[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Akurat z tym Chyłka nie miała zamiaru polemizować.Wchodząc po schodach na werandę, uznała, żenajprościej będzie zażegnać konflikt milczeniem. Szukaliście Sakrata, prawda?  zapytała Szlezyngierowa, ruszając za nią. Prawda. Mówiłam wam, że to bez sensu.Nie podniósłby ręki na dziecko. Pozwól, że my to stwierdzimy.Angelika wywróciła oczami. Gonicie za własnym ogonem, podczas gdy do mnie wydzwaniają z mediów.Potrzebowałam ciędzisiaj, Chyłka. Do czego?  zapytała prawniczka, wieszając żakiet na kołku w przedpokoju. Muszę wiedzieć, co mówić w wywiadach.Joanna obróciła się do niej i zgromiła ją wzrokiem. Chyba postawiłam sprawę jasno  powiedziała. %7ładnych wywiadów aż do dnia poprzedzającegorozprawę. Mam obowiązek. Masz parcie na szkło  wpadła jej w słowo Chyłka. Nawet w obliczu osobistej tragedii nie odpuścisz, co?Szlezyngierowa westchnęła, kierując na Joannę teatralnie litościwy wzrok. Wiesz, na czym polega twój problem? Nie  odparła Chyłka, przechodząc do kuchni. Mierzysz wszystko swoją miarą.Adwokat otworzyła lodówkę i wyjęła piwo.Otworzyła je, a potem zreflektowała się, że gdy zadzwoniZordon, być może będzie musiała wsiąść w samochód i po niego pojechać.Ostatecznie zdecydowała sięwypić pół. Sama byłabyś gotowa skorzystać z takiej okazji, żeby się wypromować, więc spodziewasz się, żeinni również to zrobią  perorowała dalej Angela. Wiem, że właśnie w takim świecie żyjesz.Każdyobrońca liczy wygrane sprawy, a nie liczbę osób, którym pomógł. To jedno i to samo. Chyba jednak nie.Joanna usiadła przy stole i pociągnęła łyk.Najchętniej zaproponowałaby flądrze, żeby się stąd ulotniła,póki pora, ale nie miała ochoty na przepychanki.Jako klient miała zresztą prawo się wygadać.Angelika wyciągnęła sok z lodówki, a potem usiadła naprzeciwko. Prowadzisz beznadziejne życie, Chyłka. Trudno. Nieustanne podejrzenia, kombinowanie, dostrzeganie drugiego dna tam, gdzie go nie ma.i ciągłypęd.Tylko do czego?Prawniczka przechyliła butelkę. Kasy masz już nadto, by zapewnić sobie spokojną starość.Czemu nie odpuścisz? Długo będziesz tak pieprzyć? Po prostu jestem ciekawa, jak to jest być tak zepsutą osobą, jak ty.Chyłka znów się napiła, starając się zignorować klekoczącą dziobem wywłokę.Przyszło jej to beztrudu, bo zaczęła myśleć o tym, co robi Zordon.Z pewnością udało mu się nie tylko dogadać z tymiludzmi, ale i odnalezć trop prowadzący do Sakrata.Joanna zadawała sobie pytanie, na ile jestbezpieczny.I jak szybko nastroje jego nowych towarzyszy mogą się zmienić. Słuchasz mnie? Pewnie. Gówno prawda. Więc po co pytasz, jak wiesz? Bo chcę cię postawić do pionu. Powodzenia  odparła prawniczka.Przez moment mierzyły się wzrokiem, po czym Angelika pokręciła głową i podniosła się z krzesła,odsuwając je z piskiem. Zapominasz, jaki stosunek nas łączy. Pamiętam doskonale  zaoponowała Joanna. Stosunek  słuchaj mnie, to może nie pójdzieszsiedzieć. Jesteś na moich usługach, Chyłka.Adwokat zaśmiała się pod nosem. Uważaj  ostrzegła ją. Jeszcze kilka takich stwierdzeń, a będziesz sobie szukała nowego obrońcy.Szlezyngierowa odburknęła coś pod nosem, a następnie wyszła z kuchni.Joanna niespecjalnie się tymprzejmowała.Poklnie trochę w myśli, a potem logicznie się nad wszystkim zastanowi.Ostateczniekonkluzja mogła być tylko jedna  prawnicy