[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Idąc za nią, Pagan zadumał się nad nagłą zmianą planów na wieczór.Weszli razem do holu i skierowali się do baru.Dziewczyna zdjęłapłaszcz, szalik i rękawiczki, a potem powiesiła wszystko na krześle.Miała na sobie czarną, krótką jedwabną sukienkę.Pagan spojrzał na rozjaśnione barowym światłem doskonałe rysy jejtwarzy.Zniknęła gdzieś delikatność, którą dostrzegł na bulwarze, idziewczyna wydała mu się nagle osobą silną i zdecydowaną.Zauważył pewne cechy świadczące o jej uporze, a nawet zawziętości,lecz wrażenie to łagodził wesoły błysk w oczach.- Czego się napijesz? - zapytała.- Chcesz zagrać kelnerkę?- To moja specjalność.- Szkocką z wodą sodową.Bez lodu.Obserwował, z jaką swobodą i gracją dziewczyna idzie do baru.Zaciekawiło go, ile może mieć lat.Dwadzieścia? Może dwadzieściajeden? Byłaby więc o z górą połowę od niego młodsza.Uświadamiając sobie tak smutny fakt, człowiek zawsze zaczyna sięgłowić, co przez te wszystkie lata robił z czasem.Cudza młodośćmoże budzić przerażenie.Zastanawiał się, kogo ta dziewczyna widzi,patrząc na niego.Lniany garnitur, pognieciona niebieska koszula,szpakowate włosy i nie ogolona twarz.Typowy przykład gościa, doktórego nie można mieć zaufania.Dziewczyna wróciła z dwoma drinkami.Podała mu szkocką z wodąsodową, usiadła przy stoliku i uniosła kieliszek z wódką.- Na zdrowie.- Co cię sprowadza do Londynu? - zapytał.Był do niczego, gdyprzychodziło prowadzić luzną pogawędkę.Nienawidził przyjęć i zlesię czuł, prowadząc wymuszone konwersacje.- To ostatni etap mojej podróży.Całe życie marzyłam o obejrzeniuEuropy.Pałac dożów w Wenecji, katedra Notre Damę i Monte Carlo,bo uwielbiam grać, chociaż zazwyczaj nie dopisuje mi szczęście.Pozatym zawsze chciałam zobaczyć Londyn.- Podróżujesz sama?- Cóż w tym dziwnego?Pokręcił głową i pociągnął łyk ze szklanki.Na moment zapadła cisza.- Jesteś Amerykanką?- Tak, mieszkam w Nowym Jorku.Znasz to miasto?- Trochę.96- Prowadzę firmę gastronomiczną na Manhattanie.Przeważnieorganizuję prywatne przyjęcia z okazji ślubów i uroczystości bar mi-cwy.Mam też paru stałych klientów z Wall Street, którzy urządzajądługie lunche dla swych najlepszych kontrahentów.Oni wcale niezauważyli recesji.- Paszteciki z drobiu i jaja na ostro dla bogaczy - rzekł Pagan.- Może jeszcze koreczki na wykałaczkach? - roześmiała sięmelodyjnym głosem.- Mylisz się na całej linii.Nasi klienci preferująamerykańską kuchnię.- Czyli jaką? Pasztet z grzechotnika i dżem z kaktusów?- Przestań się nabijać.My serwujemy dania dla dbających o zdrowieAmerykanów.Dla ludzi uprawiających jogging.Jeśli mięso, to białe ichude.Sałatki komponowane przez dietetyków takich jak Ra-dicchio,Arugula, Mache.Furorę robią kiełki mniszka.Czemu się śmiejesz?Bawi cię mój zawód?Pagan wzruszył ramionami.- Jakoś nie mogę sobie ciebie wyobrazić w kuchni przy siekaniuzieleniny.Nie widzę cię w fartuchu przy zrywaniu liści z łodyg.- Dlaczego?- Właściwie dokładnie nie wiem.Piękna młoda dama w czarnejjedwabnej sukni przy stoliku w Monte Carlo kłóci się z kobietą wfartuchu.To spory kontrast.Przez chwilę przyglądała mu się, jak gdyby chciała go zaklasyfikowaćdo jakiejś kategorii.