[ Pobierz całość w formacie PDF ]
."Delegat Młynarski przedstawił sprawę Legionów w Polscew szeregu obrazów, jakby nas przeniósł na ziemie krwią zbroczone, na kulami zorane zagony, pomiędzy młode szeregi tych,co swoje życie niosą Polsce w ofierze.Wiec ten wlał w ludzinowy zapas wiary i wskazał promienie lepszego jutra dlaPolski.*Prasa polsko-amerykańska, która po zwycięstwach mocarstwcentralnych w trochę niewygodnem znalazła się położeniu, chwyciła w lot tę nową oryentacyę, znalazła punkt wyjścia i środkidla nowego rozbicia opinii polskiej.Zwolna wróciła na dawnestanowisko, wypisując niesłychane brednie o okrucieństwach Niemiec i Austryi w Polsce i podburzając emigracyę skazaną natakie informacye.Roiło się od listów z Rosyi, od listów żołnierzyrosyjskich do  sióstr" Polek, do  towarzyszów" broni, do  braci"Polaków"  listów pełnych bolu i cierpienia, pełnych współczucia dla nieszczęśliwej Polski.Jednem słowem nastrój słowiański, zbratanie polsko-rosyjskie, jak fale brudnej wody poczęłyspływać z dzienników amerykańskich na biedną emigracyę polską.Rozwinięto demagogię, o której Europejczyk nie ma wyobrażenia.O Paderewskim pisano w ten sposób:  Mistrz tonówJ) Z niewiadomych powodów policya chicagowska zabroniła Paderewskiemuprzemawiać pod pomnikiem Kościuszki, jak to było zamierzone. 46w Ameryce"  potem rycina i napis:  Polska wieńczy największego swojego syna.Następnie tytuł drugi:  Wszystko oddałojczyznie, żyje w nędzy.Następnie tytulik:  %7łyje z pożyczanych pieniędzy", wreszcie:  Będzie królem polskim".Nie byłoby to jeszcze największem nieszczęściem, atoli podwarunkiem, by tego rodzaju wynurzenia wielbicieli p.Paderewskiego pozostawały tylko w samem środowisku polskiem.Niestety wszystkie te brednie wypisywano w prasie amerykańskiej,a Amerykanin ze zdumieniem dowiadywał się o narodzie muzyków i śpiewaków, który na króla upatrzył sobie Paderewskiego.Naturalnie cała ta kampania amerykańskich pismaków, znanych na bruku naszym oszustów, i amerykańskich politykówmiała jeden cel: wzbudzić nieufność mas do nas i utrudnić namprzeprowadzenie uświadamiającej pracy, dla jakiej d.o Amerykiwyjechaliśmy.Mniejsza jednak już o tę politykę, ale przypatrzmy się bezstronnie, jak spełniał p.Paderewski misyę swoją samarytańską.Musimy niestety powiedzieć, że spełniał ją tak zle, jak i misyępolityczną, a zło tkwi już w samej zasadzie, z jakiej wyszedł,mówiąc do dziennikarzy:  przyszedłem tu żebrać o litość dlamoich rodaków, którzy w kraju żyją padliną".Rozmaicie możnapojmować i ujmować sprawę pomocy Polski, zdaje mi się jednak,że nawet wówczas, gdybyśmy wyzbyli się całej godności narodowej, a nawet i osobistej, byle tylko osięgnąć cel, to nawetwówczas tą drogą nie osiągnęli byśmy go właśnie.%7łebrakowidaje się jałmużnę, daje się centa, człowieka dotkniętego nieszczęściem otacza się współczuciem i pomaga mu się; gdy więc chodzi0 naród, który nie z własnej winy stał się ofiarą wielkiej światowej katastrofy, to naród ten ma nie tylko prawo do litości1 współczucia, ale ma prawo słuszne żądać pomocy.W tym duchu zaraz po wybuchu wojny wypowiedział się głośny poetabelgijski, Maeterlinck, w przepięknej odezwie do społeczeństwaamerykańskiego, w której mówi o dwóch siostrzycach, Belgiii Polsce, które stały się ofiarą niszczącej wojny i żądają pomocy.Skutek był ten, że Amerykanie do końca stycznia 1915 r.złożylina rzecz Belgii 62 miliony dolarów, czyli około 370 milionówkoron.Zdaje mi się więc, że zle uczynił p.Paderewski, iż wobecspołeczeństwa amerykańskiego pomoc dla Polski postawił, jakokwestyę jałmużny.Nie chcę przez to powiedzieć, że dlatego właśnie, że tak po 47stąpił, akcya się nie powiodła i że Amerykanie nie złożyli takwielkiej sumy, jaką złożyli dla Belgii [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • centka.pev.pl
  •