[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nynaeve z wysiłkiem zachowała niewzruszony wyraz twarzy.Chyba nie mo-gły mieć nic z tym wspólnego. To niemożliwe!Walczyła o odzyskanie poprzedniego wyglądu.I była to naprawdę walka, jak-by coś utrzymywało ją w tej postaci.Jej policzki pałały coraz głębszą czerwienią.Nagle, dokładnie w tym momencie, gdy już była gotowa poddać się i poprosićo radę, albo nawet o pomoc, jej ubiór i włosy stały się takie jak poprzednio.Wdzięcznie poruszyła palcami w dobrych mocnych butach.To musiała być poprostu jakaś dziwaczna, uporczywa myśl.W każdym razie nie miała zamiaru wy-powiadać na głos żadnych podejrzeń; Mądre, a także Egwene, wyglądały na zde-cydowanie zbyt rozbawione tą sytuacją. Nie jestem tutaj po to, by toczyć jakieś głupie spory.Po prostu nie będę sięwobec nich zachowywać wyniośle. Czy ja mogę ją ściągnąć do Zwiata Snów, skoro nie mogę wejść do jej snu?Muszę w jakiś sposób z nią porozmawiać.337  Nawet gdybyśmy wiedziały jak, nie nauczyłybyśmy cię tego  powiedzia-ła Amys, szarpiąc ze złością rąbek szala. Prosisz o złą rzecz, Nynaeve Sedai. Ona byłaby tutaj równie bezbronna jak ty w jej śnie. Wysoki głos Bairrozbrzmiewał niczym dzwon. Od czasu pierwszej, która wędrowała po snach,z pokolenia na pokolenia przekazuje się bezwzględny zakaz ściągania kogokol-wiek przemocą do snu.Powiadają, że tak właśnie działał Cień pod sam koniecWieku Legend.Pod wpływem spojrzenia tych twardych oczu Nynaeve zaszurała nerwowonogami; kiedy zrozumiała, że wciąż obejmuje ramieniem Egwene, zamarła bezruchu.Nie mogła sobie pozwolić na to, by Egwene pomyślała, iż tamte potrafiąwywołać w niej takie zmieszanie.Ani że im się udało.Jeżeli, zanim wybrano jąWiedzącą, obawiała się być zaciągnięta przed Koło Kobiet swej wioski, to byłoto niczym w porównaniu z presją wywieraną przez Mądre.Ta ich stanowczość.Patrzyły na nią.Niezależnie od rozmycia i mglistości ich sylwetek, te kobietymogły pojedynkować się na spojrzenia z samą Siuan Sanche.Szczególnie Bair.Nie, żeby ją onieśmielały, ale pod naporem ich wzroku potrafiła w końcu dostrzecsens polubownego rozwiązania całej sprawy. Elayne i ja potrzebujemy pomocy.Czarne Ajah znajdują się bardzo bli-sko czegoś, co może skrzywdzić Randa.Jeżeli dotrą do tego przed nami, mogąbyć zdolne do kontrolowania go.Musimy pierwsze znalezć tę rzecz.Jeżeli istnie-je jakikolwiek sposób, byście mogły mi pomóc, cokolwiek, co byście mogły mipowiedzieć.Byle co. Aes Sedai  powiedziała Arnys  potrafisz sprawić, by prośba o pomocbrzmiała jak żądanie.Usta Nynaeve zacisnęły się  żądanie? Przecież poniżyła się prawie do bła-gań.%7łądanie, doprawdy!  ale kobiety Aiel zdawały się nie dostrzegać szaleją-cych w niej emocji.Albo postanowiły z rozmysłem nie zwracać na nie uwagi. Jednak zagrożenie dla Randa al Thora.Nie możemy dopuścić, by Cieńposiadł tę rzecz.Istnieje sposób. Niebezpieczny. Bair żywo potrząsnęła głową. Ta młoda kobieta wiejeszcze mniej niż Egwene, kiedy do nas przyszła.To będzie dla niej zbyt niebez-pieczne. Wobec tego może ja bym mogła. zaczęła Egwene, ale obie przerwałyjej w pół słowa. Ty musisz najpierw ukończyć swoje szkolenie; nazbyt jesteś chętna wy-chodzić poza granice tego, co już wiesz  oznajmiła ostro Bair, dokładnie w tejsamej chwili, gdy Amys powiedziała tonem, który ani odrobinę nie był łagodniej-szy:  Nie jesteś tam, w Tanchico, nie znasz tego miejsca i nie możesz w pełnirozumieć potrzeby Nynaeve.Ona jest myśliwym.Pod żelazem ich spojrzenia Egwene posępnie zapadła się w sobie, a obie Mą-dre popatrzyły jedna na drugą.Na koniec Bair wzruszyła ramionami i owinęła338 swój szal wokół głowy, zasłaniając twarz; najwyrazniej umywała ręce od całejsprawy. To jest niebezpieczne  powtórzyła Amys.Brzmiało to w taki sposób,jakby nawet oddychanie było niebezpieczne w Tel aran rhiod. Ja.!Nynaeve urwała, widząc, jak wzrok Amys staje się jeszcze twardszy; nie przy-puszczała, że jest to w ogóle możliwe.Utrzymując przed oczyma wizerunek swe-go ubioru takim, jaki powinien być  oczywiście one nie miały przedtem nicwspólnego z przemianą jej odzienia  w ostatniej chwili zrezygnowała z tego, cozamierzała powiedzieć. Ja.będę ostrożna. To akurat nie wydaje mi się prawdopodobne  odparła sucho Amys ale nie znam innego sposobu.Potrzeba jest tutaj kluczem.Kiedy ludzi jest jużzbyt wielu, by pomieścili się w siedzibie, szczep musi się podzielić, a treścią po-trzeby jest woda dla nowej siedziby.Jeżeli nikt nie zna miejsca, w którym jestwoda, wówczas wzywa się jedną z nas, by ją odnalazła.Następnie konieczna jestodpowiednia dolina lub wąwóz, niezbyt daleko od pierwotnej siedziby, ale musibyć tam woda.Skupienie się na tej potrzebie prowadzi cię bliżej ku temu, czegopragniesz.Ponowne skupienie doprowadza cię jeszcze bliżej.Z każdym krokiemjesteś coraz bliżej, dopóki na koniec nie tylko znajdujesz się w dolinie, ale nadtookazuje się, iż stoisz w miejscu, gdzie trzeba szukać wody.Dla ciebie sposób tenmoże okazać się trudniejszy, nie wiesz bowiem dokładnie, czego szukasz, chociażzrównoważyć tę niewiedzę może głębia twej potrzeby.A nadto wiesz przecież,choć niejasno, gdzie znajduje się to, czego szukasz, wiesz, że chodzi o ten pałac. Musisz przy tym rozumieć, na czym.polega niebezpieczeństwo. Mą-dra pochyliła się ku niej z napięciem, wymawiając kolejne słowa tonem równieostrym jak jej spojrzenie. Każdy krok jest stawiany na ślepo, z zamkniętymioczyma.Nie będziesz wiedziała, gdzie się znalazłaś, kiedy je otworzysz.A od-nalezienie wody nie na wiele się przyda, gdy okaże się, iż stoisz w gniezdziejadowitych węży.Kły króla gór zabijają równie szybko we śnie jak i na jawie [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • centka.pev.pl
  •