[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Cynthia podzieliła spojrzenie z panem Wintersem, jakby niemogła uwierzyć, że postawiłam chociażby stopę na grządce.- Bez wątpienia to robota waszego ogrodnika.- A skąd to wiesz? - wypaliłam, bo nie podobał mi się ton wjakim wygłosiła swój komentarz.Czy należała do tych osób, któremyślały od razu, że ludzie posiadający pieniądze są leniwi? Gdybytylko wiedziała, jaka kilka lat temu byłam szczęśliwa, gdynazbierałam trochę kasy na kino.- Dobrze, dobrze.Wszyscy mamy ogrodników.Gdzie obiad? -powiedział Charles poganiając dorosłych do wyjścia.- Ooo.głodomór - powiedział Sven, poklepując Charlesa poplecach.- Zaraz cię nakarmimy.Otoczył swoją muskularną rękąchudziutkie ramiona Charlesa kierując się z nim do wyjścia.-Chodz, Shelby - zawołał przez ramię Sven.Cynthia poprawiła swój dziergany sweterek.Zrobiłam krok w tył na wypadek gdyby i mi miała ochotę57 Never Cry Werewolfzarzucić rękę na ramiona.Nie potrzebowałam zarozumiałej, kobietyw średnim wieku mającą bzika na punkcie gitary, która chciała, bysię ze mną zaprzyjaznić, więc powiedziałam:- Ja, ym, sama znajdę drogę.Jej cierpki uśmiech niemalże krzyczał o pomadkę ochronną.- W takim razie, do zobaczenia w Puszczyku plamistym -burknęła i wyszła tęgim krokiem.- Idziemy? - zapytał Austin przytrzymując mi przy tym drzwi.- Oh, um.dzięki.- Wychodząc na chłodne powietrze nocy,zmierzając w kierunku unoszącego się zapachu jedzenia,pozwoliłam sobie na odetchnięcie z ulgą.Austin szedł obok mnie, a między nami panowała wygodnacisza, przynajmniej do momentu wejścia do jadalni, gdzie słychaćbyło Charlesa próbującego odesłać przypalonego kotletaschabowego.Tak, zdecydowanie znajdowałam się na obozie dlasmarkaczy.Po póznej kolacji, nie mogłam już się doczekać rozpakowaniaswoich rzeczy w chatce - do momentu, w którym usłyszałam brzdękgitary do wersu  Michael, Row the Boat Ashore."9 Jęcząc,podążyłam za dzwiękiem do jego zródła.Cóż, utknęłam wzagajniku wielkich, wiecznie zielonych drzew, Puszczyk plamisty,wyglądał jak wszystkie inne chatki, które minęłam po drodze.Zbudowany z okrągłego sidingu, który miał sprawiać wrażenie bali.I to na tyle tej wiejskości.Zatrzymałam się przed drzwiami i spojrzałam w głąb, naciemną ścieżkę, którą prosto pokonywał Austin w drodze do9 http://alicjia2008.wrzuta.pl/audio/1WbeFdscJq1/6_highwaymen-michael_row_the_boat_ashore58 Heather Davisoświetlonych drzwi Oskomika.Nie mówił wiele przy obiedzie, alewciąż nękała mnie nasza wcześniejsza, szeptana rozmowa z leśnejścieżki.Myślał o mnie jak o przyjaciółce.A ja o nim, jak oprzystojniaku.Przystojniaku z dużymi problemami.Wzdychając, rozchyliłam drzwi do Puszczyka plamistego.Napojedynczym łóżku, stojącym najbliżej drzwi, Cynthia Crumbdawała  czadu na swojej gitarze, podczas gdy dziewczynysiedziały na pryczach dookoła, znudzone i zirytowane albo z głowąpod poduszką.Stałam tam w przejściu do momentu, kiedyskończyła się piosenka.Na szczęście, Cynthia zaczęła pakowaćswój tak zwany sprzęt.Wślizgnęłam się do pokoju i zajęłam pierwszą, wolną, dolnąpryczę.