z kancelarii %7łelazny & McVay są jej najlepszą szansą, by jakoś uratować własną przyszłość.Chyłka dopiła piwo w kilka minut.Wbijała wzrok w widok za oknem, pomimo tego, że panowała jużtam zupełna ciemność  a może właśnie dlatego.Po chwili otworzyła kolejną butelkę, wychodząc z założenia, że jeśli Zordon będzie chciał się spotkać,znajdzie jakiś transport.W końcu nie poruszał się na piechotę, a ona nie musi mu matkować.Z trzecim piwem wyszła na molo, nieustannie sprawdzając komórkę.Robiło się już chłodnoi pożałowała, że wzięła tylko żakiet.W oddali słychać było świerszcze, raz po raz jakaś ryba podpływałapod molo i na moment się wynurzała.Chyłka usiadła na końcu skrzypiącego pomostu i przez chwilęsłuchała natury.Potem nocną ciszę rozdarł dzwięk gitar elektrycznych.Złapała za telefon i szybko odebrała. W końcu  powiedziała. Co masz? Najpierw mogłabyś zainteresować się tym, czy. Wiem, że żyjesz, krępaku, skoro do mnie dzwonisz. Przecież to nie mój numer. Nieistotne.Mów, co znalazłeś. Piłaś? A czy koń je owies?Kordian przez moment milczał. Jestem we wsi Lebie. Urwał, a Joanna usłyszała, jak tubalny głos w tle każe mu  się, kurwa,uciszyć. Jestem na jakimś zadupiu  poprawił się. W ruderze, gdzie przez kilka dni musiałzatrzymywać się Sakrat z Ekielem, zanim ruszyli dalej. Dobra, dobra.Oszczędz mi plastycznych opisów miejsca.Jest jakiś trop? Jest.Chyłka westchnęła. Po twoim głosie wnoszę, że to ten z gatunku  o kant dupy rozbić ? Nie wiem.To znaczy, trzeba go sprawdzić. Możesz być jeszcze bardziej enigmatyczny, Zordon? Powiem ci wszystko, jak przyjedziesz.Westchnęła, tocząc wzrokiem po nieprzeniknionym mroku. Wiesz, która jest godzina?  zapytała. Niespecjalnie.Tu czas biegnie trochę inaczej. Godzina popiwkowa. Aha  mruknął. Dużo wypiłaś? Niewystarczająco, by o tobie zapomnieć, ale zbyt wiele, by prowadzić. Tkwi w tym jakiś romantyzm  zauważył wesoło. Zresztą zawsze dostrzegałem w tobie iskręckliwości. Pocałuj się w dupę, Zordon. Najpierw chciałbym dostać się do Sajenka.Angelika też piła?Chyłka obróciła się przez ramię, a potem wstała z pomostu.Ruszyła niechętnie w kierunku domkuletniskowego. Sprawdzę  powiedziała. Gdzie mamy cię odebrać?Oryński przez moment milczał, słuchając poleceń przekazywanych mu przez jednego z mężczyzn.Mówił tak bełkotliwie, że Joanna ledwo go rozumiała.Najwyrazniej chłopcy bawili się całkiem niezleprzy szukaniu tropu. W Korycinie na krajowej ósemce jest stacja benzynowa.Wysadzą mnie tam.  Orlen? BP? Shell?Kordian przekazał zapytanie swoim towarzyszom, ale odpowiedziała mu cisza. Po prostu stacja benzynowa.Mówią, że prowadzi ją Zdzichu  odezwał się po chwili. Lepiejprzyjedz z pełnym bakiem.Joanna prychnęła pod nosem. Prędzej napiłabym się z tamtejszego dystrybutora, niż zalała choćby litr do iks piątki. Sensowne. I po głosie wnoszę, że sam tankujesz podobne trunki.Borygo? Co to jest? Płyn do chłodnic.Nie piłeś nigdy? Nie miałem przyjemności. W takim razie masz braki z dzieciństwa. W porównaniu do ciebie, nie wątpię  powiedział, gdy Chyłka wchodziła na taras.Zwiatło w pokojuSzlezyngierów nadal się paliło, więc bez ogródek załomotała w drzwi. Zpisz?  zapytała, wchodząc do środka.Angelika leżała w łóżku.Podniosła wzrok znad książki i głęboko westchnęła [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • centka.pev.pl
  •