[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Franciszek.Franciszek popełnił nawet zbrodnię.Klaudyna pobladła.- Moniko! O czym ty mówisz? Co masz na myśli?- Franciszek zabił pewną kobietę, bo ona kochała Lucjana.Wiedział, żejestem o nią zazdrosna, i dlatego ją zabił.Nie chciałam, żeby to zrobił, alebyło.Nie! Nie mogę o tym myśleć.To było takie straszne.To wszystkoprzeze mnie.- Uspokój się i wyjaśnij mi, kim była ta kobieta - powiedziałastanowczo Klaudyna.- Na imię miała Hortensja.Hortensja de Bourchain.Chociaż Klaudyna spodziewała się, że usłyszy to imię, nadal byławstrząśnięta.- Nie, Moniko - powiedziała spokojnym głosem.- Mylisz się.Niewiem, dlaczego Franciszek ją zabił, ale z całą pewnością nie zrobiłby tegowyłącznie z twojego powodu.- Skąd wiesz? Nie było cię tutaj, a on nigdy nie wyjaśnił ci.- Powiedział mi o wszystkim i wiem, że nie zabił jej z powodu tego, coczujesz.co wydaje ci się, że czujesz do Lucjana.Wysłuchaj mnie uważniei spróbuj zrozumieć to, co mówię.Franciszek miał rację, gdy stwierdził, żeRS 405doznałaś szoku widząc Lucjana w łóżku z pokojówką.Taka reakcja byłacałkiem naturalna, jeśli wezmie się pod uwagę twój wiek i przywiązanie dobrata.Niestety, z jakichś powodów to uczucie rozrosło się w tobie domonstrualnych rozmiarów.Obraz Lucjana prześladuje cię tak bardzo, że niepotrafisz dojrzeć niczego poza nim.I nie pozbędziesz się tej obsesji sypiającz coraz to innymi mężczyznami.Albo uciekną przerażeni twojązaborczością, albo wykorzystają cię tak jak Karol lub Hans.- Nie rozumiesz mnie! - krzyknęła Monika.- Myślę o Lucjaniekochając się z nimi i dlatego wszystko tak zle się układa.Nie potrafię tegoukryć, a oni jakoś to wyczuwają.- Mylisz się! Mężczyznie zależy tylko na tym, żeby nie stać sięniewolnikiem kobiety.To nie ich odczucia mają tutaj znaczenie, ale twoje.Musisz spojrzeć prawdzie w oczy.To wszystko jest znacznie prostsze, niż cisię wydaje, powinnaś tylko wyzwolić się ze swoich błędnych urojeń.Czemunie porozmawiałaś ponownie z Franciszkiem? Na pewno potrafiłby cipomóc i sprawy nie zaszłyby tak daleko.On prawdopodobnie myśli, żemasz to już za sobą.- Nie! Nie mam tego za sobą.- Monika nagle wstała.- Nie chcę już otym rozmawiać.Proszę cię, błagam, nie wracajmy do tego.Nie zobaczę sięjuż więcej z Hansem, zrobię wszystko, o co mnie prosisz, ale.- Głos jej sięzałamał i zanim Klaudyna zdążyła zareagować, wybiegła z pokoju.Gdyby nie to, że nagle usłyszała pohukiwanie sowy, co byłoumówionym sygnałem wysłannika Lucjana, Klaudyna pobiegłaby za nią.Nie miała zamiaru pozostawić spraw ich własnemu biegowi.Monika wcalenie kochała się w Lucjanie, ale trzeba będzie wiele czasu, cierpliwości iwyrozumiałości, żeby pomóc jej uwolnić się od tych obsesji i sprawić, byspojrzała na całą sprawę z dystansu.Na razie jednak nawoływanie z lasubyło najważniejsze.Zarzuciła na ramiona płaszcz i mimo padającegolodowatego deszczu wybiegła na most.Czekała.Po kilku minutach z cienia wyłoniła się wysoka, ciemnapostać.Serce podskoczyło jej do gardła.Mężczyzna miał na sobiewojskowe buty, przewiązany paskiem skórzany płaszcz i czarną czapkęnasuniętą na oczy.Nie chciała nawet myśleć o tym, co powiedziałby Armand, a zwłaszczaFranciszek, gdyby wiedzieli, co ona teraz robi.Odsunęła od siebie te myśli ipatrzyła na zbliżającego się mężczyznę.RS 406- W Paryżu pada śnieg.- Jego głos z trudem przedzierał się przez wyciewiatru.- To się często zdarza wiosną - powiedziała.Serce biło jej mocno.Przybysz uśmiechnął się, a potem oznajmił:- Jutro nocą przerzucamy ku granicy dwóch pilotów.Proszę pójść dosklepu tytoniowego w Monts, oddać te kartki - podał jej plikprzydziałowych kart - i poprosić o  pięć paczek Gauloisów".Odpowiedzpowinna brzmieć:  Mam tylko trzy".Wtedy należy zapytać, czy można tutajzapalić.Kobiety nie palą w miejscach publicznych, więc nie będzie toniczym niezwykłym.Wtedy sprzedawca zaprowadzi panią na zapleczesklepu.Proszę zapalić i powiedzieć mu o tych dwóch osobach.Potemwezmie pani trzy paczki papierosów i wyjdzie.Jeśli ten człowiek ma dla nasjakąś wiadomość do przekazania, to list schowa w jednej z paczek.Proszęich nie otwierać, tylko oddać nam.- Wziął ją za ramię i podprowadził dorosnącego w pobliżu starego drzewa.- Zostawi je pani w tym miejscu -wskazał głęboką dziuplę.- Następnego dnia już ich tutaj nie będzie.Pochylił głowę i sięgnął do wnętrza dziupli [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • centka.pev.pl
  •