[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Wiem.Ja już zaczynam siÄ™ rozglÄ…dać, chcÄ™ zacząć za dwa lata.Też kardiologiÄ™ - dodaÅ‚a cicho.Mark siÄ™ uÅ›miechnÄ…Å‚.- A wiÄ™c przez najbliższe lata bÄ™dziemy siÄ™ widywać na zjazdachkardiologicznych.- Gdzie siÄ™ zgÅ‚osisz? Tutaj na pewno daliby ci miejsce.- MuszÄ™ wyjechać - odparÅ‚ beznamiÄ™tnie.Zaproponowali, że znajdÄ… tu dla niego miejsce albo nawet stworzÄ… nowy etat.- Jak ogÅ‚aszajÄ…w New England Journal of Medicine", jest miejsce w szpitalu PeterBent Brigham.A ty?- Na razie myÅ›lÄ™ o Stanfordzie.- Dostaniesz siÄ™ wszÄ™dzie, gdzie zechcesz.Ty też, pomyÅ›laÅ‚a.Ale co z twoimi studiami literackimi? - zastanawiaÅ‚a siÄ™, patrzÄ…c na dzieÅ‚a Szekspira, Faulknera, Joyce'a i Shawa, uÅ‚ożone na stoliku obok jego łóżka.ZapiszczaÅ‚ pager Leslie.SpojrzaÅ‚a na zegarek.Ósma piÄ™tnaÅ›cie.- Kwadrans po ósmej, Leslie.To pewnie Hal.Zastanawia siÄ™, dlaczego spózniasz siÄ™ na obchód.126- Nie spózniam siÄ™ na obchód.- Nie? - Poranny obchód zawsze zaczynaÅ‚ siÄ™ o ósmej.- Nie - odrzekÅ‚a spokojnie.- Po dyżurze zaczynamy o wpół do dziewiÄ…tej.- %7Å‚eby Hal mógÅ‚ jeszcze chwilÄ™ pospać?- %7Å‚eby Hal mógÅ‚ spokojnie wypić drugÄ… filiżankÄ™ kawy.- I obudzić siÄ™ po dobrze przespanej nocy, bo lekarka nadzorujÄ…cajego staż czuwa do rana? - dokuczaÅ‚ jej Mark.- Mniej wiÄ™cej.Hal naprawdÄ™ bardzo siÄ™ poprawiÅ‚.RobiÄ™ z niegolekarza.Moimi wÅ‚asnymi sposobami.DzwoniÄ… z sekretariatu WydziaÅ‚uMedycyny - powiedziaÅ‚a Leslie, marszczÄ…c brwi na widok cyferek napagerze.- MogÄ™ od ciebie zatelefonować?ObojÄ™tnie wykrÄ™ciÅ‚a numer.Telefony z sekretariatu byÅ‚y na porzÄ…dku dziennym.- Mam dla pani wiadomość - stwierdziÅ‚a sekretarka.- Może paninotować?Leslie wyjęła karteczkÄ™ i dÅ‚ugopis z lewej kieszeni fartucha.- SÅ‚ucham.PrzygotowaÅ‚a siÄ™ do pisania, ale gdy usÅ‚yszaÅ‚a wiadomość, jej dÅ‚oÅ„znieruchomiaÅ‚a.DÅ‚ugopis zawisÅ‚ nad kartkÄ….-.w swoim biurze caÅ‚y dzieÅ„ - dokoÅ„czyÅ‚a sekretarka.- Przepraszam.Może pani powtórzyć numer? - zapytaÅ‚a Leslie.ZakrÄ™ciÅ‚o jej siÄ™ w gÅ‚owie.James Stevenson bÄ™dzie w swoim biurze - w biurze z miejscowymnumerem telefonu - przez caÅ‚y dzieÅ„.Czy doktor Adams zechce zatelefonować?- Ach - powiedziaÅ‚a, odÅ‚ożywszy sÅ‚uchawkÄ™.- Co siÄ™ staÅ‚o? - zapytaÅ‚ Mark.- GÅ‚os z dalekiej, dalekiej przeszÅ‚oÅ›ci.Z liceum.Dawny chÅ‚o.przyjaciel - powiedziaÅ‚a nieprzytomnie, zanim wyszÅ‚a, żeby spotkać siÄ™ z Ha-lem na obchodzie.Przyjaciel.ChÅ‚opak.Kim byÅ‚ James?Kim wtedy byÅ‚?Część 2RozdziaÅ‚ 15Seattle w stanie WaszyngtonWrzesieÅ„ 1969o liceum im.Jerzego Waszyngtona, najwiÄ™kszej publicznej szkoÅ‚yÅ›redniej w Seattle, przychodzili uczniowie z dwóch gimnazjów, im.DBenjamina Franklina i Tomasza Edisona.Absolwenci tych szkół mieszali siÄ™, ale nie stapiali.PowstawaÅ‚a dwuwarstwowa spoÅ‚eczność: bogatych i biednych, intelektualistów i gÅ‚upków, dziewic i dziwek, skazanych na sukces i przegranych z góry.