[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wybrałabym mężczyznę,nad którym nie mogłabym dominować i który, mówiąc ściślej, nie potrzebowałbytakiej dominacji.Mój obecny konkurent zapewne bardziej odpowiada tym wymaganiom; jestbardzo atrakcyjnym i przemiłym człowiekiem, który nie potrzebuje kobietytroszczącej się o niego i który nie pozwoliłby jej na to, nawet gdyby próbowała.Ponadto przeczuwa moje obawy przed mężczyzną, którym nie mogłabym kiero-wać, i jest tym szczerze rozbawiony. Boisz się mnie  mówi, obejmując mnie. Boję się  przyznaję, czując podnietę, jakiej żadna babcia nie powinnajuż doznawać. I to cię bawi, co? Nie masz żadnego powodu bać się mnie. Całuje mnie bardzo delikat-nie. Powinnaś się odprężyć i zaufać mi. Kto tak powiedział?  Jeżeli nie wydostanę się z jego uścisku, będęskończona.Więc wyrywam się.Nie upiera się i daje mi tę moją przeklętą wol-ność.W tej chwili dotarł do ostatniej Unii mojej obrony.Muszę albo się go po-zbyć, albo całkowicie mu ulec. Mamo  mówi moja najstarsza córka, Beth, chociaż już nie tak często jakzwykle. Tatuś musiał bardzo się na nas gniewać, jeżeli w ten sposób skończyłze swoim życiem.bez słowa pożegnania. On gniewał się na cały świat  odparłam  ponieważ świat okrutnie sięnim zabawił.Myślał, że żyje w życzliwym świecie, jednak okazało się, iż jestzupełnie inaczej.Strona 220 z 300LRT 2012-08-30 19:58:10Ale umarł również zagniewany na mnie.Nie udało mi się obronić go przedpodłością tego świata.Niestety, to było coś, czego  kochając go lub nie nie mogłam dokonać.42Pomiędzy moim toplesem podczas burzy w domku nad jeziorem Eagle a je-go śmiercią na błotnistej polanie w Nikaragui, jedynym dramatycznym wydarze-niem, w którym brałam udział z Johnem, było uratowanie przez niego życia Ka-roliny nad jeziorem Geneva.To wydarzenie zawierało w sobie tyle dramatyzmu,że można by nim obdzielić kilka żywotów  było daleko bardziej szokujące ani-żeli uleczenie Breti-ny'ego.Mieliśmy wtedy bardzo parną i gorącą noc.W telewiz)1 Bearsi grali poka-zowy mecz.Moi bracia, dzieci i wnuki przy' jechali do mnie na ogrodowe pie-czenie mięsa na ruszcie-Zwolniłam służbę, sądząc, że w ten sposób będzie za-bawniej-Gdzieś znad Wisconsin nadchodziły burze.Młodzież biegać wszędzie,wskakiwali i wyskakiwali z basenu.Dookoła grzmiała muzyka rockowa.W po-wietrzu ciężko wisiał zapach chloru, musztardy i węgla drzewnego.Nancy zeswoim Noahem mieli pilnować basenu, ale podczas tak hałaśliwej i ruchliwej no-cy było niemożliwością widzieć wszystko, pomimo że nad naszymi głowamipłonęły jasno lampy.Właśnie wyszłam z wody po krótkim zanurzeniu się, przyjemnie zmęczonasukcesem, który, jak sądziłam, odniosłam organizując to wielopokoleniowe przy-jęcie.Kardynał przechadzał się wzdłuż brzegu basenu, zatopiony w poważnejdyskusji na temat aborcji z moim bratem Ignatiusem.Nagle bez słowa skoczył w ciemną wodę basenu.Na moment wypłynął napowierzchnię, ale zanim zdołałam cokolwiek powiedzieć, znowu zanurkował.Potem znów wynurzył się, trzymając nad głową coś, co przypominało wielką lal-kę.W kilka sekund pózniej uzmysłowiłam sobie, że to Karolina i że jest całkiemsina.Strona 221 z 300LRT 2012-08-30 19:58:11Zapewne krzyknęłam głośno z przerażenia, chociaż moje dzieci mówiłypózniej, że z osób zgromadzonych przy basenie tylko ja nie krzyczałam.Upieralisię, że zamiast tego spokojnie wzięłam od Johna Karolinę i położyłam ją na ręcz-niku. Sztuczne oddychanie usta-usta  podobno powiedziałam to bardzo spo-kojnie do Noaha.Może rzeczywiście tak się zachowałam, byłam opanowana ażdo przesady.A przynajmniej z pewnością nikomu nie przeszkadzałam.Następne minuty były koszmarem.Noah zaczął stosować sztuczne oddycha-nie.Nancy szlochała histerycznie, tak jak wówczas, gdy ujrzała ciało ojca po po-pełnieniu samobójstwa.Wszyscy dookoła krzyczeli.Zamarłam jak sparaliżowanana brzegu basenu.John ukląkł obok mnie.Wszystkie dzieci mówiły, że zwróciłam się do Johna rozkazującym tonem: Różaniec, John. Nie mam przy sobie. Odmawiaj go.Zaczął więc modlić się spokojnym, autorytatywnym gło-SeBa kardynała,arcybiskupa we własnej katedrze: W imię Ojca i Syna i Ducha Zwiętego.Wierzę w Boga.Ktoś wcisnął mu w rękę różaniec sądzę, że to był reter.Chaos ustał.Wszyscy padli na kolana i zaczęli się modlić.Wiem, że nigdy wżyciu nie modliłam się żarliwiej.Kiedy się modliliśmy, zaczęły podchodzić dobasenu, aby się do nas przyłączyć, dzieci, a potem dorośli  całe mnóstwo ludzi.Wiadomość rozeszła się szybko. Ona musi żyć  wyszeptało obok mnie jakieś dziesięcioletnie dziecko [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • centka.pev.pl
  •