[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Nie zapomniałeś o czymś, Phillipie? - Dałam mu ostatnią szansęprzed ostateczną rozprawą.- Hmm.- Zaczął gmerać w telefonie komórkowym, przewijając spisnumerów za pomocą przycisku z boku aparatu.Nieobecnym tonemodparł: - Tak sądzę.to chyba wszystko.rakieta, prezent dla mamy.przypomnij, proszę, Caro-linie o sprawie z sokiem pomarańczowym,żeby to się już więcej nie powtórzyło.-1 dalej przebierał palcami poklawiszach.- Tato.- zaczął Dylan, patrząc na ojca błagalnie.- Chwileczkę, Dylan, muszę napisać odpowiedz w związku z jednąsprawą.- Tato! - powtórzył Dylan.Phillip uniósł głowę, zirytowany, że przerwano mu pisanie e-maila.- O co chodzi, Dylan?- Naprawdę o czymś zapomniałeś.Kochany chłopiec.Phillip spojrzał na niego nierozumiejącym wzrokiem i zacząłwyliczać na palcach sprawy do załatwienia: rakieta, prezent dlamatki.- Tato! Obudz się! Program mamy.Phillip słusznie wpadł w panikę.Zabrał Michaela z mojego uda ipołożył go delikatnie po drugiej stronie ławy.Potem wcisnął się obokmnie i próbował musnąć nosem moją szyję.Odsunęłam się.Spojrzałmi więc głęboko w oczy i obiema rękami przytrzymał mnie zaramiona.Próbowałam umknąć spojrzeniem w bok.- Jamie, przepraszam.Co za egoista ze mnie! Ten wywiad to twoja chwila chwały.Wiem, że miałaś z nim mnóstwo problemów,ale już zbliża się finisz i odniesiesz sukces.Jesteś zdumiewająca izasługujesz na wielkie uznanie za to wszystko.Naprawdę, bardzojestem z ciebie dumny.- Jakoś nie widać.- Czułam się w tej chwili wyjątkowo samotna natym świecie.- Jestem okropny.Przyznaję, kompletnie zapomniałem.To z powodupodróży i tego całego zamieszania, moja umowa jest jeszcze wproszku.Kocham cię i wszystko pójdzie dobrze.Niestety, o dziewiątejwieczorem będę w samolocie, ale poproszę w Houston, żeby nagrali miprogram.- Pocałował mnie w policzek.Wtedy zadzwoniła jegokomórka.Telefonowała sekretarka.- Poczekaj, Laurie.- Spojrzał zeskruszoną miną na żonę i trójkę dzieci.- Kocham was wszystkich!Popatrzyliśmy na niego w milczeniu.Dzieciaki wiedziały, żepodpadł mamie, i stały po jej stronie.Poza tym nie widywały ojcacałymi tygodniami i miały do niego żal.Chwilę pózniej usłyszałam głos Phillipa dobiegający zza drzwifrontowych:- Laurie, dopilnuj, żeby Hank przesłał mi e-mailem uaktualnionearkusze kalkulacyjne, i wyślij Jamie do biura kwiaty oraz kartkę ztekstem.- Drzwi się zatrzasnęły.- Wybaczysz mu, mamo?O wpół do ósmej wieczorem do mojego gabinetu weszła Abby,niosąc zestaw sushi na wynos, żeby pomóc mi przetrwać ostatniedziewięćdziesiąt minut oczekiwania na emisję programu.Chociaż miałto być największy dzień w mojej karierze, niewiele miałam do roboty.Poza tym, że panikowałam.Wywiad był gotowy od czterdziestu ośmiugodzin.Charles nie dzwonił od pięciu godzin i za każdym razem, gdypróbowałam się z nim połączyć, odzywała się poczta głosowa.Gdy Abby wypakowywała plastikowe pojemniki, sięgnęłam dotorebki, żeby wyjąć puder, i ze zdziwieniem znalazłam w środkupudełeczko od Tiffany'ego.Znajdowało się w bocznej kieszeni, gdzietrzymałam awaryjne batoniki czekolado- we.Peter wiedział, że nałogowo żarłam kit-katy, gdy byłamzdenerwowana.W pudełku był markowy stoper.Z wygrawerowanym napisem:  Porana następny taniec".Za pózno.Kiedy on zdążył wsadzić to tutaj? Ale, ale.Może to byłpożegnalny prezent?- Co dostałaś? Mam nadzieję, że coś drogiego - powiedziała Abbykącikiem ust, bo zębami rozrywała właśnie torebkę z sosem sojowym.- To nie od męża.- Czyżby Goodman się szarpnął?- Nie, to drobiazg.- Ugryzłam się w język.- Cokolwiek to jest, mam nadzieję, że sprawi ci przyjemność.-Kochana Abby, niezmiennie zadowolona z przekładania fiszek iuzupełniania ich, nigdy nie miała większych aspiracji.Wiedziała, zjakim ryzykiem wiąże się produkcja dużych, kontrowersyjnychprogramów, i bała się go.Tego dnia i ja zaczęłam się zastanawiać, poco wybrałam tę drogę [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • centka.pev.pl
  •