[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Suknię zdobioną złotym haftem zwzorem motyli i stokrotek obszyto kiedyś maleńkimi perełkami.Teraz kilka z nich odpruto,by ozdobić dekolt.Spódnica miała z przodu wycięcie ukazujące ciemniejszą zieleń aksa-mitnej wstawki.Zmieniono jedynie układ haftów, by ładniej lśnił i pasował do nowego dekoltu.Wąskie rękawy ze złotymi wstą\kami pozostawiono prawie niezmienione.Skróconoje jedynie do łokcia.Usunięto złotą koronkę tworzącą mankiety i miast niej wstawiono inną.Wąska talia wcią\ była w modzie, ale spódnicy trzeba było nadać nowy kształt, by opływałamiękkie halki, a nie sztywne obręcze.Odszukano nawet bladozielone pończochy ozdobionewzorem winorośli.Znalazły się te\ delikatne, jedwabne pantofelki pasujące do całości.Kuradości wszystkich pasowały jak ulał.- Och, zobacz! - Jasmine ucieszyła się jak mała dziewczynka.- Tu są ró\yczki zezłotego materiału, które uszyła dla mnie Bonnie, nasza szwaczka.Miałam je wpięte wewłosy! Nie miałyśmy wtedy takich sławnych krawców jak monsieur Reynaud.- Jak upięłaś włosy? - zapytała Autumn.- Tak samo jak ty - odparła z uśmiechem jej matka i dodała: - Miałam te\ perły mojejbabki.Ty te\ mo\esz je wło\yć.Po ślubie mo\esz je zatrzymać.Ku zaskoczeniu matki Autumn się rozpłakała.- Uwielbiam te perły.Wiem jak bardzo je kochasz, bo nale\ały do madame Skye.- Ciebie kocham, moje dziecko.Jesteś ostatnim z moich dzieci - powiedziała,pochlipując.Dowiedziawszy się od przyszłej teściowej, co wło\y na siebie w dniu ślubu jegonarzeczona, Gabriel Bainbridge zniknął z Queen's Malvern na dwa tygodnie przed ceremonią.Kiedy w ten uroczysty dzień pojawił się w kaplicy, odziany był w najmodniejszy kaftan zzielonego jedwabiu z eleganckimi złotymi koronkami.Nawet buty miał z zielonej skóry zezłotymi rozetkami.Na głowie miał kapelusz z szerokim rondem i dwoma pięknymi strusimipiórami.W dłoni trzymał długą zieloną laskę.Mrugnął do Autumn, kiedy Charlieprzyprowadził ją do ołtarza.Zlubu udzielono im o dziewiątej rano.Przez piękne witra\owe okna widać byłogdzieniegdzie szarobłękitne niebo.Na horyzoncie od wschodniej strony przybrało kolorbrzoskwini, z ciemnoszarą i ró\owawą poświatą.Nie było wiatru i choć dzień nie wydawałsię chłodny, to wilgoć utrzymywała się w powietrzu.Po ceremonii, która uczyniła z Autumn\onę księcia Garwood, goście zebrali się w salonie, gdzie czekało na nich weselne śniadanie.Podano jajka w sosie na bazie wina, posypane gałką muszkatołową, łososia duszonegow białym winie z koperkiem, ró\ową, wiejską szynkę i półmisek kotletów jagnięcych; twardy,ostry cheddar, osełki masła i świe\y wiejski chleb.Córki Autumn zajadały się gęstym słodkim kremem karmelowym, a kiedy na stółpostawiono niewielki tort weselny, dziewczynki piszczały z radości na widok cukrowychfigurek.Ka\da z nich chciała zjeść jedną, ale Autumn się nie zgodziła. - Zachowam je - powiedziała.- Kiedy będziecie wychodzić za mą\, na waszychtortach weselnych umieszczę po jednej z nich, ma filles.Czy to nie dobry pomysł?Obie dziewczynki potaknęły, choć \adna z nich nie była przekonana, czy to naprawdędobry pomysł.Pozwolono im jednak wypić odrobinę wina z wodą i postanowiły nie narzekać.Gdyby zaczęły marudzić, babcia mogłaby nie zabrać ich ze sobą do Cadby do wuja Henry'egoi ciotki Rosamundy.Jasmine postanowiła dać córce i Gabrielowi trochę spokoju, nimprzywiezie im Maddie i Margot do domu.Para młoda miała wyruszyć za dwa dni do Durham,a goście zniknęli tego samego dnia ju\ przed południem.Ostatnia odje\d\ała Jasmine zdziewczynkami.- Przywiozę wam dzieci do Garwood na święta - powiedziała.- Chyba \e drogi oka\ąsię nieprzejezdne.Powóz ruszył, a Jasmine pomachała wesoło na do widzenia.Jej wnuczki chichotałyradośnie, rozbawione czymś, co tylko je śmieszyło.Có\, pomyślała, chyba w końcuporadziłam sobie z ostatnim z naszych dzieci, mój drogi Jemmie.Nareszcie.Roześmiała sięgłośno.Autumn i Gabriel patrzyli na odje\d\ający powóz, a potem trzymając się za ręceweszli do domu.- Jesteśmy sami - powiedziała.- Zupełnie sami - powiedział, prowadząc ją do sypialni.- Za chwilę do ciebie przyjdę -dodał.- Jest popołudnie.- Owszem - zgodził się i otworzył drzwi, puszczając jej dłoń, a gdy weszła do środka,zamknął je.Lily i Orange podbiegły, by pomóc pani zdjąć odzienie.- To był piękny ślub, milady - rzekła Lily z szerokim uśmiechem na twarzy, rozpinającgórę sukni.- Ta suknia, madame, c'est magnifique - zauwa\yła Orange zdejmując halki.Autumn wyszła z góry materii piętrzącej się u jej nóg.- Uwa\ajcie na nią - ostrzegła je.- Pamiętajcie, \e to suknia, która słu\yła wielupannom młodym w mojej rodzinie.Ma ju\ ze sto lat [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • centka.pev.pl
  •