[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.— Mówiąc szczerze — kontynuował — wstydzę się za mój kraj, że nie przystępuje do wojny.Ale jestem przekonany, że w końcu Amerykanie się zdecydują.To tylko kwestia czasu.Na razie robimy, co możemy, żeby złagodzić okropieństwa wojny.— Dobrze wyglądasz.Wyglądał młodziej, niż go zapamiętała.Masywny, opalony.Siwizna we włosach niekoniecznie musiała się wiązać z wiekiem.— I dobrze się czuję.Nie ma nic lepszego, jak dużo zajęć.Praca w służbach pomocniczych potrafi dać człowiekowi w kość.— Kiedy wyjeżdżasz?— Pojutrze.— Zrobił przerwę.Kiedy podjął rozmowę, jego głos miał już inną barwę.— Powiedz mi, Nell.Czy nie jesteś zła, że cię odszukałem? Nie zdaje ci się, że wtrącam się w nie swoje sprawy?— Nie, naprawdę nie.To było miłe z twojej strony.Zwłaszcza po tym, kiedy ja… kiedy…— Przecież wiesz, że nigdy nie żywiłem o to urazy.Wręcz przeciwnie, podziwiałem cię, że poszłaś za głosem serca.Kochałaś jego, nie kochałaś mnie.To wszystko.Czy istnieje jakiś powód, dla którego nie mielibyśmy się nadal przyjaźnić?Patrzył na nią tak życzliwie, tak bardzo zwyczajnie, a przy tym ani odrobinę sentymentalnie, że Nell z radością przyznała, że nie istnieje.— To świetnie.A zatem, chyba pozwolisz, bym zrobił dla ciebie wszystko, co przystoi przyjacielowi? Powiedzmy, bym pomógł ci, gdybyś miała jakieś kłopoty.No jak?Nell odparła, że będzie mu za to jedynie wdzięczna.I na tym stanęło.Odjechał swoim samochodem zaraz po lunchu.Przedtem mocno uścisnął jej dłoń i wyraził nadzieję, że spotkają się za sześć miesięcy.Jeszcze raz poprosił, żeby zwracała się do niego z każdym problemem.Nell obiecała, że na pewno tak zrobi.3To była zła zima dla Nell.Nie dbała o siebie należycie, przeziębiła się i chorowała dość ciężko przez tydzień albo trochę dłużej.Po chorobie absolutnie nie nadawała się do podjęcia pracy w szpitalu i pani Vereker zabrała ją do siebie, do Londynu.Tam powoli wracała do zdrowia.Kłopotom nie było końca.Możne Opactwa sprawiały wrażenie, że nie pociągną długo.Dom wymagał położenia nowego dachu.Trzeba było wymienić rury kanalizacyjne.Waliło się ogrodzenie.Nell po raz pierwszy zdała sobie sprawę, jak ile kosztuje utrzymanie posiadłości.Niezbędne naprawy dawno pochłonęły pieniądze z wynajmu i doszło do tego, że pani Vereker musiała pomóc córce wybrnąć z kryzysowej sytuacji.Żyły bardzo skromnie.Dawno minęły dni zewnętrznego blasku, pozornej zasobności, a także kredytów.Pani Vereker starała się jakoś wiązać koniec z końcem, choć doprawdy z trudem by jej to przychodziło, gdyby nie wygrane przy stoliku do brydża.Była pierwszej klasy graczem i dzięki grze znakomicie powiększała swe dochody.Większość dnia spędzała w jednym klubie brydżowym, który jeszcze się zachował.Dla Nell było to nudne, nieszczęśliwe życie.Wieczna troska o pieniądze, brak sił do podjęcia nowej pracy, żadnego zajęcia; nic, tylko siedzieć i rozmyślać.Ubóstwo w połączeniu z miłością w małym domku to jedna sprawa.Ubóstwo bez miłości, która by je łagodziła, to coś zupełnie innego.Czasami zastanawiała się, jak miała iść przez życie, które kreśliło się przed nią tak ponurą i niewesołą perspektywą.Chybaby nie mogła tego znieść.Po prostu by nie mogła.Nadszedł czas, że pan Flemming coraz usilniej prosił o podjęcie ostatecznej decyzji w sprawie Możnych Opactw.Obecna umowa dzierżawna miała wygasnąć za miesiąc czy dwa.Pora coś postanowić, mówił, i