[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Dzisiaj nie chciałem spotykać kolejnych.- Coś, czego nie zdążyli zrobić, zanim umarli, potężna klątwa, stracona miłość czyzłamane przeznaczenie.Użyjcie wyobraźni.Pomyślałem o Genevieve i amulecie.I byłem ciekaw, jak wiele zapomnianych tajemnic,niedokończonych spraw leżało jeszcze na cmentarzach w Gatlin.123 | S t r o n aLink gapił się na przepiękną dziewczynę z wymyślnymi znakami wokół szyi.Przypominały tatuaże Ridley i Johna.- Szkoda, że ona nie ma ze mną jakichś niezałatwionych spraw.- Ona też pewnie żałuje.Chętnie by zobaczyła, jak skaczesz z urwiska.- Rozejrzałem siępo pokoju.Nigdzie ani śladu Leny.Im dłużej się rozglądałem, tym bardziej byłem wdzięczny zapanującą tu ciemność.Kabiny zapełniały się parami, pijącymi i zabawiającymi się ze sobą, aparkiet był zajęty przez dziewczyny - wirujące i obracające się, jakby zwijały jakąś sieć.Niegrano już Siedemnastu księżyców, o ile w ogóle je tu wcześniej grali.Teraz muzyka byłacięższa, mocniejsza, coś jak Nine Inch Nails w wersji dla Obdarzonych.Dziewczyny miałyna sobie zupełnie odjechanie ciuchy.Jedna włożyła średniowieczną suknię, inna obcisłąskórę.Były też imitacje Ridley w miniówkach i krótkich czarnych topach, z czerwonymi,niebieskimi lub fioletowymi pasmami we włosach, prześlizgujące się obok siebie i tkającezupełnie inną sieć.Może wszystkie były syrenami, trudno mi było powiedzieć.Ale na pewnowszystkie były piękne i miały jakąś odmianę mrocznego tatuażu Ridley.- Sprawdźmy zaplecze.Puściłem Linka przodem, by Liv mogła iść między nami.Nawet gdy zaglądała w każdyróg klubu, jakby chciała wszystko zapamiętać, wiedziałem, że jest zdenerwowana.To niebyło odpowiednie miejsce dla nas śmiertelników, nieważne dziewczyny czy chłopaka.Czułem się odpowiedzialny za ściągnięcie ich tutaj.Trzymaliśmy się blisko ściany, obcho-dząc imprezę dookoła.Było jednak tłoczno i poczułem, jak trącam kogoś ramieniem.Kogośz ciałem.- Przepraszam - powiedziałem odruchowo.- Nie ma sprawy.- Chłopak się zatrzymał i spojrzał na Liv.- A właściwie bardzo mi miło.- Puścił do niej oko.- Zgubiłaś się? - Uśmiechnął się, a jego błyszczące czarne oczy zalśniływ ciemności.Zamarła.Czerwony płyn zawirował w jego kieliszku, kiedy się nachylił.Odchrząknęła.- Nie, dzięki.Szukamy przyjaciółki.- Może zostanę twoim przyjacielem? - Jego białe zęby były nienaturalnie jasne wprzyćmionym świetle klubu.- E.obawiam się, że chodzi o innego rodzaju przyjaciółkę.- Ręka Liv, ta sama, któratrzymała pasek torby, drżała.- Jeśli już ją znajdziesz, będę tutaj czekał.- Odwrócił się z powrotem do baru, gdzieinkuby czekały w kolejce na napełnienie szklanek czerwonym płynem z dziwnego szklanegonalewaka.Starałem się o tym nie myśleć.Link zagonił nas pod jedną z aksamitnych zasłon na ścianie.- Zaczynam mieć wrażenie, że to zły pomysł.- Kiedy doszedłeś do tego błyskotliwego wniosku? - Sarkazm Liv trafił na zupełnienieurodzajną glebę.- Nie wiem, chyba wtedy, kiedy zobaczyłem, co pije ten koleś.I myślę, że to nie byłkompot.- Link rozejrzał się po sali.- Skąd my w ogóle wiemy, że oni tu są, co?- Są tutaj.- Lena musiała tu być.Już miałem opowiedzieć Linkowi,- piosence, którą usłyszałem, i o tym, że czułem, że Lena jest w środku, kiedy na parkietwpadła blond czupryna.124 | S t r o n aRidley.Kiedy nas zobaczyła, przestała się obracać i dojrzałem, co było za nią.John Breed tańczyłz jakąś dziewczyną, która zarzuciła mu ręce na szyję.On swoje trzymał na jej biodrach.Ichciała wprost kleiły się do siebie- zdawali się być w swoim świecie.Przynajmniej tak się czułem, kiedy to moje ręce trzymałyte biodra.Dłonie zwinęły mi się w pięści i poczułem jak żołądek zamienia mi się w kamień.Wiedziałem, że to ona, zanim jeszcze zobaczyłem czarne kręcone włosy.Lena.Ethan?125 | S t r o n aP i ę t n a s t y c z e r w c aWściekłośćTo nie to, co myślisz.A co myślę?Odepchnęła Johna i przeszła przez parkiet.Rozejrzał się, a jego czarne oczy zalśniłyzłowrogo.A potem się uśmiechnął, żeby mi pokazać, że nie jestem dla niego zagrożeniem.Wiedział, że fizycznie nie byłem w stanie mu sprostać.Widziałem też, w jaki sposób ze sobątańczyli.Dlatego mogłem założyć, że nie odbierał mnie jako zagrożenie.Co ja sobie myślałem?Czułem, że za chwilę zdarzy się coś wielkiego.Coś takiego, co może zmienić moje życiena zawsze.Czas się zatrzymał, nawet jeśli wszystko wokół mnie się ciągle poruszało.To,czego się obawiałem od miesięcy, właśnie się działo.Lena wymykała mi się z rąk.I nie byłoto spowodowane jej urodzinami, jej matką i Huntingiem, ani żadną klątwą, urokiem czyatakiemChodziło o innego chłopaka.Ethanie! Musicie stąd iść!Nigdzie nie pójdę.Ridley stanęła przede mną, tancerki krążyły wokół nas.- Wyluzuj, chłoptasiu.Wiedziałam, że jesteś odważny, ale to szaleństwo.- W jej głosiesłychać było niepokój, jakby rzeczywiście obchodziło ją, co się ze mną stanie.Było tokłamstwo, jak wszystko wokół niej.- Zejdź mi z drogi, Ridley.- Nie masz tu nic do roboty, Krótka Zapałko [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • centka.pev.pl
  •