[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Dwakroć zjeżdżali się do niej na narady starsi laudańscy, a onaw owych naradach nie tylko brała udział, ale przewodniczyła im,zadziwiając wszystkich zgoła nie niewieścim umysłem i sądem taktrafnym, iż mógł jej go niejeden palestrant pozazdrościć.Chcielitedy starsi laudańscy Lubicz zbrojno zająć i Butrymom go oddać, ale panienka odradziła stanowczo.- Nie płaćcie gwałtem za gwałt - mówiła - bo i wasza sprawa złabędzie; niechaj cała niewinność stanie po waszej stronie.On, czło-wiek możny i skoligacony, znajdzie i w trybunałach popleczników,a gdy najmniejszy pozór dacie, możecie nową krzywdę ponieść.Niechże wasza racja będzie tak jasna, aby każdy sąd, choćby z bracijego złożony, nie mógł inaczej, jeno na waszą stronę przysądzić.Mówcie Butrymom, by ani statków, ani bydła nie brali i całkiemLubicz w spokoju zostawili.Co im potrzeba, to im z Mitrunówdam, gdzie więcej jest wszelkiego dobra, niż kiedykolwiek byłow Wołmontowiczach.A jeśliby pan Kmicic na powrót tu się zjawił,niechże i jego zostawią w spokoju, póki wyroków nie będzie, aniniech na jego zdrowie nie godzą.Pomnijcie, że póty tylko, póki onżyw, macie na kim krzywd waszych poszukiwać.Tak mówiła mądra panna ze statecznym umysłem, a oni sławili jejmądrość nie zważając, że odwłoka może wyjść także i na korzyść panaAndrzeja, a przynajmniej, że mu życie zabezpiecza.Może też i chciałaOleńka to życie niefortunne przed nagłą przygodą zabezpieczyć? Aleszlachta usłuchała jej, bo przywykła z dawnych, przedawnych czasówwszystko, co wychodzi z ust.billewiczowskich, za ewangelię uważać;i Lubicz pozostał nietknięty - i pan Andrzej, gdyby się był zjawił,mógłby był do czasu spokojnie w Lubiczu osiąść.Lecz on się nie zjawił.Natomiast w półtora miesiąca pózniejprzyszedł do panienki posłaniec z listem, jakiś obcy człowiek, niko-mu nie znany.List był od Kmicica, pisany w następujące słowa:82Potop t.1 Sercem ukochana, najdroższa, nieodżałowana Oleńko!Wszelkiemu to jest przyrodzone stworzeniu, a zwłaszcza człowieko-wi, choćby i najlichszemu, że za krzywdy swoje mścić się musi, a ktoby mu co złego uczynił, tedy on mu tym samym rad płaci.A że jawyciąłem tę hardą szlachtę, to Bóg widzi, iż nie stało się to z żadnegookrucieństwa, ale dlatego, że towarzyszów moich - wbrew prawomboskim i ludzkim - bez uwagi na ich młodość i wysokie urodzenie,tak nielitościwą śmiercią pomordowali, jaka by ich nigdzie, nawetu Kozaków lub Tatarów, spotkać nie mogła.Nie będę też zaprze-czał, że i gniew mnie prawie nadludzki opanował, ale któż będziesię dziwił gniewowi, który w krwi przyjacielskiej rozlanej początekbierze? Duchy to śp.Kokosińskiego, Ranickiego, Uhlika, Rekucia,Kulwieca i Zenda, w kwiecie wieku i sławy niewinnie posieczonych,uzbroiły ramię moje wtedy właśnie, gdym - świadczę się Bogiem!- o zgodzie jeno i przyjazni ze wszystką szlachtą laudańską zamy-ślał, chcąc żywot mój cale odmienić, wedle słodkich rad twoich.Słuchając skarg przeciw mnie nie odrzucaj i mojej obrony i osądzsprawiedliwie.%7łal mnie teraz tych ludzi w zaścianku, bo możei niewinnym się dostało, ale żołnierz, mszcząc się krwi bratniej,niewinnych od winnych odróżnić nie umie i nikogo nie respektuje.Bogdajby się to nie stało, co mi w twoich oczach zaszkodzić mogło.Za cudze grzechy i winy, za gniew sprawiedliwy najcięższa dla mniepokuta, bo straciwszy ciebie, w desperacji sypiam i w desperacji siębudzę, nie mogąc ciebie ani kochania zapomnieć.Niechże mnie,nieszczęsnego, trybunały osądzą, niech sejmy wyroki potwierdzą,niech włożą mnie do trąby, do infamii, niech ziemia rozstąpi sięmi pod nogami - wszystko