[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wysoko unosząc głowę, spojrzała demonowi w twarz.W jej oczach błyszczał bunt, ustawykrzywiał grymas odrazy.- Jak śmiesz zachodzić mnie w ten sposób? - odezwała się spokojnym głosem.- Dobrzewiesz, że to wbrew pra- wom obowiązującym w naszym narodzie.Uśmiech wampira był makabryczną parodią uśmiechu.- Odsuń się, uzdrowicielko, i pozwól mi się posilić.Francesca, nie puszczając dłoniBrice'a, wysunęła sięlekko przed niego.Bestia starała się połączyć z jego umy- słem, jej nacisk mentalnyczuć było w powietrzu, ale Fran- cesce udało się odciąć Brice'a od całego świata.Stał zespuszczoną głową, jak małe dziecko, nieświadomy wyda- rzeń toczących się wokół.- Nie odsunę się.To ty stąd odejdz.Nie masz prawa tu przebywać.Wampir zasyczał przerażająco, tryskając śliną w powie- trze.- Uważaj, kobieto.Twój myśliwy jest zajęty i nie będzie miał czasu cię ratować.Niechciałbym, żeby spotkała cię jakaś krzywda, ale jeśli sama mi nie ulegniesz, będę musiał ciędo tego przymusić.- To ty uważaj, potworze.Nie jestem dzieckiem, na któ- rym można wymusićposłuszeństwo.Nie zamierzam też ni- gdzie z tobą iść - odparła spokojnie, przyciskając dłońdo brzucha.Obawiała się, że wampir będzie ją zmuszał do na- picia się jego splamionej krwi,która z pewnością skaziłaby jej dziecko.Znów krzyknęła przerazliwie w duchu, wyko-rzystując całą siłę woli, by nie wzywać Gabriela.Jej jedyną szansą było to, że Gabriel pokonawrogów i przyjdzie jej z pomocą.Ale dziecko.Dla dziecka będzie już za pózno.Wampirybłędnie wierzyły, że mogą odzyskać duszę, jeśli tylko spotkają na swej drodze kobietęświatła.Poszukiwały kobiet Karpatianek i śmiertelniczek obdarzonych parapsy- chicznymizdolnościami w nadziei na odzyskanie tego, co same postanowiły niegdyś utracić.Francesca wiedziała, że nie pozostaje jej nic innego jak poświęcić Brice'a; że ostateczniebędzie musiała wybrać - albo on, albo jej córka.Zacisnęła palce na jego nadgarstku, jakbychciała go do siebie przykuć.Starała się też nie my- śleć o Skyler i nie wzywać w duchuGabriela.Wiedziała, że się zjawi, gdy tylko będzie mógł.Na razie jednak musiała jakośpowstrzymać wampira.- Nie denerwuj mnie, kobieto, jestem znacznie potęż- niejszy od twojego życiowegopartnera.Tego nikomu nie- znanego ważniaka, który mieni się łowcą wampirów.Znam ichwszystkich i ten akurat przez nikogo nie jest poważany.Jestem starożytną istotą.Nie sądz, żeon zdoła cię urato- wać.127 Wampir nie ma pojęcia, kim jest Gabriel.Francesca zachowała tę informację dla siebie, bo była jak amunicja, która mogła jej sięjeszcze przydać.Wampir zaczął kręcić głową na boki niczym gad, co miało zaska- kującohipnotyzujący wpływ na patrzącego.Francesca wie- działa, że nie wolno jej skupiać się natym ruchu.Coś ją jednak w nim fascynowało, a zarazem odstręczało.To było wystarczająceostrzeżenie.Wampir zamrugał przekrwiony- mi ślepiami,Francesca rozmyła obraz postaci swojej i Brice'a, po czym ciągnąc go za sobą, rzuciłasię do ucieczki w tej samej chwili, w której wampir, wyciągając swe szponiaste dłonie, runąłw jej stronę, by zaatakować.Nie zdążył jednak.Bestia zawarczała wściekle i spowodowała,że w powietrze wzbił się wysoko tuman z kurzu i połamanych gałęzi.Serce Franceski zabiło na alarm.Udało jej się rozwście- czyć demona, ale nie wiedziała,co on teraz zrobi.Nad jej głową zbierały się burzowe chmury niczym zwiastun nad-chodzącej zagłady.Pomiędzy chmurami przeskakiwały bły- skawice, a niebo zrobiło sięczarne, nie widać było na nim ani jednej gwiazdy.Wampir znowu zasyczał, a wiatr załopotał jego poszar- paną odzieżą i splątanymi,wiszącymi w strąkach włosami otaczającymi twarz kościotrupa.- Zostaniesz za to ukarana.Pojmę tego śmiertelnika, a jego śmierć będzie długa ibolesna.Zniszczę wszystkich, którzy kiedykolwiek coś dla ciebie znaczyli.Serce Franceski biło jak oszalałe, wzięła więc głębo- ki oddech, by się nieco uspokoić.Czuła, że dziecko w jej wnętrzu kuli się ze strachu.Natychmiast zakryła brzuch obydwiemadłońmi i spojrzała na wampira.Znowu koły- sał hipnotycznie głową, szykując się do ataku.Zanim jed- nak zdążył do niej dopaść, coś pojawiło się pomiędzy nimi, zmuszając demona dozatrzymania się.Bestia z wściekłym rykiem odskoczyła w tył.Pomiędzy nią a Francescą zaczęła się materializować jakaś postać.Francesca przezmoment sądziła, że to Ga- briel.Postać była wysoka, barczysta, z takimi samymi dłu- gimiciemnymi włosami i regularnymi rysami twarzy jak jej życiowy partner.Oczy nieznajomegobyły ciemne i puste, choć Francesca dostrzegała na ich dnie migoczące szkarłat- ne płomyki.Od mężczyzny emanowała wielka moc, jakby był jej ucieleśnieniem.Poruszał się z płynnągracją, choć gdy się zatrzymał, wydawał się nieruchomy jak skała.Był taki jak Gabriel, ajednak inny.Skłonił się przed Francescą z kurtuazją i dopiero potem zwrócił się w stronęwampira.Oddech uwiązł Francesce w gardle.Lucian.To nie mógł być nikt inny.Brat blizniakGabriela i wampir niemający sobie równych.Serce Franceski ścisnęła rozpacz.Poprzed-niego wampira się bała, ale ten ją po prostu przerażał.Lu- cian miał w sobie coś, czego nieumiała nazwać, a przy tym sprawiał wrażenie niezwyciężonego, zdawał się tak mocar- ny, żenawet cała armia myśliwych nie dałaby mu rady.To był śmiertelny wróg Gabriela, a zarazemktoś, kogo kochał ponad wszystko.Zagryzła mocno dolną wargę, żeby nie wzywać Gabrielana glos.I wtedy Lucian się odezwał.To było tak, jakby zagrała muzyka nie z tego świata, takczysta i piękna, że niemoż- liwością było ją zapomnieć [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • centka.pev.pl
  •