[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Dlatego właśnie Dan, którego system odpornościowy uległ osłabieniu wskutek dawek promieniowania, na jakie był nara\onyw kosmosie, nosił zatyczki do nosa i maseczki sanitarne podczas pobytu na Ziemi.W wysokiej pró\ni powierzchni Księ\yca, tysiące razy lepszej od pró\ni na niskich orbitach nad Ziemią, środowisko było nie tylkowolne od zewnętrznych zanieczyszczeń, ale mo\na było, praktycznie za darmo, usuwać zanieczyszczenia z większości materiałów.Mikroskopijne bąbelki gazów uwięzione w strukturze metalu uwalniały się ze struktury krystalicznej metalu i uciekały w pró\nią.Dlatego właśnie fabryki Selene znajdowały się na powierzchni, gdzie miały kontakt z oczyszczającą pró\nią.- Nie musimy znów przechodzić przez myjnię - rzekł Dan, dotykając ramienia Cardenas.- Mo\emy iść prosto do traktora.Obszedł pękatą śluzę i zeskoczył z betonowej płyty, która tworzyła strop fabryki.W niskiej księ\ycowej grawitacji opadał powolitrzy metry w dół i wylądował na regolicie.Jego buty wznieciły mały obłoczek pyłu, który leniwie uniósł się a\ do kolan.Cardenas podeszła do brzegu płyty, zawahała się, po czym skoczyła na dół, gdzie czekał na nią Dan.Jak wszystkie księ\ycowe fabryki, tak\e i ta była zbudowana na grubej betonowej platformie, wysoko nad powierzchnią pylistegogruntu.W miejscu, gdzie nie ma wiatrów, niebezpieczeństwo kontaktu z zanieczyszczeniami z zewnątrz było niewielkie.Zakrzywio-na kopuła z przypominającego plaster miodu aluminium chroniła fabrykę przed nieprzerwanym opadem meteoroidów i twardympromieniowaniem Słońca i głębokiego kosmosu.Najbardziej problematycznym zródłem zanieczyszczeń byli sami ludzie, którzy czasami wchodzili do fabryk, nawet mimo stosowa-nia skafandrów.Przed wejściem do hali fabrycznej Dan i cała reszta musiała przejść przez myjnię, specjalną śluzę wyposa\oną welektrostatyczne szczotki, gdzie za pomocą specjalnych sproszkowanych detergentów usuwano ślady oleju, wilgoci czy innych mikro-skopijnych zanieczyszczeń, które przyczepiały się do zewnętrznych powierzchni skafandrów.Traktor powoli sunął do głównej śluzy Selene, a Dan rozmyślał o tym, co właśnie widział.Na jego oczach rósł kanał MHD; przy-znał, \e wszystko działo się powoli, ale przyrost był widoczny: nanomaszyny rozmiarów wirusa brały atomy węgla i innych pier-wiastków ze skrzyń i umieszczały je na swoim miejscu, jak dzieci budujące miasto z klocków.- Ile jeszcze? - spytał przez mikrofon wbudowany w hełm.Cardenas, siedząca obok niego, zrozumiała pytanie.- Trzy tygodnie, jeśli wszystko pójdzie zgodnie z programem.54 - Trzy tygodnie? - zdziwił się Dan.- Wygląda, jakby prawie skończyły.- Muszą jeszcze skończyć kanał MHD, a to skomplikowana praca.Elektrody dla prądu o wysokim natę\eniu, magnesy nadprzewo-dzące i tak dalej.Potem pompy, które te\ nie są sielanką i na końcu dysze rakietowe, tak\e dość zło\one: fullerenowe mikrorurki, wktórych będzie płynął kriogeniczny wodór o parę centymetrów od plazmy, o temperaturze dziesięciu tysięcy stopni.Potem.- Dobrze, dobrze - rzekł Dan, podnosząc dłonie w rękawicach.- Trzy tygodnie.