[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.— Nie! — zawołała żywo.— To moja strzykawka, nie panny King!— Przyznaje pani zatem, że wyrzuciła pani strzykawkę? — podchwycił Poirot.Dziewczyna zawahała się przez chwilę.— Tak.Czemu nie miałabym tego zrobić?— Carol! — Nadine pochyliła się do przodu; oczy miała szeroko otwarte, pełne lęku.— Carol! Nie rozumiem, dlaczego…Carol zwróciła twarz w stronę bratowej.Spojrzała na nią bystro, jak gdyby wrogo.— Nie ma tu nic do rozumienia! — powiedziała.— Wyrzuciłam starą strzykawkę.Nigdy nie dotykałam trucizny… nigdy.— Panna Pierce powiedziała panu prawdę! — podchwyciła spiesznie Sara zwracając się do detektywa.— To była moja strzykawka!— Chociaż sprawa strzykawki — uśmiechnął się Poirot — jest zagadkowa, bardzo skomplikowana, lecz mimo wszystko to da się chyba wyjaśnić.Cóż, postawiliśmy dotąd dwie tezy: tezę niewinności Raymonda Boyntona i tezę winy jego siostry, Carol.Ale ja jestem absolutnie bezstronny.Każdą sytuację zwykłem rozpatrywać z obydwu stron.Postawmy pytanie: Jak wyglądałaby sprawa, gdyby Carol była niewinna? Otóż wraca do obozu i podszedłszy do matki, widzi, że nie żyje.Co przyszło jej do głowy? Oczywiście podejrzenie, że jej brat Raymond popełnił zabójstwo.Nie wie, co robić.Nic nie mówi.I co dalej? W jakąś godzinę później Raymond wraca, rzekomo rozmawia z matką i także nie mówi, że coś się stało.Nie sądzą państwo, że jej podejrzenia musiały się wtedy ugruntować? Być może idzie do jego namiotu i znajduje tam strzykawkę.Jest już absolutnie pewna! Zabiera strzykawkę, ukrywa i wyrzuca nazajutrz wczesnym rankiem.Jeszcze jedno wskazuje, że Carol Boynton jest niewinna — ciągnął detektyw.— Kiedy rozmawiałem z nią, zapewniła, że ani ona, ani jej brat nie myśleli nigdy serio o wprowadzeniu w czyn swojego planu.Poprosiłem ją, by przysięgła, że mówi prawdę.Zrobiła to natychmiast, bez wahania, z całą powagą i godnością.Przysięgła, że nie jest winna zbrodni.Rozumieją państwo? Ona, nie oni! Kwestię winy brata pominęła.Spodziewała się pewno, że ujdzie to mojej uwadze! Tak przedstawia się sprawa niewinności Carol Boynton.Cofnijmy się teraz i zastanówmy nie nad niewinnością, lecz nad winą Raymonda Boyntona.Przypuśćmy, że Carol powiedziała prawdę i pani Boynton żyła o piątej dziesięć.W jakich warunkach Raymond mógłby popełnić zbrodnię? Wolno nam podejrzewać, że zabił macochę, kiedy za dziesięć szósta podszedł do niej i jakoby z nią rozmawiał.Co prawda służba kręciła się już po obozie.Ale zapadał zmierzch.Raymond mógłby dokonać zbrodni niepostrzeżenie, ale wynikałoby z tego, że panna King musi kłamać.Pamiętają państwo? Do obozu wróciła ledwie pięć minut później niż Raymond.A zatem ze stosunkowo nieznacznej odległości musiałaby widzieć, że Raymond jest przy matce.Co dalej? Kiedy znaleziono zwłoki, panna King przypuszczała, że zabójstwo popełnił Raymond i, aby go ratować, skłamała rozmyślnie.Wiedziała przecież, że doktor Gerard ma ciężki atak malarii i nie będzie mógł podważyć jej opinii.— Ja nie skłamałam! — powiedziała z przekonaniem Sara.— Istnieje jeszcze jedna możliwość — podjął mały Belg.