[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nigdy nie liczyliśmy na rewelacje jednej tylkoosoby, zwłaszcza że mowa tu o dziecku.On wziął to wszystkona siebie.- Może świadomość, że jest Kamehamehą, dała mupoczucie, że jest dla ciebie kimś ważnym - wypaliła.- Niełatwojest żyć w przeświadczeniu, że stworzono cię tylko dlatego, żejesteś taki jak wspaniała, bajeczna, potężna postać z przeszłości.422 I w jakim celu? Doprawdy, w jakim celu?Maui cedził słowa powoli.- Sklonowanie króla Kamehameha było pomysłemLelani.Mojej babki.- Ręka opadła mu na kryształowy statekkosmiczny i Lynn przypomniała sobie, jak oni go nazywają -Hawai i Loa.- Była hawajską kapłanką, więc to była dla niejświętość.Miała wizję idealnych Hawajów, przeprowadzki dozupełne nowego świata, posiadania przywódców zdolnych dooceny kompletnie nowej sytuacji, tak jak to uczyniłKamehameha, kiedy zjawili się Europejczycy, i potrafiącychobrócić tę ocenę na własną korzyść.Przez sto lat dobrze sobieradziliśmy, dopóki nie wygasł ród Kamehameha.Jednakchoroby, takie jak odra i ospa, w ciągu dwudziestu latzmniejszyły naszą populację o przeszło połowę.Co więcej,misjonarze jasno dawali do zrozumienia, że tylko kobietyzamężne powinny mieć dzieci, a to dla Polinezji było zupełnienową ideą.Małżeństwo istniało, ale dzieci.były czymśwyjątkowym.Należały do całej społeczności.Było czymśzupełnie zwyczajnym, że para dawała swoje dziecko siostrzeczy bratu na wychowanie, sama wychowywała zaś dzieciinnych.To cementowało społeczność.Dzieci nie były własnością , a tożsamość ojca nie miała większego znaczenia -w każdym razie nie w sensie  uznawania dzieci.Kiedy zjawilisię misjonarze i wcisnęli wszystkim swoją filozofię, aborcja idzieciobójstwo ze strony kobiet, którym kazano się wstydzićwłasnej kultury, zdziesiątkowały ludność w jeszcze większymstopniu.Myślę, że Lelani myślała o tym w ten sposób: oto coś, cozachowało się z czasów, gdy wszystko dobrze się układało, i tedzieci będą symbolem powrotu naszej pomyślności.Ale sądzę,że było w tym wszystkim coś znacznie bardziej poetyckiego.Imiała słuszność.Posiadanie tych dzieci było szalenie ważne dlaRO.One wszystko na powrót scaliły.Możemy korzystać ztechnologii współczesnego świata jak wszyscy.To coś w423 rodzaju mana, siły.Sprowadziliśmy tutaj trzy pokoleniahawajskich dzieci, żeby odebrały wykształcenie, którego nigdynie zapewniło im państwo.Mieliśmy własne, prywatne szkoły.Posiadanie dzieci Kamehameha - ściślej rzecz biorąc, klonów,chociaż jestem pewien, że nie tylko w ten sposób myślisz oAkamu - nadało temu wszystkiemu odrobiny magii.Kiedyhawajskie dzieci opuszczają to miejsce, by pójść do college u,są pewne siebie i dumne, wykorzystują w nauce wszystkieswoje możliwości.Wiele wróciło, by tutaj pracować, innepracują dla nas na różnych stanowiskach na całym świecie, amnóstwo prowadzi normalne życie, wykonując najrozmaitszezawody.Doprawdy, Lynn, kto mógłby nie chcieć własnychnarodzin!Na pewno nie taki optymista jak ty, pomyślała.Nie przestawał mówić.- Zapewniam cię, że klonowanie wiąże się zproblemami, jakich nie przewidzieliśmy, ale wszyscy w końcubędziemy musieli się z nimi zmierzyć, więc czemu nie teraz?Teraz, kiedy przebywamy na Ziemi, jestem tutaj dla każdego znich, do samego końca.One są moimi dziećmi.Było dla mnieczymś absolutnie zdumiewającym, że to w ogóle działa! To jestjak cud.Cud - powtórzył ciszej.- A teraz wszystko zaczynatworzyć sensowną całość.- Westchnął.- Wiem, że jesteśzmęczona, a ja dałem ci dużo pracy.- Zrobię, co będę mogła.- Archiwum doktor Honsy.Myślała o nim nawet teraz.Trzeba będzie sprawdzić najpierwtam - w miejscu od dawna zamkniętym.podniosła hełm.- Och, zaczekaj.- Maui otworzył szufladę i wyjął małą,srebrną płytkę.Zawahał się na moment, a potem wręczył jąLynn.- Przechowywałem ją dla ciebie - powiedział.- Jeśliuważasz, że mamy czas, może powinnaś najpierw przyjrzeć sięjej.To nie potrwa długo.A jeśli chcesz więcej informacji,naciśnij ikonkę gazety w korytarzu informacyjnym.-424 Odchodząc, klepnął ją po ramieniu.- Masz świetnezabezpieczenie.Trzymała płytkę w ręku po jego odejściu, niemal bojącsię na nią spojrzeć.Podeszła do rzędu okien i była mile zaskoczona, że sięotwierają.Podmuch wiatru był tak silny, że rozwiał jej włosy.Tuż za oknem, na gruzełkowatej lawie, jarzyła sięjasnozielono odporna na mróz, zielona naupaka o krótkich,lekko zaokrąglonych liściach i delikatnych, białych kwiatach.Kiedy Lynn patrzyła, jak roślina drży pod wpływem każdegopodmuchu, przychodzili jej na myśl starożytni Polinezyjczycy,którzy przesuwali granice, żyli w skrajnie ciężkich warunkach,kolonizowali każdą piędz ziemi.Usłyszała stłumiony szum fal wdole, spijała samą niebieskość morza niczym balsam, wdychałasłone, ostre powietrze.Jakże za nim tęskniła! A dotychczasnawet nie zdawała sobie z tego sprawy.Odsunęła się od okna i popatrzyła na płytkę.Chybawiedziała, co na niej jest.Wróciła na krzesło.Ale nie śpieszyła się, oglądała wiadomości.Przeczytałaswój własny nekrolog.Przypadkowy, tragiczny w skutkachpożar w sklepie jubilerskim w Hongkongu.Jej osiągnięcia -raczej nieliczne.Jej zaangażowanie w życie społeczności -skromne.Bracia byliby bardzo rozczarowani, gdyby musieli jejzwrócić to, co odziedziczyła.Oglądała wideo z przyjęć na cześćukończenia statku pokoleniowego, ominęła przejście, którepozwoliłoby jej wirtualnie zmieszać się z bardziej subtelnymzapisem wielkiej fety.W końcu nie mogła już dłużej zwlekać.Wróciła iwsunęła płytkę do odtwarzacza w sypialni.Usiadła na skrajułóżka i patrzyła, jak przemawia jej ojciec [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • centka.pev.pl
  •