- Pozwól, że ja zgadnę.Należysz do staromodnych facetów,lubiących, gdy wszystko jest jasne i nieskomplikowane, zgadza się?Według ciebie kobieta pracująca w domu przy garach nie powinna sięwłóczyć samopas po Europie.Mam rację?- Ja czegoś takiego nie powiedziałem.- W takim razie nie wiem, co powiedziałeś.- %7łe jestem po prostu zaskoczony.- Niby czym? Pracuję na własną rękę i na własną rękę odpoczywam.Patrząc na nią, zdał sobie sprawę, że całkowicie pomylił się w jejocenie.Dobry Boże, czyżbym zupełnie zatracił wyobraznię przezsześć tygodni przebywania sam na sam ze sobą? Co się ze mną dzieje?Staromodny facet? To by oznaczało zramolenie i przedwczesnąstarość.Przecież wcale taki nie jestem.Pagan, musisz stać się bardziejotwarty na życie.- W każdym razie - spojrzała na swój kieliszek - odciągam cię od7 Układanka97jakichś zajęć.Pewnie spieszyłeś się do domu, gdy cię stuknęłam.Niemusisz nikogo uprzedzić, że się spóznisz? Pagan pokręcił głową.- Nie muszę.- Przez chwilę milczał, a potem nie wiadomo skądpoczuł nagłą potrzebę dodania kilku słów.- Moja żona nie żyje.- Och, tak mi przykro.- Stare dzieje.Przestałem się już tym przejmować.- Zastanawiał się,czy kłamstwo wypadło przekonywająco.Z biegiem czasu zniezrozumiałych powodów myślał o Roxanne coraz częściej.Byćmoże to właśnie nigdy nie przemijająca żałoba wywołuje uczucieciągłego braku, które pobudza człowieka do życia i działania.- Frank, przepraszam za to pytanie.- Została zamordowana w zamachu bombowym pod Harrodsem.-Napił się whisky.- IRA urządziła prezent gwiazdkowy.- O Boże.- Ujął go głęboki smutek w jej głosie.- Tak to z życiem bywa - stwierdził.- Trzeba brać, co daje.Czasemdobro, a czasem zło.Różne rzeczy zdarzają się na świecie i niewielkimamy na nie wpływ.A życie toczy się dalej.Odwróciła głowę.Nie widział jej twarzy, a gdy znów na niegospojrzała, dostrzegł w jej oczach łzy.- Nie chciałem cię zasmucić.- To tylko.- Nie kończąc zdania, podniosła kieliszek do ust i napiłasię.- Czasami się rozklejam.A wszystko dlatego, że nienawidzętragedii, nie znoszę bezsensownych, niepotrzebnych śmierci.Nackliwe filmy zabieram chusteczki higieniczne i w niektórychmomentach płaczę jak bóbr.Taką mam już wadę.- Według mnie to wcale nie wada.- Naprawdę? Skinął głową.- Na świecie jest pełno twardzieli.A przecież nie ma nic złego wbyciu sentymentalnym.- Niektórzy uważają tę cechę za oznakę słabości.- Nachyliła się nadstołem i uścisnęła go za dłoń.- Przykro mi z powodu twojej żony.-Uścisk nie trwał długo, ale pozostawił uczucie nagłej,niespodziewanej intymności.Pagan nie potrafił sobie przypomnieć,kiedy poprzednio dotykała go jakaś kobieta.Ostatnio szedł przezżycie samotnie.Kilka razy wdawał się w różne związki, lecz żaden znich nie przyniósł mu satysfakcji.Każdy z tych romansów - o ile tostosowne słowo - od samego początku zawierał w sobie ziarnosamodestrukcji.- Napijesz się jeszcze? - zapytała, dopiwszy wódkę.- Nie, dziękuję, powinienem już iść - rzekł.W jego głosie brakowałostanowczości i zastanawiał się, czy ona to zauważyła.Nagle niczymgęsta mgła spłynęła na niego melancholia i poczuł, że nie ma ochotyzostać sam.Popatrzyli sobie w oczy, zmniejszając w ten sposóbdzielącą ich fizyczną przestrzeń.Pagan przeniósł wzrok naszklaneczkę z drinkiem i kontakt wzrokowy został zerwany [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl centka.pev.pl
