[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nazywano jÄ… zauÅ‚kiem miliarderów za czasów franka belgijskiego i zauÅ‚kiemmilionerów po przejÅ›ciu na euro. WidziaÅ‚a pani tÄ™ dziewczynÄ™? I jej rodziców? Jeszcze nie. Syn pani tego nie zaproponowaÅ‚? ZasugerowaÅ‚ coÅ›, co mi siÄ™ nie spodobaÅ‚o, wiÄ™cwyrzuciÅ‚am go za drzwi.ZresztÄ… jeÅ›li znów postawi tu stopÄ™, mójAfgan ma rozkaz wywalić go na zbity pysk. Co siÄ™ staÅ‚o, Marcelle? ChciaÅ‚ sprawdzić, jak siÄ™ ubieram i co bÄ™dÄ™ mówiÅ‚a.A zatem nie byÅ‚o wÄ…tpliwoÅ›ci! To, co do tej pory powiedziaÅ‚aMarcelle, byÅ‚o prawdÄ…. Tak, proszÄ™ pani ciÄ…gnęła dalej Marcelle jakby siÄ™wstydziÅ‚ wÅ‚asnej matki!ZostawiÅ‚a odkurzacz, stuknęła siÄ™ zaciÅ›niÄ™tÄ… pięściÄ… w czoÅ‚o izalaÅ‚a siÄ™ Å‚zami.Panna Beauvert podbiegÅ‚a do niej i objęła jÄ…ramieniem, szepczÄ…c jej sÅ‚owa pocieszenia, chociaż w gÅ‚Ä™bi duszyżal jej byÅ‚o przede wszystkim tego chÅ‚opca, który, trafiwszygłównÄ… wygranÄ… na loterii, caÅ‚kiem sÅ‚usznie obawiaÅ‚ siÄ™, że matkaprzekreÅ›li jego awans spoÅ‚eczny.Ogarnęła jÄ… fala dobroci.PosadziÅ‚a Marcelle na fotelu, wzięłataboret, który postawiÅ‚a dokÅ‚adnie naprzeciw niej, i trzymajÄ…c jÄ… zarÄ™ce, powiedziaÅ‚a powoli: Marcelle, pani syn chce siÄ™ upewnić, że jego matka, którÄ…bardzo kocha, spodoba siÄ™ jego teÅ›ciom.Chce być pewny, żebÄ™dzie pani umiaÅ‚a nawiÄ…zać Å›wietne stosunki z tÄ… rodzinÄ….W jegoproÅ›bie nie ma nic potwornego. Tak pani uważa? Jestem tego pewna.JeÅ›li pani zechce, chÄ™tnie pani pomogÄ™. W czym? W przygotowaniu waszego spotkania.Marcelle skuliÅ‚a siÄ™ w fotelu. W koÅ„cu, proszÄ™ pani, chodzi tylko o jakÄ…Å› smarkulÄ™ i jejrodziców produkujÄ…cych napoje chÅ‚odzÄ…ce.Przecież nie bÄ™dziemnie przedstawiaÅ‚ królowej Anglii! Obawiam siÄ™, że nie docenia pani Peperdicków, Marcelle.Obok królowej Anglii figurujÄ… wÅ›ród pięćdziesiÄ™ciu najwiÄ™kszychfortun w Europie.Konsjerżka zbladÅ‚a. NaprawdÄ™? Ależ tak.Normalnie dziewczyna taka jak ChristèlePeperdick a mówiÄ™ to z przyjazni i z caÅ‚ym należnymszacunkiem wychodzi za mąż za jakiegoÅ› arcybogategospadkobiercÄ™ rodu.Albo za ksiÄ™cia.Ale nie za pani syna! Mój Boże, w jakie gówno on siÄ™ pakuje! ProszÄ™ mu pomóc. Zgoda.Co mam zrobić?Panna Beauvert wstaÅ‚a i spojrzaÅ‚a na tÄ™ baryÅ‚kÄ™. Może jakaÅ› dietka na poczÄ…tek? Po co? U bogaczy jest siÄ™ wysmukÅ‚ym.Nawet jeÅ›li czÅ‚owiek mamnóstwo pieniÄ™dzy, żeby siÄ™ opychać, woli siÄ™ gÅ‚odzić.Napewnym poziomie dochodów wysiÅ‚ek polega nie na kupowaniujedzenia, lecz na odejmowaniu go sobie od ust. Mój biedny synek.Przecież on żre za trzech. Jest mÅ‚ody, nie magazynuje tÅ‚uszczu.Podczas gdy my, wnaszym wieku.Marcelle przyjrzaÅ‚a siÄ™ swoim udom, brzuchowi, rÄ™kom ichyba po raz pierwszy uÅ›wiadomiÅ‚a sobie, że jest tÄ™ga. Jak już pani schudnie, Marcelle, zajmiemy siÄ™ zakupemubraÅ„. Niby za co? Może syn mógÅ‚by pani zwrócić te dwieÅ›cie trzydzieÅ›ci. DwieÅ›cie czterdzieÅ›ci dwa euro! To jest w jego interesie.Psiakrew, muszÄ™ już iść do