[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wielki błąd popełniła i wiele, zdaniem moim, zapłaciła za to Francja, że dotej komisji posłała dwie wielkie powagi akademickie  Lona Bourgeois22 i profesoraLamaude,23 bardzo wybitnego prawnika  ale nie miała w niej człowieka, który by sięorientował w politycznej robocie, jaka szła w komisji, w której zasiadali Wilson, lordRobert Cecil,24 Orlando,25 Hymans,26 Venizelos27 i inni.Delegaci Francji często nierozumieli wcale, o co chodzi.Zwracałem na to niebezpieczeństwo uwagę francuskichsfer rządowych; dowiedziałem się, iż p.Lon Bourgeois ma taką pozycję, że gdyby niebył członkiem komisji Ligi Narodów, musiałby być jednym z delegatów francuskich nakonferencji, a wtedy byłby z nim większy kłopot.Lepiej jest nie mieć w kraju takichniewygodnych papieży.Zmuszony byłem wejść sam, do komisji Ligi Narodów, która pracowała szybko,czasami wieczór po wieczorze, do północy.Brakowało mi tam bardzo tego, że nie jestem prawnikiem, ale udział w tejkomisji ogromnie mi pomagał do orientowania się w całej konferencji.Zaimponował mi wówczas lord Robert Cecil, któremu Anglia przed konferencjąjeszcze powierzyła sprawę Ligi Narodów.Można było na nim obserwować tradycyjnąszkołę polityki angielskiej.On więcej prowadził komisję i on więcej robił Ligę Narodówniż jej projektodawca i przewodniczący komisji, Wilson.I po dziś dzień Anglia z jegopracy zbiera owoce.Interesujące było obserwowanie faz, przez które przechodziła w ciągu tegokrótkiego czasu myśl polityczna Wilsona.Wspomnę tu tylko dwa momenty pośredniodotyczące Polski.Gdy była mowa o mandatach Ligi Narodów, udzielanych państwom nazarządzanie bezpańskimi obszarami, Wilson zauważył, że tu może chodzić nie tylko odawne posiadłości nieprzyjaciela, o byłe kolonie niemieckie,28 ale że może też zajśćpotrzeba udzielenia poszczególnym państwom mandatów na niektóre ziemie państwarosyjskiego, których ludy nie chcą należeć do Rosji, a nie dojrzały do tego, żeby samerządzić się mogły.Nie pamiętam, czy wyraznie wymienił Litwinów i Ukraińców, ale mizostało w świadomości, że o nich mu chodziło.Jako o mandatariuszu, Wilson myślał oPolsce.Innym razem wywiązała się gorąca dyskusja w sprawie bezpieczeństwa Francjiprzed nową napaścią ze strony Niemiec.Bourgeois bronił myśli wytworzenia jakiejśarmii międzynarodowej z jednym sztabem i pod jednym dowództwem, myśli, którąprzedstawiciel Anglii traktował wcale słusznie jako nierealną.Przypomniała mi się moja rozmowa z Wilsonem w Waszyngtonie o LidzeNarodów i czekałem z zainteresowaniem, co on powie.Prezydent Stanów Zjednoczonychsprawił mi niespodziankę. Ależ, panie Bourgeois  rzekł  jak pan może wymagać, żeby armia jakiegośpaństwa oddała się pod komendę innego? Przecież to jest kwestia bardzo drażliwa,kwestia wprost honoru narodowego.Mówi pan o niebezpiecznym położeniu Francji.Wszak Francja nie będzie sama  będą i inne państwa sąsiadujące z Niemcami.Będzieprzede wszystkim Polska  tu zwrócił się gestem do mnie  która przecie chętniewytworzy poważną siłę zbrojną do obrony przeciw napaści niemieckiej. Już myślałem, że Wilson nawróci się na realizm polityczny.Może by to było inastąpiło, gdyby dłużej zabawił w Europie i został odosobniony od działających nańwpływów.W owym też czasie nastąpił korzystny zwrot w stosunku Wilsona do naszychzagadnień terytorialnych.Do samego końca pracy komisji terytorialnej nad wykreśleniem granicyniemiecko-polskiej najważniejsze kwestie tej granicy, między innymi kwestia Gdańska,pozostawały w zawieszeniu.29 W tych kwestiach członkowie komisji nie mogli,naturalnie, dać swego ostatecznego głosu bez upoważnienia ludzi odpowiedzialnych zapolitykę ich państw.W kwestii Gdańska zwłaszcza szła uporczywa walka poza komisją.Duży bodaj opór względem przyznania nam Gdańska stawiano ze stronyamerykańskiej.Pewnego wieczora30 otrzymuję telefon od pułkownika House'a z zaproszeniem,żeby wpaść do niego nazajutrz rano.Czekała mię dobra nowina. No, panie, Gdańsk jest wasz  rzekł House na powitanie. Wczorajwieczorem prezydent powiedział mi, iż doszedł do przekonania, że trzeba wam Gdańskprzyznać i że będzie w tej sprawie po waszej stronie.Podziękowawszy mu za dobrą wiadomość, wychodzę i w przedpokoju spotykamjednego z potentatów Wall Street, wielkich bankierów żydowskich Nowego Jorku.Obecności jego w Paryżu nie przypuszczałem.Uśmiechnął się do mnie i rzekł: Przyjechaliśmy.Ten pluralis31 mi się nie podobał.Zapytałem, kto to przyjechał i w jakimcharakterze. My, od Ligi Narodów  usłyszałem w odpowiedzi.Jaki ci goście mieli związekz Ligą Narodów, która jeszcze nie istniała, dotychczas nie wiem.Przyszła mi wszakżewówczas refleksja: czy aby Gdańsk jest już na pewno nasz?.Zdawałoby się, że tak.Komisja terytorialna niebawem uchwaliła zachodniągranicę Polski:32 po naszej stronie znalazł się cały obszar polski Górnego Zląska, polskieskrawki Zląska Zredniego,33 Poznańskie z odcięciem zniemczonych części na zachodnimkrańcu, wreszcie Prusy Zachodnie z Gdańskiem, z pozostawieniem na zachodzie postronie niemieckiej okręgów, uznanych za zniemczone [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • centka.pev.pl
  •