[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.A przecież to właśnie w tym okresie profesja medykastopniowo zyskiwała szacunek, od jej przedstawicieli zaczynano oczekiwać for-malnego wykształcenia.Może więc Griggs chciał po prostu wymigać się od od-powiedzialności i uratować swoją reputację, kto wie? W każdym razie powie-dział wielebnemu Parrisowi, że jego córka nie jest chora, lecz rzucono na niąurok.I tak duchowny zaczął twierdzić w swoich kazaniach, że do wsi Salem do-tarło zło.Uznał, że na jego córkę spadła kara za grzechy mieszkańców, i opo-wiadał wszystkim, że trzeba wypędzić zło z okolicy.Niewykluczone, że Parris także próbował ratować skórę.Zdaniem niektó-rych historyków pastor podsycał atmosferę oskarżeń, aby odwrócić uwagę odgwałtownego spadku swojej popularności.Bez względu na przyczynę, wkrótceRLT wszyscy mówili tylko o czarach, a dziewczęta z Salem zaczęły dostawać podob-nych ataków jak Betty.Do najsłynniejszych przykładów należy Abigail Wil-liams, kuzynka Parrisa, która mieszkała w jego domu jako służąca.Arthur Milleruczynił ją bohaterką swojej sztuki Czarownice z Salem.- I w ten sposób zaczęła się panika w Salem.A niech to! - zawołał Sam istrzelił palcami.- Właśnie - potwierdziła Connie.- Co się stało dalej, już wiemy.Niewolnicawielebnego Parrisa, Tituba, została oskarżona o rzucenie czaru na dziewczęta.Historycy spierają się o Titubę.Jak dotąd nikt nie potrafił niezbicie dowieść, czybyła Murzynką, czy Indianką.Tak czy owak, ważne jest to, że Tituba się przy-znała! Powiedziała, że przyszedł do niej diabeł ubrany w długi czarny płaszcz iobiecał, że jeśli zgodzi się mu służyć, będzie mogła wrócić do domu na Barba-dos.- Zanurzyła usta w piwie i uśmiechnęła się.- Kilku historyków zwracałouwagę, jak bardzo diabeł opisany przez Titubę przypominał samego wielebnegoParrisa.Nic dziwnego.Dla niej nie było innego sposobu wyrażenia swoichprawdziwych uczuć wobec tego człowieka.Sam uśmiechnął się.- W każdym razie duchowny obiecał Ti tubie, że jeśli wyzna, kto jeszcze wmiasteczku przysiągł służyć diabłu, Jezus wybaczy jej grzechy - podjęła Connie.- Wymieniła więc dwie kobiety, miejscowe żebraczki, które oczywiście zaklinałysię, że są niewinne.Ale wszystkie opętane dziewczęta poparły oskarżenia Tituby.Wkrótce sprawa na dobre wymknęła się spod kontroli.W ciągu kilku następnychmiesięcy przedstawiono zarzuty setkom ludzi z hrabstwa Essex, a blisko dwa-dzieścia osób powieszono.Jednego mężczyznę, Gilesa Coreya, zmiażdżono na-wet na śmierć wielkimi kamieniami, kiedy sąd próbował wymóc na nim przy-znanie się do winy.- Connie zadrżała.- To straszna śmierć - powiedział Sam.RLT - Według legendy jego ostatnie słowa brzmiały:  Zróbcie ciężej" - mruknęław zadumie.Wypiła jeszcze trochę piwa, przez chwilę patrzyła w nieokreślonypunkt, a potem podjęła opowieść: - Twardy był z niego gość, jakbyś chciał wie-dzieć.A gdy wyzionął ducha, ktoś czubkiem laski wepchnął mu z powrotem doust wywalony język.Zamilkła, próbując uwolnić się od przykrego obrazu.- Oprócz tej wersji, którą ci przedstawiłam, były jeszcze liczne konkuren-cyjne wyjaśnienia przyczyn szerzenia się paniki - podjęła po chwili.- Przypadkistosowania czarów zdarzały się sporadycznie na całym terenie siedemnasto-wiecznej Nowej Anglii, ale ten miał zdecydowanie najpoważniejsze następstwa.Nikt do końca nie rozumie, dlaczego sprawy tak dalece wymknęły się spod kon-troli: czy dziewczęta zwyczajnie upajały się władzą, jaką zdobyły nad dużą czę-ścią kobiet w średnim wieku i wykształconych mężczyzn, co było całkowiciewbrew purytańskiej hierarchii, czy może w grę wchodziły inne czynniki.Naj-ważniejsze jednak, że każdą z kobiet oskarżonych o czary najpierw ekskomuni-kowno, a dopiero potem skazywano na śmierć!Upiła kolejny łyk piwa.- A więc wszystkie osoby wymienione w  Roczniku członkowskim" jakoekskomunikowane w tysiąc sześćset dziewięćdziesiątym drugim roku prawie napewno były tak czy inaczej uwikłane w procesy o czary.Zostały usunięte pewniedlatego, że w ciągu tygodnia czekał je stryczek.- Ale dlaczego najpierw wyrzucano tych ludzi z Kościoła? - spytał Sam.- Ponieważ czary były rodzajem herezji.- Wzruszyła ramionami.- Naprawdę? - zdziwił się.- Sądziłem, że stanowiły raczej coś w rodzaju al-ternatywnej religii i były zupełnie niezależnym zjawiskiem.- Jeden z maryna-rzy zaczął głośno opowiadać dość nieprzyzwoity i mało śmieszny dowcip oblondynce, rybie i barmance.Ramiona jego kompanów zatrzęsły się od śmiechu,RLT a barmanka, także blondynka, wzniosła oczy do nieba i zajęła się wycieraniemnastępnego kufla.- Nie - sprostowała.- Z tego, co czytałam, wynika, że po pierwsze, w sie-demnastym wieku czary były bardziej wyimaginowanym zagrożeniem niż rze-czywistą praktyką [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • centka.pev.pl
  •