[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Albo zwyczajnie lubisz podsłuchiwać.- Masz inny pomysł?W odpowiedzi tylko wzruszył ramionami.- Tak myślałam - prychnęła.Zadzwonił telefon na jego biurku.Podniósł słuchawkę, a Lyons poszła dosiebie.Nie patrzył na nią wmawiał sobie, że wcale go nie interesuje, jak jejtyłeczek wygląda w tej obcisłej szarej spódniczce.Wcale a wcale.Następny dzień okazał się dla Avy istnym koszmarem.Jewel-Anne, robiącz siebie bohaterkę tego dramatu, właściwie nie wytykała nosa z pokoju.Jacob irano, przed wyjściem na zajęcia, i po południu, gdy wrócił na wyspę, ani razu nieodezwał się do Avy, tylko patrzył na nią z wyrzutem.Virginia mruczała podnosem, że jak Kuba Bogu, tak Bóg Kubie, a łan nawet nie ukrywał faktu, że zezdenerwowania zaczął znowu palić.On, Trent i Wyatt wyszli rano zaraz po śniadaniu.Ava, tak jakpoprzedniego dnia, odprowadzała ich wzrokiem, gdy przeprawiali się przezzatokę.Graciela udawała, że nie ma o niczym pojęcia, i pracowała w milczeniu.Demetria wyraznie unikała Avy, ale ilekroć mijały się w kuchni czy na korytarzu,przeszywała ją morderczym spojrzeniem.Avę irytowało zachowanie domowników, tym bardziej że nie czuła sięwinna.Starała się jednak nie przejmować niechętnymi jej reakcjami, bo i beztego miała dość zmartwień.Po śniadaniu Khloe, która często brała jej stronę, poszła za nią na górę ipowiedziała:- Nie mogłaś trochę poczekać, zanim doprowadziłaś do konfrontacji zJewel-Anne? Jak mogłaś grozić dziewczynie na wózku inwalidzkim? Małobrakowało, a zrzuciłabyś ją przez poręcz!Ava pozostawiła te słowa bez komentarza.Nie miała ochoty na rozmowę owydarzeniach ostatniej nocy, zamierzała natomiast poszukać prawnika w żadensposób niezwiązanego z kancelarią męża, który pomógłby jej odzyskać kontrolęnad własnym życiem i być może zajął się rozwodem.Wolała nie robić tego przyKhloe, ta jednak najwyrazniej opacznie zinterpretowała milczenie przyjaciółki,bo zamiast wyjść z pokoju i zostawić ją sama, poradziła:- Rozegraj to z głową, dobrze?- Naprawdę nie rozumiem, o co ci chodzi odparła Ava.- Jewel-Anne jestmatką Noaha.Ukrywała to przede mną od lat.- Nie pomagasz sobie, grożąc kalece.- Wiem o tym, zwłaszcza że Wyatt chce mnie znowu zamknąć w szpitalu.Sama sobie zaszkodziłam.Khloe znieruchomiała.- Co?- I on, i McPherson uważają, że tak będzie dla mnie najlepiej.- Przecież ją zwolniłaś?- No cóż, formalnie rzecz biorąc, sama odeszła, ale to bez znaczenia, boWyatt znowu ją zatrudnił.Mógł podjąć taką decyzję, bo jest moim opiekunemprawnym.- Powinnaś coś z tym zrobić.No wiesz, z tym ubezwłasnowolnieniem.- I zrobię, muszę tylko znalezć dobrego adwokata.- Sięgnęła po komputeri usiadła.- Myślałam, że gdy pokażę wszystkim nagranie z Jewel-Anne,zrozumieją że to ona starała się wpędzić mnie w szaleństwo, ale nawet to wyszłonie tak.- To wszystko jest bardzo dziwne - stwierdziła Khloe.- W ogóle niepamiętam, żeby się kiedykolwiek umawiała z jakimś mężczyzną.Ale skoro jestmatką biologiczną Noaha, to ktoś musi być jego ojcem.Domyślasz się kto?- Niestety nie.Jewel-Anne nie chce powiedzieć, a ja, chociaż głowię sięnad tym cały czas, niczego nie mogę wymyślić.