- Taki jest harmonogram.Dan znał harmonogram.Miał nadzieję, \e Cardenas zaskoczy go lepszymi nowinami.Przez ostatnie sześć tygodni jego prawnicyustalali szczegóły statusu nowej firmy, Starpower Ltd.Prawnicy Humphriesa czepiali się ka\dego detalu, a prawnicy Selene ograni-czyli negocjacje do starannego zbadania umowy, a i to głównie dzięki nagabywaniu Douga Stavengera.Ale teraz wszystko grało.Dan znalazł fundusze na urzeczywistnienie napędu fuzyjnego i nadal kontrolował Astro Manu-facturing.Astro kulało finansowo, ale Dan wyliczył, \e firma powinna przetrwać do chwili, a\ pojawią się zyski z napędu fuzyjnego.A mimo to nie przestawał wywierać nacisków na Cardenas, \eby przyspieszyć sprawę.To był wyścig łeb w łeb: Astro ju\ zaczęłobudowę ostatniego satelity energetycznego.Dan wiedział, \e po jego zakończeniu zacznie się prosty zjazd ku katastrofie.Nie byłowidoków na \adne nowe kontrakty budowlane w kosmosie.- Czy ten łazik nie mo\e jechać szybciej? - spytała niecierpliwie Cardenas.- Jedziemy na pełnym gazie, proszę pani - odparł niewzruszony technik przy sterach.Pragnąc jakoś odwrócić jej uwagę od myślenia o przebywaniu na otwartej przestrzeni, Dan spytał:- Widziałaś dziś wiadomości z Ziemi?- Zamieszki w Delhi przy rozdzielaniu \ywności? Tak, widziałam.- Oni głodują, Kris.Jeśli monsun znów nie przybędzie, czeka ich klęska głodu, i to na du\ym obszarze.- Nie mo\emy wiele zrobić - zauwa\yła Cardenas.- Teraz nie - mruknął Dan.- Sami się w to wpakowali - rzekła twardo.- Mno\ą się jak króliki.Jest strasznie zgorzkniała, pomyślał Dan.Ciekawe, jaka by była, gdyby jej mą\ i dzieci zostali z nią na Księ\ycu.Westchnął i przy-znał w duchu: ma powód, \eby być zgorzkniała.Wielki George czekał na Dana w jego prywatnym gabinecie.Siedział na sofie, nad stosem wydruków porozrzucanych na małymstoliku.- Co to jest? - spytał Dan, siadając na krześle obok.Kiedy George siadał na sofie, nikt inny ju\ się tam nie mieścił.- Wydruki z plików Humphriesa - wyjaśnił George, a na jego twarzy malowało się zatroskanie.- Wiesz, on chce cię udupić.- Wiem.Postukując wielkim palcem w stertę wydruków, George oznajmił:- Kupuje ka\dą akcję Astro, która mu wpadnie w ręce.Po cichu.śaden wielki wykup, \adnego zamieszania, ale naciska na makle-rów, \eby kupowali po ka\dej cenie.- Zwietnie - mruknął Dan.- Mo\e te cholerne akcje pójdą trochę w górę.George uśmiechnął się półgębkiem.- Nie zaszkodziłoby.Od dawna zaliczają swobodny upadek.- Chyba nie chcesz sprzedać, co?- Ilość, którą mam - odparł George ze śmiechem - nie robi \adnej ró\nicy, w jedną czy w drugą stronę.Dana to nie rozśmieszyło.- Gdybyś kiedyś chciał sprzedać, przyjdz najpierw do mnie, dobrze? Kupię po cenie rynkowej.- Humphries kupuje dwa punkty powy\ej pieprzonej ceny rynkowej.- Tak?- W niektórych przypadkach, przy du\ych pakietach akcji.- Skurwiel - mruknął ze złością Dan, wymawiając to słowo starannie.- Wie, \e nie mam forsy na wykupienie mniejszościowychakcjonariuszy.- Nie jest tak całkiem zle - rzekł George.- Wykonałem kilka obliczeń [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • centka.pev.pl
  •