— Jak nadmieniłem, panna King przyszła do obozu pięć minut później niż Raymond.Jeżeli Raymond rzeczywiście zastał matkę żywą, panna King z powodzeniem mogła zrobić śmiertelny zastrzyk.Mogła uwierzyć, że pani Boynton to uosobienie zła, i wyobrazić sobie, że wykonuje sprawiedliwy wyrok.W takim przypadku jej kłamstwo co do czasu zgonu byłoby również uzasadnione.Sara pobladła, a gdy się odezwała, głos jej był stłumiony, matowy:— Istotnie, mówiłam o słuszności poświęcenia jednego życia dla dobra ogółu.Myślą tą natchnął mnie „Ołtarz ofiarny”.Ale mogę zeznać pod przysięgą, że nie zrobiłam krzywdy tej podłej kobiecie ani nie żywiłam nigdy podobnego zamiaru.— A mimo wszystko — podjął Poirot — któreś z was musi kłamać.Pani, mademoiselle, albo pan Boynton!Raymond niespokojnie poruszył się na krześle.— Wygrał pan! — zawołał do Poirota.— Matka nie żyła, kiedy do niej podszedłem.Zaskoczyło mnie to, zupełnie zbiło z tropu.Postanowiłem rozmówić się z nią stanowczo, powiedzieć, że od tej chwili jestem człowiekiem wolnym.Zebrałem całą odwagę i… I zobaczyłem, że ona nie żyje! Dłoń miała bezwładną, zimną.Przyszło mi wtedy na myśl, że… że może Carol… Rozumie pan? Był ten ślad zastrzyku na przegubie ręki…— Nie wiem dotychczas o jednej ważnej sprawie — podjął żywo mały Belg.— Jaką metodę chciał pan zastosować? Coś pan obmyślił przecież, co miało związek ze strzykawką?…— Tak — przyznał Raymond.— Czytałem o tym w jakiejś angielskiej powieści kryminalnej… Podobno zastrzyk powietrza z pustej strzykawki jest zabójczy… To brzmiało przekonywająco, całkiem naukowo.— Aha… Rozumiem! I kupił pan strzykawkę? — zapytał detektyw.— Nie.Prawdę mówiąc, ukradłem bratowej.Poirot spojrzał bystro na Nadine:— Tę, która jest obecnie w Jerozolimie, w ciężkim bagażu?Młoda pani Boynton zarumieniła się mocno.— Ja… Ja nie miałam pojęcia, co się z nią stało.— Madame, ma pani szybki refleks — zauważył półgłosem Herkules Poirot.Rozdział XXIIIZnów nastąpiła krótka przerwa.Poirot odchrząknął i zaczął mówić dalej:— Rozwikłaliśmy zatem tajemniczą sprawę drugiej strzykawki, stanowiącej własność pani Nadine Boynton.Raymond wziął ją przed wyjazdem z Jerozolimy, Carol zabrała z namiotu Raymonda po śmierci pani Boynton, a następnego rana wrzuciła do potoku.Strzykawkę znalazła panna Pierce, a przyznała się do niej panna King, która, jak sądzę, ma ją obecnie u siebie.— Tak — powiedziała Sara.— A zatem, mademoiselle — podjął detektyw — twierdzenie, że to pani strzykawka, było kłamstwem, którego pani wypierała się tak stanowczo.— To innego rodzaju kłamstwo — odrzekła spokojnie lekarka.— Nie ma charakteru zawodowego.— Słusznie.Doskonale rozumiem pani stanowisko.— Dziękuję.Poirot odchrząknął znów i przełknął ślinę.— Obecnie przypomnimy sobie przebieg wydarzeń — podjął i odczytał swoje dzieło:Boyntonowie i Jefferson Cope wychodzą z obozu (w przybl.) 3.05Doktor Gerard i Sara King wychodzą z obozu (w przybl.) 3.15Lady Westholme i panna Pierce wychodzą z obozu 4.15Doktor Gerard wraca do obozu (w przybl.) 4.35Nadine Boynton wraca do obozu i rozmawia z panią Boynton 4.40Nadine Boynton rozstaje się ze świekrą i wraca pod markizę (w przybl.) 4.50Carol Boynton wraca do obozu 5.10Lady Westholme, panna Pierce i Jefferson Cope wracają do obozu 5.40Raymond Boynton wraca do obozu 5.50Sara King wraca do obozu 6.00Znalezienie zwłok 6.30— Zauważyli państwo bez wątpienia dwudziestominutową lukę między czwartą pięćdziesiąt, kiedy Nadine rozstała się z panią Boynton, a powrotem do obozu Carol, o piątej dziesięć.A więc, jeżeli Carol powiedziała prawdę, zgon nastąpił podczas tych dwudziestu minut? Kto mógł wtedy popełnić zabójstwo? Panna King i Raymond Boynton byli razem [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • centka.pev.pl
  •