%7Å‚adna linia kolejowa nie oddzielaÅ‚a okolicy, której nastolatki uczÄ™szczaÅ‚y do Franklina, od tej, która wysyÅ‚aÅ‚a swoje dzieci do Edisona, aleróżnica byÅ‚a wyrazna.Absolwenci gimnazjum Edisona mieszkali po niewÅ‚aÅ›ciwej stronie tej fikcyjnej granicy.PodziaÅ‚ pomiÄ™dzy uczniami byÅ‚ w głównej mierze Å›rodowiskowy.Grupy te dzieliÅ‚y warunki życia, nie zaÅ› geny.Rodzice uczniów Franklina byli nauczycielami akademickimi, prawnikami, lekarzami, bankierami, absolwentami wyższych uczelni.Wychowywali swoje dzieci, wierzÄ…c w ich zdolnoÅ›ci i przygotowujÄ…c je do odniesienia sukcesu.Chwalilije i nagradzali za osiÄ…gniÄ™cia.Stwarzali im warunki sprzyjajÄ…ce rozwijaniu talentów, intelektu i kreatywnoÅ›ci, pozwalajÄ…c w ten sposób dzieciom uÅ›wiadomić sobie wÅ‚asne możliwoÅ›ci.Rodzice uczniów Edisona wcale nie byli mniej inteligentni od rodziców dzieci z Franklina, ale mieli inny cel: zarobić dość pieniÄ™dzy naczynsz, jedzenie i ubrania.Pracowali ciężko, żeby przeżyć, ledwo wiÄ…zali koniec z koÅ„cem.ZależaÅ‚o im tylko na tym, aby ich dzieci skoÅ„czyÅ‚y131szkoÅ‚Ä™ Å›redniÄ… bez aresztowania, ciąży, uzależnienia od narkotyków lubÅ›mierci [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl centka.pev.pl
.- Wiem.Ja już zaczynam siÄ™ rozglÄ…dać, chcÄ™ zacząć za dwa lata.Też kardiologiÄ™ - dodaÅ‚a cicho.Mark siÄ™ uÅ›miechnÄ…Å‚.- A wiÄ™c przez najbliższe lata bÄ™dziemy siÄ™ widywać na zjazdachkardiologicznych.- Gdzie siÄ™ zgÅ‚osisz? Tutaj na pewno daliby ci miejsce.- MuszÄ™ wyjechać - odparÅ‚ beznamiÄ™tnie.Zaproponowali, że znajdÄ… tu dla niego miejsce albo nawet stworzÄ… nowy etat.- Jak ogÅ‚aszajÄ…w New England Journal of Medicine", jest miejsce w szpitalu PeterBent Brigham.A ty?- Na razie myÅ›lÄ™ o Stanfordzie.- Dostaniesz siÄ™ wszÄ™dzie, gdzie zechcesz.Ty też, pomyÅ›laÅ‚a.Ale co z twoimi studiami literackimi? - zastanawiaÅ‚a siÄ™, patrzÄ…c na dzieÅ‚a Szekspira, Faulknera, Joyce'a i Shawa, uÅ‚ożone na stoliku obok jego łóżka.ZapiszczaÅ‚ pager Leslie.SpojrzaÅ‚a na zegarek.Ósma piÄ™tnaÅ›cie.- Kwadrans po ósmej, Leslie.To pewnie Hal.Zastanawia siÄ™, dlaczego spózniasz siÄ™ na obchód.126- Nie spózniam siÄ™ na obchód.- Nie? - Poranny obchód zawsze zaczynaÅ‚ siÄ™ o ósmej.- Nie - odrzekÅ‚a spokojnie.- Po dyżurze zaczynamy o wpół do dziewiÄ…tej.- %7Å‚eby Hal mógÅ‚ jeszcze chwilÄ™ pospać?- %7Å‚eby Hal mógÅ‚ spokojnie wypić drugÄ… filiżankÄ™ kawy.- I obudzić siÄ™ po dobrze przespanej nocy, bo lekarka nadzorujÄ…cajego staż czuwa do rana? - dokuczaÅ‚ jej Mark.