[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Potem wtajemniczę rodzinę w swój plani wyjaśnię, co ich jutro czeka.Zaczynamy nowe życie, panie redaktorze.Nowe i nieznane.Dlatego radzę panu, by zachował pan wyjątkową ostrożność.Dentysta wstał z fotela.Peter spakował swoje rzeczy do teczki, ale zanim wyszedł,powiedział jeszcze: Wiem, że podjął pan decyzję.Ale niech pan jeszcze przemyśli to, o czym panupowiedziałem.Wystarczy jeden telefon, by dostał pan policyjną ochronę, a potem nowątożsamość.Oni naprawdę mają wielkie możliwości. Chwali się panu to zaangażowanie i czystość intencji, jednak teraz już nie mogę sięwycofać.Alea iacta est, kości zostały rzucone.Peter współczuł Andriejewowi i rozumiał jego decyzję.Wiedział, że przeżywa dramat,odcinając się od dotychczasowego życia.Wyciągnął rękę. Powodzenia.Proszę uważać na siebie i na rodzinę.Niech się panu wszystko uda.I przyrzekam, że pana nazwisko ani razu się nie pojawi w moich artykułach. Dziękuję.Opowiedziałem to wszystko, żeby świat się dowiedział, w jaki sposóbcodziennie niszczy się uczciwych ludzi.Mam nadzieję, że jeszcze kilka lat pożyję i chcę z tegożycia korzystać.Tak długo, jak Bóg pozwoli.Wierzę w Niego i wierzę w sprawiedliwość.Niektórzy są ciężej przez Niego doświadczani, inni lżej, lecz Bóg jest sprawiedliwy.Dał micudowną rodzinę i zdrowie i wierzę, że pomoże nam przetrwać najbliższe dni i tygodnie.Jakwszystko dobrze pójdzie, skontaktuję się z panem, bo chciałbym kiedyś napisać książkę o swoichprzeżyciach.Jeśli połączymy moje doświadczenia z pana wiedzą, powstanie z tego bestseller skończył i uśmiechnął się. Zwietny pomysł, będę o nim pamiętał.W tej czy w każdej innej sprawie proszę dzwonićdo mnie bez wahania.Powodzenia. Peter pożegnał się i już chciał wyjść, kiedy do głowyprzyszedł mu zaskakujący pomysł. Panie Andriejew, właśnie coś wymyśliłem.W dużymskrócie chodzi o to, o czym wspomniał pan w trakcie rozmowy, że nie może pan sprzedać anitego domu, ani posiadłości we Francji, bo to zbyt niebezpieczne.Jutro pan znika i zanim wrócipan do swojego zawodu, będzie pan potrzebował pieniędzy.Stąd moja propozycja: niech panprzepisze domy na mnie, a ja zlecę pośrednikowi, żeby sprzedał je w moim imieniu.Za miesiąc,jak się pan ze mną ponownie skontaktuje, mam nadzieję, że będzie już po wszystkim i będę mógłprzelać pieniądze z transakcji.To tylko propozycja, ale proszę ją rozważyć.Dentysta się zastanowił.Pogłaskał się po brodzie, przymknął oczy i energicznie pokiwałgłową.Potem bez słowa podszedł do szafki i wyjął z niej teczkę. Proszę siadać powiedział, kiedy wrócił. Tutaj mam dokumenty wszystkichnieruchomości, które do mnie należą.Za ten dom dostanie pan co najmniej milion marek, a zadom we Francji znacznie więcej.Zgodzi się pan na dwadzieścia procent prowizji?Schulze pokręcił głową. Panie Andriejew, zle mnie pan zrozumiał.Mnie nie chodzi o pieniądze& Jeśli chce pan mi pomóc, to nalegam.Dwadzieścia procent kwoty, jaką dostanie pan zadomy, należy do pana.Z tego, co wiem, dziennikarze nie zarabiają kroci. Panie doktorze, ja& Albo, albo, proszę się zdecydować. Okej, poddaję