[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Cliff był całkowitym przeciwieństwem ojca - odpowiedzialny, zdyscyplinowany i pracowity.Idealnie pasował do mamy i Phila.Tak doskonale, \e Poppy czasem czuła się czarną owcą wrodzinie.- Tęsknię za tatą - powiedziała cicho. - Wiem.Ja czasami te\ - wyznała matka, ku zaskoczeniu Poppy.- Znajdziemy go, kochanie -zapewniła stanowczo.- Jak tylko się dowie, na pewno przyjedzie,Poppy miała taką nadzieję.To ostatnia okazja, \eby go zobaczyć.Dopiero około godziny przed kolacją Phil i Cliff pobiegli pozałatwiać swoje sprawy, a matkaposzła się zdrzemnąć, więc Poppy mogła w końcu zadzwonić do Jamesa.- Ju\ jadę - rzucił.- Wejdę sam.Dziesięć minut pózniej znalazł się w sypialni.Poppy czuła się dziwnie onieśmielona.Międzynią a Jamesem coś się zmieniło.Ju\ nie byli zwykłymi przyjaciółmi.Nawet nie powiedzieli sobie cześć".Przez długą chwilę po prostu na siebie patrzyli.Tym razem szarpnięcie w piersiach,które Poppy zawsze czuła na widok Jamesa, zmieniło się w lawinę czystej słodyczy.Zale\y muna niej.Widziała to w jego oczach.Chyba się trochę zagalopowałaś, szeptał jej umysł.Niewyciągaj pochopnych wniosków.Owszem, zale\y mu na tobie, ale nie powiedział, \e jestzakochany.A to ró\nica.Zamknij się, nakazała trzezwo Poppy swojemu umysłowi.- Dlaczego nie chciałeś, \eby Phil wiedział, \e tu jesteś? - spytała.James rzucił jasną wiatrówkę na krzesło i przysiadł na łó\ku.- Hm.Po prostu lepiej, \eby nikt nam nie przerwał.- Lekcewa\ąco machnął dłonią.- Jak tamból?- Zniknął.To chyba dziwne? Wczoraj przespałam całą noc.I jeszcze jedno.Chybazaczynam.jakby to powiedzieć.czytać w ludzkich myślach.James uśmiechnął sięlekko, unosząc zaledwie kącik warg.- To dobrze.Martwiłem się.- Przerwał i podszedł włączyć odtwarzacz.Rozległo się \ałosnezawodzenie Bantu.- Martwiłem się, \e wczoraj wypiłaś za mało krwi - dokończył cicho, znowusiadając.- Dzisiaj będziesz musiała wypić więcej, ja zresztą te\.Poppy zadr\ała.Nie czuła ju\ odrazy.Nadal się bała, ale tylko skutków tego, co zamierzalizrobić.Cieszyła się, \e dzięki temu mo\e być bli\ej Jamesa i go karmić, ale pamiętała, \e to mają zmienić.- Nie rozumiem jednego: dlaczego nie ugryzłeś mnie nigdy wcześniej - odezwała się lekkimtonem, ale pytanie było bardzo powa\ne.- To znaczy.- ciągnęła powoli -.robiłeś to zMichaelą i z Jacklyn, prawda? A z innymi dziewczynami?Odwrócił wzrok.- Nie wymieniałem się z nimi krwią - odparł opanowanym głosem.- Ale \ywiłem się nimi, toprawda.- A mną nie.- Nie.Jak ci to wytłumaczyć? - Uniósł wzrok.- Poppy, picie czyjejś krwi mo\e oznaczać wieleró\nych rzeczy.Starsi chcą, \eby słu\yła tylko do od\ywiania.Mówią, \e powinno się czućjedynie radość ze zdobyczy.I nic innego wcześniej nie czułem.Poppy skinęła głową; cieszyła się z takiej odpowiedzi.Nic pytała, kim są Starsi.- Poza tym to niebezpieczne - mówił dalej James.- Mo\na to robić z nienawiścią i zabić.Nadobre.Poppy poczuła niemal rozbawienie.- Ty byś nie zabił.James patrzył na nią przenikliwie.Na dworze było pochmurno, a w słabym świetle sypialniPoppy twarz Jamesa wyglądała blado, oczy wydawały się srebrne.- A jednak zabiłem - wyznał ponuro i bez wyrazu.- Oddałem za mało krwi, \eby ktoś mógł sięodrodzić jako wampir. Rozdział 7Widocznie miałeś powód - stwierdziła stanowczo Poppy.Spojrzał na nią, a ona wzruszyłaramionami.- Znam cię.- Znała go tak, jak nigdy nikogo innego.- Nie miałem powodu.- odwrócił wzrok -.ale w pewnym stopniu mo\na mnieusprawiedliwić.Zostałem podstawiony.Do tej pory mam przez to koszmary.Słychać było, \ejest zmęczony i strasznie smutny.To samotny świat, pełen sekretów, przypomniała sobie Poppy.A James musi ukrywać największy przed wszystkimi, nawet przed nią.- To na pewno dla ciebie okropne - powiedziała mimo woli.- Całe twoje \ycie, trzymanie tego wtajemnicy.To, \e nic mo\esz nikomu powiedzieć.śe musisz udawać.- Poppy.-Wstrząsnął nim dreszcz skrywanych emocji.- Nie.- Nie współczuć ci? Pokręcił głową.- Nikt wcześniej tego nie rozumiał.Czemu ty się o mnie martwisz? - dodał po chwili.- W twojejsytuacji.- Chyba dlatego, \e.mi na tobie zale\y.- A ja chyba dlatego nie potraktowałem cię jak Michaeli czy Jacklyn - wyznał.Poppy spojrzałana regularne rysy jego twarzy, na faliste brązowe włosy, jak jedwab opadające na czoło.iwstrzymała oddech.Powiedz:  Kocham cię", nakazała mu w myślach.No, powiedz, ty tępyfacecie.Ale ich umysły nie były połączone i James nie dał najmniejszej oznaki, \e to usłyszał.- Lepiej zaczynajmy.- Wstał i zasłonił okna.- Zwiatło dzienne odbiera wampirom całą moc -poinformował głosem prelegenta dającego gościnny wykład.Poppy skorzystała z przerwy i podeszła do odtwarzacza.Muzyka się zmieniła - leciały terazduńskie klubowe rytmy, odpowiednie do ludowych tańców, ale niezbyt romantyczne.Poppywcisnęła przycisk i z głośników popłynęło aksamitne portugalskie zawodzenie.Zaciągnęłaprzezroczyste firanki wokół łó\ka.Znalezli się z Jamesem w swoim małym świecie,przyciemnionym i odosobnionym, spowitym mglistą kremową bielą.- Jestem gotowa.James przysunął się do niej.Mimo półmroku uległa hipnotycznemu spojrzeniu.Jego oczybyły jak okna do innego świata, do odległego i magicznego miejsca.Zwiat nocy.Odchyliła głowę,kiedy James wziął ją w ramiona.Tym razem podwójne ukłucie w szyję porządnie zabolało.Alewszystko wynagrodziłmoment, w którym umysł Jamesa dotknął jej myśli.Poczucie jedności,nagiego połączenia,zalało ją jak gwiezdny blask [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • centka.pev.pl
  •