[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wenezuelczyk zatoczył się na ścianę.Krew buchała mu strumieniami z nosa.Złapał się zapochwę przy pasie i wyciągnął nóż, lecz w tej samej chwili Mason kopnął go w krocze.Nóżwylądował z brzękiem na podłodze, a Domino, zgięty wpół, postąpił krok na przód, jęczącchrapliwie.Mason schwycił Tree za rękę i wyprowadził na zewnątrz w mglisty chłód.Następnieodwrócił ją ku sobie i pocałował czule, jego szare oczy błyszczały, mówiąc językiem, który jejoczy zrozumiały natychmiast. Rozdział 36Mason zaniósł Tree po wapiennych schodkach wprost do ogromnej wanny.Zdjął z niejdelikatnie tunikę i z czułością umył jej ciało mydłem jaśminowym i delikatną myjką.Czułydotyk pomógł zmyć napięcie i uraz po wstrętnym zajściu z Dominem.Nie pytał o nic, a ona niechciała do tego wracać.Zachowywał się jak dawny Mason, czytając w jej sercu, robiąc wszystkoto, co powinien.Umył jej włosy i zapytał, czy chciałaby zostać sama. Nie, dobrze mi z tobą takim, jaki teraz jesteś  odpowiedziała. Co się stało, Mason?Twoje oczy lśnią pełnią życia.Zaczerpnął głęboki oddech. Tree, muszę ci coś powiedzieć.Moją tajemnicę. Tak, kochanie, musisz mi to powiedzieć  poprosiła. Dla twego dobra. Pogładziła gopo policzku zewnętrzną stroną palców a on ujął jej dłoń, ucałował i.wybuchnął płaczem.Mason płakał! Tree poczuła, jakby słońce wyszło z głębi jej serca.Całowała spływające mu popoliczkach łzy.Słony smak nigdy nie wydawał jej się równie słodki. W tę noc, kiedy zginął Gib  zaczął szeptem, po czym umilkł.Otworzył nabrzmiałe oczyi spojrzał na nią, dygocząc na całym ciele. Posłuchaj, to będzie dla ciebie ciężkie.Bez względuna to, jak zareagujesz, chcę, żebyś wiedziała, jak bardzo cię kocham.Tak bardzo, Tree.Znowupotrafię czuć.To nie jest przypominanie sobie, co do ciebie kiedyś czułem.Kocham cię teraz.I jeśli.jeśli ty.Posłuchaj, chcę, żebyś wyładowała na mnie swą złość, chcę, żebyś mnie biła,bij mnie pięściami, tylko nie.proszę, nie znienawidz mnie. Nie zamierzam cię znienawidzić, głuptasie. Tree również płakała. Nigdy nie mogłabymcię nienawidzić.Ty również jesteś moim bratem.Nie wiesz, że już dawno temu domyśliłam siętwej tajemnicy? Ty wiesz?Nic nie wiem.Nie wiem, co się wydarzyło.Gib zginął, a ty obwiniasz siebie o jego śmierć.Najgorsza rzecz, jaka się mogła wydarzyć to ta, że w jakiś sposób doprowadziłeś do jegośmierci.Zabiłeś go.To najgorsza rzecz, jaką sobie możesz wyobrazić, i myślę, że o to chodzi.Tylko taka tragedia mogłaby do tego stopnia złamać ci serce.Mason wpatrywał się w nią przez dłuższą chwilę, płacząc niemo.Drżącym głosemopowiedział jej o tej czarnej nocy w monsunowym deszczu, kiedy kołysał jej brata na kolanach. Och, Tree! Tak bardzo go kochałem.Nie miałem nawet możliwości się z nim pożegnać.Tree łkała wtulona w jego szyję. Tak mi przykro, kochanie, tak przykro. Obawiałem się.Gdybyś się dowiedziała. Zcisnął ją tak mocno, że zabrakło jejpowietrza w płucach. Tak bardzo nie chciałem cię utracić.  Szszszszsz.Najdroższy.Za to nie można nienawidzić, to coś, co łamie mi serce, ale bardzoci współczuję, Mason, bardzo mi przykro, że musiałeś czegoś takiego doświadczyć. Proszę powiedz.