[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Musimy się przygotować.- Przygotować? Do czego? Czy na pewno chciała wiedzieć?- Mój kuzyn przeciął opony we wszystkich samochodach wgarażu.Odciął linię telefoniczną.Jeżeli zadzwonię gdzieś z komórki,na pewno będzie wiedział, dokąd dzwonię i gdzie jesteśmy.- Jashazaśmiał się, w czarującym uśmiechu ukazując wszystkie ostre, białezęby.- Więc damy mu to, czego chce.Zabierzemy go na małepolowanie.Kiedy Jasha patrzył w ten sposób, przypominała sobie, z kim- lub czym - miała do czynienia.- Zapoluje na nas - powiedziała, kiedy wchodzili na górę poschodach- Tak.Będzie nas śledził za pomocą urządzenianaprowadzającego, w nadziei, że znajdzie i zlikwiduje moją rodzinę.Na początku nie rozumiała.Kiedy już zrozumiała, nie mogła wto uwierzyć.- Zlikwiduje.To znaczy zabije? Całą twoją rodzinę? To nie.naprawdę myślisz.tak z zimną krwią?- Trafił mnie strzałą.Raczej nie miał dobrych zamiarów.153RS- Jasha zaprowadził ją przez sypialnię do łazienki.- Ale żeby zabić całą rodzinę tylko dlatego, że.Odkręcił wodę nad umywalką i włożył jej zranioną rękę podstrumień.- Mordowanie to jest to, w czym są najlepsi, a moja rodzina niebyłaby pierwszą, którą by wyeliminowali, nie szczędząc nawet dzieci.Woda była czerwona od krwi.Czekała, aż zacznie boleć.Poczuła tylko lekkie ukłucie.- Wyjdziemy z tego cało?- Wyjdziemy.Nie zapominaj, że jestem jednym z nich.-Odwrócił jej dłoń do światła.Na palcach widoczne były ledwie jasneblizny, rana prawie całkowicie się zagoiła i wydawała nieadekwatnado bólu, jaki poczuła, kiedy strzała wbiła się w jej rękę.- Nic nie rozumiem.Przecież się skaleczyłam.Jestem tegopewna.- Patrzyła, jak oglądał jej skórę, próbując ją rozedrzeć.- Moja krew pomogła ranie zagoić się - powiedział.Ponieważbył jednym z nich.Mogła udawać, że przyjazny z niego wilk.Mogła podziwiać jegooddanie rodzicom i rodzeństwu.Ale nie mogła lekceważyć prawdy.Jasha zmieniał się w wilka, kiedy tylko chciał.Byłdrapieżnikiem.Był potomkiem morderców, gwałcicieli i oprawców.Zawsze przyciągała złych ludzi.Chociaż bardzo chciała, żeby było inaczej, on był jednym z nich.154RSRozdział XVIKiedy Jasha i Ann wyszli z domu tylnymi drzwiami, wpowietrzu unosił się ledwo wyczuwalny zapach zmierzchu.- Czy oni tam są? - Spojrzała na otaczające dom drzewa,wyobraziła sobie, jak lśnią ich wygłodniałe oczy, obserwując każdyich krok.- Poszli sobie.Mogę się założyć, że mój kuzyn nie nagrodziłmyśliwego.- To znaczy, nie zapłacił mu - kanalia pozbawiona zasad- dostał to, na co zasłużył.- Odwróciła głowę i spojrzała naJashę.- Zabije go?- Nie wiem.Możliwe.Martwi cię to? - Jasha zamknął drzwi naklucz, po czym położył na nich rękę, jakby chciał się pożegnać.- A powinno?- Myśliwy upił się i strzelał do dzikich zwierząt, do mojegostada, do mojego przywódcy, a kiedy obleciał go strach, poszedł napolicję.Potem przyłączył się do obcego, patrzył, jak dostałem strzałą,i przestrzelił opony mojego auta.- Ja też nie obeszłam się zbyt łagodnie z twoim samochodem- przyznała, zakłopotana wściekłością Jashy.- Nie jestem pewny, czy celował w oponę.Może chciał trafićciebie.- Patrzył jej w oczy, zaciskając usta.- Oblewa mnie zimny potna samą myśl o tym, co mógł zrobić przez przypadek lub celowo.155RS- Nie pomyślałam o tym.- Dotknęła kieszeni, w której trzymałaikonę.Czy znowu uniknęła śmierci?- A więc, czy obchodzi mnie, jeżeli mój kuzyn zadaje mucierpienie? Lub zabija go? - Jasha odpowiedział sobie sam: - Nie,zupełnie nie.Ale Ann to obchodziło.Gardziła okrucieństwem.ale właściwieczyim powinna teraz gardzić? Myśliwego, który zapolował na piękne,dostojne zwierzęta biegające dziko po lesie? Czy drapieżnika, któryzapolował na myśliwego? %7ładen z nich nie był dobrym człowiekiem, ibyć może to, co się stało, było po prostu sprawiedliwe.Oczywiścieona nic nie mogła na to poradzić.- To na jakiś czas zajmie Varinskich i nikt nas nie zobaczy.Wzięłaś ikonę i komórkę? - Kiedy przytaknęła, Jasha ruszył w stronęlasu.- Chodz już.Czas na spotkanie z przygodą.Zanim na dobre skryli się pod koroną drzew, przystanęła ijeszcze raz spojrzała na dom.Czy to nie było zaledwie wczoraj, kiedy podjechała tu iwkroczyła w tę legendę? Od tego momentu nie miała ani jednejokazji, by się wycofać [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl centka.pev.pl