zniosę, wszystko przecierpię, jeno ty, naBoga ! nie wyrzucaj mnie z serca.Uczynię wszystko, co zechcą, od-dam Lubicz, oddam po ewakuacji nieprzyjacielskiej i majętności or-szańskie; mam ruble zdobyczne w lasach zakopane, i te niech biorą,byleś mi rzekła, że mi wiary dotrzymasz, jako ci dziad nieboszczykz tamtego świata nakazuje.Ocaliłaś mi życie, ocalże i duszę moją,83Henryk Sienkiewiczdaj krzywdy nagrodzić, pozwól żywot na lepsze odmienić, bo już towidzę, że gdy ty mnie opuścisz, to mnie Pan Bóg opuści i desperacjapopchnie mnie do gorszych jeszcze uczynków.Ile tam głosów litosnych podniosło się w duszy Oleńki na obro-nę pana Andrzeja, któż zgadnie, któż wypisać potrafi! Miłość jakonasionko leśne z wiatrem szybko leci, ale gdy drzewem w sercu wy-rośnie, to chyba razem z sercem wyrwać ją można.Billewiczównabyła z tych, co sercem uczciwym mocno kochają, więc łzami oblałaten list Kmiciców.Ale nie mogła przecie za pierwszym słowemo wszystkim zapomnieć, wszystko przebaczyć.Skrucha Kmicicabyła zapewne szczerą, ale dusza pozostała dziką i natura niepo-hamowana pewno nie zmieniła się tak przez owe wypadki, abyo przyszłości można było myśleć bez trwogi.Nie słów, ale uczynkówtrzeba było na przyszłość ze strony pana Andrzeja.Zresztą, jakżeto mogła powiedzieć człowiekowi, który okrwawił całą okolicę,którego imienia nikt po obu brzegach Laudy nie wymawiał bezprzekleństwa : Przybywaj, za trupy, pożogę, krew i łzy ludzkieoddaję ci swą miłość i swą rękę.Więc odpisała mu inaczej: Jakom waćpanu rzekła, że nie chcę cię znać i widzieć, tak wy-trwam w tym, choćby mi się serce miało rozedrzeć.Krzywd takich,jakie tu waćpan ludziom wyrządziłeś, nie płaci się ni majętnością,ni pieniędzmi, bo umarłych wskrzesić nie można.Nie majętnośćteż waćpan utraciłeś, ale sławę [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl centka.pev.pl
.Dwakroć zjeżdżali się do niej na narady starsi laudańscy, a onaw owych naradach nie tylko brała udział, ale przewodniczyła im,zadziwiając wszystkich zgoła nie niewieścim umysłem i sądem taktrafnym, iż mógł jej go niejeden palestrant pozazdrościć.Chcielitedy starsi laudańscy Lubicz zbrojno zająć i Butrymom go oddać, ale panienka odradziła stanowczo.- Nie płaćcie gwałtem za gwałt - mówiła - bo i wasza sprawa złabędzie; niechaj cała niewinność stanie po waszej stronie.On, czło-wiek możny i skoligacony, znajdzie i w trybunałach popleczników,a gdy najmniejszy pozór dacie, możecie nową krzywdę ponieść.Niechże wasza racja będzie tak jasna, aby każdy sąd, choćby z bracijego złożony, nie mógł inaczej, jeno na waszą stronę przysądzić.Mówcie Butrymom, by ani statków, ani bydła nie brali i całkiemLubicz w spokoju zostawili.Co im potrzeba, to im z Mitrunówdam, gdzie więcej jest wszelkiego dobra, niż kiedykolwiek byłow Wołmontowiczach.A jeśliby pan Kmicic na powrót tu się zjawił,niechże i jego zostawią w spokoju, póki wyroków nie będzie, aniniech na jego zdrowie nie godzą.Pomnijcie, że póty tylko, póki onżyw, macie na kim krzywd waszych poszukiwać.Tak mówiła mądra panna ze statecznym umysłem, a oni sławili jejmądrość nie zważając, że odwłoka może wyjść także i na korzyść panaAndrzeja, a przynajmniej, że mu życie zabezpiecza.Może też i chciałaOleńka to życie niefortunne przed nagłą przygodą zabezpieczyć? Aleszlachta usłuchała jej, bo przywykła z dawnych, przedawnych czasówwszystko, co wychodzi z ust.billewiczowskich, za ewangelię uważać;i Lubicz pozostał nietknięty - i pan Andrzej, gdyby się był zjawił,mógłby był do czasu spokojnie w Lubiczu osiąść.Lecz on się nie zjawił.Natomiast w półtora miesiąca pózniejprzyszedł do panienki posłaniec