[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Po prostu szukał sobie jakiegoś zajęcia, zamiast rozpamiętywaćpopełnioną zbrodnię.A może matka Thomasa, uszczęśliwiona zwnuka, zgodzi się przydać mi którąś ze służących, rozmyślałaElizabeth.Przecież na dobrą sprawę powinna być mi wdzięcznachoćby za to, że pozbędzie się mnie już na zawsze.Oparła się o ścianę i zamknęła oczy.Wciąż czuła dotyk dłoniksięcia na swoim ramieniu, jego usta na swoich wargach.Im~ 56 ~RSszybciej trafię do klasztoru, tym lepiej, uznała.Chyba zasnęła.Gdy się obudziła, za oknem był już pełny dzień.Przeciągnęła się z jękiem i w tej samej chwili zobaczyła Joannę,wymytą i uczesaną, z naręczem bogatych sukien.- Kazałam im przygotować dla ciebie kąpiel, milady -powiedziała.- Twój książę prosił mnie też, bym ci pożyczyłaprzyodziewek.Niestety, obawiam się, że większość moich strojówjest zbyt śmiała dla kogoś tak niewinnego.Nie wszystkie teżnadają się do konnej podróży.Zobaczmy jednak, może coś sięznajdzie.Rzuciła suknie na stół i odwróciła się do Elizabeth, która wciążnie mogła nadziwić się jej urodzie.Joanna była co najmniej odziesięć lat od niej starsza, miała pełną figurę i smutny, wszech-wiedzący uśmiech, który nie znajdował odbicia w jej pięknychniebieskich oczach.Jasne włosy związała luzno, pozwalając imswobodnie spływać aż na plecy.Różowe policzki i karminowe ustakontrastowały z alabastrową cerą.Uśmiechnęła się, ukazującrówne białe zęby.- Ciągle wyglądasz na zaspaną - zauważyła.- Książę chcewyjechać nie pózniej niż w południe, a mnisi już burczą na toopóznienie.Masz zatem godzinę.Jeśli to nie wystarczy, powiemim, że zle się czujesz.- A wtedy odjadą i zostawią mnie na pastwę lady Isobel.-Elizabeth wzdrygnęła się mimo woli.- Ona mnie nienawidzi.- Za mną też nigdy nie przepadała.Na szczęście razem z tobąjadę do Zwiętej Anny.Elizabeth tak gwałtownie poderwała głowę, że uderzyła się otwardą ścianę.Wstała, pocierając dłonią obolałe miejsce.- Naprawdę?- Książę William doszedł do wniosku, że jednak powinnaś miećkogoś do towarzystwa i pomocy.Spędzę wśród zakonnic pełnedwa miesiące, pozbędę się grzechów, a potem pewnie wrócę,żeby znowu grzeszyć.-Joanna wzruszyła ramionami, jakby~ 57 ~RSniewiele ją to obchodziło.- Rada jestem, że trochę odpocznę odOwena.Jest brutalny i wymagający.Chyba na pewien czas mamdość mężczyzn.Elizabeth z początku nie wiedziała, co na to odpowiedzieć.Owszem, cieszyła się z tej niespodzianki, tym bardziej że odpoczątku poczuła do Joanny sympatię.Jednak nie chciała nikogonarażać na niewczesne zapędy ze strony czarnego księcia.Owen zWakebryght przynajmniej nigdy nie mordował.- Jesteś pewna, że nic.ci nie grozi? - zapytała.Joanna stanęła za nią i pomogła jej zdjąć poplamioną suknię.- W pierwszej chwili to właśnie przyszło mi do głowy - odparłazupełnie szczerze.- Chociaż nie miałam nic przeciwko temu, żebyspędzić noc z księciem Williamem.Jest naprawdę przystojny.- Zabił co najmniej dwie kobiety.Joanna wzruszyła ramionami.- Jestem obojętna księciu.Nie zamierza mnie też oddać swoimludziom.Sam mi to powiedział i mu wierzę.Jadę przedewszystkim ze względu na ciebie.- W głowie się to nie mieści - zauważyła Elizabeth, ściągającprostą halkę, niczym nieróżniącą się od halki służącej.- Pierwszyraz w życiu spotykam kogoś, kto tak się o mnie troszczy.Aprzecież staram się go unikać.To on ciągle wchodzi mi w drogę.Joanna roześmiała się cicho.- Tak się dzieje od zawsze.Jesteś jeszcze bardzo młoda,prawda? Z czasem to zrozumiesz.Chociaż nie wiem.Wklasztorze nie będzie okazji.Elizabeth została tylko w zgrzebnej lnianej koszuli.- Twój ojciec ubierał cię niczym służącą - zauważyła Joanna.-A może wolisz wybrać coś Z mojej bielizny? To dobra tkanina.- Nie powinnam brać twoich ubrań - nieśmiało zaprotestowałaElizabeth.Joanna zaprowadziła ją do drugiej izby, gdzie już czekała baliapełna gorącej, pachnącej wody.- Mam tego więcej, niż mi potrzeba.A w razie czego zawsze~ 58 ~RSmogę kupić.Prawdę mówiąc, w moim zawodzie suknie na ogółtylko przeszkadzają.Ależ nie czerwień się, maleńka - dodała ześmiechem.Zdjęła z niej koszulę [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl centka.pev.pl
