[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.gdy Lucian ruszył do góry przezjaskinie i tunele, zintensyfikował burzę, ściągając ją nad górami by pomóc sobie w jegoposzukiwaniach.Z chmurami tak ciemnymi i pełnymi, jego oczy mogły przyjąć światło bezpomocy ciemnych okularów.Wybuchnął w niebo właśnie kiedy chmury otwierały się gwałtownie, a deszcz wylał sięsrebrzystą taflą.Zaczął swoje poszukiwania, wysyłając swoje zmysły mile w nieboprzeszukując okolicę.Wampiry same były trudne do wykrycia.Drobne rzeczy miały większe szanse je wydać:nadmierna liczba owadów, niespokojne nietoperze w obrębie ich normalnego zachowania,mnóstwo zbierających się szczurów.Wampiry rozmieszczają się i są nieświadome legowiskinnych.Mistrz wampir ukrywa się o wiele bardziej od innych, nie ufa innym w sprawieswojego bezpieczeństwa.Nieumarli rozkwitają na bólu i cierpieniach innych, są całkowiciezłe i zdolne tylko do oszukiwania i zdrady.Nigdy nie powierzyłyby sobie takiej ważnejinformacji jak lokalizacja ich miejsc spoczynku.Znalazł nikłą zmazę mocy w górach na północ od swojej pozycji.To było oznaką jednej zkreatur.Tylko nie starożytny popełniłby taki błąd.Lucian udał się z dala od obszaru Tłumaczy: franekMposzerzając swoje poszukiwania.Niewielkie zakłócenie wśród nietoperzy wydało drugiegowampira.Używał jaskini wysoko w południowej części góry.Przekierował swoją uwagę nazachód i wschód.Jaxon nie zdawała sobie z niczego zupełnie sprawy.Ale potem mroczna, tłusta zawiesina,naprawdę niematerialna, zaczęła przebijać pokłady ziemi trafiając do niej w dół.Toprzesączyło się do jej porów i przemoczyło jej umysł, poruszając się przez jej ciało by objąćw posiadanie jej serce, ściskając mocno jak zaciskająca się ręka.Jedno uderzenie.Drugie.Jaxon obudziła się z potem wylewającym się z jej ciała, z ciężką ziemią oblegającą ją.Mogłapoczuć każdy cal, każdą stopę gleby i instynktownie wiedziała dokładnie jak głęboko, zostałapochowana.Lucian znał dokładny moment w którym Jaxon się zbudziła.Naprawdę się dziwił jejwbudowanemu systemowi radarowemu, przez nasilenie ich związku, to pozwoliło jej uchylićjego rozkazu by spała.Co prawda nie użył swojej pełnej mocy, ale Jaxon nie była jegokukiełką, i nigdy tak jej nie traktował.Poczekał, jako cichy cień w jej umyśle przyglądając sięjej reakcji.Gdyby to było niezbędne, mógł prędko uderzyć, przejmując nad nią kontrolę.Początkowo dzwięk jej serca był jak grzmot w jej uszach, takie ryczenie, było niemalogłuszające.Jej gardło zostało zamknięte, dusząc ją.Nie było żadnego powietrza dooddychania; została pogrzebana żywcem.Instynktownie uniosła swoje ręce do góry byspróbować wydrapać wyjście z jej grobu.Jej umysł był chaosem krzyków, paniki i strachu.Ale gruba, tłusta ciemność opanowująca jej duszę obezwładniła ją, odpychając nawet jejpanikę.Coś tam było, wrogie, mroczne i złe, coś czającego się w oczekiwaniu na & Luciana.Jej serce zatrzymało się na chwilę, następnie zaczął bić.Pod ziemią było gorąco, ale jej umysłpozostał nieruchomy i spokojny, zdolny funkcjonować i obliczać.Był sposób by przenieść tąziemię.Nie przedostając się przez nią, ale faktycznie ją przenosić.Lucian zrobiłby tak, gdypierwszy raz odkryła, że śpią pod ziemią.Co robić?Musiała się nad tym dobrze zastanowić.Trzeba było ogromnej dyscypliny, aby zignorowaćjej umysł mówiący jej, że nie mogła oddychać z warstwami gleby miażdżącej ją, dusząc ją.Stworzyła sobie obraz w swoim umyśle, skrupulatny, drobiazgowy w każdym szczególe,ziemi otwierającej się całkowicie na powierzchnię, wystarczająco dużym obszarem, którymmogła uciec z ograniczającej przestrzeni.Ku jej zaskoczeniu i intensywnej uldze, gleba nadnią rozdzieliła się starannie ukazując wysoki sufit jaskini.Nieznacznie wstrząśnięta, Jaxonwciągnęła głęboki oddech, napełniając swoje płuca, i podnosząc twarz starając się o jakąśulgę od gwałtownego gorąca.Ponownie się obudziła mimo rozkazu Lucian by spała.Co byłowystarczająco mocne by ją wezwać?Jaxon uniosła się do podłogi jaskini, czysta radość przeniosła ją do podgrzewanych basenówkąpielowych.Zaczęła biec wzdłuż wąwozu.Tylko jedna rzecz mogła ją zbudzić, tylko jednapotrzeba.Coś wlepiało oczy w Lucian, grożąc mu w jakiś sposób.Czuła, ponurą wrogość,poczuła, jak zachłanne zło wyciągało niewidzialne ręce, gotowe do ataku.Lucian, ty skunksie.To tyle, jeśli chodzi o dzielenie polowanie ze swoim partnerem.Pomyślałeś, że po prostu zajmiesz się problemem podczas gdy ja będę spała, prawda? Tydraniu.Jesteś w wielkim niebezpieczeństwie.Tunel rozchodził się we wszystkie strony.Irytowało, ją że musiała sobie przypomnieć, gdzie prowadziło które przejście.Wielkie niebezpieczeństwo? Nie sądzę, bym użył tak wielkiego słowa, moja ukochana życiowapartnerko.Nie było jednej joty wyrzutów sumienia w jego głosie.Raczej, była nić kpiącegomęskiego rozbawienia [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • centka.pev.pl
  •