- Mniej wiÄ™cej.Hal naprawdÄ™ bardzo siÄ™ poprawiÅ‚.RobiÄ™ z niegolekarza.Moimi wÅ‚asnymi sposobami.DzwoniÄ… z sekretariatu WydziaÅ‚uMedycyny - powiedziaÅ‚a Leslie, marszczÄ…c brwi na widok cyferek napagerze.- MogÄ™ od ciebie zatelefonować?ObojÄ™tnie wykrÄ™ciÅ‚a numer.Telefony z sekretariatu byÅ‚y na porzÄ…dku dziennym.- Mam dla pani wiadomość - stwierdziÅ‚a sekretarka.- Może paninotować?Leslie wyjęła karteczkÄ™ i dÅ‚ugopis z lewej kieszeni fartucha.- SÅ‚ucham.PrzygotowaÅ‚a siÄ™ do pisania, ale gdy usÅ‚yszaÅ‚a wiadomość, jej dÅ‚oÅ„znieruchomiaÅ‚a.DÅ‚ugopis zawisÅ‚ nad kartkÄ….-.w swoim biurze caÅ‚y dzieÅ„ - dokoÅ„czyÅ‚a sekretarka.- Przepraszam.Może pani powtórzyć numer? - zapytaÅ‚a Leslie.ZakrÄ™ciÅ‚o jej siÄ™ w gÅ‚owie.James Stevenson bÄ™dzie w swoim biurze - w biurze z miejscowymnumerem telefonu - przez caÅ‚y dzieÅ„.Czy doktor Adams zechce zatelefonować?- Ach - powiedziaÅ‚a, odÅ‚ożywszy sÅ‚uchawkÄ™.- Co siÄ™ staÅ‚o? - zapytaÅ‚ Mark.- GÅ‚os z dalekiej, dalekiej przeszÅ‚oÅ›ci.Z liceum.Dawny chÅ‚o.przyjaciel - powiedziaÅ‚a nieprzytomnie, zanim wyszÅ‚a, żeby spotkać siÄ™ z Ha-lem na obchodzie.Przyjaciel.ChÅ‚opak.Kim byÅ‚ James?Kim wtedy byÅ‚?Część 2RozdziaÅ‚ 15Seattle w stanie WaszyngtonWrzesieÅ„ 1969o liceum im.Jerzego Waszyngtona, najwiÄ™kszej publicznej szkoÅ‚yÅ›redniej w Seattle, przychodzili uczniowie z dwóch gimnazjów, im.DBenjamina Franklina i Tomasza Edisona.Absolwenci tych szkół mieszali siÄ™, ale nie stapiali.PowstawaÅ‚a dwuwarstwowa spoÅ‚eczność: bogatych i biednych, intelektualistów i gÅ‚upków, dziewic i dziwek, skazanych na sukces i przegranych z góry.%7Å‚adna linia kolejowa nie oddzielaÅ‚a okolicy, której nastolatki uczÄ™szczaÅ‚y do Franklina, od tej, która wysyÅ‚aÅ‚a swoje dzieci do Edisona, aleróżnica byÅ‚a wyrazna.Absolwenci gimnazjum Edisona mieszkali po niewÅ‚aÅ›ciwej stronie tej fikcyjnej granicy.PodziaÅ‚ pomiÄ™dzy uczniami byÅ‚ w głównej mierze Å›rodowiskowy.Grupy te dzieliÅ‚y warunki życia, nie zaÅ› geny.Rodzice uczniów Franklina byli nauczycielami akademickimi, prawnikami, lekarzami, bankierami, absolwentami wyższych uczelni.Wychowywali swoje dzieci, wierzÄ…c w ich zdolnoÅ›ci i przygotowujÄ…c je do odniesienia sukcesu.Chwalilije i nagradzali za osiÄ…gniÄ™cia.Stwarzali im warunki sprzyjajÄ…ce rozwijaniu talentów, intelektu i kreatywnoÅ›ci, pozwalajÄ…c w ten sposób dzieciom uÅ›wiadomić sobie wÅ‚asne możliwoÅ›ci.Rodzice uczniów Edisona wcale nie byli mniej inteligentni od rodziców dzieci z Franklina, ale mieli inny cel: zarobić dość pieniÄ™dzy naczynsz, jedzenie i ubrania.Pracowali ciężko, żeby przeżyć, ledwo wiÄ…zali koniec z koÅ„cem.ZależaÅ‚o im tylko na tym, aby ich dzieci skoÅ„czyÅ‚y131szkoÅ‚Ä™ Å›redniÄ… bez aresztowania, ciąży, uzależnienia od narkotyków lubÅ›mierci [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]