[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.W tym zawodzie często się to zdarza.Podejrzewała jednak, że pewnym osobom zależało, by powinęła jej się noga i można było oskarżyć ją o zaniedbania.Zmęczyła ją ciągła walka i choć przyszło jej to z trudem, zrozumiała, że musi odejść z pracy.Jakkolwiek prześladował ją niewielki odsetek przełożonych i wiedziała, że większość funkcjonariuszy to uczciwi ludzie - ta garstka osób dopięła swego.Kilkoro jej kolegów z pracy obiecało poprzeć ją, gdyby zdecydowała się złożyć skargę w sprawie molestowania seksualnego.To dało jej siłę.Większość jednak nie miała pojęcia, przez co przeszła.Ronda spodziewała się, że po złożeniu skargi otrzyma wsparcie czę-ści współpracowników.Gdy jednak koledzy zorientowali się, że grozi im za to utrata posady, wycofali się - i została zupełnie sama.Tę walkę przegrała.♦♦♦Mark i Ronda nie przestawali się kłócić.Zazwyczaj kością niezgody okazywały się pieniądze.Prawdą jest, że w kwestiach finansowych czuła się jak dziecko we mgle.Przesadzała z hojnością i dość beztrosko korzystała z debetu.Irytowało to jej męża, który wykazywał się większym rozsądkiem.Nie byli pierwszym - i na pewno nie ostatnim - małżeństwem kłócącym się o pieniądze, ale ilekroć ten problem wypływał w rozmowie, zawsze dochodziło do awantury.Po kłótni zdarzało się, że Ronda brała poduszkę i koc i spała sama na podłodze.„Ale zazwyczaj to ja lądowałem na kanapie lub gdzieś indziej” - stwierdził Mark.Zgadzali się przynajmniej w jednej kwestii, która miała ogromny wpływ na śledztwo w sprawie śmierci Rondy: oboje nie uznawali elektrycznych koców, nie mieli czegoś takiego w domu i na pewno żadne z nich by pod nim nie spało.Jeśli nocowali u krewnych czy znajomych i znaleźli taki koc w swoim łóżku, wyłączali go lub prosili o inną pościel.Myśl o prądzie biegnącym wokół ciała podczas snu przyprawiała ich o dreszcze.Dlaczego więc Ronda przykryła się elektrycznym kocem, kiedy opuściła łóżko, które dzieliła z Ronem? W domu znajdowało się przecież wiele zwykłych pledów.Chociaż gdy brali ślub, darzyli się z Markiem głębokim uczuciem, z biegiem lat ich problemy się nawarstwiały.Czasami mąż odnosił wrażenie, że Ronda prowadzi podwójne życie - nie zdradzała go, lecz odkrył, że założyła skrytkę pocztową pod innym nazwiskiem,, na którą przychodziła część korespondencji z banku.Rzeczywiście to zrobiła, lecz nie chodziło o żadną tajemnicę.Sprzedała za sporą sumę jednego z koni, które trzymała na ranczu matki.Wiele z ich źrebaków i roczniaków sprzedawało się za dziesięć do dwudziestu tysięcy dolarów za sztukę.Ronda umieściła te pieniądze na osobnym koncie, ponieważ potrzebowała funduszy na własne wydatki, żeby nie musieć wyjaśniać, na co je przeznacza ani raz po raz prosić męża o pieniądze.Później jednak i tak dodawała Marka jako współwłaściciela konta, żeby on również miał dostęp do oszczędności.Nadal też kupowała nowe ubrania i zabawki dla trojga swych pasierbów.Wiedziała, że ich ojcu się to nie podoba - i zawsze twierdził, że mają wystarczająco dużo zabawek.Za to na swoich „zabaw-kach” - jak nowy samochód czy też oporządzenie i broń na polowania - nie oszczędzał.Ronda nie chciała, żeby wiedział, ile odłożyła.Poza tym lubiła obdarowywać go czasem niespodziewanymi prezentami.Za namową Cheryl Gilbert zgodziła się, aby jej korespondencja oraz czeki z banku przychodziły na skrytkę pocztową koleżanki.Cheryl bardzo zależało, by być jak najbliżej Rondy.Uważała się za jej „najlepszą przyjaciółkę”, choć nikt poza nią tego nie potwierdzał.Pójście za radą