże, aby pomieścić dwoje dzieci.Urno i Nykl jechali na górnym siodle,zdefiniowanych gatunków lianokotów, dwie mniejsze odmiany psów akk i skierowanym przodem do kierunku jazdy, ściskając zwierzę za grzywę i wyglądającogromne, dzikie wilki akk, jak również sporo upartych padlinożerców, takich jak pomiędzy jego uszami.Keela i Pell zajmowały dolne siodło, skierowane do tyłu.Sie-szakale jacuna, nielotne stworzenia podobne do ptaków, które poruszały się w działy skulone i przytulone do siebie w niemej rozpaczy.stadach, czy liczne gatunki wielkich ptaszydeł, nie mniejszych od małpojasz-czura, równie zwinnie wspinających się po zboczach, co przeskakujących zJanko5 Janko5Matthew Stover Punkt Przełomu145 146Widok tej czwórki dzieci przypomniał mistrzowi Jedi o dziecku, którego tu nie by- Z prywatnych dzienników Mace'a Winduło.Musiał odwrócić wzrok od Kara Vastora.Pod powiekami wciąż miał obraz lor pele-Nie uważam Vastora za naprawdę złego człowieka.To prawda, emanujeka trzymającego ciało chłopca.Widział, jak lśni tarcza w strugach krwi Terrela.ciemnością.ale tak jest z wszystkimi Korunnai.Jego ciemność to mrok dżun-Nie mógł spojrzeć Vastorowi w oczy, nie czując do niego nienawiści.gli, a nie ciemność Sithów.Nie żyje po to, aby sprawiać ból i dominować nad- Czy dzieci też.- czuł, że słowa pęcznieją mu w gardle i wzbierają, by uderzyć wwszystkim, co jest w jego zasięgu.%7łyje po prostu.Dziko.Naturalnie.Bez ogra-rozmówcę.- Dzieci też oddajecie dżungli?niczeń cywilizacyjnych.Tak to u nas jest - warknięcie Vastora było teraz łagodniejsze, nawet wyrozumiałe.Jest mniej człowiekiem niż wcieleniem samej dżungli.Mroczna moc prze-- Myślisz o chłopcu.O tym w bunkrze.pływa przez niego, ale jakby go nie dotykała.Ma w sobie tę pierwotną czystość,Mace wciąż nie mógł na niego patrzeć.której mógłbym mu zazdrościć, gdybym nie był Jedi i nie przysięgał wierności- Był więzniem.Bezbronnym.światłu.Był mordercą nie żołnierzem.Zaatakował bezbronnych.Czerń składa się z wszystkich kolorów.- Ty też.Vastor nie tworzy ciemności, jedynie ją wykorzystuje.Jego wewnętrznaAle jeśli ja znajdę się w rękach wroga, mój los będzie jeszcze gorszy.Myślisz, żeciemność to odbicie ciemności tego świata: on z kolei pogrąża w ciemnościBalawai ofiarują mi czystą szybką śmierć?wszystko, co go otacza.Ciemność zewnętrzna i wewnętrzna tworzą i wspoma-- Nie mówimy o nich - odparł Mace.- Mówimy o tobie.Vastor tylko wzruszył ra-gają się wzajemnie, tak samo jak wewnętrzne i zewnętrzne światło.Na tymmionami.właśnie polega jedność w Mocy.Nick zauważył ich razem i ironicznie pomachał ręką [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl centka.pev.pl
.Drzewa nie- gencji, by zapamiętać, że najlepsza wyżerka czeka za kolumną rannych Ko-ustannie wibrowały dzwiękiem ciężkich repulsorów i turbowentylatorów.Wibra- runnai.Dlatego właśnie maruderzy rzadko nas doganiali.cja przechodziła w wycie, potem opadała do owadziego brzęczenia, mieszała Byliśmy, jak mawiał Nick, ruchomym bufetem.się w roje i rozdzielała na pojedyncze elementy, które zataczały ósemki po nie- Dlatego też GFW nie zostawiał straży przy więzniach.widocznym niebie.Od czasu do czasu z góry spadał na dżunglę snop ognia,przydając mrokowi leśnemu ostrych