[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Czy wiedziała pani, że syn chodził do psychoterapeutki? - zapytała.Ku swemu zaskoczeniu Paget stwierdził, że Salinas nie rusza się, byzaprotestować.- Oczywiście.- Sonia uśmiechnęła się, jakby wyprowadziła prawniczkę w pole.-Richie opowiedział mi o tym ze szczegółami.Bardzo martwił się o Elenę ipotrzebowałporady.A więc pomogłam mu za to zapłacić.- Ile to kosztowało?- Dużo.sto dolarów za godzinę.Ale Richie był tego wart.Masters spojrzała na nią z zaciekawieniem.- Wysyłała pani pieniądze bezpośrednio tej psychoterapeutce czy Richiemu? -zapytała.- Richiemu, oczywiście.Nie chciałam wprawiać go w zakłopotanie.To, pomyślała Caroline, byłoby niemożliwe.- Proszę mi powiedzieć, pani Arias, dlaczego Richie sam nie płacił za tęterapię?- Ona przysyłała mu za mało pieniędzy.A więc, jak zwykle, ja wkroczyłam, żebymupomóc.- Rozumiem, że mówiąc  ona , ma pani na myśli panią Peraltę i pieniądze nautrzymanie dziecka oraz współmałżonka, które wysyłała Richiemu.- Oczywiście.- Matka Ricarda rzuciła przysięgłym spojrzenie wyrażające gotowośćobrony.- Richie powiedział mi, że ona zarabiała rocznie osiemdziesiąt tysięcy,podczas gdyon szarpał się, żeby utrzymać córkę i rozpocząć własną działalność.Należałobyoczekiwać, żesąd będzie bardziej sprawiedliwy.- W istocie.Czy Richie wspomniał przypadkiem, że pani Peralta chciała uzyskaćopiekę nad dzieckiem i że on nie tylko jej w tym przeszkodził, lecz takżeodmówił podjęciapracy poza domem? I że zażądał, oraz otrzymał, maksymalną kwotę alimentów, doktórychpłacenia prawo zobowiązywało panią Peraltę?Sonia machnęła ręką.- Jakkolwiek było, nie wystarczało to na życie.- Czy to właśnie robił? %7łył z pensji Teresy?- Oczywiście.- Czy kiedy zgodziła się pani wysłać mu pieniądze na terapię, powiedział jej, żeotrzymał dziesięć tysięcy dolarów od pisma  Inąuisitor za artykuł, w którymutrzymywano,że oskarżony, pan Paget, ukradł mu żonę?Przez chwilę Sonia sprawiała wrażenie zaskoczonej, lecz potem przesłała Carolineuśmiech, który wyrażał uczucie bliskie pychy.- To była ważna, głęboko ludzka historia, a Ricardo wyglądał i mówił cudownie.Tooczywiste, że chcieli o nim napisać. - Być może nie zrozumiała pani pytania, pani Arias.Czy Ricardo powiedział pani,że Inąuisitor zapłacił mu dziesięć tysięcy dolarów?Uśmiech zmienił się w pogardliwy grymas.- Nie pamiętam takich szczegółów.- Tak? Czy zapłaciłaby pani za terapię syna, gdyby wiedziała, że miał dziesięćtysięcydolarów? Lub wysłała mu te dodatkowe pieniądze, o których wspomniała paniwcześniej?Kobieta założyła ręce.- Może bym to zrobiła.Byłam matką Richiego, czyż nie? Pani najwyrazniej nie mapojęcia, jak to jest.Przez długi czas Masters po prostu stała i patrzyła na nią, czując, żeprzysięgliobserwują je obie.- Nie - odparła w końcu cicho.- I nie chciałabym mieć pani doświadczeń zkimkolwiek.Ta uwaga, spokojna i dwuznaczna, zawisła w powietrzu, gdy Sonia wpatrywała się wnią z miejsca dla świadków.- Ale przypomniała mi pani, żebym zapytała ją o coś jeszcze - ciągnęła Caroline.- Jakdobrze, zastanawiam się, znała pani swojego syna?Sonia uniosła podbródek.- Znałam go bardzo dobrze.- A mimo to nie wie pani, czy okradał swego pracodawcę, czy oszukiwał w szkole,czy został wyrzucony za kradzież z akademika i zwolniony z dwóch firmprawniczych lubczy, jeśli już o tym mowa, opływał w gotówkę, którą przekazała mu redakcja Inąuisitora ,podczas gdy pani wysyłała mu pieniądze na psychoterapię.Sonia skierowała wzrok gdzieś w przestrzeń ponad nią.