Cheryl okazało się błędem.Wkrótce „przyjaciół-ka” zaczęła zalegać z własnymi rachunkami, a wtedy bez zgody Rondy wykorzystała czeki przychodzące na jej adres, zaciągając debet.W tamtym czasie Mark wiedział już o dodatkowym koncie żony i szybko odkrył zadłużenie.Ronda nie chciała pozywać Cheryl do sądu ani zgłaszać sprawy na policję.Zawarły więc umowę.W ramach odpracowywania długu kobieta zgodziła się sprzątać w domu Liburdich.Barbara starała się wytłumaczyć córce, że taka forma spłaty bę-dzie trwała wieki, ale wiedziała, że nie ma sensu przekonywać jej na siłę.Ronda zawsze robiła, co mogła, aby pomagać innym, i chociaż pseudoprzyjaciółka wciąż próbowała wtrącać się w jej życie, było jej szkoda Cheryl.Uważała ją za bardzo samotną osobę, dlatego też nie chciała całkowicie się od niej odcinać.Ronda miała wiele przyjaciółek.Najbliższa - Glenda - także kochała konie.Była żoną Steve'a Larsona, zastępcy szeryfa hrabstwa Grays Harbor.Ronda poznała go, kiedy podczas patrolu ktoś rozbiłkamieniem szybę w jej samochodzie.Wezwała posiłki, a on przyjechał kilka minut później.- Znam paru rzezimieszków w tej okolicy - powiedział z uśmiechem.- Lubią czasem rozrabiać.Chodźmy ich odwiedzić.Szybko odkryli, kto zniszczył radiowóz, a sprawcy od razu się przyznali.Zawieziono ich do aresztu dla nieletnich, a policjanci, którzy ich schwytali, zaczęli rozmawiać.Kiedy Steve usłyszał, że koleżanka po fachu jest miłośniczką koni, zaświeciły mu się oczy.Powiedział, że jego żona również prowadzi stadninę.Od chwili gdy kobiety się poznały, zawiązała się między nimi szczera przyjaźń.Rozmawiały ze sobą niemal codziennie.Mieszkały niedaleko siebie w McCleary.Larsonowie posiadali ogromne połacie ziemi, stajnie i kilka nagrodzonych koni.Tematów do rozmowy nie brakowało.„Kiedy padało, uwielbiałyśmy przesiadywać w naszej stodole” -wspominała Larson dwanaście lat później.„Zajmowałyśmy się koń-mi i wsłuchiwałyśmy się w krople deszczu dudniące o blaszany dach”.♦♦♦Pomimo swych uczuć do Marka i jego dzieci oraz wspaniałego życia, jakie wiodła na ranczu w McCleary, Ronda nie mogła udawać, że nie widzi mnożących się wciąż problemów.Nadszedł również moment, w którym zrozumiała, że nie wytrzyma dłużej w policji stanowej.Czasem, kiedy ogarniał ją gniew, myślała nawet, że byłoby dla niej lepiej, gdyby zupełnie nie miała biustu albo jeśli uznawano by ją za brzydulę.Wiedziała, że dłużej nie zniesie takiego traktowania.Na domiar złego pracodawcy kazali jej odrobić zmiany za okres, gdy nie chodziła do pracy z powodu poronienia i kiedy uszkodziła kręgosłup po brawurowym pościgu za piratem drogowym.Ponadto musiała zwrócić pieniądze, które otrzymała od państwa w ramach odszkodowania za wypadek przy pracy.Doszło do niego, gdy zawracała na autostradzie z prędkością stu dwudziestu kilometrów na godzinę; radar oderwał się od deski rozdzielczej i uderzył ją w plecy.Nie wiadomo, czy Ronda zdawała sobie sprawę, że nie powinna równocześnie pobierać pensji oraz dodatku za zwolnienie lekarskie.Z prawnego punktu widzenia dopuściła się oszustwa, więc praco-dawca żądał zwrotu pieniędzy.Osiemnastego października 1994 roku napisała list z rezygnacją ze stanowiska, skierowany do szefa wydziału waszyngtońskiej policji stanowej, Rogera W.Bruetta:Chciałam należeć do policji stanowej, odkąd skończyłam szesnaście lat.To wypowiedzenie jest najtrudniejszą decyzją, jaką kiedykolwiek musiałam podjąć.Dwie najgorsze rzeczy, które spotkały mnie w tej pracy, to molestowanie seksualne i dyskryminacja ze strony przełożonych [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl centka.pev.pl