pomarańczowych odblasków, rzucając Było ich wszystkiego dwudziestu ośmiu, dwa tuziny poszukiwaczy i czwórkaczarne cienie na zielone liście.dzieci.Szperaczom pozwolono wlec się, jak komu było wygodniej, nawet i ciągnąćNie sądzę, aby rzeczywiście próbowali w coś trafić.tych, którzy nie mogli iść samodzielnie, na mniejszej wersji toboganów, podczepionychNękali nas nieustannie, często strzelając na oślep przez sklepienie dżungli do trawiaków.lub przemykając nad naszymi głowami, by miotaczami płomieni Sunfire podpa- Byli pilnowani jedynie przez dwóch strażników akków Vastora i sześć groznychlać całe jej wielkie połacie.Wszelkie próby odpowiedzi ogniem na ogień ozna- psów akk; jak wyjaśnił Vastor Mace'owi, potrzebnych tylko po to, aby się upewnić, żeczałyby zdradzenie naszych pozycji ich strzelcom, dlatego mogliśmy jedynie Balawai nie ukradną rannym Korunnai broni ani żywności, ani też nie zaatakują w innyuciekać pod koronami drzew i mieć nadzieję, że nas nie widzą.sposób.Strażnicy nie potrzebowali nawet miotaczy; jeśli jakiś więzień życzył sobiePartyzanci prawie się tym nie przejmowali.Wlekli się swoim rytmem - ci, oddalić się w kierunku dżungli, nikt mu w tym nie zamierzał przeszkadzać.którzy mogli chodzić - ze spuszczonymi głowami, jakby już się pogodzili z my- W końcu i tak wszystkich ich to czeka: odarci z wszelkich dóbr, z wyjątkiemślą, że prędzej czy pózniej jeden z tych ognistych dywanów spadnie właśnie na odzieży i butów, zostaną porzuceni w dżungli, aby samotnie szukać bezpiecznychnich.Jako Korunnai z krwi i kości, nigdy nawet jednym słowem nie poskarżyli miejsc, jeśli uda im się na takowe trafić.się na swój los, a przy tym prawie wszyscy mogli czerpać siły z Mocy - z pele- Tan pel trokal.Sprawiedliwość dżungli.kotanu - co pozwalało im utrzymywać się na nogach.Mace pochylił się nad szyją trawiaka, aby cicho szepnąć do ucha Vastorowi:Tych, którzy nie mogli chodzić, popakowano jak bagaż na grzbiety trawia- - Skąd wiesz, że nie zawrócą wzdłuż linii marszu? Wielu rannych ledwie idzie.ków.Większość zwierząt niosła teraz wyłącznie rannych: dostawy i urządzenia Balawai mogą uważać, że kilka sztuk broni i zapasy są warte ryzyka.złupione Balawai jechały na prymitywnych, ale mocnych toboganach, które Vastor wyszczerzył garnitur spiczastych zębów.trawiaki ciągnęły za sobą.Nie czujesz ich? Są w dżungli, ale nie z dżungli.Nie mogą nas zaskoczyć.W czasie marszu GFW musiała znosić najnowszą taktykę milicji: nocne - Więc dlaczego wciąż tutaj są?wypady.Wydawało się, że raczej nie mają nadziei na schwytanie nas i że nie o Jest jasno - zagrzmiał Vastor, machnięciem dłoni wskazując na zielono podświe-to im chodzi.Zamiast tego, kanonierki latały wysoko nad naszymi głowami i tlone liście nad ich głowami.- Dzień należy do kanonierek.Więzniowie dostaną tanstrzelały w dół na oślep z działek laserowych.Po to tylko, żeby nas nękać.%7łeby pel'trokal po zmierzchu.zniszczyć nasz spokój.Zmusić do czuwania i ciągłej obserwacji.- W ciemności - mruknął Mace.Tak.Ranni mężczyzni i kobiety potrzebują snu, żeby wyzdrowieć.