- Nie mogę wiedzieć o faktach, które nie są prawdziwe, tylko dlatego, że pani mionich mówi.- A co, jeśli są prawdziwe? Czy nadal utrzymywałaby pani, że znała swojego syna?- Wiedziałam, jaki był w głębi serca.Caroline pokręciła głową.- Czy pani twierdzenie, że syn nie mógłby popełnić samobójstwa, nie jest wrzeczywistości oparte na wierze, że Ricardo był takim człowiekiem, jakim go paniwidziała?Sonia była blada i wyglądała na wymęczoną; zacisnęła dłonie na ramionach, jakbypodtrzymywała się w ten sposób na duchu.- Znałam mojego syna.Masters stała teraz obok niej.- Czy wszystko, co pani naprawdę wie o życiu Ricarda Ariasa między jegoosiemnastymi a trzydziestymi urodzinami, nie opiera się na tym, co on uznał zastosowne panipowiedzieć?Sonia Arias nagle wstała.- Ricardo Arias namiętnie kochał życie - powiedziała piskliwym głosem.- Izawszemógł na mnie liczyć.Ten młody człowiek nigdy nie dopuściłby się tak samolubnego czynujak samobójstwo.Caroline obserwowała przysięgłych, którzy patrzyli na Sonię Arias zarazem zlękiem iz litością.Marian Celler była blada; oczy Luisy Marin wypełniły się łzami.- Nie mam więcej pytań - powiedziała cicho i wróciła na swoje miejsce.Zbliżając się do Soni, Salinas stąpał lekko, jakby bał się narobić hałasu.- Pani Arias, czy pamięta pani tę chwilę, kiedy pokazałem pani ręcznie napisanylist?Rzekomy list pożegnalny, przypuszczalnie skreślony przez pani syna?Kobieta sprawiała wrażenie zaskoczonej, jakby przerwano jej wspomnienia.- Tak, pamiętam.- Czy pamięta pani także, co mi wtedy powiedziała?- %7łe nie mogę rozpoznać charakteru pisma.Salinas skinął głową.- A dlaczego nie mogła pani rozpoznać pisma syna?- Ponieważ upłynęło tak dużo czasu, od kiedy widziałam je po raz ostatni.-Nagleuśmiechnęła się z matczyną czułością.- Gdy Ricardo miał siedemnaście lat,zaoszczędziliśmyodpowiednią sumę i kupiliśmy mu komputer.Nie mieliśmy zbyt wiele pieniędzy, aleonsprawił, że ten wysiłek był opłacalny.Był zachwycony tym urządzeniem i takbardzo kochałna nim pisać, że nawet listy zakupów przygotowywał na komputerze.Pózniej, kiedyopuściłdom, każdy list od niego był wydrukowany.tak dobrze opanował programygraficzne, żewykorzystywał je do tworzenia kartek bożonarodzeniowych.Były jak dzieła sztuki.- Jakbyuspokojona i pokrzepiona tymi wspomnieniami, zwróciła się do przysięgłych.-Ricardo byłperfekcjonistą.Od dnia, kiedy dostał komputer, nigdy niczego nie napisał ręką.Podobnie jaksamobójstwo, było to wbrew jego naturze.SZEZW trzecim dniu procesu Victor powołał na świadka oskarżenia psychoterapeutkęRichiego.Diana Gates była opanowaną brunetką tuż po czterdziestce.Miała krótkie, prostewłosy i przyjemną twarz z małym nosem, której łagodny owal i szeroko rozstawionepiwneoczy nadawały wyraz pewnej zawodowej rezerwy.Jednakże przysięgli nie mogliwiedzieć,jak twardo Gates sprzeciwiała się powołaniu jej na świadka.Od samego początku nie chciała rozmawiać ani z Monkiem, ani - gdy już odkrył jejistnienie - z Johnnym Moore em.Jej stanowisko było jasne: zgodnie z prawemstanuKalifornia rozmowy terapeuty z pacjentem objęte są tajemnicą.W jej rozumieniuzasada taobowiązywała nadal, mimo że Ricardo Arias już nie żył.O ósmej rano tego dnia,naciskanyprzez Salinasa, sędzia Lerner orzekł, że jest inaczej.Nikt nie wiedział, co zezna Gates [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • centka.pev.pl
  •