pani Martel.Zostawiam paniÄ…,dokoÅ„czÄ™ jutro.PorzuciÅ‚a sprzÄ…tanie i skierowaÅ‚a siÄ™ do drzwi.PannaBeauvert odruchowo poszÅ‚a za niÄ…. ProszÄ™ zwrócić uwagÄ™, że jeÅ›li mi je odda, moje dwieÅ›cieczterdzieÅ›ci dwa euro, nadal bÄ™dÄ™ miaÅ‚a problem ze stolikiemnocnym. Wobec tego niech pani poprosi swojego Afgana, żeby gozmajstrowaÅ‚. Mojego Afgana? Wystarczy, że dotknie talerza, już gotÅ‚ucze.Ma dziurawe rÄ™ce.To intelektualista, doktor filologii! Filologii! wykrzyknęła panna Beauvert, zdumiona, żeMarcelle zna to sÅ‚owo.Gdy drzwi siÄ™ ponownie zamknęły, panna Beauvert popadÅ‚aw dÅ‚ugotrwaÅ‚e przygnÄ™bienie.Los bÅ‚Ä…dziÅ‚ cóż zaniesprawiedliwość! Pragnęła mieć znowu dwadzieÅ›cia lat,dokonywać innych wyborów.W tej historii, którÄ… wÅ‚aÅ›nieopowiedziaÅ‚a jej Marcelle, identyfikowaÅ‚a siÄ™ z dwiemapostaciami: bogatÄ… dziewczynÄ…, która nie ufa mężczyznom, i zbiednym mÅ‚odzieÅ„cem, który buduje swoje życie, opierajÄ…c je namałżeÅ„stwie.Tymczasem panna Beauvert nigdy nieprzezwyciężyÅ‚a lÄ™ku przed nieszczerymi narzeczonymi i nieuczyniÅ‚a z małżeÅ„stwa podstawy swojej egzystencji.Jaki z tegowniosek?%7Å‚aden. Jak tak dalej pójdzie, znów siÄ™ tam wybiorÄ™!W półmroku rozlegÅ‚ siÄ™ rozdzierajÄ…cy krzyk: Sergio! Sergio! Stul pysk, Koperniku!Papuga wybuchnęła Å›miechem, Å›miechem zgryzliwym,perwersyjnym.Panna Beauvert z zemsty narzuciÅ‚a pled na klatkÄ™. Czas spać.Potem opadÅ‚a na fotel, niezdecydowana.DrÄ™czyÅ‚ jÄ… ostryniepokój [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl centka.pev.pl
.Nazywano jÄ… zauÅ‚kiem miliarderów za czasów franka belgijskiego i zauÅ‚kiemmilionerów po przejÅ›ciu na euro. WidziaÅ‚a pani tÄ™ dziewczynÄ™? I jej rodziców? Jeszcze nie. Syn pani tego nie zaproponowaÅ‚? ZasugerowaÅ‚ coÅ›, co mi siÄ™ nie spodobaÅ‚o, wiÄ™cwyrzuciÅ‚am go za drzwi.ZresztÄ… jeÅ›li znów postawi tu stopÄ™, mójAfgan ma rozkaz wywalić go na zbity pysk. Co siÄ™ staÅ‚o, Marcelle? ChciaÅ‚ sprawdzić, jak siÄ™ ubieram i co bÄ™dÄ™ mówiÅ‚a.A zatem nie byÅ‚o wÄ…tpliwoÅ›ci! To, co do tej pory powiedziaÅ‚aMarcelle, byÅ‚o prawdÄ…. Tak, proszÄ™ pani ciÄ…gnęła dalej Marcelle jakby siÄ™wstydziÅ‚ wÅ‚asnej matki!ZostawiÅ‚a odkurzacz, stuknęła siÄ™ zaciÅ›niÄ™tÄ… pięściÄ… w czoÅ‚o izalaÅ‚a siÄ™ Å‚zami.Panna Beauvert podbiegÅ‚a do niej i objęła jÄ…ramieniem, szepczÄ…c jej sÅ‚owa pocieszenia, chociaż w gÅ‚Ä™bi duszyżal jej byÅ‚o przede wszystkim tego chÅ‚opca, który, trafiwszygłównÄ… wygranÄ… na loterii, caÅ‚kiem sÅ‚usznie obawiaÅ‚ siÄ™, że matkaprzekreÅ›li jego awans spoÅ‚eczny.Ogarnęła jÄ… fala dobroci.PosadziÅ‚a Marcelle na fotelu, wzięłataboret, który postawiÅ‚a dokÅ‚adnie naprzeciw niej, i trzymajÄ…c jÄ… zarÄ™ce, powiedziaÅ‚a powoli: Marcelle, pani syn chce siÄ™ upewnić, że jego matka, którÄ…bardzo kocha, spodoba siÄ™ jego teÅ›ciom.Chce być pewny, żebÄ™dzie pani umiaÅ‚a nawiÄ…zać Å›wietne stosunki z tÄ… rodzinÄ….W jegoproÅ›bie nie ma nic potwornego. Tak pani uważa? Jestem tego pewna.JeÅ›li pani zechce, chÄ™tnie pani pomogÄ™. W