.W tym zawodzie często się to zdarza.Podejrzewała jednak, że pewnym osobom zależało, by powinęła jej się noga i można było oskarżyć ją o zaniedbania.Zmęczyła ją ciągła walka i choć przyszło jej to z trudem, zrozumiała, że musi odejść z pracy.Jakkolwiek prześladował ją niewielki odsetek przełożonych i wiedziała, że większość funkcjonariuszy to uczciwi ludzie - ta garstka osób dopięła swego.Kilkoro jej kolegów z pracy obiecało poprzeć ją, gdyby zdecydowała się złożyć skargę w sprawie molestowania seksualnego.To dało jej siłę.Większość jednak nie miała pojęcia, przez co przeszła.Ronda spodziewała się, że po złożeniu skargi otrzyma wsparcie czę-ści współpracowników.Gdy jednak koledzy zorientowali się, że grozi im za to utrata posady, wycofali się - i została zupełnie sama.Tę walkę przegrała.♦♦♦Mark i Ronda nie przestawali się kłócić.Zazwyczaj kością niezgody okazywały się pieniądze.Prawdą jest, że w kwestiach finansowych czuła się jak dziecko we mgle.Przesadzała z hojnością i dość beztrosko korzystała z debetu.Irytowało to jej męża, który wykazywał się większym rozsądkiem.Nie byli pierwszym - i na pewno nie ostatnim - małżeństwem kłócącym się o pieniądze, ale ilekroć ten problem wypływał w rozmowie, zawsze dochodziło do awantury.Po kłótni zdarzało się, że Ronda brała poduszkę i koc i spała sama na podłodze.„Ale zazwyczaj to ja lądowałem na kanapie lub gdzieś indziej” - stwierdził Mark.Zgadzali się przynajmniej w jednej kwestii, która miała ogromny wpływ na śledztwo w sprawie śmierci Rondy: oboje nie uznawali elektrycznych koców, nie mieli czegoś takiego w domu i na pewno żadne z nich by pod nim nie spało.Jeśli nocowali u krewnych czy znajomych i znaleźli taki koc w swoim łóżku, wyłączali go lub prosili o inną pościel.Myśl o prądzie biegnącym wokół ciała podczas snu przyprawiała ich o dreszcze.Dlaczego więc Ronda przykryła się elektrycznym kocem, kiedy opuściła łóżko, które dzieliła z Ronem? W domu znajdowało się przecież wiele zwykłych pledów.Chociaż gdy brali ślub, darzyli się z Markiem głębokim uczuciem, z biegiem lat ich problemy się nawarstwiały.Czasami mąż odnosił wrażenie, że Ronda prowadzi podwójne życie - nie zdradzała go, lecz odkrył, że założyła skrytkę pocztową pod innym nazwiskiem,, na którą przychodziła część korespondencji z banku.Rzeczywiście to zrobiła, lecz nie chodziło o żadną tajemnicę.Sprzedała za sporą sumę jednego z koni, które trzymała na ranczu matki.Wiele z ich źrebaków i roczniaków sprzedawało się za dziesięć do dwudziestu tysięcy dolarów za sztukę.Ronda umieściła te pieniądze na osobnym koncie, ponieważ potrzebowała funduszy na własne wydatki, żeby nie musieć wyjaśniać, na co je przeznacza ani raz po raz prosić męża o pieniądze.Później jednak i tak dodawała Marka jako współwłaściciela konta, żeby on również miał dostęp do oszczędności.Nadal też kupowała nowe ubrania i zabawki dla trojga swych pasierbów.Wiedziała, że ich ojcu się to nie podoba - i zawsze twierdził, że mają wystarczająco dużo zabawek.Za to na swoich „zabaw-kach” - jak nowy samochód czy też oporządzenie i broń na polowania - nie oszczędzał.Ronda nie chciała, żeby wiedział, ile odłożyła.Poza tym lubiła obdarowywać go czasem niespodziewanymi prezentami.Za namową Cheryl Gilbert zgodziła się, aby jej korespondencja oraz czeki z banku przychodziły na skrytkę pocztową koleżanki.Cheryl bardzo zależało, by być jak najbliżej Rondy.Uważała się za jej „najlepszą przyjaciółkę”, choć nikt poza nią tego nie potwierdzał.Pójście za radą Cheryl