że.mi wybaczasz. Nigdy cię nie winiłam  odparła, całując jego czarne kędziory. Ale wybaczam ci.Spójrzna mnie, Mason, spójrz na mnie. Szukała jego spojrzenia. Wybaczam ci, kochanie.Słyszysz? Ale. Sprawiał wrażenie zdumionego. Mason, a gdybym to była ja? Gdybym zabiła Giba w wypadku samochodowym? Czynienawidziłbyś mnie?Pokręcił głową, patrząc na nią dużymi, szarymi, mokrymi od łez oczami. Posłuchaj prawdy: Dusza Masona Drake a jest niewinna  powiedziała, akcentującwyraznie każde słowo. Nikt cię nie wini.A już najmniej Gib.On cię kocha, tak jak zawsze.Przylgnął twarzą do jej łona i załkał głośno i głęboko.Po jakimś czasie rozluznił sięi uspokoił.Tree ucałowała go w głowę, dziękując całemu światu, że jej ukochany odrodził się nanowo.Podniósł twarz ku górze i ucałował ją namiętnie w usta.Poderwał ją z wody i zaniósł do sypialni, gdzie ostrożnie położył na łóżku.Woda kapałaz jej jasnych, falujących włosów.Miał na sobie mokre dhoti.Pośrodku luznych spodni wykwitłnagle sztywny, wysoki maszt.Kochali się tak, jak nakazywała im miłość.Głód jest najlepszą przyprawą Wkrótce przenieślisię, błogo wygłodniali, do raju apetytu.Tree spała smacznie.Delikatne wzgórki jej piersi podnosiły się i opadały w ciemności.Mason nie spał.Leżał na wznak na zmiętym prześcieradle, rozkoszując się wspaniałymwieczorem i osobistym zwycięstwem nad smutkiem.Nie, nie zwycięstwem nad smutkiem, leczzakończeniem wojny ze smutkiem.Wreszcie zaakceptował śmierć Giba i odzyskał wewnętrznyspokój: mięśnie, kości, całe jego człowieczeństwo zyskały harmonię.Na zewnątrz odgłosynocnego chóru leśnych stworzeń i odległego wodospadu wypełniały zieloną dolinę.Leżenie u boku Tree, po namiętnych chwilach, było czystą słodyczą  w swoisty sposóbwydawało mu się równie poufałe jak sam akt miłości.W ciągu tych ośmiu lat od rozwodu kochałsię z wieloma kobietami, lecz nigdy z żadną nie spał.Zawsze wstawał i szedł do domu wyspaćsię we własnym łóżku.Spanie z Tree oznaczało dzielenie z nią przestrzeni snu.Przytulanie się w chłodne noce albodotykanie koniuszkami palców w parne wieczory.Ich śpiące ciała wzbogacały się nawzajem.Teraz mógł znowu rozkoszować się bliskością ukochanej.Przesunął dłonią po gładkiej krzywiznie jej brzucha, zatrzymując się w futerku kędziorków,wciąż mokrym po miłosnej uczcie.Leciutko gładził palcami maleńkie loczki.Tree uśmiechnęła się, przysuwając bliżej. Kochanie, jesteś taka piękna  wyszeptał. Taka delikatna.Przypomniał sobie naukową nazwę maleńkiej poduszeczki tłuszczu ponad kością łonową:Mons veneris  wzgórek Wenus.Doskonałe.Dlaczego jednak nasi przodkowie zajmujący sięanatomią poprzestali na tej odrobinie poezji? Innym wspaniałym cechom nadali tak przyziemnenazwy.Pochwa.Oznacza po łacinie pochwę na miecz.Tak czy owak, zimne słowo na coś takśliskiego, miękkiego i przyjaznego.Hiszpański slang określał waginę jako lapapaya.Miało towyrazną poetycką wymowę, zważywszy na podobieństwo tego narządu do otwartej papai:różowa pochwa lśniąca jak tropikalny owoc; zapach i smak papai, i kobiet należą do tej samejgrupy aromatów.Gruczoły Bartholina.Ponura nazwa na określenie drobniutkich gruczołów kobiecych, któresprawiają, że robi jej się wilgotno podczas silnego podniecenia.Kaspar Bartholin, duńskianatom, nazwał te twory własnym nazwiskiem.Dlaczego nie mógł nazwać ich bardziejromantycznie, mitycznie? W jakikolwiek inny sposób, tylko nie Bartholina.Co prawda, i takdobrze, że nie nazywał się Lipschitz.Umysł Masona wałęsał się dalej, przystając obok różnych spraw; nie martwiły go jużwspomnienia związane z Gibem i z radością przywoływał w pamięci dawne, dobre czasy.Za każdym razem, kiedy wyobraził sobie Giba, towarzyszyło mu dziwne doznanie.Niktnigdy tak bardzo jak K un-Chien nie przypominał mu przyjaciela.Tak, Meng-Po był podobny do Giba pod względem intelektualnym i artystycznym.Tree byłazmysłowa i emocjonalna jak Gib.A K un-Chien? Czuł, jakby emanowała jakąś męską cechą.Dziwnie się czuł, myśląc o tym.Ale mimo największych starań nie potrafił odrzucić tych myśli.Wydawały się prawdziwe [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • centka.pev.pl
  •