[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Rola prowadzącego grupę T nie polega na dostarczaniu nam odpowiedzi; po prostupomaga on stworzyć atmosferę zaufania i intensywnego dociekania, w której będziemymieli chęć przyjrzeć się dokładnie własnemu zachowaniu i zachowaniu innych.W tymwłaśnie sensie grupa T nie jest grupą terapeutyczną.Kierujący pracą grupy nie próbujeinterpretować naszych motywów ani nie wgłębia się w nasze doświadczenia, jakiemieliśmy poza grupą: w dodatku stara się powstrzymać od takiego postępowania tak\einnych członków grupy.Zamiast tego, po prostu zachęca nas do zachowywania się i doreagowania na zachowanie innych.Kulturowa wyspaGdy biegniemy przez \ycie, często bywamy roztargnieni.Myśli o pracy, którąmusimy wykonać, rywalizują o naszą uwagę z osobą, której rzekomo słuchamy w tejchwili; myśli o sobie, z którą musimy się zobaczyć za godzinę, przeszkadzają namw pracy, którą staramy się wykonywać obecnie; gdy na przyjęciu towarzyskim stoimyz kieliszkiem w jednej ręce i papierosem w drugiej, słuchając napuszonego faceta259 w krzykliwym garniturze, rzucamy spojrzenia ponad jego ramieniem, aby zobaczyć, ktojeszcze jest na tym spotkaniu i zaczynamy zastanawiać się, dlaczego nie poszliśmy nainne przyjęcie.Dystrakcje tego rodzaju są w grupie T zredukowane do minimum,poniewa\ nie ma w niej dosłownie nic innego, co przyciągałoby naszą uwagę.Jesteśmyw pokoju - na  kulturowej wyspie - z kilkoma innymi osobami przez 2 tygodnie (lub10 dni albo przez weekend), nie mając nic innego do roboty, \adnych zadań dowykonania ani te\ nikogo, kto by kierował nas do jakiegoś konkretnego działania.Przebywamy razem przez 12 do 16 godzin dziennie - i nie dzieje się nic innego.Początkowo mo\e to być nieco przera\ające.W miarę jak uczymy się zwracać uwagęna innych, słuchać ich, patrzeć na nich, zaczynamy chwytać niuanse mowy i zachowania,o których nie myśleliśmy, \e jesteśmy zdolni je zauwa\yć.Zaczynamy tak\e lepiejwsłuchiwać się w siebie samych, zwracać uwagę na to, co odczuwamy w swoim wnętrzu,i próbować wyjaśnić te odczucia w świetle tego; co dzieje się w pokoju, poza naszymwnętrzem.Dobrze, ale co się takiego tam dzieje?W jaki sposób skłania się ludzi, by zaczęli mówić? O czym mają mówić? Zwykle napoczątek prowadzący zajęcia, czyli instruktor, podaje rozkład dnia: w jakich godzinachbędą posiłki, jak długo będzie trwać ka\de posiedzenie, zanim zostanie przerwane, itd.Mo\e te\, ale nie jest to konieczne, przedstawić w zarysie swoją koncepcję grupy T,powiedzieć, do czego ograniczy się jego własny udział, i ewentualnie omówić  regułygry - czego uczestnicy nie mogą robić.W ka\dym razie, wkrótce przestaje on mówići zapada milczenie.Mijają minuty.Wydają się one godzinami.Członkowie grupyspoglądają na siebie lub patrzą w okno.Zazwyczaj patrzą te\ na instruktora, oczekując odniego wskazówek czy poleceń.Nie otrzymują \adnych.Po kilku minutach ktoś mo\ewyrazić swe zaniepokojenie czy zakłopotanie.Mo\e na to otrzymać odpowiedz lub nie.W końcu, w typowej grupie, ktoś wyrazi swoje rozdra\nienie wobec prowadzącego: Mam tego dosyć.To jest strata czasu.Dlaczego nie robi pan tego, co do pana nale\y? Zaco, u diabła, wam płacimy? Dlaczego nie powie nam pan, co mamy robić? Wypowiedz tamo\e wywołać szmer aprobaty.Ktoś inny jednak mo\e wtrącić się i zapytać przedmówcę,dlaczego tak martwi się brakiem wskazówek - czy potrzebuje kogoś, kto by mu mówił, coma