[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wieczorem przyszedł Szczęsny,który według swoich kombinacji postanowił przed hrabiąwytłumaczyć Elwirę, nie przyznając się wcale do prawdziwej historii.Miał bowiem niejaką nadzieję, że się hrabia zakocha, a wydanie zatakiego pana, jak Ernest, któremu państwo nie przeszkadzało byćnajmilszym z ludzi, jak się wyraził Szczęsny, uważał za największylos, jaki Elwirę mógł spotkać. Przepraszam cię, kochany hrabio  zawołał, ściskając go za ręce przepraszam za ten obiad niefortunny i za moją biedną wnuczkę.Bogu ducha winna, bo to historia nie jej, nie jej, ale jednej jejprzyjaciółki, tak, przyjaciółki, którą kocha jak siostrę.Znam  dodałkłamiąc dość niezręcznie i łykając wyrazy jak człowiek, który samdobrze nie wie, co ma powiedzieć  znam tę osobę, o którą idzie, boto ona się wychowała z Elwirką.Otóż, mości dobrodzieju, wplątanobiedną dziewczynę.w intrygę.a ta Elwira tak poczciwe ma serce.serce złote.Moja wnuczka, przepraszam hrabiego, nie mogła się jakoś powstrzymać od wzruszenia, a najwięcej ją obchodzi, ażebyś hrabianie myślał, uchowaj Boże, iż to coś jej samej tyczącego się.Hrabia zaprotestował, zapytał o zdrowie i czy pozajutro mógłbypożegnać pannę Elwirę, bo zamyśla wyjeżdżać. Pozajutro niezawodnie przyjdzie do siebie, rzecz się ta rozjaśni rzekł Szczęsny. Bardzo jej milo będzie widzieć hrabiego.Po krótkiej rozmowie rozstali się serdecznie, ale stary odszedłzakłopotany, czując, że jego niezręczne kłamstwo niewiele zdołałonaprawić.Nazajutrz rano pani Zciańska pod pozorem mszy wyszła do miasta.Cały wieczór przesiedziała przy Elwirze, która płakała i czuła sięchorą; nie śmiała ani pocieszać, ani wywoływać zwierzeń, lecz byłamilcząco troskliwa, a twarz jej chwilami przybierała wyrazzmęczenia, niepokoju, rozdrażnienia niewypowiedzianego.Niepołożyła się spać prawie, dowiadując się o Elwirze kilka razy w nocy,a doczekawszy poranka, spiesznie ruszyła z domu.Znać z rozmowy zGreiferem musiała wiedzieć o jego adresie, poszła bowiem wprost dohotelu, w którym mieszkał, i kazała go szwajcarowi wywołać.PanStanisław wybiegł natychmiast, rad był się dowiedzieć o skutku swejzemsty.Pani Zciańska, nie chcąc rozpoczynać rozmowy ani wsieniach, ani w hotelu, prosiła go, aby szedł za nią.Kilka krokówzrobiwszy ulicą, zatrzymała się. Cóż się stało?  zapytał ciekawie Greifer. Panna Elwira jest chorą  rzekła głosem cichym Zciańska  a japrzychodzę to tylko powiedzieć panu, że jestem zdecydowaną nawszystkie zemsty jego następstwa, nawet na stratę ostatniego chlebakawałka, ale pomagać mu nie chcę i nie będę.Napisz pan drugianonim, oskarżający mnie, odkryj jej całą przeszłość moją, którąopłakując, straciłam ochotę do życia, pójdę, pójdę choćby do szpitala,ale do tej intrygi pomagać miałabym sobie za zbrodnię.%7łegnam pana.To mówiąc spojrzała pogardliwie na Greifera i szybko poszła.PanStanisław pogonił za nią pierwszy. Ja pani  rzekł  o żadną pomoc nie proszę ani się myślęwdawać w denuncjacje, nie żądam nic od pani, chcę tylko wiedzieć,cóż się stało?Zciańska odwróciła się z twarzą pełną oburzenia. %7łeś ją waćpan nie zabił, to szczęście.Greifer ramionami ruszył.  E! co tam  zawołał  kobiety od takich rzeczy nie umierają.Cóż? zemdlała, otrzezwili, wieczny odpoczynek i hrabia zastąpimiejsce wielkiego nieznajomego, jeżeli się nie zrazi awanturą.Cha!cha! Podejrzenie padło na mnie. Broniłam nawet niepotrzebnie waćpana  odezwała się Zciańska niepotrzebnie, boś pan tego niewart, a obrona była próżną.Jakkolwiek charakter listu zmieniony, panna Elwira ma pamięć dobrą,a jakaś tam pani w Krynicy list jej pański dla pięknego stylupokazywała.i z tąż samą pieczątką.Greifer uderzył się w czoło. Zapomniałem na wieki!  krzyknął  a, to ten list doJaworkowskiej!Uśmiechnął się ironicznie sam do siebie. Bądzże pani spokojną, kiedy tak  dodał  mnie tu nie ma corobić.Zemściłem się i mam dosyć.Kobieta mnie nienawidzi, niemyślę walczyć z tym uczuciem.Nie daruje mi tej zemsty.Bądz panizdrowa.Ruszył ramionami i pogwizdując poszedł w inną stronę.Drugiego dnia już Elwira miała siłę i moc nad sobą przygotować sięna przyjęcie hrabiego; włożyła grubą żałobę w myśli, że jestpodwójną.Obiecywała sobie nawet nosić ją całe życie.Całe życie! O!te ludzkie obietnice na wieki, gdy nikt siebie za lat kilka sam niepoznaje, jeśli się ściśle liczy z sumieniem i myślami!! Ale się ślubujena życie i układa zawsze, jakby człowiek i uczucia jego byłynieśmiertelnymi.Hrabia przyszedł w przedpołudniowej godzinie, a troskliwy dziadek-opiekun jeszcze go poprzedził, aby wnuczce dopomóc do przyjęcia.Elwira była po raz trzeci znowu inaczej piękną i może najpiękniejsząw tym obłoku smutku, który ją całą obwiewał.Na powiekach miałajeszcze ślady łez, na ustach tęskny igrał uśmieszek. Dzięki Bogu  odezwał się Ernest  że panią widzę lepiej dziś iuspokojoną, odjeżdżam pewien przynajmniej, że ta chwila taknieszczęśliwie związana z moim pobytem, żadnych dalszychnastępstw mieć nie może. Powietrze wiejskie, zatrudnienie około domu w Studziennej, tobędzie pono najlepsze lekarstwo  dodał dziadunio  nie mamynajmniejszego powodu przedłużać pobytu w Berlinie i w tych dniachruszamy na wieś, a jeślibyś kiedy pan hrabia był w Księstwie, prosimy nie zapominać o Studziennej.Moja wnuczka będzie bardzoszczęśliwą.Elwira ukłonem potwierdziła zaproszenie, przy rozstaniu podała rękęuprzejmie i kilka słowy żegnając hr.Ernesta, przeprosiła go jeszcze zaniemiłą ową godzinę.Hrabia wyszedł smutny jej smutkiem, alezarazem i tym, że Gabrielowi nie miał co przywiezć pocieszającego.Pilawski już był zupełnie zdrów i pozostały mu tylko głuche bóle wręku.Potrzebując się rozerwać, rzucił się do pracy, do interesów, doksiążek swoich i malowania.Czas pobytu hrabiego w Berlinie wydałmu się wiekiem, zdawało mu się, że powinien był prędzej powrócić.Co dzień posyłał się dowiadywać i co dzień przynosił służącywiadomość, że hrabiego jeszcze nie było [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • centka.pev.pl
  •