.Idąc za nią, Pagan zadumał się nad nagłą zmianą planów na wieczór.Weszli razem do holu i skierowali się do baru.Dziewczyna zdjęłapłaszcz, szalik i rękawiczki, a potem powiesiła wszystko na krześle.Miała na sobie czarną, krótką jedwabną sukienkę.Pagan spojrzał na rozjaśnione barowym światłem doskonałe rysy jejtwarzy.Zniknęła gdzieś delikatność, którą dostrzegł na bulwarze, idziewczyna wydała mu się nagle osobą silną i zdecydowaną.Zauważył pewne cechy świadczące o jej uporze, a nawet zawziętości,lecz wrażenie to łagodził wesoły błysk w oczach.- Czego się napijesz? - zapytała.- Chcesz zagrać kelnerkę?- To moja specjalność.- Szkocką z wodą sodową.Bez lodu.Obserwował, z jaką swobodą i gracją dziewczyna idzie do baru.Zaciekawiło go, ile może mieć lat.Dwadzieścia? Może dwadzieściajeden? Byłaby więc o z górą połowę od niego młodsza.Uświadamiając sobie tak smutny fakt, człowiek zawsze zaczyna sięgłowić, co przez te wszystkie lata robił z czasem.Cudza młodośćmoże budzić przerażenie.Zastanawiał się, kogo ta dziewczyna widzi,patrząc na niego.Lniany garnitur, pognieciona niebieska koszula,szpakowate włosy i nie ogolona twarz.Typowy przykład gościa, doktórego nie można mieć zaufania.Dziewczyna wróciła z dwoma drinkami.Podała mu szkocką z wodąsodową, usiadła przy stoliku i uniosła kieliszek z wódką.- Na zdrowie.- Co cię sprowadza do Londynu? - zapytał.Był do niczego, gdyprzychodziło prowadzić luzną pogawędkę.Nienawidził przyjęć i zlesię czuł, prowadząc wymuszone konwersacje.- To ostatni etap mojej podróży.Całe życie marzyłam o obejrzeniuEuropy.Pałac dożów w Wenecji, katedra Notre Damę i Monte Carlo,bo uwielbiam grać, chociaż zazwyczaj nie dopisuje mi szczęście.Pozatym zawsze chciałam zobaczyć Londyn.- Podróżujesz sama?- Cóż w tym dziwnego?Pokręcił głową i pociągnął łyk ze szklanki.Na moment zapadła cisza.- Jesteś Amerykanką?- Tak, mieszkam w Nowym Jorku.Znasz to miasto?- Trochę.96- Prowadzę firmę gastronomiczną na Manhattanie.Przeważnieorganizuję prywatne przyjęcia z okazji ślubów i uroczystości bar mi-cwy.Mam też paru stałych klientów z Wall Street, którzy urządzajądługie lunche dla swych najlepszych kontrahentów.Oni wcale niezauważyli recesji.- Paszteciki z drobiu i jaja na ostro dla bogaczy - rzekł Pagan.- Może jeszcze koreczki na wykałaczkach? - roześmiała sięmelodyjnym głosem.- Mylisz się na całej linii.Nasi klienci preferująamerykańską kuchnię.- Czyli jaką? Pasztet z grzechotnika i dżem z kaktusów?- Przestań się nabijać.My serwujemy dania dla dbających o zdrowieAmerykanów.Dla ludzi uprawiających jogging.Jeśli mięso, to białe ichude.Sałatki komponowane przez dietetyków takich jak Ra-dicchio,Arugula, Mache.Furorę robią kiełki mniszka.Czemu się śmiejesz?Bawi cię mój zawód?Pagan wzruszył ramionami.- Jakoś nie mogę sobie ciebie wyobrazić w kuchni przy siekaniuzieleniny.Nie widzę cię w fartuchu przy zrywaniu liści z łodyg.- Dlaczego?- Właściwie dokładnie nie wiem.Piękna młoda dama w czarnejjedwabnej sukni przy stoliku w Monte Carlo kłóci się z kobietą wfartuchu.To spory kontrast.Przez chwilę przyglądała mu się, jak gdyby chciała go zaklasyfikowaćdo jakiejś kategorii.