%7ładnemu się Noc należy do nas.to nie udawało.Codziennie o świcie kilkoro z nich leżało zimnych i nierucho- Mace przypomniał sobie nagranie szeptu Depy: Wykorzystuję noc, a noc wyko-mych w śpiworach, nie wstając wraz z resztą.Codziennie o kilku więcej potyka- rzystuje mnie." Poczuł w piersi ciężki ból.Oddychał powoli i z trudem.ło się, oślepionych zmęczeniem, i wyłamywało się z linii marszu, aby zniknąć Nick zajęty był więzniami, prowadząc za wodze chudego, niedożywionego tra-wśród drzew.wiaka.Trawiak miał na grzbiecie nowe podwójne siodło, takie samo jak tamto, któreNajczęściej na zawsze.zostało rozniesione na strzępy wraz z trawiakiem Nicka na przełęczy.Każde siodłoNa Haruun Kal jest mnóstwo dużych drapieżników: pół tuzina wyraznie było dość duże, aby pomieścić dwoje dzieci.Urno i Nykl jechali na górnym siodle,zdefiniowanych gatunków lianokotów, dwie mniejsze odmiany psów akk i skierowanym przodem do kierunku jazdy, ściskając zwierzę za grzywę i wyglądającogromne, dzikie wilki akk, jak również sporo upartych padlinożerców, takich jak pomiędzy jego uszami.Keela i Pell zajmowały dolne siodło, skierowane do tyłu.Sie-szakale jacuna, nielotne stworzenia podobne do ptaków, które poruszały się w działy skulone i przytulone do siebie w niemej rozpaczy.stadach, czy liczne gatunki wielkich ptaszydeł, nie mniejszych od małpojasz-czura, równie zwinnie wspinających się po zboczach, co przeskakujących zJanko5 Janko5Matthew Stover Punkt Przełomu145 146Widok tej czwórki dzieci przypomniał mistrzowi Jedi o dziecku, którego tu nie by- Z prywatnych dzienników Mace'a Winduło.Musiał odwrócić wzrok od Kara Vastora.Pod powiekami wciąż miał obraz lor pele-Nie uważam Vastora za naprawdę złego człowieka.To prawda, emanujeka trzymającego ciało chłopca.Widział, jak lśni tarcza w strugach krwi Terrela.ciemnością.ale tak jest z wszystkimi Korunnai.Jego ciemność to mrok dżun-Nie mógł spojrzeć Vastorowi w oczy, nie czując do niego nienawiści.gli, a nie ciemność Sithów.Nie żyje po to, aby sprawiać ból i dominować nad- Czy dzieci też.- czuł, że słowa pęcznieją mu w gardle i wzbierają, by uderzyć wwszystkim, co jest w jego zasięgu.%7łyje po prostu.Dziko.Naturalnie.Bez ogra-rozmówcę.- Dzieci też oddajecie dżungli?niczeń cywilizacyjnych.Tak to u nas jest - warknięcie Vastora było teraz łagodniejsze, nawet wyrozumiałe.Jest mniej człowiekiem niż wcieleniem samej dżungli.Mroczna moc prze-- Myślisz o chłopcu.O tym w bunkrze.pływa przez niego, ale jakby go nie dotykała.Ma w sobie tę pierwotną czystość,Mace wciąż nie mógł na niego patrzeć.której mógłbym mu zazdrościć, gdybym nie był Jedi i nie przysięgał wierności- Był więzniem.Bezbronnym.światłu.Był mordercą nie żołnierzem.Zaatakował bezbronnych.Czerń składa się z wszystkich kolorów.- Ty też.Vastor nie tworzy ciemności, jedynie ją wykorzystuje.Jego wewnętrznaAle jeśli ja znajdę się w rękach wroga, mój los będzie jeszcze gorszy.Myślisz, żeciemność to odbicie ciemności tego świata: on z kolei pogrąża w ciemnościBalawai ofiarują mi czystą szybką śmierć?wszystko, co go otacza.Ciemność zewnętrzna i wewnętrzna tworzą i wspoma-- Nie mówimy o nich - odparł Mace.- Mówimy o tobie.Vastor tylko wzruszył ra-gają się wzajemnie, tak samo jak wewnętrzne i zewnętrzne światło.Na tymmionami.właśnie polega jedność w Mocy.Nick zauważył ich razem i ironicznie pomachał ręką [ Pobierz całość w formacie PDF ]