się odparł Schulze. W takim razie załatwmy to jak najszybciej.Mapan w domu ksero? Tak, w gabinecie. Dobrze, proszę skopiować dokumenty dotyczące wszystkich nieruchomości.Postaramsię tak wszystko zorganizować, żeby przepędzić z nich szczury, które się tam zadomowiły.Peter był zdecydowany pomóc dentyście. Panie Schulze, zaskakuje mnie pan.Z początku myślałem, że wszyscy dziennikarze sątacy sami.Najwyrazniej jest pan wyjątkiem, i to chlubnym.Niech pan chwilę na mnie zaczeka,a ja porobię kopie dokumentów.Potem przygotujemy akt darowizny, z datą, podpisamii pieczęcią.Musi być w całkowitym porządku, bo nie będzie miał pan ze mną już kontaktu.Pół godziny pózniej było już po wszystkim.Doktor przekazał Peterowi kompletdokumentów i klucze do domów, jeszcze raz serdecznie mu podziękował i odprowadził go dodrzwi. Zgłoszę się do pana mniej więcej za miesiąc.Ale proszę się nie spieszyć, bo mam nażycie.Zdeponowałem wcześniej przyzwoitą sumkę na taką okoliczność.Zagraniczny bank, oninic o tych pieniądzach nie wiedzą, a my mamy środki, by w ukryciu przeżyć cały rok. Powodzenia. Peter kiwnął na pożegnanie głową i wyszedł.Podszedł do samochodu,zawrócił na podjezdzie i odjechał.Nie zwrócił uwagi na inne auto, zaparkowane przykrawężniku.Siedział w nim mężczyzna i udawał, że na kogoś czeka, ale w rzeczywistościuważnie go obserwował.Nieznajomy nie ruszył się z samochodu, dopóki Schulze nie skręcił na światłach w prawo.Wtedy uruchomił silnik i powoli podjechał pod dom doktora Andriejewa.Spojrzał na zegareki postanowił odczekać jeszcze kilka chwil.Dopiero po kilku minutach wysiadł, niespieszniepodszedł do bramy i zadzwonił.Andriejew wyszedł przed drzwi, zobaczył gościa i uśmiechnąłsię miło. Dobry wieczór, cóż za niespodzianka.Dawno się nie widzieliśmy. Właśnie przyleciałem do Frankfurtu, a że dręczy mnie koszmarny ból zęba,postanowiłem wpaść do pana. Proszę, niech pan wchodzi dentysta zaprosił go do środka. Nie mam jednak zbytwiele czasu, bo zaraz czeka mnie spotkanie.Jeśli pan chce, może pojechać pan za mną i chwilępoczekać, bo zamierzam też wpaść do gabinetu.Na miejscu zobaczymy, co można zrobić z panazębem. Nawet pan nie wie, jak bardzo jestem panu wdzięczny.Ból zęba to prawdziwamęczarnia odparł gość i wszedł do środka.Po cichu zamknął za sobą drzwi i wszedł do salonu. Proszę usiąść, muszę skoczyć po klucze. Andriejew odwrócił się i ruszył w stronęsekretarzyka. Panie doktorze, proszę na mnie spojrzeć.Nie będzie pan już więcej potrzebował kluczy odezwał się mężczyzna.Andriejew odwrócił się powoli i popatrzył na gościa z ogromnym zdumieniemi niedowierzaniem.Zanim zdążył cokolwiek powiedzieć, padł na ziemię, trafiony dwiemakulami.Pierre Doux z morderczą systematycznością obszedł cały dom, od piwnicy po poddasze,otwierając każde drzwi i sprawdzając każde pomieszczenie.Cała rodzina była na miejscu.Zroda, 18.30Ramonie Wiesner dzień minął na przygotowaniach do pogrzebu męża.Zjadła teżniewielki posiłek w restauracji i poszła na krótki spacer po parku przylegającym bezpośrednio docmentarza, na którym leżały trzy pokolenia Wiesnerów [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl centka.pev.pl
