[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Powiedziała to tylko dlatego, żeby jakoś zbyć te jego nalegania (a ostatnie zdanie,wypowiedziane z lekkim westchnieniem, odnosiło się chyba do porannej, bytności nacmentarzu), ale on inaczej zrozumiał jej wypowiedz; jak gdyby miała mu ona gwałtownie icelowo uzmysłowić (ten oczywisty fakt), że nie istnieją dwie kobiety (dawniejsza i obecna),ale tylko jedna i wciąż ta sama, i że ta kobieta, która wymknęła mu się przed piętnastu laty,znajduje się tutaj, na wyciągnięcie ręki. Ma pani rację, terazniejszość jest ważniejsza - rzekł z wymownym naciskiem iutkwił wzrok w jej twarzy, uśmiechającej się rozchylonymi ustami, w których bielał rządzębów; w tym momencie błysnęło mu wspomnienie: wtedy w studenckim pokoiku wzięła wusta jego rękę i ugryzła mocno, aż go zabolało, a on przesuwał palce po całym wnętrzu jej usti do dziś pamięta, że z jednej strony w głębi brakowało jej wszystkich górnych zębów (nieraziło go to wówczas, przeciwnie, ten drobny mankament był związany z jej wiekiem, którypociągał go i podniecał).Ale teraz, wpatrując się w szczelinę między zębami a kącikiem ust,widział, że jej zęby są olśniewająco białe i że żadnego nie brakuje, i zmroziło go to; dwaobrazy odlepiły się od siebie, ale on nie chciał przyjąć tego do wiadomości, chciał gwałtem,na siłę, zlepić je w jeden obraz i dlatego zapytał: Doprawdy nie ma pani ochoty na koniak?A kiedy z wdzięcznym uśmiechem, lekko unosząc brwi, pokręciła głową, wyszedł zaparawan, wyciągnął butelkę koniaku, przechylił ją do ust i zaczął szybko pić.Przyszło mujednak na myśl, że oddech mógłby jej zdradzić jego potajemne machinacje, wziął więc dwakieliszki i butelkę i wniósł do pokoju.Znowu pokręciła głową. No, chociaż symbolicznie - powiedział i napełnił oba kieliszki.Trącił się z nią:  %7łebym mówił już teraz o pani tylko w czasie terazniejszym!Wychylił kieliszek, ona umoczyła wargi, siadł przy niej na brzegu fotela i ujął jej ręce. t /\ Idąc do jego kawalerki nie przeczuwała, że mogłoby A v dojść do takiego gestu, iw pierwszej chwili poczuła lęk; jak gdyby to jego dotknięcie nastąpiło wcześniej, nim zdążyłasię na nie przygotować (ową permanentną gotowość, jaką ma kobieta dojrzała, dawno jużzatraciła); w tym przestrachu można by znalezć coś wspólnego z przestrachem młodejdziewczyny, którą pocałowano pierwszy raz; o ile bowiem dziewczyna jest jeszcze nieprzygotowana, a ona już nie przygotowana, to owe już i jeszcze łączy ukryte pokrewieństwo,podobnie jak łączy dziwactwa starości i dzieciństwa.Pociągnął ją z fotela na tapczan,przycisnął do siebie, zaczął gładzić po całym ciele, a ona w jego rękach czuła siębezkształtnie miękka (tak, miękka, ponieważ jej ciało dawno już opuściła wszechmocnazmysłowość, nadająca wyczekującym mięśniom rytm skurczów i odprężeń i aktywnośćtysiąca delikatnych poruszeń).Chwila przestrachu jednak rozpłynęła się bardzo szybko pod wpływem jego dotknięć,a ona, daleka od owej pięknej, dojrzałej kobiety, jaką była kiedyś, niezwykle szybkopowracała teraz do jej postaci, do jej samopoczucia, świadomości, odnajdywała dawnąpewność siebie kobiety doświadczonej erotycznie, a że było to uczucie dawno niezakoszto -wane, odczuwała je teraz intensywniej niż kiedykolwiek przedtem; jej ciało przed chwiląjeszcze zaskoczone, wylęknione, bierne, miękkie, ożyło, zaczęło odpowiadać na dotknięciamężczyzny, a ona czuła świadomą zamierzoność własnych ruchów i napełniało ją torozkoszą; te dotknięcia, sposób, w jaki przytulała twarz do jego ciała, delikatne poruszenia,którymi jej kibić odpowiadała na uścisk jego ramion, wszystko to odnajdywała nie jako rzeczjedynie wyuczoną, jako coś, co umie, a co teraz robi z chłodnym zadowoleniem, ale jako cośpłynącego z głębi jej istoty, z czym w upojeniu i zachwyceniu się jednoczy, jakby to był jejwłasny, dobrze znany świat (świat piękna), który opuściła i do którego teraz triumfalniepowraca [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • centka.pev.pl
  •