[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Czy to jest jasne? Teraz jeszcze nie.Zastanów się, w jaki sposób moglibyśmyzaaranżować eksperyment, by sprawdzić hipotezę Aatanego i Darleya o efekciewielkości grupy.Chwila refleksji pozwoli spostrzec, że pojawiają się tu pewnepraktyczne i etyczne problemy.Jakiego rodzaju sytuacji krytycznej powinniśmyużyć? Najlepiej byłoby (z perspektywy nauki), gdyby sytuacja ta była możliwie jaknajbardziej podobna do przypadku Genovese.A zatem, powinniśmy zaaranżowaćmorderstwo, które mogliby widzieć przechodnie.Należałoby stworzyć dwie sytuacjeeksperymentalne.W jednej świadkami zaaranżowanego morderstwa byłoby niewieluwidzów, w drugiej zaś morderstwo to obserwowałaby duża liczba osób.Teoria jest rzeczą dobrą, ale dobry eksperyment będzie trwał wiecznie. Peter LeonfdoWh KapitsaRYCINA 2.2.Korelacja nie jest tożsama z przyczynowością.Dość trudnouznać, że korelacja nie pozwala nam na wyprowadzanie wniosków przyczynowych.Trudno o tym pamiętać zwłaszcza wtedy, gdy to korelacja sugeruje szczególnienieodpartą przyczynę.Aatwo zapomnieć, że istnieją alternatywne wyjaśnienia dlauzyskanej korelacji; inna zmienna może być przyczyną pojawienia się obuobserwowanych zmiennych.W przypadku każdego z wyżej przytoczonychprzykładów zastanów się, dlaczego pojawiła się korelacja.Nawet wówczas, gdywydaje ci się oczywiste, która zmienna jest przyczyną drugiej, pomyśl, czy istniejealternatywne wyjaśnienie?Korelacja nie jest tożsama z przyczynowością[.]Taki scenariusz budzi wiele zastrzeżeń natury etycznej.To, co jest najlepsze zperspektywy potrzeb nauki, wcale nie musi być najlepsze w aspekcie etycznym.Jestoczywiste, że żaden naukowiec, nawet w dobrych intencjach, nie popełniłbymorderstwa.Moglibyśmy zamiast tego wynająć kilku aktorów, którzy zagraliby"morderstwo na ulicy miasta.Byłoby to trochę lepsze z punktu widzenia etyki, aleciągle jeszcze problematyczne.Nie można bowiem niczego nie podejrzewającychludzi narażać na takie przerażające doświadczenia.Rozwiązaniem mógłby byćkompromis pomiędzy zagraniem" i takim aranżowaniem zdarzenia, by było mniejwstrząsające dla obserwatorów.Ale jak stworzyć realistyczną sytuację, wystarczająconiepokojącą, aby była podobna do przypadku Genovese, a równocześnie nie budziłaprzerażenia? Jak, na dodatek, moglibyśmy zagwarantować, że wszyscy świadkowieznajdują się w sytuacjach różniących się tylko wartością tej zmiennej, której efektchcemy mierzyć w tym przypadku liczbą widzów?Zobaczmy, jak Aatane i Darley (1968) poradzili sobie z tymi problemami.Załóżmy,że jesteś uczestnikiem ich eksperymentu.Przyszedłeś w umówionym czasie ioczekujesz w długim korytarzu z drzwiami prowadzącymi do małych kabin.Eksperymentator wita się z tobą i prowadzi do jednej z nich, wspominając po drodze,że w badaniach będzie brało udział także pięciu innych, znajdujących się już wpozostałych kabinach, studentów.Eksperymentator prosi, byś nałożył na uszysłuchawki z przyłączonym do nich mikrofonem, po czym odchodzi.Za chwilęsłyszysz przez słuchawki eksperymentatora, który mówi, że interesują go różne typyproblemów osobistych, jakie trapią obecnie studentów, i że chce je poddać analizie.Wyjaśnia też, że każdy uczestnik eksperymentu