X


[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Kiedy trzyma głowę w wodzie, śruba rufowa dudni niczymlawina; będąc na falach, Aaron wydaje się, że słyszy uderzanietłoków silnika.Prąd rzeki staje się tak wartki, że Aaron mawrażenie, iż w ogóle nie porusza się do przodu.Mięśnie palą jąjak ogień, są zakwaszone, zablokowane.Naraz czuje, że jest lekka jak piórko, i szybko porusza sięnaprzód.Oddycha z ulgą, a przez głowę przebiega jej myśl, żezaskoczył jej awaryjny agregat.Po chwili jednak uświadamiasobie, co się dzieje: znalazła się już tak blisko statku, że śrubawciąga ją pod wodę.Aaron zbliża się do niej, zaraz zostaniezmiażdżona.Rozpaczliwie usiłuje wydostać się z wiru, lecz bezskutku.Nie może już nic zrobić. A więc tak wygląda kres.Naraz czuje szarpnięcie  coś chwyta ją za lewą nogę i ciągniedo tyłu.Holm przyciąga Aaron do siebie, walczy z prądem, niepuszczając jej, walczy za nich dwoje.Aaron jest zbyt słaba, żebymu pomóc.Wie, że Holm chce ją uratować, aby zabić ją naswój sposób, i będzie zaciekle walczył, aby dopiąć swego.Aaronczuje jego strach przed tym, że ją straci, jego nienawiść, jegowolę.Nagle śruba się oddala.Aaron łapczywie nabiera powietrza,świszczący miech, w jaki zmieniły się jej płuca, napełnia siętlenem.Holm szuka punktu kyusho po wewnętrznej stronie jejuda, aby ją sparaliżować.Resztkami sił Aaron napina mięśniei z impetem kopie Holma w głowę.Oczywiście w wodzie niewyklucza go to z pojedynku, ale wystarczy, żeby zyskaćchwilową przewagę.Jego chwyt się poluznia.Aaron robiprzewrotkę, znajduje oczy Holma i z całej siły wpycha w niekciuki.On wbija palce w jej łokcie.Działa to jak porażenieprądem, kciuki Aaron słabną.Jego nogi opinają jej nogi, obojeusiłują znalezć na ciele przeciwnika newralgiczne miejsca,przez które płynie energia.Kiedy Aaron czuje palce Holma na swojej kości gnykowej,wie, że za chwilę straci przytomność.Grzbietem otwartej dłoniceluje w jego dolną wargę i dopiero w chwili trafienia zamykadłoń w pięść i ją odwraca.Dobrze zna ten rodzaj bólu, któryogarnia teraz każdą komórkę ciała Holma.Muszę wciągnąć go w głębinę  tam nie będzie nic widział.Aaron marzy, żeby móc powoli i w kontrolowany sposóbnabrać powietrza.Jednak ta żałosna odrobina, której udaje sięjej zaczerpnąć, nie wystarczyłaby nawet, żeby zdmuchnąćświeczkę.Chwyta nogawkę Holma i ciągnie go za sobą w dół.On właściwie nie stawia oporu, ponieważ z bólu odchodzi odzmysłów.Rzeka jest głęboka, uszy Aaron się zatykają.Nie możez tym nic zrobić  nie ma wolnej ręki, żeby wyrównać ciśnienie.Czuje nagłe mdłości.Kolanem trafia na muliste dno.Holmgwałtownie bije rękami na oślep, Aaron wie, że brakuje mutlenu.Puszcza go i wpycha mu do uszu dwa palce wskazujące.Ciało Holma wiotczeje.Aaron ma wrażenie, że oczy zaraz jej eksplodują, ma ochotę wrzeszczeć z niedoboru powietrza.Brakjej precyzji, żeby trafić w jeden ze śmiertelnych punktówo średnicy milimetra, znajduje jednak tułów Holma i wpychapalec w przestrzeń między szóstym a siódmym żebrem.Udaje się jej odepchnąć  to ostatni ruch, na jaki ją stać.Czuje gorąco, szalone gorąco; próbuje zerwać z siebie sukienkę.Gdzieś w głowie kołacze się myśl, że następuje ostatnie stadiumwychłodzenia.Marznie, bo naczynia w jej rękach i nogachskurczyły się, żeby przetransportować jak najwięcej krwi doinnych organów.Teraz jednak okazuje się, że to było bezsensu  naczynia się rozszerzają, krew płynie z powrotem.Dlatego Aaron poci się na pięciu metrach głębokości przytemperaturze wody wynoszącej zero stopni.Na pewno to samo czuł Ben.Chciałam cię utrzymać, tak miprzykro. Aatwo powiedzieć , słyszy jego głos.Wybacz mi.Ben milczy. Jesteś w