[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Złotowłosi chłopcy uformowali szyk, dobyli szabli i złożyli swej pani żołnierski salut.Kiedy ta skinęła głową przyzwalająco, schowali szable i defiladowym krokiem wyszli przez szerokie drzwi na zewnątrz.Gräfin odprowadziła ich wzrokiem, po czyni spojrzała na Renatę i Stafforda.— Jak wam się podobało? — spytała.— Co powiecie o moich chłopcach?— Wspaniali — rzekł Stafford Nye zwracając się do niej jak do monarchini.— Są wspaniali, madame.— Ach! — Skinęła głową.Uśmiechnęła się, przez co na jej twarzy pojawiło się jeszcze więcej zmarszczek.Przypominała teraz krokodyla.Okropna baba, pomyślał, obrzydliwa.Czy to sen? Gdzie ja jestem? Co się tu dzieje? Drzwi w końcu sali otwarły się z łoskotem.Złotowłosi gwardziści wmaszerowali do sali.Tym razem jednak nie wymachiwali szabelkami, lecz śpiewali.Ich śpiew brzmiał nadspodziewanie czysto i pięknie.Zmęczony rockowymi produkcjami Stafford poczuł nagle niewysłowioną radość.Głosy gwardzistów były doskonale wyszkolone.To nie był chaotyczny wrzask śpiewającego wojska, lecz wspaniale brzmiący chór.Młodzi ludzie śpiewali równo, oszczędzając struny głosowe, nie pozwalając sobie na najdrobniejszy fałsz.Z pewnością uważali się za forpocztę nowego ładu, ale ich pieśń nie była nowa.Stafford znał ją dobrze.Preislied.Zewsząd płynęły dźwięki muzyki, Stafford przypuszczał, że orkiestra kryje się na galeryjce biegnącej wokół sali.To, co słyszał, było mistrzowską adaptacją kilku Wagnerowskich motywów.Gwardziści ponownie utworzyli szpaler.Tym razem jednak nie dla starej cesarzowej, która siedziała na swym tronie wpatrując się w drzwi.Nareszcie zjawił się oczekiwany gość.Wraz z jego pojawieniem orkiestra zmieniła temat grając teraz ów motyw, który Stafford znał na pamięć.Melodia Młodego Zygfryda.Zew rogu młodego bohatera, pełen triumfu i młodzieńczej siły, zapowiedź nowego świata, który legnie u stóp herosa.W drzwiach, między rzędami wyprężonych na baczność młodzieńców w mundurach, stanął najprzystojniejszy mężczyzna, jakiego Stafford widział w swoim życiu.Jasnowłosy, niebieskooki, o perfekcyjnych proporcjach, niby mityczna postać sprowadzona laseczką czarodzieja.Uderzał urodą, przywoływał legendy o bohaterach, obietnicę lepszego świata.Był wszystkim: ideałem piękna, siły, pewności siebie, pychy.Młodzieniec szedł między gwardzistami, aż znalazł się u stóp tronu.Uklęknął na jedno kolano, podniósł dłoń Gräfin do swych ust, po czym powstał i wyrzucił rękę do góry w salucie dobywając z gardła to samo pozdrowienie, które Stafford słyszał z ust żołnierzy.Głos nie dochodził zbyt wyraźnie, ale brzmiało to jak: „Heil, wielka matko!”.Młody bóg rozejrzał się po sali.Zmierzył Renatę obojętnym wzrokiem, unosząc brew na znak, że ją poznał.Jednak kiedy jego wzrok padł na Stafforda, w jego niebieskich oczach pojawił się błysk zainteresowania.Ostrożnie, pomyślał Stafford.Ostrożnie.Teraz trzeba zagrać swą rolę.Tylko jaką rolę? Czego od nich obojga oczekują? Heros przemówił.— A więc — rzekł — mamy gości.— Po czym dodał z arogancją młodego człowieka, który wie, że jest o niebo wspanialszy od całej reszty świata.