.Potem wtajemniczę rodzinę w swój plani wyjaśnię, co ich jutro czeka.Zaczynamy nowe życie, panie redaktorze.Nowe i nieznane.Dlatego radzę panu, by zachował pan wyjątkową ostrożność.Dentysta wstał z fotela.Peter spakował swoje rzeczy do teczki, ale zanim wyszedł,powiedział jeszcze: Wiem, że podjął pan decyzję.Ale niech pan jeszcze przemyśli to, o czym panupowiedziałem.Wystarczy jeden telefon, by dostał pan policyjną ochronę, a potem nowątożsamość.Oni naprawdę mają wielkie możliwości. Chwali się panu to zaangażowanie i czystość intencji, jednak teraz już nie mogę sięwycofać.Alea iacta est, kości zostały rzucone.Peter współczuł Andriejewowi i rozumiał jego decyzję.Wiedział, że przeżywa dramat,odcinając się od dotychczasowego życia.Wyciągnął rękę. Powodzenia.Proszę uważać na siebie i na rodzinę.Niech się panu wszystko uda.I przyrzekam, że pana nazwisko ani razu się nie pojawi w moich artykułach. Dziękuję.Opowiedziałem to wszystko, żeby świat się dowiedział, w jaki sposóbcodziennie niszczy się uczciwych ludzi.Mam nadzieję, że jeszcze kilka lat pożyję i chcę z tegożycia korzystać.Tak długo, jak Bóg pozwoli.Wierzę w Niego i wierzę w sprawiedliwość.Niektórzy są ciężej przez Niego doświadczani, inni lżej, lecz Bóg jest sprawiedliwy.Dał micudowną rodzinę i zdrowie i wierzę, że pomoże nam przetrwać najbliższe dni i tygodnie.Jakwszystko dobrze pójdzie, skontaktuję się z panem, bo chciałbym kiedyś napisać książkę o swoichprzeżyciach.Jeśli połączymy moje doświadczenia z pana wiedzą, powstanie z tego bestseller skończył i uśmiechnął się. Zwietny pomysł, będę o nim pamiętał.W tej czy w każdej innej sprawie proszę dzwonićdo mnie bez wahania.Powodzenia. Peter pożegnał się i już chciał wyjść, kiedy do głowyprzyszedł mu zaskakujący pomysł. Panie Andriejew, właśnie coś wymyśliłem.W dużymskrócie chodzi o to, o czym wspomniał pan w trakcie rozmowy, że nie może pan sprzedać anitego domu, ani posiadłości we Francji, bo to zbyt niebezpieczne.Jutro pan znika i zanim wrócipan do swojego zawodu, będzie pan potrzebował pieniędzy.Stąd moja propozycja: niech panprzepisze domy na mnie, a ja zlecę pośrednikowi, żeby sprzedał je w moim imieniu.Za miesiąc,jak się pan ze mną ponownie skontaktuje, mam nadzieję, że będzie już po wszystkim i będę mógłprzelać pieniądze z transakcji.To tylko propozycja, ale proszę ją rozważyć.Dentysta się zastanowił.Pogłaskał się po brodzie, przymknął oczy i energicznie pokiwałgłową.Potem bez słowa podszedł do szafki i wyjął z niej teczkę. Proszę siadać powiedział, kiedy wrócił. Tutaj mam dokumenty wszystkichnieruchomości, które do mnie należą.Za ten dom dostanie pan co najmniej milion marek, a zadom we Francji znacznie więcej.Zgodzi się pan na dwadzieścia procent prowizji?Schulze pokręcił głową. Panie Andriejew, zle mnie pan zrozumiał.Mnie nie chodzi o pieniądze& Jeśli chce pan mi pomóc, to nalegam.Dwadzieścia procent kwoty, jaką dostanie pan zadomy, należy do pana.Z tego, co wiem, dziennikarze nie zarabiają kroci. Panie doktorze, ja& Albo, albo, proszę się zdecydować. Okej, poddaję się