- Ava westchnęła.- Może mamjuż za mało szarych komórek, żeby był z nich jakikolwiek pożytek.Khloe zachichotała, ale Avie nie było do śmiechu.Prawda była taka, żenaprawdę nie miała zielonego pojęcia, kto mógł być ojcem Noaha.Usiłowałasobie przypomnieć wszystkich mężczyzn, z którymi jej kuzynka mogła sięprzespać mniej więcej pięć lat temu.Fizjoterapeuta, Wyatt.może nawet Kelvin,chociaż wtedy był zaręczony z Khloe i Ava wątpiła, że mógłby ją zdradzić zJewel-Anne.Nie, to zupełnie nie w jego stylu.Zadzwoniła komórka Khloe.Wyjęła ją z kieszeni, spojrzała nawyświetlacz i skrzywiła się.- Simon.- Przewróciła oczami i dodała konspiracyjnym szeptem: -Odwczoraj jest w fatalnym humorze.Stary niedzwiedz.- Dlaczego od niego po prostu nie odejdziesz?- To nie takie proste - odparła Khloe.- Avo, a gdybyś dowiedziała się, żeNoah.no wiesz, że stało się najgorsze?- Noah żyje.Ja to wiem.- Bardzo bym chciała, żebyś miała rację, ale może powinnaś przygotowaćsię na każdą ewentualność.Nawet jeśli Noah żyje, nie wiadomo, czy goodnajdziesz.- Wiem o tym, ale nigdy nie przestanę go szukać.Telefon Khloe znowuzadzwonił.- Chyba muszę odebrać - powiedziała i ruszyła do drzwi.Gdy wyszła, Ava przez kilka minut siedziała nieruchomo, pogrążona wzadumie.Słowa Khloe zapadły głęboko w jej serce.Czuła ucisk w gardle na samąmyśl, że do końca życia może nie dowiedzieć się, co się stało z Noahem.A jeśli prawda okaże się gorsza niż niewiedza? Nie, nic nie może byćgorsze od niewiedzy.Zerknęła na stolik przy łóżku.Czekała tam na nią kolejna porcja lekarstw.Ktoś - nie wiedziała: Khloe, Graciela czy Wyatt - przyszykował je dla niej.Pigułki kusiły; przecież złagodzą ból, odsuną cierpienie.- Niech to szlag - szepnęła, podciągnęła kolana pod brodę i pozwoliła sobiena łzy.Szlochała cicho, rozmyślając o synku, o tym, że być może już nigdy go niezobaczy.Jeszcze raz spojrzała na tabletki.Wahała się, ale trwało to tylko chwilę.Otarła łzy i zacisnęła pięści.Nie, nie podda się.Nigdy!Wstała z łóżka i po raz kolejny wyrzuciła tabletki do muszli klozetowej.Musi się dowiedzieć, kim był tajemniczy kochanek Jewel-Anne.Może toklucz do odnalezienia Noaha.Rozdział 40Niech to szlag! - Snyder rzucił słuchawkę na widełki i sięgnął po kaburę imarynarkę.Kilka sekund pózniej był przy biurku Lyons.Siedziała ze słuchawkami nauszach i z marsem na czole.Podniosła palec do ust, żeby się nie odzywał.- Sekundę - poprosiła.- Jezus, Maria!Cofnęła nagranie, a gdy odsłuchiwała je ponownie, wyraz jej twarzystopniowo się zmieniał - początkowe zaskoczenie przeszło w niedowierzanie iwreszcie w całkowitą pewność, jakby wszystkie kawałki łamigłówki trafiły namiejsce.Wyłączyła dyktafon i zdjęła słuchawki.- Właśnie się dowiedziałam, kto zrobił dziecko Jewel-Anne -oznajmiła.-Strzelaj.- W dwadzieścia pytań pogramy w samochodzie - odparł Snyder.-Terazmamy na głowie sprawę potencjalnego morderstwa, przy czym potencjalne"możemy sobie od razu darować.- Kto?- Evelyn McPherson.- Ta lekarka?- Tak.- Terapeutka Avy Garrison?- Ta sama.Znaleziona we własnym domu z poderżniętym gardłem [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl centka.pev.pl