— Witajcie, drodzy goście, witajcie.Gdzieś w odległym krańcu zamku rozdźwięczał się dzwon.Nie było w nim pogrzebowych tonów, brzmiał świeżo i czysto, niósł ze sobą porządek i’ dyscyplinę, niczym dzwon klasztorny wzywający mnichów na mszę.— Już późno — rzekła stara Charlotte.— Spotkamy się jutro o jedenastej.Spojrzała na Renatę i Stafforda.— Służba odprowadzi państwa na pokoje.Życzę dobrej nocy.Iście królewski ton.Stafford Nye spostrzegł, że ręka Renaty unosi się w górę w faszystowskim pozdrowieniu.Jego towarzyszka nie patrzyła jednak na Charlotte, lecz na złotowłosego młodzieńca.Usłyszał jej głos: „Heil, Franz Joseph!” Powtórzył gest i również powiedział: „Heil!”.— Jeśli macie ochotę — rzekła Gräfin — proponuję zacząć dzień od konnej przejażdżki.— To wspaniały pomysł — odparł Stafford.— A ty, moja droga? Co o tym sądzisz?— Z radością skorzystam, Gräfin.— Doskonale zatem.Wydam stosowne polecenia.Spijcie dobrze.Cieszę się, że mogę was gościć u siebie.Franz Joseph, podaj mi ramię.Pójdziemy do chińskiego buduaru.Musimy porozmawiać, a czasu jest niewiele.Pamiętaj, że ruszasz jutro skoro świt.Lokaje odprowadzili Renatę i Stafforda do ich apartamentów.Na progu Stafford zawahał się przez moment.Może uda się zamienić z nią kilka słów właśnie teraz? Po namyśle jednak odrzucił ten pomysł.Póki znajdowali się na zamku, bezpieczniej było zachować wszelkie środki ostrożności.Nigdy nic nie wiadomo, te ściany z pewnością miały uszy.Prędzej czy później będzie musiał zadać kilka ważnych pytań.Jego umysł domagał się wyjaśnień.Ktoś próbuje mną manipulować, pomyślał.Chcą mnie wciągnąć w jakąś tajemniczą grę.Ale w jaką? Czego ode mnie oczekują?Sypialnia była ładna, ale na swój sposób przytłaczająca.Ciężkie aksamitne kotary wokół wielkiego łoża wydzielały specyficzną woń starości, złagodzoną zapachem ziół.Stafford zastanawiał się, jak często zdarzało się Renacie bywać w tym ponurym miejscu.Rozdział jedenastyPiękni i młodziUbierając się rano Stafford Nye odkrył w jednej z walizek strój do konnej jazdy.Przyjaciele z Godalming przewidzieli i tę ewentualność.Po śniadaniu zszedł na dół.W hallu dostrzegł Renatę.Na zewnątrz czekał na nich stajenny trzymając za uzdy dwa konie.Renata zamieniła z chłopcem parę słów po niemiecku, po czym dosiadła wierzchowca i ruszyła krętą dróżką w dół zbocza.Stafford wsiadł na konia i pogalopował za nią.— O czym rozmawialiście?— Pytał, czy potrzebujemy przewodnika.Powiedziałam mu, że znam dobrze okolicę.— Często tu bywasz?— Ostatnio bardzo rzadko.W młodości spędzałam tu dużo czasu.Zmierzył ją bacznym wzrokiem.Nie odwzajemniła spojrzenia.Jadąc strzemię w strzemię obserwował jej piękny profil — jej szlachetny nos, dumnie uniesioną głowę.Prowadziła konia ze swobodą i dużą wprawą.Choć bardzo się starał, nie mógł pozbyć się natrętnej myśli, która dręczyła go od samego rana.Nie mógł tego zrozumieć…Wrócił myślami do poczekalni na frankfurckim lotnisku.Ta młoda kobieta, która zwracała się o pomoc [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • centka.pev.pl
  •