robić? I w ten sposób grupa T zaczęła ju\ funkcjonować.260 Uczenie się od siebie nawzajemW jaki sposób przebiega uczenie się? Jak mo\emy uczyć się od ludzi, którzy nie sąspecjalistami? Uczymy się dzięki komunikowaniu się ze sobą.Ale przecie\ wszyscyumiemy komunikować się ze sobą - czy rzeczywiście umiemy? Czasami, w naszymcodziennym \yciu, gdy myślimy, \e komunikujemy coś jakiejś osobie, osoba ta słyszy cośzupełnie innego.Przypuśćmy na przykład, \e Fred \ywi ciepłe uczucia do Jacka, leczz powodu nieśmiałości lub z obawy przed odrzuceniem trudno mu wyrazić te uczuciabezpośrednio.Mo\e więc komunikować swe ciepłe uczucia za pośrednictwempokpiwania i złośliwych \arcików.Jednak\e Jack mo\e nie uznać tego za przejawserdeczności - w gruncie rzeczy złośliwości te mogą go nawet urazić.Ponadto, w naszejkulturze trudno jest wyjawić swoją urazę, poniewa\ świadczyłoby to o słabościi nadmiernej delikatności; Jack zachowuje więc spokój.Wobec tego Fred, nie zdając sobiesprawy, \e jego zachowanie dra\ni Jacka, nadal wyra\a swą serdeczność za pomocązłośliwych \artów, znowu ura\ając osobę, którą lubi, a\ wreszcie uda mu się zrazić ją dosiebie.W rezultacie Fred nie tylko stracił coś, co mogło przerodzić się w serdecznąprzyjazń, lecz ponadto z tego doświadczenia nie wyniósł niczego, co mogłoby byćkorzystne dla jego zwykłego sposobu postępowania, i mo\e nadal zra\ać do siebie tychwłaśnie ludzi, do których \ywi najcieplejsze uczucia.U\yteczne mo\e być rozpatrzenie interakcji dwojga ludzi jako łańcucha zdarzeń,przedstawionego poni\ej.Zwiat osoby (P) - P (uczucia) - P (intencje) - P (zachowanie1 2 3werbalne i niewerbalne (przejawiane)) - Zwiat odbiorcy (R) - R (zachowanie werbalne1i niewerbalne (postrzegane)) - R (uczucia) - R (interpretacja intencji P) - R (ocena P jako2 3 4człowieka)Osoba (P) \ywi jakieś uczucia w stosunku do Odbiorcy (R).Zamierza muzakomunikować jakieś określone uczucie.Przejawia się to w pewnym rodzajuzachowania - w jakichś słowach; geście, uśmiechu, spojrzeniu czy te\ jakoś inaczej.Odbiorca spostrzega to zachowanie na swój własny sposób, opierając się na własnychpotrzebach i uczuciach, własnej przeszłości, opiniach co do P, itd.To spostrzeganezachowanie P wywołuje w R pewne uczucie (serdeczność, gniew, rozdra\nienie, miłość,261 strach czy jakieś inne).Uczucie to jest szybko przekładane na interpretację tego, jakie byłyintencje P, co z kolei wpływa na ocenę P jako człowieka.W ka\dym punkcie tego łańcucha istnieje mo\liwość popełnienia błędu.Tak więcw naszym przykładzie Fred (P) \ywi ciepłe, serdeczne uczucia (P ) wobec Jacka.Zamierza1je zakomunikować (P ), lecz czyni to w sposób okrę\ny, nie zobowiązujący, asekuracyjny:2pokpiwa z ubrań Jacka, jest dokuczliwy i sarkastyczny (P ).Jack spostrzega sarkazm3i dokuczanie (R ); sprawia mu to przykrość (R ), dochodzi więc do wniosku, \e Fred starał1 2się go  załatwić (R ).Stwierdza w końcu, \e Fred jest człowiekiem okrutnym,3agresywnym i nieprzyjaznym (R ).4Błąd mo\e wystąpić w innej części tego łańcucha.Wyobrazmy sobie zupełnie nowąsytuację, w której Fred jest całkowite bezpośredni i szczery natomiast Jack jestpodejrzliwy.Przypuśćmy, \e Fred wyra\a swą serdeczność bezpośrednio - obejmującramieniem Jacka, mówiąc Jackowi, jak bardzo go lubi, itd.Ale w tym przypadku takiezachowanie Freda mo\e wydać się Jackowi przesadne [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • centka.pev.pl
  •