.- Albo zwyczajnie lubisz podsłuchiwać.- Masz inny pomysł?W odpowiedzi tylko wzruszył ramionami.- Tak myślałam - prychnęła.Zadzwonił telefon na jego biurku.Podniósł słuchawkę, a Lyons poszła dosiebie.Nie patrzył na nią wmawiał sobie, że wcale go nie interesuje, jak jejtyłeczek wygląda w tej obcisłej szarej spódniczce.Wcale a wcale.Następny dzień okazał się dla Avy istnym koszmarem.Jewel-Anne, robiącz siebie bohaterkę tego dramatu, właściwie nie wytykała nosa z pokoju.Jacob irano, przed wyjściem na zajęcia, i po południu, gdy wrócił na wyspę, ani razu nieodezwał się do Avy, tylko patrzył na nią z wyrzutem.Virginia mruczała podnosem, że jak Kuba Bogu, tak Bóg Kubie, a łan nawet nie ukrywał faktu, że zezdenerwowania zaczął znowu palić.On, Trent i Wyatt wyszli rano zaraz po śniadaniu.Ava, tak jakpoprzedniego dnia, odprowadzała ich wzrokiem, gdy przeprawiali się przezzatokę.Graciela udawała, że nie ma o niczym pojęcia, i pracowała w milczeniu.Demetria wyraznie unikała Avy, ale ilekroć mijały się w kuchni czy na korytarzu,przeszywała ją morderczym spojrzeniem.Avę irytowało zachowanie domowników, tym bardziej że nie czuła sięwinna.Starała się jednak nie przejmować niechętnymi jej reakcjami, bo i beztego miała dość zmartwień.Po śniadaniu Khloe, która często brała jej stronę, poszła za nią na górę ipowiedziała:- Nie mogłaś trochę poczekać, zanim doprowadziłaś do konfrontacji zJewel-Anne? Jak mogłaś grozić dziewczynie na wózku inwalidzkim? Małobrakowało, a zrzuciłabyś ją przez poręcz!Ava pozostawiła te słowa bez komentarza.Nie miała ochoty na rozmowę owydarzeniach ostatniej nocy, zamierzała natomiast poszukać prawnika w żadensposób niezwiązanego z kancelarią męża, który pomógłby jej odzyskać kontrolęnad własnym życiem i być może zajął się rozwodem.Wolała nie robić tego przyKhloe, ta jednak najwyrazniej opacznie zinterpretowała milczenie przyjaciółki,bo zamiast wyjść z pokoju i zostawić ją sama, poradziła:- Rozegraj to z głową, dobrze?- Naprawdę nie rozumiem, o co ci chodzi odparła Ava.- Jewel-Anne jestmatką Noaha.Ukrywała to przede mną od lat.- Nie pomagasz sobie, grożąc kalece.- Wiem o tym, zwłaszcza że Wyatt chce mnie znowu zamknąć w szpitalu.Sama sobie zaszkodziłam.Khloe znieruchomiała.- Co?- I on, i McPherson uważają, że tak będzie dla mnie najlepiej.- Przecież ją zwolniłaś?- No cóż, formalnie rzecz biorąc, sama odeszła, ale to bez znaczenia, boWyatt znowu ją zatrudnił.Mógł podjąć taką decyzję, bo jest moim opiekunemprawnym.- Powinnaś coś z tym zrobić.No wiesz, z tym ubezwłasnowolnieniem.- I zrobię, muszę tylko znalezć dobrego adwokata.- Sięgnęła po komputeri usiadła.- Myślałam, że gdy pokażę wszystkim nagranie z Jewel-Anne,zrozumieją że to ona starała się wpędzić mnie w szaleństwo, ale nawet to wyszłonie tak.- To wszystko jest bardzo dziwne - stwierdziła Khloe.- W ogóle niepamiętam, żeby się kiedykolwiek umawiała z jakimś mężczyzną.Ale skoro jestmatką biologiczną Noaha, to ktoś musi być jego ojcem.Domyślasz się kto?- Niestety nie.Jewel-Anne nie chce powiedzieć, a ja, chociaż głowię sięnad tym cały czas, niczego nie mogę wymyślić.