pozostanie anonimowy, by w tensposób mieć pewność, że badani będą opowiadać o swoich problemach otwarcie.Każdy z nich pozostanie więc w oddzielnym pokoju i będzie porozumiewał się zresztą tylko przez interkom.Eksperymentator dodaje, że aby czuli się swobodnie ibyli bardziej otwarci i uczciwi, on samnie będzie się przysłuchiwał dyskusji.Na koniec prosi badanych, by prezentowaliswoje problemy kolejno, każdy przez dwie minuty.Potem każda osoba będzie mogłaskomentować to, co mówili pozostali.Wyjaśnia wreszcie, że dla pewności, iż takiporządek dyskusji zostanie zachowany, w tym samym momencie tylko jedna osobabędzie miała włączony mikrofon.Potem rozpoczyna się dyskusja w grupie.Słyszysz, jak pierwszy uczestnikeksperymentu mówi, że ma kłopoty z przystosowaniem się do studiów.Z pewnymzakłopotaniem wyznaje, że miewa czasami, szczególnie w warunkach stresu, atakipadaczki.Mijają jego dwie minuty, a ty słuchasz, jak pozostali czterej uczestnicy eksperymentuopowiadają o swoich problemach.Potem nadchodzi twoja kolej.Kiedy kończysz,znowu zaczyna mówić osoba, która rozpoczęła dyskusję.Ku twojemu zdziwieniu, pokilku uzupełniających komentarzach, u osoby tej zaczyna się atak padaczki:Ja-och-uch-ja, myślę, że j-ja potrzebuję-och-jeżeli-jeżeli mógłby-och-och-ktośoch-och-och-och-och-och-och-trochę-och-trochę mi pomóc tutaj, bo-och-ja-och-ja-och-och-m-m-mam pra-prawdziwy problem-och-teraz i ja-och-gdy-by ktoś mógl mi pomóc wyjść, byloby-to byłoby-och-och, p-p-pewniebyioby-pewnie byłoby dobrze.bo-och-jest-och-och-przyczyna ja-och-ja-uch-ja mam je-jeden z-och-ata [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl centka.pev.pl
.Czy to jest jasne? Teraz jeszcze nie.Zastanów się, w jaki sposób moglibyśmyzaaranżować eksperyment, by sprawdzić hipotezę Aatanego i Darleya o efekciewielkości grupy.Chwila refleksji pozwoli spostrzec, że pojawiają się tu pewnepraktyczne i etyczne problemy.Jakiego rodzaju sytuacji krytycznej powinniśmyużyć? Najlepiej byłoby (z perspektywy nauki), gdyby sytuacja ta była możliwie jaknajbardziej podobna do przypadku Genovese.A zatem, powinniśmy zaaranżowaćmorderstwo, które mogliby widzieć przechodnie.Należałoby stworzyć dwie sytuacjeeksperymentalne.W jednej świadkami zaaranżowanego morderstwa byłoby niewieluwidzów, w drugiej zaś morderstwo to obserwowałaby duża liczba osób.Teoria jest rzeczą dobrą, ale dobry eksperyment będzie trwał wiecznie. Peter LeonfdoWh KapitsaRYCINA 2.2.Korelacja nie jest tożsama z przyczynowością.Dość trudnouznać, że korelacja nie pozwala nam na wyprowadzanie wniosków przyczynowych.Trudno o tym pamiętać zwłaszcza wtedy, gdy to korelacja sugeruje szczególnienieodpartą przyczynę.Aatwo zapomnieć, że istnieją alternatywne wyjaśnienia dlauzyskanej korelacji; inna zmienna może być przyczyną pojawienia się obuobserwowanych zmiennych.W przypadku każdego z wyżej przytoczonychprzykładów zastanów się, dlaczego pojawiła się korelacja.Nawet wówczas, gdywydaje ci się oczywiste, która zmienna jest przyczyną drugiej, pomyśl, czy istniejealternatywne wyjaśnienie?Korelacja nie jest tożsama z przyczynowością[.]Taki scenariusz budzi wiele zastrzeżeń natury etycznej.To, co jest najlepsze zperspektywy potrzeb nauki, wcale nie