okazało się błędem.Wkrótce „przyjaciół-ka” zaczęła zalegać z własnymi rachunkami, a wtedy bez zgody Rondy wykorzystała czeki przychodzące na jej adres, zaciągając debet.W tamtym czasie Mark wiedział już o dodatkowym koncie żony i szybko odkrył zadłużenie.Ronda nie chciała pozywać Cheryl do sądu ani zgłaszać sprawy na policję.Zawarły więc umowę.W ramach odpracowywania długu kobieta zgodziła się sprzątać w domu Liburdich.Barbara starała się wytłumaczyć córce, że taka forma spłaty bę-dzie trwała wieki, ale wiedziała, że nie ma sensu przekonywać jej na siłę.Ronda zawsze robiła, co mogła, aby pomagać innym, i chociaż pseudoprzyjaciółka wciąż próbowała wtrącać się w jej życie, było jej szkoda Cheryl.Uważała ją za bardzo samotną osobę, dlatego też nie chciała całkowicie się od niej odcinać.Ronda miała wiele przyjaciółek.Najbliższa - Glenda - także kochała konie.Była żoną Steve'a Larsona, zastępcy szeryfa hrabstwa Grays Harbor.Ronda poznała go, kiedy podczas patrolu ktoś rozbiłkamieniem szybę w jej samochodzie.Wezwała posiłki, a on przyjechał kilka minut później.- Znam paru rzezimieszków w tej okolicy - powiedział z uśmiechem.- Lubią czasem rozrabiać.Chodźmy ich odwiedzić.Szybko odkryli, kto zniszczył radiowóz, a sprawcy od razu się przyznali.Zawieziono ich do aresztu dla nieletnich, a policjanci, którzy ich schwytali, zaczęli rozmawiać.Kiedy Steve usłyszał, że koleżanka po fachu jest miłośniczką koni, zaświeciły mu się oczy.Powiedział, że jego żona również prowadzi stadninę.Od chwili gdy kobiety się poznały, zawiązała się między nimi szczera przyjaźń.Rozmawiały ze sobą niemal codziennie.Mieszkały niedaleko siebie w McCleary.Larsonowie posiadali ogromne połacie ziemi, stajnie i kilka nagrodzonych koni.Tematów do rozmowy nie brakowało.„Kiedy padało, uwielbiałyśmy przesiadywać w naszej stodole” -wspominała Larson dwanaście lat później.„Zajmowałyśmy się koń-mi i wsłuchiwałyśmy się w krople deszczu dudniące o blaszany dach”.♦♦♦Pomimo swych uczuć do Marka i jego dzieci oraz wspaniałego życia, jakie wiodła na ranczu w McCleary, Ronda nie mogła udawać, że nie widzi mnożących się wciąż problemów.Nadszedł również moment, w którym zrozumiała, że nie wytrzyma dłużej w policji stanowej.Czasem, kiedy ogarniał ją gniew, myślała nawet, że byłoby dla niej lepiej, gdyby zupełnie nie miała biustu albo jeśli uznawano by ją za brzydulę.Wiedziała, że dłużej nie zniesie takiego traktowania.Na domiar złego pracodawcy kazali jej odrobić zmiany za okres, gdy nie chodziła do pracy z powodu poronienia i kiedy uszkodziła kręgosłup po brawurowym pościgu za piratem drogowym.Ponadto musiała zwrócić pieniądze, które otrzymała od państwa w ramach odszkodowania za wypadek przy pracy.Doszło do niego, gdy zawracała na autostradzie z prędkością stu dwudziestu kilometrów na godzinę; radar oderwał się od deski rozdzielczej i uderzył ją w plecy.Nie wiadomo, czy Ronda zdawała sobie sprawę, że nie powinna równocześnie pobierać pensji oraz dodatku za zwolnienie lekarskie.Z prawnego punktu widzenia dopuściła się oszustwa, więc praco-dawca żądał zwrotu pieniędzy.Osiemnastego października 1994 roku napisała list z rezygnacją ze stanowiska, skierowany do szefa wydziału waszyngtońskiej policji stanowej, Rogera W.Bruetta:Chciałam należeć do policji stanowej, odkąd skończyłam szesnaście lat.To wypowiedzenie jest najtrudniejszą decyzją, jaką kiedykolwiek musiałam podjąć.Dwie najgorsze rzeczy, które spotkały mnie w tej pracy, to molestowanie seksualne i dyskryminacja ze strony przełożonych [ Pobierz całość w formacie PDF ]