odparł Schulze. W takim razie załatwmy to jak najszybciej.Mapan w domu ksero? Tak, w gabinecie. Dobrze, proszę skopiować dokumenty dotyczące wszystkich nieruchomości.Postaramsię tak wszystko zorganizować, żeby przepędzić z nich szczury, które się tam zadomowiły.Peter był zdecydowany pomóc dentyście. Panie Schulze, zaskakuje mnie pan.Z początku myślałem, że wszyscy dziennikarze sątacy sami.Najwyrazniej jest pan wyjątkiem, i to chlubnym.Niech pan chwilę na mnie zaczeka,a ja porobię kopie dokumentów.Potem przygotujemy akt darowizny, z datą, podpisamii pieczęcią.Musi być w całkowitym porządku, bo nie będzie miał pan ze mną już kontaktu.Pół godziny pózniej było już po wszystkim.Doktor przekazał Peterowi kompletdokumentów i klucze do domów, jeszcze raz serdecznie mu podziękował i odprowadził go dodrzwi. Zgłoszę się do pana mniej więcej za miesiąc.Ale proszę się nie spieszyć, bo mam nażycie.Zdeponowałem wcześniej przyzwoitą sumkę na taką okoliczność.Zagraniczny bank, oninic o tych pieniądzach nie wiedzą, a my mamy środki, by w ukryciu przeżyć cały rok. Powodzenia. Peter kiwnął na pożegnanie głową i wyszedł.Podszedł do samochodu,zawrócił na podjezdzie i odjechał.Nie zwrócił uwagi na inne auto, zaparkowane przykrawężniku.Siedział w nim mężczyzna i udawał, że na kogoś czeka, ale w rzeczywistościuważnie go obserwował.Nieznajomy nie ruszył się z samochodu, dopóki Schulze nie skręcił na światłach w prawo.Wtedy uruchomił silnik i powoli podjechał pod dom doktora Andriejewa.Spojrzał na zegareki postanowił odczekać jeszcze kilka chwil.Dopiero po kilku minutach wysiadł, niespieszniepodszedł do bramy i zadzwonił.Andriejew wyszedł przed drzwi, zobaczył gościa i uśmiechnąłsię miło. Dobry wieczór, cóż za niespodzianka.Dawno się nie widzieliśmy. Właśnie przyleciałem do Frankfurtu, a że dręczy mnie koszmarny ból zęba,postanowiłem wpaść do pana. Proszę, niech pan wchodzi dentysta zaprosił go do środka. Nie mam jednak zbytwiele czasu, bo zaraz czeka mnie spotkanie.Jeśli pan chce, może pojechać pan za mną i chwilępoczekać, bo zamierzam też wpaść do gabinetu.Na miejscu zobaczymy, co można zrobić z panazębem. Nawet pan nie wie, jak bardzo jestem panu wdzięczny.Ból zęba to prawdziwamęczarnia odparł gość i wszedł do środka.Po cichu zamknął za sobą drzwi i wszedł do salonu. Proszę usiąść, muszę skoczyć po klucze. Andriejew odwrócił się i ruszył w stronęsekretarzyka. Panie doktorze, proszę na mnie spojrzeć.Nie będzie pan już więcej potrzebował kluczy odezwał się mężczyzna.Andriejew odwrócił się powoli i popatrzył na gościa z ogromnym zdumieniemi niedowierzaniem.Zanim zdążył cokolwiek powiedzieć, padł na ziemię, trafiony dwiemakulami.Pierre Doux z morderczą systematycznością obszedł cały dom, od piwnicy po poddasze,otwierając każde drzwi i sprawdzając każde pomieszczenie.Cała rodzina była na miejscu.Zroda, 18.30Ramonie Wiesner dzień minął na przygotowaniach do pogrzebu męża.Zjadła teżniewielki posiłek w restauracji i poszła na krótki spacer po parku przylegającym bezpośrednio docmentarza, na którym leżały trzy pokolenia Wiesnerów [ Pobierz całość w formacie PDF ]