[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nauzhror i Prath obserwowali arcymaga w pełnej oczekiwa-nia ciszy.Gromph zamknął oczy, aby zobaczyć w umyśle linie mocywewnątrz chryzoberylu.Czekał, aż zaistnieje połączenie mię-dzy kamieniem a jego umysłem.Gotowe.Uśmiechnął się, czując, że kryształ stał się przedłużeniemjego własnego umysłu, jego własnych zmysłów.Wciąż połą-czony z nim, otworzył oczy i kiwnął głową z zadowoleniem.Kolorowe żyłki wewnątrz chryzoberylu zlały się ze sobą, tak żekamień stał się jednolicie czarny, a zaraz potem mgliście szary.-Gotowe - rzekł, tyleż do siebie, co do Pratha i Nauzhrora.-Rzeczywiście - rzekł Nauzhor.- Czy mamy ci służyć po-mocą, arcymagu?-Tak - odparł Gromph.- Ale jeszcze nie teraz.Bądz cier-pliwy, Nauzhrorze.Prath nachylił się do przodu w swoim krześle, trzymając łok-cie na kolanach.Przyglądając się wirującej szarej mgle wewnątrzkryształu, zapytał:-Arcymagu, rozumiem, że masz zamiar zlustrować domAgrach Dyrr.Dlaczego nie użyć w tym celu komnaty jasnowi-dzenia? Kryształ, który tam.Zanim Gromph zdążył się odezwać, Nauzhror odpowiedziałmu tonem, jakim strofuje się wyjątkowo tępego ucznia:- Bo tylko Baenre mają o tym wiedzieć.W murach Sorceremogą być prócz Voriona inni szpiedzy.Gromph uniósł brew.Analiza Nauzhrora zrobiła na nim wra-żenie.Mistrz okazał się nad wyraz przenikliwy.Wkrótce bę-dzie go musiał awansować w hierarchii Sorcere albo, jeśli jegoambicje okażą się zbyt duże, zabić. -Mistrz Nauzhror podał tylko jeden z kilku powodów -rzekłGromph, obdarzając mistrza Sorcere spojrzeniem wy-rażającym powściągliwą aprobatę.- Oprócz tego wiem, żemój gabinet jest zabezpieczony przed jasnowidzami Yasra-eny.Co do osłon chroniących komnatę jasnowidzenia niemogę mieć tej pewności.Nie mamy teraz czasu, żeby tosprawdzić.Trzeci powód jest taki, że obaj będziecie mi po-trzebni tutaj, w moim gabinecie, aby uwiarygodnić mójpodstęp.-Podstęp? - zapytał Prath.-Potrzebni? zapytał Nauzhror.Gromph pożałował doboru słów w chwili, w której je wy-mówił.Twarz Nauzhrora zdradzała zle ukrywane podniecenie,jakie wywołało użycie słowa  potrzebni".Nawet Prath spra-wiał wrażenie lekko zaskoczonego.Gromph natychmiast naprawił swój błąd.Wbił lodowaty wzrok w pulchną twarz Nauzhrora i rzekł:-To tylko kwestia wygody, Nauzhrorrze.Niczego więcej.Każdy mag Baenre by się nadał.Może nawet lepiej niż ty.Czymam się ciebie pozbyć?Mnogość znaczeń, jakie krył w sobie ten eufemizm, zawisław powietrzu między nimi.Nauzhror pokręcił głową tak gwałtownie, że zatrząsł mu siękałdun.-Nie, arcymagu zapewnił.Jestem zaszczycony, mogącsłużyć ci nawet drobną pomocą w tak ważkiej kwestii.Chciałbym tylko wiedzieć, co zamierzasz.-I dowiesz się - odparł Gromph.W swoim czasie i niewszystkiego.Gromph zmierzył wzrokiem Pratha, w którego spojrzeniu niebyło śladu wyzwania.Gromph był lekko rozczarowany.- Cieszę się, że mogę ci się przydać, arcymagu - powiedziałniepotrzebnie uczeń. - Wiem - odrzekł Gromph.Kilka godzin wcześniej Prath odciął sobie kawałek mięsa, żeby dostarczyć Gromphowi potrzebnego materialnego komponentu.Na palcu miał wciąż bliznę.Prath był lojalny, ale Gromph gardził lojalnością.Było tozbyt kapryśne uczucie, można je było łatwo podkopać, zmani-pulować.Gromph nie wymagał lojalności, tylko posłuszeństwa,które wzbudzał strachem przed swą mocą.Uznał, że będziemusiał Pratha uważnie obserwować, choć uczeń mógł mu sięprzydać w ciągu kilku następnych godzin.- Dobrze więc - powiedział Gromph.- Najpierw ustalmynaturę czekającego nas wyzwania.Skoncentrował się na krysztale i w szarej mgle zawirowałybarwne smugi.Prath i Nauzhror przyglądali się bacznie.Obajprzysunęli się z krzesłami do biurka Grompha.-Filakterium liczdrowa musi się znajdować w domu AgrachDyrr - oznajmił Gromph, wyrażając na głos swoje myśli inadzieje.- A przynajmniej musi tamtędy istnieć dostęp doniego.-Zasadne przypuszczenie, arcymagu.- Nauzhror podrapałsię po policzku.- Ale nawet jeśli filakterium tam jest, czynie będzie pilnie chronione przez zaklęciamilokalizującymi?-Będzie - potwierdził Gromph.Gromph wyobraził sobie dom Agrach Dyrr - fosę, most, for-tyfikacje ze stalaktytów i adamantytu i adamantytową fortecęwewnątrz murów.W przeszłości był ta wiele razy.Przywołałte wspomnienia, aby zogniskować na nich wizję.- Więc jak zamierzasz je znalezć? - zapytał Nauzhror.Na pełnym skupieniu obliczu arcymaga pojawił się uśmiech.- Nie zamierzam go znalezć [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • centka.pev.pl
  •