końcu  słyszy drugi, czuły głos.To ojciec.Wszystko, co opowiadałem ci o oddychaniu, było bez sensu.Nie potrzebujesz oddechu.On tylko przeszkadza.Jego słowom przyświadcza wielu innych  wszyscy zmarli,których Aaron zostawiła, bez reszty zajęta oddychaniem.Nabrzmiewa potężny chór, ale ona słyszy tylko jeden głos, głosNika:  Zostawisz mnie tutaj, żebym po prostu zdechł?.Klęczącobok niego w magazynie i próbując ułożyć jego głowę naswoich kolanach, spostrzega, że jest to Andr�.Szepcze: Prawda leży na szóstym torze.Aaron budzi się w swoimberlińskim mieszkaniu, czuje pieczenie dużego palca u nogi.ToMarlowe  skubie ją, mruczy i zachowuje się tak, jakby leżałobok niej od zawsze.A przecież dopiero tej nocy wskoczył przezotwarte okno, aby zostać z nią przez jedenaście cudownych lat.Aaron go obwąchuje  Marlowe pachnie kocimi języczkami,poranną rosą i włóczęgą.Nagle Aaron siedzi na stołku w barzew Clichy, pije likier anyżowy, pali gitane a bez filtra i czujeswędzenie blizny na obojczyku.Otwiera gwałtownie drzwimęskiej toalety.Pavlik spogląda na nią, wytrzeszczając oczy, Aaron zaś odłamuje jeden zausznik swoich okularówprzeciwsłonecznych, po czym prawie cały wbija w nos Baska,który próbuje udusić Pavlika drucianą pętlą.Chce złapaćprzyjaciela, ale coś rzuca ją w ramiona matki, która szlocha takrozpaczliwie, że nie może dobyć z siebie słowa.Właśniepowiedziała mężowi, że od niego odchodzi, Aaron wie, żepowodem jest ona, córka, którą jej odebrał, gdy po raz pierwszywziął ją na strzelanie do kamieniołomu.Azy podchodzą jej dooczu, ale nie może zapłakać i klęka w pustej sypialni.Chowatwarz w ulubionej koszuli ojca, który dzisiaj umarł.Zapach jegocygar, wody kolońskiej i czegoś, czego nigdy nie udało się jejzidentyfikować, co jednak należało wyłącznie do niegoi pozwalało jej czuć, że zawsze będzie ją chronił, sprawia, żedopiero w środku nocy znajduje w sobie dość siły, by odłożyć tękoszulę. Przestań się bronić  przenika do niej z wieczności głosojca. Zobacz, jak tu pięknie.Aaron otwiera oczy.Widzi pod sobą nieruchomego Holma,którego zabiera woda.Jego usta są lekko rozchylone, jakbyszyderczo się uśmiechał.Czarna koszula i czarne spodnie lepiąmu się do ciała.Trzy górne guziki koszuli są oderwane.Aarondostrzega fragment tatuażu  może to jakiś japoński znak; niejest pewna.Palce wskazujący i środkowy prawej ręki Holma sąjeszcze tak sztywne jak w chwili, gdy chciał je wcisnąć w jejkość gnykową.Aaron spostrzega ze zdumieniem, że drugieciało, jej własne, także opada na dno.U nasady włosówwidnieje blizna, którą na ogół zasłaniają kosmyki  towspomnienie treningu sprzed kilku tygodni.Dziwne, że jesttaka mała, oceniała ją na większą.Trąca Holma, a ten znów robi fikołka.Patrzą sobie w oczy.Jego są niebieskie, w zrenicach igrają płomyki przypominającemiecze.Odpycha go od siebie, sama spada coraz głębieji głębiej, nie znajduje się już w rzece, tylko w dalekim morzu to na pewno Rów Mariański.Wężowata ryba ulatnia się,olbrzymi kalmar wybałusza ślepia, zmęczony rekin chochlikokrąża ją, ryba ogackowata mruga na powitanie.Dziwaczneistoty, pośród których ona jest najdziwniejsza.Pragnęłaby zostać tu na zawsze  ponieważ właśnie tutaj jest jej miejsce.Coś jednak chwyta ją i delikatnie ciągnie w górę.Aaron tegonie chce, marzy, żeby zostawiono ją w spokoju.Holm znów jestpod nią, samotnie wiruje w mrok.Wysoko nad sobą Aaron widzi białe światło, reflektory zdalniekierowanego pojazdu podwodnego, na którego łapie wisi. Nie śpiesz się, czekam , szepcze Ben.Aaron budzi się i wymiotuje wodą.Nie wie, jak długo byłanieprzytomna [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • centka.pev.pl
  •