- Cześć - powiedział głos z sąsiedniego łóżka.Dwojebrązowych oczu oraz burza czarnych włosów wyłoniła się spodpoduszki.Ariel.Nigdy nie byłam tak szczęśliwa poznając znajomątwarz.Szybko rozejrzałam się wokół, zastanawiając się czy Jennateż tutaj utknęła, ale jej nie zauważyłam.- Już myślałam, że tam zginęłaś - powiedziała Ariel,wczłapując na moje łóżko.- Huh? Starałam się ocalić tyłek Austinowi.Naprawdę goznasz?- Tak - powiedziała Ariel, sczesując włosy z twarzy.- Mój tatoprzyjazni się z jego tatą.Mówiąc o nim jak o starym, nieokrzesanymfacecie.- Shelby? - przeszkodziła Cynthia, wytykając moją twarzpalcem.- Wez swoją walizkę.Muszę ją przeszukać.- Huh? Musisz CO zrobić?- Standardowa procedura - odparła Cynthia znudzonym tonem.- Twoje bagaże czekają na podjezdzie, dziwię się, że po nie nieposzłaś.59 Never Cry Werewolf- Chyba żartujesz.A co z Kartą Praw Stanów ZjednoczonychAmeryki10?! Czy nie jestem uprawniona do odrobiny prywatności iszacunku?Cynthia uśmiechnęła się drapieżnie.- Kiedy ja rozumiem twoje obawy, lecz twoi rodzice byli natyle uprzejmi, by podpisać odebranie ci praw.Dlatego rusz się.- Chodz, pomogę ci - zaproponowała Ariel, wyrastając znikąd.Kiedy byłyśmy już na zewnątrz, dziewczyna wyszeptała: Ona jestczystym złem.Lepiej nie poznawać jej gorszej strony.- A ja myślałam, że mnie nie lubi, bo nie śpiewam jej głupichpiosenek.- Prawdopodobnie, nienawidzi wszystkich z tego powodu -powiedziała Ariel ze śmiechem.- Więc, ym.co jeszcze wiesz o Austinie Bridgesu?- Co? - oczy Ariel rozszerzyły się, co wyglądałonieprawdopodobnie, uwzględniając przede wszystkim ich pierwotnyrozmiar.- Lubisz go?- Nie.To znaczy, dopiero go poznałam.Wydaje sięinteresujący.Ariel podniosła brwi.- Cóż, tak właściwie to wcale nie znam dobrze Austina.Jegoojciec zazwyczaj podróżuje bez niego.- Oh, to szkoda.Austinowi pewnie go brakuje.- Niee, na pewno nic mu nie jest.Mam na myśli, że ja naprzykład bardzo rzadko widuję starych.- Ariel wzruszyłaramionami.- I radzę sobie dobrze.Oprócz wysyłania mnie na obózdla nastolatków, co wakacje.A dlaczego w ogóle się o niego10 Bill of Rights  25 wrzesień 1789; gwarantowały one podstawowe swobody i wolnościobywatelskie, w tym prawo do własności prywatnej, wolności wyznania i sumienia orazprasy, ochrony oskarżonego w procesie karnym, prawo do swobodnego gromadzenia się.60 Heather Davismartwisz?Nie chciałam jej opowiadać o tym, co zdarzyło się w lesie.I zpewnością, nie chciałam plotkować o problemach Austina.- Wygląda na smutnego - powiedziałam, urywając temat.Razem z Ariel wtargałyśmy moją walizkę do domku irzuciłyśmy na łóżko.Moje współlokatorki zebrały się wokół, kiedyCynthia z przyjemnością grzebała w walizce.- Kontrabanda może być ukryta wszędzie - powiedziała,oddzielając moją bieliznę ołówkiem.Taa, przemyt - jakby skrytkąmogłyby być żelowe robaki, pomadka, i mój ulubiony błyszczącycień do oczu [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • centka.pev.pl
  •