.Po prostu szukał sobie jakiegoś zajęcia, zamiast rozpamiętywaćpopełnioną zbrodnię.A może matka Thomasa, uszczęśliwiona zwnuka, zgodzi się przydać mi którąś ze służących, rozmyślałaElizabeth.Przecież na dobrą sprawę powinna być mi wdzięcznachoćby za to, że pozbędzie się mnie już na zawsze.Oparła się o ścianę i zamknęła oczy.Wciąż czuła dotyk dłoniksięcia na swoim ramieniu, jego usta na swoich wargach.Im~ 56 ~RSszybciej trafię do klasztoru, tym lepiej, uznała.Chyba zasnęła.Gdy się obudziła, za oknem był już pełny dzień.Przeciągnęła się z jękiem i w tej samej chwili zobaczyła Joannę,wymytą i uczesaną, z naręczem bogatych sukien.- Kazałam im przygotować dla ciebie kąpiel, milady -powiedziała.- Twój książę prosił mnie też, bym ci pożyczyłaprzyodziewek.Niestety, obawiam się, że większość moich strojówjest zbyt śmiała dla kogoś tak niewinnego.Nie wszystkie teżnadają się do konnej podróży.Zobaczmy jednak, może coś sięznajdzie.Rzuciła suknie na stół i odwróciła się do Elizabeth, która wciążnie mogła nadziwić się jej urodzie.Joanna była co najmniej odziesięć lat od niej starsza, miała pełną figurę i smutny, wszech-wiedzący uśmiech, który nie znajdował odbicia w jej pięknychniebieskich oczach.Jasne włosy związała luzno, pozwalając imswobodnie spływać aż na plecy.Różowe policzki i karminowe ustakontrastowały z alabastrową cerą.Uśmiechnęła się, ukazującrówne białe zęby.- Ciągle wyglądasz na zaspaną - zauważyła.- Książę chcewyjechać nie pózniej niż w południe, a mnisi już burczą na toopóznienie.Masz zatem godzinę.Jeśli to nie wystarczy, powiemim, że zle się czujesz.- A wtedy odjadą i zostawią mnie na pastwę lady Isobel.-Elizabeth wzdrygnęła się mimo woli.- Ona mnie nienawidzi.- Za mną też nigdy nie przepadała.Na szczęście razem z tobąjadę do Zwiętej Anny.Elizabeth tak gwałtownie poderwała głowę, że uderzyła się otwardą ścianę.Wstała, pocierając dłonią obolałe miejsce.- Naprawdę?- Książę William doszedł do wniosku, że jednak powinnaś miećkogoś do towarzystwa i pomocy.Spędzę wśród zakonnic pełnedwa miesiące, pozbędę się grzechów, a potem pewnie wrócę,żeby znowu grzeszyć.-Joanna wzruszyła ramionami, jakby~ 57 ~RSniewiele ją to obchodziło.- Rada jestem, że trochę odpocznę odOwena.Jest brutalny i wymagający.Chyba na pewien czas mamdość mężczyzn.Elizabeth z początku nie wiedziała, co na to odpowiedzieć.Owszem, cieszyła się z tej niespodzianki, tym bardziej że odpoczątku poczuła do Joanny sympatię.Jednak nie chciała nikogonarażać na niewczesne zapędy ze strony czarnego księcia.Owen zWakebryght przynajmniej nigdy nie mordował.- Jesteś pewna, że nic.ci nie grozi? - zapytała.Joanna stanęła za nią i pomogła jej zdjąć poplamioną suknię.- W pierwszej chwili to właśnie przyszło mi do głowy - odparłazupełnie szczerze.- Chociaż nie miałam nic przeciwko temu, żebyspędzić noc z księciem Williamem.Jest naprawdę przystojny.- Zabił co najmniej dwie kobiety.Joanna wzruszyła ramionami.- Jestem obojętna księciu.Nie zamierza mnie też oddać swoimludziom.Sam mi to powiedział i mu wierzę.Jadę przedewszystkim ze względu na ciebie.- W głowie się to nie mieści - zauważyła Elizabeth, ściągającprostą halkę, niczym nieróżniącą się od halki służącej.- Pierwszyraz w życiu spotykam kogoś, kto tak się o mnie troszczy.Aprzecież staram się go unikać.To on ciągle wchodzi mi w drogę.Joanna roześmiała się cicho.- Tak się dzieje od zawsze.Jesteś jeszcze bardzo młoda,prawda? Z czasem to zrozumiesz.Chociaż nie wiem.Wklasztorze nie będzie okazji.Elizabeth została tylko w zgrzebnej lnianej koszuli.- Twój ojciec ubierał cię niczym służącą - zauważyła Joanna.-A może wolisz wybrać coś Z mojej bielizny? To dobra tkanina.- Nie powinnam brać twoich ubrań - nieśmiało zaprotestowałaElizabeth.Joanna zaprowadziła ją do drugiej izby, gdzie już czekała baliapełna gorącej, pachnącej wody.- Mam tego więcej, niż mi potrzeba.A w razie czego zawsze~ 58 ~RSmogę kupić.Prawdę mówiąc, w moim zawodzie suknie na ogółtylko przeszkadzają.Ależ nie czerwień się, maleńka - dodała ześmiechem.Zdjęła z niej koszulę [ Pobierz całość w formacie PDF ]