czym? W przygotowaniu waszego spotkania.Marcelle skuliÅ‚a siÄ™ w fotelu. W koÅ„cu, proszÄ™ pani, chodzi tylko o jakÄ…Å› smarkulÄ™ i jejrodziców produkujÄ…cych napoje chÅ‚odzÄ…ce.Przecież nie bÄ™dziemnie przedstawiaÅ‚ królowej Anglii! Obawiam siÄ™, że nie docenia pani Peperdicków, Marcelle.Obok królowej Anglii figurujÄ… wÅ›ród pięćdziesiÄ™ciu najwiÄ™kszychfortun w Europie.Konsjerżka zbladÅ‚a. NaprawdÄ™? Ależ tak.Normalnie dziewczyna taka jak ChristèlePeperdick a mówiÄ™ to z przyjazni i z caÅ‚ym należnymszacunkiem wychodzi za mąż za jakiegoÅ› arcybogategospadkobiercÄ™ rodu.Albo za ksiÄ™cia.Ale nie za pani syna! Mój Boże, w jakie gówno on siÄ™ pakuje! ProszÄ™ mu pomóc. Zgoda.Co mam zrobić?Panna Beauvert wstaÅ‚a i spojrzaÅ‚a na tÄ™ baryÅ‚kÄ™. Może jakaÅ› dietka na poczÄ…tek? Po co? U bogaczy jest siÄ™ wysmukÅ‚ym.Nawet jeÅ›li czÅ‚owiek mamnóstwo pieniÄ™dzy, żeby siÄ™ opychać, woli siÄ™ gÅ‚odzić.Napewnym poziomie dochodów wysiÅ‚ek polega nie na kupowaniujedzenia, lecz na odejmowaniu go sobie od ust. Mój biedny synek.Przecież on żre za trzech. Jest mÅ‚ody, nie magazynuje tÅ‚uszczu.Podczas gdy my, wnaszym wieku.Marcelle przyjrzaÅ‚a siÄ™ swoim udom, brzuchowi, rÄ™kom ichyba po raz pierwszy uÅ›wiadomiÅ‚a sobie, że jest tÄ™ga. Jak już pani schudnie, Marcelle, zajmiemy siÄ™ zakupemubraÅ„. Niby za co? Może syn mógÅ‚by pani zwrócić te dwieÅ›cie trzydzieÅ›ci. DwieÅ›cie czterdzieÅ›ci dwa euro! To jest w jego interesie.Psiakrew, muszÄ™ już iść do pani Martel.Zostawiam paniÄ…,dokoÅ„czÄ™ jutro.PorzuciÅ‚a sprzÄ…tanie i skierowaÅ‚a siÄ™ do drzwi.PannaBeauvert odruchowo poszÅ‚a za niÄ…. ProszÄ™ zwrócić uwagÄ™, że jeÅ›li mi je odda, moje dwieÅ›cieczterdzieÅ›ci dwa euro, nadal bÄ™dÄ™ miaÅ‚a problem ze stolikiemnocnym. Wobec tego niech pani poprosi swojego Afgana, żeby gozmajstrowaÅ‚. Mojego Afgana? Wystarczy, że dotknie talerza, już gotÅ‚ucze.Ma dziurawe rÄ™ce.To intelektualista, doktor filologii! Filologii! wykrzyknęła panna Beauvert, zdumiona, żeMarcelle zna to sÅ‚owo.Gdy drzwi siÄ™ ponownie zamknęły, panna Beauvert popadÅ‚aw dÅ‚ugotrwaÅ‚e przygnÄ™bienie.Los bÅ‚Ä…dziÅ‚ cóż zaniesprawiedliwość! Pragnęła mieć znowu dwadzieÅ›cia lat,dokonywać innych wyborów.W tej historii, którÄ… wÅ‚aÅ›nieopowiedziaÅ‚a jej Marcelle, identyfikowaÅ‚a siÄ™ z dwiemapostaciami: bogatÄ… dziewczynÄ…, która nie ufa mężczyznom, i zbiednym mÅ‚odzieÅ„cem, który buduje swoje życie, opierajÄ…c je namałżeÅ„stwie.Tymczasem panna Beauvert nigdy nieprzezwyciężyÅ‚a lÄ™ku przed nieszczerymi narzeczonymi i nieuczyniÅ‚a z małżeÅ„stwa podstawy swojej egzystencji.Jaki z tegowniosek?%7Å‚aden. Jak tak dalej pójdzie, znów siÄ™ tam wybiorÄ™!W półmroku rozlegÅ‚ siÄ™ rozdzierajÄ…cy krzyk: Sergio! Sergio! Stul pysk, Koperniku!Papuga wybuchnęła Å›miechem, Å›miechem zgryzliwym,perwersyjnym.Panna Beauvert z zemsty narzuciÅ‚a pled na klatkÄ™. Czas spać.Potem opadÅ‚a na fotel, niezdecydowana.DrÄ™czyÅ‚ jÄ… ostryniepokój [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]