[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Uruchomić - rzucił tamten obcesowo i rozłączył się.Jurij zamierzał wspomnieć o dziwnym zapisie w dzienniku, leczbezceremonialność kierownika mu to udaremniła.Odłożył słuchawkę iprzez moment zastanawiał się, czy ma zadzwonić powtórnie.Niestety,nieokrzesany styl bycia Władimira nie zachęcał do takiejspontaniczności.Jurij postanowił milczeć.Nieświadomy straszliwych następstw tego czynu, Jurij wcisnąłguzik powodujący rozruch młynów pyłowych.Prawie natychmiastogłuszający huk maszyn wdarł się do pokoju kontrolnego.Zaczął siękolejny dzień produkcji śmiercionośnego wąglika dla celówzbrojeniowych.System pracował automatycznie.Zbita masa wysuszonychzarodników podjeżdżała taśmociągiem i wpadała do wirującychstalowych bębnów.Potem drobno zmielony proszek wysypywał sięprzez dno bębna i wpadał do szczelnych pojemników.Wtedy pojemnikite były dezynfekowane od zewnątrz i wędrowały albo do składówamunicji, albo do głowic bojowych.Wzrok Jurija pomknął ku skali pokazującej ciśnienie w młynie.Ciśnienie to spadło z chwilą uruchomienia systemu.Resztki obaw, któreobudził dziwny zapis w dzienniku, pierzchły bez śladu, gdy ciśnieniespadło poniżej lekko podwyższonego poziomu, który zaznaczył się wmomencie wyłączenia systemu.Bez wątpienia służby technicznerzeczywiście usunęły usterkę.Jurij popatrzył na pozostałe podziałki i czytniki.Wszystkie igłytkwiły w bezpiecznych zielonych strefach.Jurij wziął pióro i zacząłskrupulatnie wypełniać dziennik pod datą drugiego kwietnia, wpisującróżne odczyty do poszczególnych kolumn.Doszedłszy dociśnieniomierza, zauważył coś, co zupełnie go zaskoczyło.Ciśnienie wdalszym ciągu spadało i było teraz niższe niż kiedykolwiek przedtem.W rzeczywistości igła utknęła na końcu skali. Jurij wysunął rękę i puknął we wskaznik kłykciem środkowegopalca.Chciał się upewnić, że przestarzały miernik się nie zaciął.Igłajednak nawet nie drgnęła.Nie miał pojęcia, co robić, nie wiedział nawet, czy należy robićcokolwiek.Zielona strefa ciśnieniomierza nie miała dolnej granicy, tylkogórną.Chodziło o to, by ciągły przepływ powietrza, idący zpomieszczenia do maszyny, utrzymywał proszek w jej wnętrzu.Dlategofakt, że ciśnienie spadło bardziej niż zwykle, nie stanowił żadnejróżnicy.Jeśli już, to oznaczał tylko, że system działa wydajniej.Jurij wlepił spojrzenie w telefon i zastanawiał się, czy zadzwonić doswego przełożonego, ale raz jeszcze się rozmyślił.Niejeden raz dostałod Władimira burę za - jak to nazywał jego szef -  głupie obawy i Jurijnie chciał mu znowu podpaść.Władimir nie lubił, kiedy zawracano mugłowę nieistotnymi szczegółami.Był zbyt zapracowany.O godzinie ósmej Jurij pomyślał o swojej matce, która w tej chwilinajprawdopodobniej szła do fabryki wyrobów ceramicznych.Fabrykamieściła się na południowy wschód od Kompleksu 19.Nadia częstopowtarzała Jurijowi, że myśli o nim, mijając zakłady.Jurij nie wyjaśniłjej dokładnie, jakiego rodzaju pracę wykonuje.Gdyby to zrobił, obojeznalezliby się w niebezpieczeństwie.Czas dłużył się.Jurij z utęsknieniem czekał na przerwę o dziewiątej.Kiedy zostało do niej piętnaście minut, zabrał się znów do wypełnianiadziennika.Gdy jego wzrok padł na wskaznik wewnętrznego ciśnienia,ponownie się zawahał.Igła nie zmieniła swojej pozycji na dolnymskraju podziałki.Wpatrując się we wskaznik, Jurij poczuł nagłą duszność w piersi.Nistąd, ni zowąd zaświtała mu w głowie okropna myśl.