[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Co jest z facetami i tym ich przebieraniem się?Potem zniknęła, pociągnięta przez Shonę, która chciała jeszcze raz zoba-czyć komicznie wyglądającego tatę.Fran stała przez chwilę nieruchomo.Przez ten hałas czuła zawrót głowy ilekkie mdłości.Przestraszyła się, że może zemdleć, pochyliła się więc i paręrazy odetchnęła głęboko.Kiedy się wyprostowała, wydało jej się, że po drugiejstronie ulicy widzi Duncana prowadzącego ożywioną rozmowę z dużą kobietąw czerwonym anoraku.Wiedziała, że to nie może być on.Już powinien w Haaz kumplami od kieliszka przygotowywać się do rozpalenia ogniska na plaży.Zastanawiała się, czy w głębi duszy nie miała nadziei, że go zobaczy.Ale dziś wnocy wyobraznia podsuwała jej różne obrazy.Cały wieczór przypominałskomplikowaną sztuczkę prestidigitatora.Wikińskie święto przesilenia zimo-wego, okręt, który nigdy nie popłynie, mężczyzni jako niemowlęta.Fantazjaudająca rzeczywistość, sen iluzjonisty.Przyprawiało ją to o zawrót głowy.Przed przyjściem na świat Cassie Up Helly Aa w domu Duncana odbywałosię całkiem inaczej.Z klasą.Duncan zawsze był dobrym showmanem.Potrafiłsprawić, że festiwal stawał się romantycznym wydarzeniem.Niemal pragnęłasię tam znalezć, z dala od tłumu stojącego na oszronionej plaży.Płomienieogniska odbijałyby się w morzu.Znów spojrzała w stronę mężczyzny, któregoomyłkowo wzięła za Duncana, ale na przeciwległym chodniku nie zobaczyłajuż ani jego, ani kobiety w czerwonym anoraku.Zaczynam wariować.Czy tak256 samo dzieje się z Magnusem Taitem? Czy on również traci kontakt z rzeczywi-stością?I w tym momencie uświadomiła sobie, że Cassie zniknęła.Dopiero po kilku chwilach dotarło do niej, co się stało.Rozglądała się wo-koło, spodziewając się, że córka pojawi się równie szybko, jak zniknął sobo-wtór Duncana.Potem zmusiła się, by myśleć precyzyjnie i logicznie.Cassiepuściła jej dłoń, kiedy wpadły najan i Shonę.Tylko małe dzieci trzymają matkęza rękę.Fran rozumiała to i nie nalegała.Teraz gorączkowo przepatrywałatłum, starając się dostrzec niebieską czapeczkę córki.Nic.Próbowała przypo-mnieć sobie, czy widziała Cassie po tym, jak odeszła Jan i Shona.Wytłumaczyła sobie, że mała musiała dołączyć do Shony.Pewnie są terazidą razem na boisko, żeby obejrzeć płonący okręt.Jan jej dopilnuje.Ta panikajest absurdalna.Dobrze, że Margaret Henry tego nie widzi.Wyjęła z kieszenikomórkę i popatrzyła na nią bezradnie.Nie znała numeru Jan.Tłum na uli-cach był coraz rzadszy.Grupy chłopaków stały z puszkami McEvansa w dło-niach i ryczały na całe gardło sprośną wersję pieśni wioślarzy.Przecisnęła sięobok nich, idąc śladem pochodu.W parku mężczyzni z pochodniami okrążyli okręt.Nie było żadnych innychświateł.Lampy uliczne zgaszono o siódmej trzydzieści.W powietrzu roznosiłsię zapach dymu i zdeptanej trawy.Fran przeciskała się między roześmianymiludzmi, rodzinami i grupkami nastolatków, szukając Jan.Wszyscy dobrze siębawili.W anorakach, szalach i czapkach równie trudno było ich rozpoznać jakprzebierańców w maskach.Od czasu do czasu wmawiała sobie, że widzi woddali Cassie, ale kiedy podchodziła bliżej, przekonywała się, że to inne dziec-ko.Nadeszła chwila podpalenia okrętu.Dawniej palono też czarownice.Dziw-ne kobiety, które miały wizje, pomyślała niespodziewanie.Ktoś odliczał oddziesięciu do zera.W pewnym momencie miała wrażenie, że widzi Celię - wy-soką, wyprostowaną postać w długim czarnym płaszczu, stojącą z głową prze-chyloną na bok.Oczywiście, musiała tu być, aby wspierać męża.Może spotkałaCassie.Jeżeli dziewczynka błąkała się przerażona i zagubiona, przynajmniejbyłaby dla niej kimś znajomym, kto mógłby się nią zaopiekować.Fran zaczęłaprzeciskać się przez tłum w stronę tej kobiety.Ale wtedy jarl guizer podniósł257 wysoko pochodnię i cisnął ją na okręt.Wszyscy inni poszli za jego przykładem.Nastąpiła eksplozja światła, a na chwilę przed tym jak przygasła, Fran zoba-czyła Jan stojącą na skraju tłumu.Ruszyła do niej, mijając porządkowych,którzy pilnowali, żeby nikt za bardzo nie zbliżał się do ognia.Czuła w gardlesmak palonej farby i werniksu.Jan rozmawiała z inną matką.- Widziała pani Cassie?Panika brzmiąca w jej głosie sprawiła, że obie kobiety natychmiast zamilkłyi odwróciły się do niej.- Zgubiłam Cassie.Czy jest razem z Shoną?- Nie - odparła Jan.- Nie widziałam jej od naszego wcześniejszego spo-tkania.Okręt zapadł się w sobie.Długie deski wygięły się z trzaskiem i zostałyogarnięte przez płomienie.Została już tylko głowa smoka podtrzymywanawysoko nad tłumem przez nadwęglone belki przypominające żebra. Rozdział 42ZNIKNAA KOLEJNA DZIEWCZYNKA.Szli od placu targowego w stronę nabrzeża, gdzie było trochę ciszej.W od-dali, na wodzie widzieli oświetloną sylwetkę promu płynącego na południe doAberdeen.Oglądali pochód jak zwyczajni turyści do momentu, kiedy odezwałasię komórka Jimmy'ego Pereza [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • centka.pev.pl
  •