musi być najlepsze w aspekcie etycznym.Jestoczywiste, że żaden naukowiec, nawet w dobrych intencjach, nie popełniłbymorderstwa.Moglibyśmy zamiast tego wynająć kilku aktorów, którzy zagraliby"morderstwo na ulicy miasta.Byłoby to trochę lepsze z punktu widzenia etyki, aleciągle jeszcze problematyczne.Nie można bowiem niczego nie podejrzewającychludzi narażać na takie przerażające doświadczenia.Rozwiązaniem mógłby byćkompromis pomiędzy zagraniem" i takim aranżowaniem zdarzenia, by było mniejwstrząsające dla obserwatorów.Ale jak stworzyć realistyczną sytuację, wystarczająconiepokojącą, aby była podobna do przypadku Genovese, a równocześnie nie budziłaprzerażenia? Jak, na dodatek, moglibyśmy zagwarantować, że wszyscy świadkowieznajdują się w sytuacjach różniących się tylko wartością tej zmiennej, której efektchcemy mierzyć w tym przypadku liczbą widzów?Zobaczmy, jak Aatane i Darley (1968) poradzili sobie z tymi problemami.Załóżmy,że jesteś uczestnikiem ich eksperymentu.Przyszedłeś w umówionym czasie ioczekujesz w długim korytarzu z drzwiami prowadzącymi do małych kabin.Eksperymentator wita się z tobą i prowadzi do jednej z nich, wspominając po drodze,że w badaniach będzie brało udział także pięciu innych, znajdujących się już wpozostałych kabinach, studentów.Eksperymentator prosi, byś nałożył na uszysłuchawki z przyłączonym do nich mikrofonem, po czym odchodzi.Za chwilęsłyszysz przez słuchawki eksperymentatora, który mówi, że interesują go różne typyproblemów osobistych, jakie trapią obecnie studentów, i że chce je poddać analizie.Wyjaśnia też, że każdy uczestnik eksperymentu pozostanie anonimowy, by w tensposób mieć pewność, że badani będą opowiadać o swoich problemach otwarcie.Każdy z nich pozostanie więc w oddzielnym pokoju i będzie porozumiewał się zresztą tylko przez interkom.Eksperymentator dodaje, że aby czuli się swobodnie ibyli bardziej otwarci i uczciwi, on samnie będzie się przysłuchiwał dyskusji.Na koniec prosi badanych, by prezentowaliswoje problemy kolejno, każdy przez dwie minuty.Potem każda osoba będzie mogłaskomentować to, co mówili pozostali.Wyjaśnia wreszcie, że dla pewności, iż takiporządek dyskusji zostanie zachowany, w tym samym momencie tylko jedna osobabędzie miała włączony mikrofon.Potem rozpoczyna się dyskusja w grupie.Słyszysz, jak pierwszy uczestnikeksperymentu mówi, że ma kłopoty z przystosowaniem się do studiów.Z pewnymzakłopotaniem wyznaje, że miewa czasami, szczególnie w warunkach stresu, atakipadaczki.Mijają jego dwie minuty, a ty słuchasz, jak pozostali czterej uczestnicy eksperymentuopowiadają o swoich problemach.Potem nadchodzi twoja kolej.Kiedy kończysz,znowu zaczyna mówić osoba, która rozpoczęła dyskusję.Ku twojemu zdziwieniu, pokilku uzupełniających komentarzach, u osoby tej zaczyna się atak padaczki:Ja-och-uch-ja, myślę, że j-ja potrzebuję-och-jeżeli-jeżeli mógłby-och-och-ktośoch-och-och-och-och-och-och-trochę-och-trochę mi pomóc tutaj, bo-och-ja-och-ja-och-och-m-m-mam pra-prawdziwy problem-och-teraz i ja-och-gdy-by ktoś mógl mi pomóc wyjść, byloby-to byłoby-och-och, p-p-pewniebyioby-pewnie byłoby dobrze.bo-och-jest-och-och-przyczyna ja-och-ja-uch-ja mam je-jeden z-och-ata [ Pobierz całość w formacie PDF ]