[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.J to wprawdzie nie iest poselstwo; leczja chciałem ci powiedzieć że kapitan Kleweland wbił sobie koniecznie w głowę aby tabakierka i łańcuszek przy nimzostały. Nie będzie ich miał, przysięgam, odpowiedział Mordaunt. Ale posłuchay przecie, rzekł Halcro; Jak myślę, po herbach i znakach iakie na nich zobaczył, poznał że do niegokiedyś należały.Teraz ieśli mi dasz tabakierkę któraś mi obiecał, wręczę iei kapitanowi iako iego własność. Brenda uczyniłaby to samo, pomyślał Mordaunt; i po krótkiem wahania się odpowiedział Kapitan Klewelandmoże sobie odebrać te tak drogie kleynoty, ale pod iednym warunkiem. O! ty wszystko chcesz popsuć twemi warunkami, rzekł mu Halcro; gdyż podług wyrażenia sławnego Jana, zawszete warunki. Słuchayże mnie cierpliwie, proszę cię, przerwał Mordaunt: pod tyra warunkiem, aby wziął te kleynoty w zamianęza strzelbę którąm od niego dostał, a lak nic sobie nie będziemy winni. Widzę do czego to zmierza.Tak sobie postąpili Sebastian i Dorax.Bardzo dobrze.Powiedzie kramarzowi aby terzeczy kapitanowi odda!.On prawie szaleie za niemi.A ia mu powiem o tym warunku; inaczey poczciwy Brycemógłby zamiast iedney, dwóch wymagać zapłat, i sumienie iego nie wieleby na tem ucierpiało.Po tych słowach Halero poszedł do Klewelanda, a Mordaunt nie spuszczaiąc z oka kramarza który iakobyuprzywileiowana osoba wcisnął się do grona gości, przystąpił doń i rozkazał mu przy zdarzoney sposobności te spornerzeczy natychmiast oddać Klewelandowi. Dobrze mówisz Panie Mordaunt, rzekł Snailsfoot; iestes roztropny i rozsądny człowiek, spokoyna odpowiedzuspokaia gniewy; i ia gotówem sam przysługiwać i podobać się Panu czem tylko mogę w moim szczupłym handelku Gdyż między Udalleren z BurghWestra ikapitanem Klsweland, człowiek iest iak między diabłem i przepaścią Udaller chciał coś na końcu wdać się za Panemwtey rozprawie, gdyż to człowiek lubiący sprawiedliwość. A ciebie to wcale nie obchodziło Panie Snailsfoot, rzekł Mordaunt, inaczey nie byłoby żadnego sporu: prawo moiebyłoby słuszne gdybyś raczył poświadczyć, i otwarcie powiedzieć prawdę.Panie Mordaunt, rzekł Snailsfoot; przyznam się że w całey tey sprawie miałeś za sobą iakiś pozór iakis cieńsprawiedliwości.Ale u mnie ta sprawiedliwość przeważa, co ma stosunek z moim handlem, Niech mi służy za łokieć talaska gdyż Aupuię i przedają na dobrą miarę i wagę, dwadzieścia cztery uncye za ieden lispund: to dla mnie dosyć: aleniepotrzebniebym się wyrwałz wymiarem sprawiedliwości pomiędzy Udallerem i kapitanem. Nikt cię oto nie pytał; prosiłem cię tylko abyś sumiennie powiedział prawdę; rzekł Mordaunt nie zaspokoiony roląjaka grał kramarz w tey rozprawie i pozorami iakie do wymówienia się z niey przytaczał.Lecz Bryce Snailsfoot nigdy nie był małomownym. Sumienie moie Panie Mordauncie, odpowiedział: iest tak drażliwe iak każdego innego kupca.Ale iest z naturyboiazliwe i nie może znieść iak się kto gniewa kiedy idzie o walkę, wtedy cicho przemawia, i iakem się przekonał,zawsze ma glos bardzo słaby. Ja nawet myślę że wcale go