[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.To samo powiedzieć można również o prawdziwości (bądź nie)przekazów o rozmaitych cudach, jakie przywołują religie , by wywrzeć wrażenie na swych wyznawcach.Czy ojciec Jezusa był człowiekiem, czy jego matka była dziewicą w chwili narodzin syna?Niezależnie od tego, czy przetrwało wystarczająco dużo świadectw, by o tym rozstrzygnąć, pozostają topytania stricte naukowe, na które można udzielić tylko jednej odpowiedzi: tak lub nie.Czy Jezus wskrzesił Łazarza? Czy sam zmartwychwstał w trzy dni po ukrzyżowaniu? Na każde z tych pytań istniejeodpowiedź, choć może nigdy jej w praktyce nie poznamy, i jest to odpowiedź o charakterze naukowym.Gdybyśmy - co oczywiście jest zdarzeniem nieprawdopodobnym - kiedyś znaleźli dowody pozwalająceodpowiedź taką sformułować, to analizować je powinniśmy za pomocą ściśle i wyłącznie naukowychmetod.Pomyślmy sobie na przykład, że za sprawą jakiegoś zupełnie nieprawdopodobnego zbieguokoliczności archeologia sądowa uzyskałaby kopalny materiał DNA jednoznacznie dowodzący, że Jezusrzeczywiście nie miał biologicznego ojca.Czy wyobrażacie sobie, by na taką sensację religijni apologecizareagowali jedynie lekceważącym wzruszeniem ramion i spokojną konstatacją: „A kogóż to obchodzi!Przecież dowody naukowe kompletnie nie mają zastosowania do kwestii teologicznych.To innemagisterium! My zajmujemy się pytaniami ostatecznymi i wartościami moralnymi.Ani DNA ani żadeninny naukowy argument nie ma jakiegokolwiek związku z naszą domeną".Oczywiście to tylko żart.Gotów jednak jestem pójść o dowolny zakład, że gdyby coś takiego sięzdarzyło, trąbiono by o tym na prawo i lewo.NOMA jest popularna, gdyż dowodów na rzeczprawdziwości Hipotezy Boga nie ma.Gdyby tylko jakieś, choćby najsłabsze, się pojawiły, różnipropagatorzy religii bez chwili wahania wyrzuciliby całą NOMĘ przez okno.Co bardziej wyrafinowaniteologowie pewnie by je przemilczeli, choć oni też chętnie snują opowieści o cudach na użytek mniejwyrafinowanych bliźnich, by poszerzyć grono współwyznawców.Mam zresztą wrażenie, iż takiepotwierdzone cuda są dla wielu wierzących ważnym czynnikiem wzmacniającym siłę ich religijnychprzekonań, a cuda - z definicji - nie są niczym innym, tylko pogwałceniem praw natury.Kościół rzymskokatolicki na przykład z jednej strony opowiada się za NOMĄ, z drugiej jednak właśniezdolność do czynienia cudów uznaje za podstawowy warunek kanonizacji.Zmarły niedawno król Belgii jestkandydatem na ołtarze zapewne ze względu na swój sprzeciw wobec aborcji.Władze kościelne przeprowadzająwłaśnie bardzo szczegółowe dochodzenie mające na celu wskazanie przypadków cudownych uzdrowień, jakienastąpiły wskutek wznoszonych do niego pośmiertnie modłów.Nie żartuję! Taka jest procedura stosowana wobecwszystkich świętych.Wyobrażam sobie, że może być to nieco krępujące dla przedstawicieli lepiej wykształconychkręgów kościelnych.Choć z drugiej strony dlaczego te dobrze wykształcone kręgi pozostają nadal wewnątrzKościoła, jest dla mnie równe zagadkowe, jak problemy, w których lubują się teologowie.Naciskany w kwestii cudów, Gould pewnie przyjąłby następującą linię argumentacji - otóż NOMA z samejdefinicji opiera się na idei obustronnej transakcji.W chwili, gdy religia wkracza na naukowy grunt i zaczyna jeszcze mącić w realnym świecie cudami, przestaje być religią, przynamniej taką, jakiej Gould gotów byłby bronić.Tokoniec jego amicabilis Concordia.Proszę jednak zauważyć, że takiej Gouldowskiej religii bez cudów nie zaakceptowaliby praktykujący teiści, klęczący w kościelnych ławach czy na dywanikach modlitewnych.Więcej -byłaby dla tych ludzi śmiertelnym rozczarowaniem.Posłużę się może w tym miejscu lekko zmodyfikowanymcytatem z Alicji w Krainie Czarów (to zanim jeszcze wpadła do króliczej nory): co za pożytek z Boga, który nie czyni cudów i nie odpowiada na modlitwy.A czy znacie dowcipną definicję pojęcia „modlić się" Ambrose'aBierce'a: „modlić się - prosić o to, by prawa natury zostały na czas pewien zawieszone w interesie osobnikawnoszącego modły, który, jak sam przyznaje, nie jest tego godzien".Są sportowcy, którzy wierzą, że Bóg pozwala im odnosić sukcesy (a przecież ich konkurenci nie mniej zasługują na takie faworyzowanie).Niektórzy kierowcyuważają, że to Bóg zadbał dla nich o wolne miejsce na parkingu (a że przy okazji ktoś inny nie miał gdziezaparkować.).To teizm w najbardziej powszechnym i masowym wydaniu i nie wydaje się, by coś tak(powierzchownie) racjonalnego jak NOMA mogło zrobić na nim jakikolwiek wrażenie.No dobrze, ale podążmy przez chwilę za Gouldem i ograniczmy naszą religię do swego rodzaju„nieinterwencjonistycznego minimum": żadnych cudów, żadnych osobistych kontaktów z Bogiem (wżadną stronę), żadnych zabaw z prawami fizyki i żadnych wycieczek w domenę nauki.Co najwyżejskromny deistyczny dodatek do warunków początkowych rodzącego się Wszechświata, żeby poodpowiednim czasie powstały gwiazdy, pierwiastki chemiczne, planety i wyewoluowało życie.To jużwygląda na odpowiedni podział, a NOMA pewnie może się wybronić przy takiej skromnej i niekrępującejreligii.Ktoś może uznać, że tak.Ja jednak twierdzę, że nawet taki nieinterweniujący Bóg-NOMA,jakkolwiek mniej brutalny i toporny niż Bóg Abrahama, również pozostaje, gdy go tak poskrobaćmetodologicznie, hipotezą naukową.Powtórzę w tym miejscu moje główne założenie - Wszechświat, wktórym znajdujemy się sami (nie licząc potencjalnych innych, wolno ewoluujących inteligentnych istot)znacząco różni się od wszechświata, w którym istnieje jakiś byt wiodący, którego inteligentny projektodpowiada za całe stworzenie.Zgadzam się, że w praktyce te dwa wszechświaty są może trudne doodróżnienia.Niemniej jest coś absolutnie wyjątkowego w hipotezie ostatecznego projektu, podobnie jakpewne wyraźne właściwości wyróżniające ma jedyna znana nam dziś alternatywna możliwość: stopniowaewolucja (w najszerszym znaczeniu tego terminu).Praktycznie rzecz biorąc, te dwie koncepcje są nie dopogodzenia.Ewolucja, odmiennie niż wszystkie inne idee, wyjaśnia istnienie obiektów, których byt wkażdym innym wypadku należałoby uznać za tak nieprawdopodobny, że niemożliwy [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • centka.pev.pl
  •