- Pozwól, że ja zgadnę.Należysz do staromodnych facetów,lubiących, gdy wszystko jest jasne i nieskomplikowane, zgadza się?Według ciebie kobieta pracująca w domu przy garach nie powinna sięwłóczyć samopas po Europie.Mam rację?- Ja czegoś takiego nie powiedziałem.- W takim razie nie wiem, co powiedziałeś.- %7łe jestem po prostu zaskoczony.- Niby czym? Pracuję na własną rękę i na własną rękę odpoczywam.Patrząc na nią, zdał sobie sprawę, że całkowicie pomylił się w jejocenie.Dobry Boże, czyżbym zupełnie zatracił wyobraznię przezsześć tygodni przebywania sam na sam ze sobą? Co się ze mną dzieje?Staromodny facet? To by oznaczało zramolenie i przedwczesnąstarość.Przecież wcale taki nie jestem.Pagan, musisz stać się bardziejotwarty na życie.- W każdym razie - spojrzała na swój kieliszek - odciągam cię od7 Układanka97jakichś zajęć.Pewnie spieszyłeś się do domu, gdy cię stuknęłam.Niemusisz nikogo uprzedzić, że się spóznisz? Pagan pokręcił głową.- Nie muszę.- Przez chwilę milczał, a potem nie wiadomo skądpoczuł nagłą potrzebę dodania kilku słów.- Moja żona nie żyje.- Och, tak mi przykro.- Stare dzieje.Przestałem się już tym przejmować.- Zastanawiał się,czy kłamstwo wypadło przekonywająco.Z biegiem czasu zniezrozumiałych powodów myślał o Roxanne coraz częściej.Byćmoże to właśnie nigdy nie przemijająca żałoba wywołuje uczucieciągłego braku, które pobudza człowieka do życia i działania.- Frank, przepraszam za to pytanie.- Została zamordowana w zamachu bombowym pod Harrodsem.-Napił się whisky.- IRA urządziła prezent gwiazdkowy.- O Boże.- Ujął go głęboki smutek w jej głosie.- Tak to z życiem bywa - stwierdził.- Trzeba brać, co daje.Czasemdobro, a czasem zło.Różne rzeczy zdarzają się na świecie i niewielkimamy na nie wpływ.A życie toczy się dalej.Odwróciła głowę.Nie widział jej twarzy, a gdy znów na niegospojrzała, dostrzegł w jej oczach łzy.- Nie chciałem cię zasmucić.- To tylko.- Nie kończąc zdania, podniosła kieliszek do ust i napiłasię.- Czasami się rozklejam.A wszystko dlatego, że nienawidzętragedii, nie znoszę bezsensownych, niepotrzebnych śmierci.Nackliwe filmy zabieram chusteczki higieniczne i w niektórychmomentach płaczę jak bóbr.Taką mam już wadę.- Według mnie to wcale nie wada.- Naprawdę? Skinął głową.- Na świecie jest pełno twardzieli.A przecież nie ma nic złego wbyciu sentymentalnym.- Niektórzy uważają tę cechę za oznakę słabości.- Nachyliła się nadstołem i uścisnęła go za dłoń.- Przykro mi z powodu twojej żony.-Uścisk nie trwał długo, ale pozostawił uczucie nagłej,niespodziewanej intymności.Pagan nie potrafił sobie przypomnieć,kiedy poprzednio dotykała go jakaś kobieta.Ostatnio szedł przezżycie samotnie.Kilka razy wdawał się w różne związki, lecz żaden znich nie przyniósł mu satysfakcji.Każdy z tych romansów - o ile tostosowne słowo - od samego początku zawierał w sobie ziarnosamodestrukcji.- Napijesz się jeszcze? - zapytała, dopiwszy wódkę.- Nie, dziękuję, powinienem już iść - rzekł.W jego głosie brakowałostanowczości i zastanawiał się, czy ona to zauważyła.Nagle niczymgęsta mgła spłynęła na niego melancholia i poczuł, że nie ma ochotyzostać sam.Popatrzyli sobie w oczy, zmniejszając w ten sposóbdzielącą ich fizyczną przestrzeń.Pagan przeniósł wzrok naszklaneczkę z drinkiem i kontakt wzrokowy został zerwany [ Pobierz całość w formacie PDF ]