- Ava westchnęła.- Może mamjuż za mało szarych komórek, żeby był z nich jakikolwiek pożytek.Khloe zachichotała, ale Avie nie było do śmiechu.Prawda była taka, żenaprawdę nie miała zielonego pojęcia, kto mógł być ojcem Noaha.Usiłowałasobie przypomnieć wszystkich mężczyzn, z którymi jej kuzynka mogła sięprzespać mniej więcej pięć lat temu.Fizjoterapeuta, Wyatt.może nawet Kelvin,chociaż wtedy był zaręczony z Khloe i Ava wątpiła, że mógłby ją zdradzić zJewel-Anne.Nie, to zupełnie nie w jego stylu.Zadzwoniła komórka Khloe.Wyjęła ją z kieszeni, spojrzała nawyświetlacz i skrzywiła się.- Simon.- Przewróciła oczami i dodała konspiracyjnym szeptem: -Odwczoraj jest w fatalnym humorze.Stary niedzwiedz.- Dlaczego od niego po prostu nie odejdziesz?- To nie takie proste - odparła Khloe.- Avo, a gdybyś dowiedziała się, żeNoah.no wiesz, że stało się najgorsze?- Noah żyje.Ja to wiem.- Bardzo bym chciała, żebyś miała rację, ale może powinnaś przygotowaćsię na każdą ewentualność.Nawet jeśli Noah żyje, nie wiadomo, czy goodnajdziesz.- Wiem o tym, ale nigdy nie przestanę go szukać.Telefon Khloe znowuzadzwonił.- Chyba muszę odebrać - powiedziała i ruszyła do drzwi.Gdy wyszła, Ava przez kilka minut siedziała nieruchomo, pogrążona wzadumie.Słowa Khloe zapadły głęboko w jej serce.Czuła ucisk w gardle na samąmyśl, że do końca życia może nie dowiedzieć się, co się stało z Noahem.A jeśli prawda okaże się gorsza niż niewiedza? Nie, nic nie może byćgorsze od niewiedzy.Zerknęła na stolik przy łóżku.Czekała tam na nią kolejna porcja lekarstw.Ktoś - nie wiedziała: Khloe, Graciela czy Wyatt - przyszykował je dla niej.Pigułki kusiły; przecież złagodzą ból, odsuną cierpienie.- Niech to szlag - szepnęła, podciągnęła kolana pod brodę i pozwoliła sobiena łzy.Szlochała cicho, rozmyślając o synku, o tym, że być może już nigdy go niezobaczy.Jeszcze raz spojrzała na tabletki.Wahała się, ale trwało to tylko chwilę.Otarła łzy i zacisnęła pięści.Nie, nie podda się.Nigdy!Wstała z łóżka i po raz kolejny wyrzuciła tabletki do muszli klozetowej.Musi się dowiedzieć, kim był tajemniczy kochanek Jewel-Anne.Może toklucz do odnalezienia Noaha.Rozdział 40Niech to szlag! - Snyder rzucił słuchawkę na widełki i sięgnął po kaburę imarynarkę.Kilka sekund pózniej był przy biurku Lyons.Siedziała ze słuchawkami nauszach i z marsem na czole.Podniosła palec do ust, żeby się nie odzywał.- Sekundę - poprosiła.- Jezus, Maria!Cofnęła nagranie, a gdy odsłuchiwała je ponownie, wyraz jej twarzystopniowo się zmieniał - początkowe zaskoczenie przeszło w niedowierzanie iwreszcie w całkowitą pewność, jakby wszystkie kawałki łamigłówki trafiły namiejsce.Wyłączyła dyktafon i zdjęła słuchawki.- Właśnie się dowiedziałam, kto zrobił dziecko Jewel-Anne -oznajmiła.-Strzelaj.- W dwadzieścia pytań pogramy w samochodzie - odparł Snyder.-Terazmamy na głowie sprawę potencjalnego morderstwa, przy czym potencjalne"możemy sobie od razu darować.- Kto?- Evelyn McPherson.- Ta lekarka?- Tak.- Terapeutka Avy Garrison?- Ta sama.Znaleziona we własnym domu z poderżniętym gardłem [ Pobierz całość w formacie PDF ]