dodawał, że byłby nieuczciwy, robiąc nadzieje na wynajęcie domu za wyższą cenę.Nie ma chętnych na wielkie domy bez centralnego ogrzewania i innych nowoczesnych wygód.Pan Flemming stanowczo doradzał sprzedaż.Tak, on wie, że jej mąż darzył to miejsce uczuciem.Ale ponieważ ona nie jest w stanie tam zamieszkać…Nell przyznawała mu rację, lecz nadal prosiła o czas do namysłu.Wzbraniała się przed sprzedażą, choć z drugiej strony nie mogła oprzeć się uczuciu, że jeśli raz pozbędzie się kłopotu w postaci Możnych Opactw, zrzuci ze swych barków najcięższe brzemię.Parę dni później pan Flemming zadzwonił, aby powiedzieć, że można wyjątkowo korzystnie sprzedać posiadłość.Wymienił sumę o wiele przekraczającą jej (a w gruncie rzeczy nawet jego) oczekiwania.Bardzo gorąco radził przyjąć ofertę, i to bezzwłocznie.Nell wahała się minutę, potem powiedziała „tak”.4To nadzwyczajne, jak od razu poczuła się szczęśliwsza.Wolna od tej strasznej zmory! Czy gdyby Vernon żył, nie postąpiliby tak samo? Domy i posiadłości ziemskie sprawiają więcej kłopotu niż przyjemności, kiedy kogoś nie stać na utrzymanie ich na właściwym poziomie.Nie zdenerwował jej nawet list, który nadszedł z Paryża, od Joe.Jak możesz sprzedawać Możne Opactwa, wiedząc.co czul do nich Vernon? Ktoś by pomyślał, że to ostatnia rzecz, którą kiedykolwiek zrobisz.Nell pomyślała natomiast, że Joe niczego nie rozumie i odpisała tak:A niby co miałam zrobić? Już nic wiedziałam, do kogo mam się zwrócić o pieniądze.Raz był dach, raz kanalizacja, raz woda i tak bez końca.Nie mogę się wciąż zadłużać.Jestem wszystkim tak bardzo zmęczona, że chyba wolałabym umrzeć…Trzy dni później dostała list od George’a Chetwynda, w którym George prosił o spotkanie.Chciałby jej coś wyznać.Pani Vereker nie było w domu.Przyjęła go sama.Zaczął dość niepewnie.To on jest tym, który nabył Możne Opactwa.Najpierw się żachnęła.Gorąco zaprotestowała.Nie George! W Możnych Opactwach mógłby się znaleźć każdy, tylko nie George! Wówczas on, z godnym podziwu zdrowym rozsądkiem, przystąpił do uzasadniania swoich racji.Jest pewien, że lepiej, by posiadłość przeszła w jego ręce, niż w zupełnie obce.Ma nadzieję, że ona i jej matka zechcą czasami zatrzymać się tam na kilka dni.— Chciałbym, żebyś miała poczucie, że dom twojego męża jest dla ciebie otwarty o każdej porze.Zamierzam dokonać jedynie niezbędnych zmian.Będziesz moim doradcą.Chyba wolisz, żebym to ja był właścicielem posiadłości, niż jakiś parweniusz, który zapełni dom złoceniami i falsyfikatami starych mistrzów?W końcu sama zaczęła się dziwić swoim obiekcjom.Lepiej George niż ktoś inny.George jest bardzo miły i zawsze wszystko potrafi zrozumieć.Ona jest zmęczona, ma tyle zmartwień.Nagle się załamała.Płakała na jego piersi, podczas gdy on otoczył ją ramieniem, głaskał jej dłoń i powtarzał raz za razem, że wszystko będzie dobrze i że jej zdenerwowanie bierze się jedynie z tego, że była chora.Nikt nie mógłby być milszy czy bardziej braterski.Kiedy opowiedziała to matce, pani Vereker rzekła: — Wiedziałam, że George rozgląda się za jakimś miejscem.Szczęśliwie się złożyło, że wybrał Możne Opactwa.Prawdopodobnie nie targował się za długo z tej prostej przyczyny, że kiedyś był w tobie zakochany.Słowa.— „kiedyś był w tobie zakochany”, były wyprane z wszelkich emocji.Samopoczucie Nell znacznie się poprawiło [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • centka.pev.pl
  •