nie słuchasz, rzeki Mordaunt. Pan masz coś takiego na swoiem sercu, co powiada inaczey, dobitnie odparł Snailsfoot. Ja mam w sercu! zawołał z urazą miody Merton. Ja mówię na sercu Panie Mordauncie, ale nie w sercu; iestem pewny że kto tylko zobaczy kaftanik ktory piersipańskie okrywa, powie że kupiec ktory go Panu za cztery dollary przedał, iest sumienny i sprawiedliwy, a co większa,względny na znaiomość: a tak mam nadzieię że się Pan ze mną za to nie pokłócisz żem zamilczał w sporze szaleńców. Ja z tobą miałbym się kłócić! rzekł Mordaunt.Z takim głupcem ! o! nigdy, bądz pewny, z sobą nie pokłócimy. To mnie cieszy, powiedział kramarz; ia się z nikim kłócić nie chce, a tem bardziey z dawnym znaiomym.Jeżeliieszcze posłuchasz Pan mey rady, nie będziesz się także kłócił z Klewelandem: bo on iest podobny do tych siepaczówco to ich licho przyniosło do Kirkwallu, u których tyle znaczy zabić człowieka ile unas obrzynać tłustość z wieloryba.Biesie, iest to ich rzemiosłoi z tego tylko zyią.Oni są silnieysi iak my ludzie spokoyni którzy tylko się biiemy kiedy nie mamy co lepszego doroboty.Goście iuż się rozeszli, Mordaunt śmieiąc się z rostropności kramarza, powiedział mu dobranoc, i udał się doprzeznaczonego na spoczynek mieysca, które wskazał Eryk Scambester pełniący urząd szambelana i piwnicznego.Byłto mały pokoik czyli raczey izdebka wiednym z przybudowań domu, opatrzona na ten raz okrętowem posianiem.ROZDZIAA IX."Jak noc, od brzegu do brzeguCiągle przechadzam się czynna:J oko moie postrzega,Twarz co mnie słuchać powinna"Coleridge.Córki Magnusa Troił spały na iedmem łóżku, w pokoiu co był dawniey sypialnią ich rodziców przed śmiercią matki.Magnus żywo dotknięty tym ciosem obrzydził sobie ten pokóy i oddał go córkom.Starsza miała wtedy cztery latamniey więcej: a że w nim przemieszkiwały od dzieciństwa, chociaż wiec był ubrany podług naynowszey mody nawyspie, i smaku obu siostr powabnych, nie przestał bydz ich pokoiem sypialnym,czyli bower, według wyrażenia starego norwegskiego dyalektu.Mieysce to było przez wiele lat iedynem świadkiem ich zaufań nayszczerszych, ieżeli wszelako zachodzić mogłyzaufania kiedy nie było z czem się wzaiemnie zwierzać, i obie siostry żadnych nie miały taiemnic; gdyż zaledwie myśliaka powstała w sercu iedney, iuż była wylaną na łono drugiey, bez wahania się i boiazni.Lecz od chwili KiedyKleweland zamieszkał w BurghWestra, każda w sobie żywiła taiemne myśli, które tylko wynurzamy wtenczas kiedysądzimy że zwierzenie się nasze uprzeymie przyięte będzie.Minna uważała: coby może uszło przenikliwości oboietnego postrzegacza: że Brenda nie tyle co ona, dobre miała oKlewelandzie wyobrażenie; Brenda zaś myślała, że Minna bez namysłu powzięła niesprawiedliwe przeciwMordauntowi uprzedzenia, iakie napełniły umysł ich oyca.Obie te mile dziewice, czuły że iuż nie były te same iedna dla drugiey i to wewnętrzneprzeświadczenie powiększyło jeszcze taiemne ich boleści.Wzaiemne ich względem siebie zachowanie, pełnemaleńkich z przywiązania siostrzańskiego pochodzących usług i grzeczności, było na pozór szczersze