- Błagam! Tylko nie to! - zaczął się modlić.Odruchowo sięgnął ręką iprzycisnął czerwony guzik.Kakofonia stalowych kulek w stalowych cylindrach, któraprzenikała do pokoju, nagle się skończyła, ale ciągle jeszcze dzwoniłaJurijowi w uszach.Trzęsąc się z obawy przed tym, co odkryje, Jurij otworzył drzwi pokoju kontrolnego.Za jego plecami rozległ się dzwonek telefonu.Zamiast go odebrać, podszedł do samego końca młyna.Dyszał takciężko, że plastikowa osłona na twarz pokryła się mgiełką.Zwolniłkroku, zbliżając się do szeregu pionowych drzwi umieszczonych wobudowie młyna.Każde były szerokie na osiem cali i długie na trzystopy.Jurij wysunął drżącą rękę i odryglował jedne z owych drzwi.Chwilęzawahał się, a potem pociągnął je do siebie.- Psiakrew! - zaklął, truchlejąc z przerażenia.Komora była Pusta!Błyskawicznie pootwierał wszystkie drzwi.Wszystkie bębny świeciłypustkami.Nie było filtrów powietrza! Przez dwie godziny młynodpowietrzał się na zewnątrz bez żadnej ochrony!Jurij zatoczył się na nogach.To była istna klęska.Dopiero wtedydotarło do niego, że w tle ustawicznie brzęczy telefon.Wiedział, kto todzwoni.Kierownik zmiany dziwił się, dlaczego Jurij wyłączył młynpyłowy.Jurij wpadł do pokoju kontrolnego, starając się jednocześnie obliczyćw myślach, ile gramów wąglika rozprzestrzeniło się nad niczego niepodejrzewającym miastem.Po porannym spacerze do zakładówwiedział, że wieje łagodny północno-zachodni wiatr.To zaś oznaczało,że zarodniki zostały zniesione na południowy wschód, w stronęgłównego kompleksu wojskowego.Co gorsza jednak, znaczyło to, żezarazki kierują się ku fabryce ceramiki!- Czwarty dom po prawej - odezwała się Estonka, wyrywając Jurija zkoszmarnego wspomnienia.Palec kobiety wysunął się przezpleksiglasowe przepierzenie i wycelował w rząd białych schodów.Jurij momentalnie uświadomił sobie, że cały jest zlany potem i że mawypieki na twarzy.Zmuszono go do przypomnienia sobie wypadków,o których ze wszystkich sił starał się nie myśleć.Mimo upływudwudziestu lat wspomnienie tamtych chwil było tak żywe jak owegodnia, kiedy się zdarzyły. Estonka zapłaciła Jurijowi za kurs, a potem zaczęła się gramolić ztaksówki.Próbowała dać mu napiwek, lecz odmówił.Podziękował jej zahojność i za ofertę wspólnych wakacji.Zawstydzony unikał jej wzroku.Nie chciał, aby zauważyła jego spoconą i zaczerwienioną twarz.Obawiał się, że kobieta pomyśli, iż dostał ataku serca.Kiedy Estonka wspinała się po stopniach domu, Jurij włączył napis zajęty.Podjechał do najbliższego hydrantu i zaparkował przykrawężniku.Musiał na jakiś czas przystanąć, by złapać oddech.Sięgnąłpod fotel i wyjął piersiówkę.Po sprawdzeniu, że nikt go nie obserwuje,pociągnął szybki, solidny łyk.Płyn obmył mu spieczone gardło -uczucie było rozkoszne i uspokajające.Przytłaczające go napięcie,którego przed momentem doświadczał, zaczęło ustępować.Jurij otarłusta grzbietem dłoni.Skutki pracy młyna bez filtrów okazały się straszniejsze, niż Jurijmógł przypuszczać w najgorszych obawach.Tak jak sadził -niewidzialna chmura wąglika zasnuła południową część miasta, gdzieznajdowały się zarówno obiekty wojskowe, jak i fabryka ceramiki.Setkiludzi zapadły na płucną postać wąglika, większość z nich zmarła.Jednąz ofiar była też Nadia.Pierwsze objawy choroby to gorączka i bóle w piersi.Jurijnatychmiast zorientował się, co się stało, ale łudził się nadzieją, że sięmyli.Poprzysiągł dochowanie tajemnicy pod karą śmierci, nie mógłwięc zdradzić się ze swoimi podejrzeniami [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • centka.pev.pl
  •