X


[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Zgłośników Toni Braxton zawodziła Un-Break My Heart.Jakiśsamochód przygazował na luzie na Hauges vei.Wiatr musiałzmienić kierunek, bo nieustanny daleki szum z Maridalsveieni bardzo ruchliwej Ringveien był tak wyrazny, jakby włazience pękła rura.Wprawdzie w artykule w  Dagens N�ringsliv nie napisanonic na temat orientacji seksualnej Niclasa Wintera, to jednakwiele dało się wyczytać między wierszami.Był HIVpozytywny.Oczywiście zakażenie mogło mieć związek z zażywaniem heroiny, lecz równie dobrze mogło do niegodojść w wyniku uprawiania seksu z mężczyznami bez zabezpieczenia.Instalacja CockPitt wskazywała w każdym raziew tym kierunku.Eva Karin Lysgaard była wprawdzie heteroseksualna, miałamęża i dziecko, ale dała się poznać jako zagorzała obrończynipraw gejów i lesbijek.Marianne Kleive była partnerką innej kobiety.Inger Johanne wstała z kanapy, czując, że jest wściekległodna.Ale już się nie bała. Zlad- Obawiam się, że koperta Niclasa Wintera całkiem poprostu gdzieś zginęła - oświadczyła sekretarka KristenaFabera, gdy w czwartkowy ranek piętnastego stycznia weszłado jego gabinetu.- Szukałam jej wszędzie, ale nigdzie nieznalazłam.- Zginęła? Zgubiłaś gdzieś kopertę klienta?Adwokat Faber mówił z ustami pełnymi croissantanadziewanego czekoladą, której gruba warstwa pokryła mugórną wargę.- Nie dotykałam tej koperty od poniedziałku - odparłaspokojnie.- A wtedy dałam ją tobie.Tu, w tym pokoju.- Niech to cholera! - westchnął Kristen Faber.- Naprawdęaż tak trudno znalezć wielką kopertę?- Oczywiście nie zaglądałam do twoich szuflad - ciągnęłatym samym niewzruszonym tonem.- Tam musisz zajrzećsam.Zirytowany adwokat zaczął wyciągać szufladę po szufladzie.- Położyłem tę kopertę na stosie w tamtym rogu - mruknął.- Musiałaś gdzieś ją zawieruszyć.Sekretarka w odpowiedzi zabrała tylko talerzyk i ruszyła dowyjścia.- Hej! - krzyknął, zanim dotarła do drzwi.- Ta sięzatrzasnęła! Zniszczyłaś mi biurko?- Nie.Mówiłam ci już, że nie ruszałam twoich szuflad, alemogę spróbować ci pomóc.- Odstawiła talerzyk.Zamiast szarpać tak jak on,spróbowała delikatnie wysunąć szufladę.Kiedy i to się niepowiodło, zaproponowała otwarcie zamka czymś w rodzajuwytrycha.- Na przykład nożykiem do listów - podsunęła po namyśle.-Albo korkociągiem.Mamy przecież w archiwum skrzynkę znarzędziami. - Zwariowałaś?Odepchnął ją i spróbował jeszcze raz otworzyć opornąszufladę.- Masz świadomość, ile to biurko kosztowało? Musiszściągnąć stolarza.Albo ślusarza.Nie mam pojęcia, kogowezwać, żeby to otworzyć.Ale załatw to, zanim wrócę popołudniu, dobrze? - Nie patrząc na nią, wetknął teczki zdokumentami do nesesera.Z wieszaka przy drzwiach zdjąłpłaszcz i togę.- Prawdopodobnie dzisiaj nie skończymy, alemożliwe, że sędzia będzie chciał wykorzystać czas domaksimum.To się może przeciągnąć.Zaczekasz na mnie,prawda? Po dzisiejszej rozprawie będę miał sporo rzeczy,które będziesz musiała dla mnie sprawdzić, a roboty do tejpory powinno ci wystarczyć.Sekretarka uśmiechnęła się i lekko skinęła głową.Kiedy drzwi za adwokatem się zamknęły, usadowiła sięwygodnie, spokojnie wypiła kawę i przejrzała dzisiejszegazety.Potem weszła na stronę internetowego wydania Drogi do prawa jazdy.Mąż zaczynał zle widzieć, więcnajwyższa pora nauczyć się jezdzić, zanim jej wierny szofercałkiem straci wzrok.Człowiek nigdy nie jest na nic za stary, a ona miałamnóstwo czasu.***Inger Johanne niecierpliwie czekała, aż wybije ósma.Ostatnie pół godziny wlokło się w ślimaczym tempie.Byłazbyt podekscytowana, żeby móc czytać gazety.Przezprzyzwoitość nie mogła zadzwonić wcześniej, a obudziła sięjuż o piątej, po siedmiu godzinach nieprzerwanego,głębokiego snu.Wiedziona nagłym impulsem wyciągnęłanarty i pojechała na Grinda na krótką przebieżkę.Zawróciłapo pięciuset metrach.Trasy narciarskie zasypał śnieg, awąziuteńkie supernarty, które dostała od Yngvara naGwiazdkę, okazały się beznadziejne na takim podłożu. Chciała zwykłe narty spacerowe, ale sprzedawca przekonałYngvara, że w lasach Nordmarka obowiązuje teraz krokłyżwowy.Wracając do samochodu, zastanawiała się, czy niedałoby się wymienić tych przeklętych żerdzi, nie mówiąc już obutach, które nie dość, że wyglądały jak buty do nartzjazdowych, to jeszcze uciskały w kostce.Nigdy nie nauczyłasię kroku łyżwowego, wcale zresztą nie miała takich ambicji.Ale wysiłek dobrze jej zrobił.Na śniadanie usmażyła jajka na bekonie i nie przypominałasobie, kiedy ostatnio rano coś jej tak smakowało.Z filiżankąkawy przeszła na kanapę.Telefon ładował się na podłodze.Wychyliła się po niego, wyciągnęła kabel i odnalazła wkontaktach właściwy numer.Odebrano po jednym dzwonku.- Słucham, Wilhelmsen - odezwał się obojętny głos.- Cześć, Hanne.Mówi Inger Johanne.Jak się miewasz?Ze wszystkich beznadziejnych sposobów rozpoczęciarozmowy z Hanne Wilhelmsen pytanie o to, jak się miewa,zajmowało pierwsze miejsce na liście.- Zwietnie - powiedziała, a Inger Johanne zakrztusiła siękawą.- Słucham?- Czuję się znakomicie.I dziękuję za prezent gwiazdkowydla Idy.Bardzo się spodobał [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • centka.pev.pl
  •