z listem, jakiś obcy człowiek, niko-mu nie znany.List był od Kmicica, pisany w następujące słowa:82Potop t.1 Sercem ukochana, najdroższa, nieodżałowana Oleńko!Wszelkiemu to jest przyrodzone stworzeniu, a zwłaszcza człowieko-wi, choćby i najlichszemu, że za krzywdy swoje mścić się musi, a ktoby mu co złego uczynił, tedy on mu tym samym rad płaci.A że jawyciąłem tę hardą szlachtę, to Bóg widzi, iż nie stało się to z żadnegookrucieństwa, ale dlatego, że towarzyszów moich - wbrew prawomboskim i ludzkim - bez uwagi na ich młodość i wysokie urodzenie,tak nielitościwą śmiercią pomordowali, jaka by ich nigdzie, nawetu Kozaków lub Tatarów, spotkać nie mogła.Nie będę też zaprze-czał, że i gniew mnie prawie nadludzki opanował, ale któż będziesię dziwił gniewowi, który w krwi przyjacielskiej rozlanej początekbierze? Duchy to śp.Kokosińskiego, Ranickiego, Uhlika, Rekucia,Kulwieca i Zenda, w kwiecie wieku i sławy niewinnie posieczonych,uzbroiły ramię moje wtedy właśnie, gdym - świadczę się Bogiem!- o zgodzie jeno i przyjazni ze wszystką szlachtą laudańską zamy-ślał, chcąc żywot mój cale odmienić, wedle słodkich rad twoich.Słuchając skarg przeciw mnie nie odrzucaj i mojej obrony i osądzsprawiedliwie.%7łal mnie teraz tych ludzi w zaścianku, bo możei niewinnym się dostało, ale żołnierz, mszcząc się krwi bratniej,niewinnych od winnych odróżnić nie umie i nikogo nie respektuje.Bogdajby się to nie stało, co mi w twoich oczach zaszkodzić mogło.Za cudze grzechy i winy, za gniew sprawiedliwy najcięższa dla mniepokuta, bo straciwszy ciebie, w desperacji sypiam i w desperacji siębudzę, nie mogąc ciebie ani kochania zapomnieć.Niechże mnie,nieszczęsnego, trybunały osądzą, niech sejmy wyroki potwierdzą,niech włożą mnie do trąby, do infamii, niech ziemia rozstąpi sięmi pod nogami - wszystko zniosę, wszystko przecierpię, jeno ty, naBoga ! nie wyrzucaj mnie z serca.Uczynię wszystko, co zechcą, od-dam Lubicz, oddam po ewakuacji nieprzyjacielskiej i majętności or-szańskie; mam ruble zdobyczne w lasach zakopane, i te niech biorą,byleś mi rzekła, że mi wiary dotrzymasz, jako ci dziad nieboszczykz tamtego świata nakazuje.Ocaliłaś mi życie, ocalże i duszę moją,83Henryk Sienkiewiczdaj krzywdy nagrodzić, pozwól żywot na lepsze odmienić, bo już towidzę, że gdy ty mnie opuścisz, to mnie Pan Bóg opuści i desperacjapopchnie mnie do gorszych jeszcze uczynków.Ile tam głosów litosnych podniosło się w duszy Oleńki na obro-nę pana Andrzeja, któż zgadnie, któż wypisać potrafi! Miłość jakonasionko leśne z wiatrem szybko leci, ale gdy drzewem w sercu wy-rośnie, to chyba razem z sercem wyrwać ją można.Billewiczównabyła z tych, co sercem uczciwym mocno kochają, więc łzami oblałaten list Kmiciców.Ale nie mogła przecie za pierwszym słowemo wszystkim zapomnieć, wszystko przebaczyć.Skrucha Kmicicabyła zapewne szczerą, ale dusza pozostała dziką i natura niepo-hamowana pewno nie zmieniła się tak przez owe wypadki, abyo przyszłości można było myśleć bez trwogi.Nie słów, ale uczynkówtrzeba było na przyszłość ze strony pana Andrzeja.Zresztą, jakżeto mogła powiedzieć człowiekowi, który okrwawił całą okolicę,którego imienia nikt po obu brzegach Laudy nie wymawiał bezprzekleństwa : Przybywaj, za trupy, pożogę, krew i łzy ludzkieoddaję ci swą miłość i swą rękę.Więc odpisała mu inaczej: Jakom waćpanu rzekła, że nie chcę cię znać i widzieć, tak wy-trwam w tym, choćby mi się serce miało rozedrzeć.Krzywd takich,jakie tu waćpan ludziom wyrządziłeś, nie płaci się ni majętnością,ni pieniędzmi, bo umarłych wskrzesić nie można.Nie majętnośćteż waćpan utraciłeś, ale sławę [ Pobierz całość w formacie PDF ]