.Musimy się przygotować.- Przygotować? Do czego? Czy na pewno chciała wiedzieć?- Mój kuzyn przeciął opony we wszystkich samochodach wgarażu.Odciął linię telefoniczną.Jeżeli zadzwonię gdzieś z komórki,na pewno będzie wiedział, dokąd dzwonię i gdzie jesteśmy.- Jashazaśmiał się, w czarującym uśmiechu ukazując wszystkie ostre, białezęby.- Więc damy mu to, czego chce.Zabierzemy go na małepolowanie.Kiedy Jasha patrzył w ten sposób, przypominała sobie, z kim- lub czym - miała do czynienia.- Zapoluje na nas - powiedziała, kiedy wchodzili na górę poschodach- Tak.Będzie nas śledził za pomocą urządzenianaprowadzającego, w nadziei, że znajdzie i zlikwiduje moją rodzinę.Na początku nie rozumiała.Kiedy już zrozumiała, nie mogła wto uwierzyć.- Zlikwiduje.To znaczy zabije? Całą twoją rodzinę? To nie.naprawdę myślisz.tak z zimną krwią?- Trafił mnie strzałą.Raczej nie miał dobrych zamiarów.153RS- Jasha zaprowadził ją przez sypialnię do łazienki.- Ale żeby zabić całą rodzinę tylko dlatego, że.Odkręcił wodę nad umywalką i włożył jej zranioną rękę podstrumień.- Mordowanie to jest to, w czym są najlepsi, a moja rodzina niebyłaby pierwszą, którą by wyeliminowali, nie szczędząc nawet dzieci.Woda była czerwona od krwi.Czekała, aż zacznie boleć.Poczuła tylko lekkie ukłucie.- Wyjdziemy z tego cało?- Wyjdziemy.Nie zapominaj, że jestem jednym z nich.-Odwrócił jej dłoń do światła.Na palcach widoczne były ledwie jasneblizny, rana prawie całkowicie się zagoiła i wydawała nieadekwatnado bólu, jaki poczuła, kiedy strzała wbiła się w jej rękę.- Nic nie rozumiem.Przecież się skaleczyłam.Jestem tegopewna.- Patrzyła, jak oglądał jej skórę, próbując ją rozedrzeć.- Moja krew pomogła ranie zagoić się - powiedział.Ponieważbył jednym z nich.Mogła udawać, że przyjazny z niego wilk.Mogła podziwiać jegooddanie rodzicom i rodzeństwu.Ale nie mogła lekceważyć prawdy.Jasha zmieniał się w wilka, kiedy tylko chciał.Byłdrapieżnikiem.Był potomkiem morderców, gwałcicieli i oprawców.Zawsze przyciągała złych ludzi.Chociaż bardzo chciała, żeby było inaczej, on był jednym z nich.154RSRozdział XVIKiedy Jasha i Ann wyszli z domu tylnymi drzwiami, wpowietrzu unosił się ledwo wyczuwalny zapach zmierzchu.- Czy oni tam są? - Spojrzała na otaczające dom drzewa,wyobraziła sobie, jak lśnią ich wygłodniałe oczy, obserwując każdyich krok.- Poszli sobie.Mogę się założyć, że mój kuzyn nie nagrodziłmyśliwego.- To znaczy, nie zapłacił mu - kanalia pozbawiona zasad- dostał to, na co zasłużył.- Odwróciła głowę i spojrzała naJashę.- Zabije go?- Nie wiem.Możliwe.Martwi cię to? - Jasha zamknął drzwi naklucz, po czym położył na nich rękę, jakby chciał się pożegnać.- A powinno?- Myśliwy upił się i strzelał do dzikich zwierząt, do mojegostada, do mojego przywódcy, a kiedy obleciał go strach, poszedł napolicję.Potem przyłączył się do obcego, patrzył, jak dostałem strzałą,i przestrzelił opony mojego auta.- Ja też nie obeszłam się zbyt łagodnie z twoim samochodem- przyznała, zakłopotana wściekłością Jashy.- Nie jestem pewny, czy celował w oponę.Może chciał trafićciebie.- Patrzył jej w oczy, zaciskając usta.- Oblewa mnie zimny potna samą myśl o tym, co mógł zrobić przez przypadek lub celowo.155RS- Nie pomyślałam o tym.- Dotknęła kieszeni, w której trzymałaikonę.Czy znowu uniknęła śmierci?- A więc, czy obchodzi mnie, jeżeli mój kuzyn zadaje mucierpienie? Lub zabija go? - Jasha odpowiedział sobie sam: - Nie,zupełnie nie.Ale Ann to obchodziło.Gardziła okrucieństwem.ale właściwieczyim powinna teraz gardzić? Myśliwego, który zapolował na piękne,dostojne zwierzęta biegające dziko po lesie? Czy drapieżnika, któryzapolował na myśliwego? %7ładen z nich nie był dobrym człowiekiem, ibyć może to, co się stało, było po prostu sprawiedliwe.Oczywiścieona nic nie mogła na to poradzić.- To na jakiś czas zajmie Varinskich i nikt nas nie zobaczy.Wzięłaś ikonę i komórkę? - Kiedy przytaknęła, Jasha ruszył w stronęlasu.- Chodz już.Czas na spotkanie z przygodą.Zanim na dobre skryli się pod koroną drzew, przystanęła ijeszcze raz spojrzała na dom.Czy to nie było zaledwie wczoraj, kiedy podjechała tu iwkroczyła w tę legendę? Od tego momentu nie miała ani jednejokazji, by się wycofać [ Pobierz całość w formacie PDF ]