niż wprzódy; iakgdyby iedna i drugi czuiąc że zewnętrzna oziębłość może naruszyć ich dawny związek, usiłowała ią nagrodzićpodwajaniem powierzchownych czułości dowodów, które w innych czasach kiedy sobie nawzaiem nic nie miały doukrywania, mogły pomiiać żadnych nielękaiąc się skutków.W nocy o którey mówimy, to oziębienie dawnego zaufania obie siostry dotąd łączącego, także się czuć dało [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl centka.pev.pl
.J to wprawdzie nie iest poselstwo; leczja chciałem ci powiedzieć że kapitan Kleweland wbił sobie koniecznie w głowę aby tabakierka i łańcuszek przy nimzostały. Nie będzie ich miał, przysięgam, odpowiedział Mordaunt. Ale posłuchay przecie, rzekł Halcro; Jak myślę, po herbach i znakach iakie na nich zobaczył, poznał że do niegokiedyś należały.Teraz ieśli mi dasz tabakierkę któraś mi obiecał, wręczę iei kapitanowi iako iego własność. Brenda uczyniłaby to samo, pomyślał Mordaunt; i po krótkiem wahania się odpowiedział Kapitan Klewelandmoże sobie odebrać te tak drogie kleynoty, ale pod iednym warunkiem. O! ty wszystko chcesz popsuć twemi warunkami, rzekł mu Halcro; gdyż podług wyrażenia sławnego Jana, zawszete warunki. Słuchayże mnie cierpliwie, proszę cię, przerwał Mordaunt: pod tyra warunkiem, aby wziął te kleynoty w zamianęza strzelbę którąm od niego dostał, a lak nic sobie nie będziemy winni. Widzę do czego to zmierza.Tak sobie postąpili Sebastian i Dorax.Bardzo dobrze.Powiedzie kramarzowi aby terzeczy kapitanowi odda!.On prawie szaleie za niemi.A ia mu powiem o tym warunku; inaczey poczciwy Brycemógłby zamiast iedney, dwóch wymagać zapłat, i sumienie iego nie wieleby na tem ucierpiało.Po tych słowach Halero poszedł do Klewelanda, a Mordaunt nie spuszczaiąc z oka kramarza który iakobyuprzywileiowana osoba wcisnął się do grona gości, przystąpił doń i rozkazał mu przy zdarzoney sposobności te spornerzeczy natychmiast oddać Klewelandowi. Dobrze mówisz Panie Mordaunt, rzekł Snailsfoot; iestes roztropny i rozsądny człowiek, spokoyna odpowiedzuspokaia gniewy; i ia gotówem sam przysługiwać i podobać się Panu czem tylko mogę w moim szczupłym handelku Gdyż między Udalleren z BurghWestra ikapitanem Klsweland, człowiek iest iak między diabłem i przepaścią Udaller chciał coś na końcu wdać się za Panemwtey rozprawie, gdyż to człowiek lubiący sprawiedliwość. A ciebie to wcale nie obchodziło Panie Snailsfoot, rzekł Mordaunt, inaczey nie byłoby żadnego sporu: prawo moiebyłoby słuszne gdybyś raczył poświadczyć, i otwarcie powiedzieć prawdę.Panie Mordaunt, rzekł Snailsfoot; przyznam się że w całey tey sprawie miałeś za sobą iakiś pozór iakis cieńsprawiedliwości.Ale u mnie ta sprawiedliwość przeważa, co ma stosunek z moim handlem, Niech mi służy za łokieć talaska gdyż Aupuię i przedają na dobrą miarę i wagę, dwadzieścia cztery uncye za ieden lispund: to dla mnie dosyć: aleniepotrzebniebym się wyrwałz wymiarem sprawiedliwości pomiędzy Udallerem i kapitanem. Nikt cię oto nie pytał; prosiłem cię tylko abyś sumiennie powiedział prawdę; rzekł Mordaunt nie zaspokoiony roląjaka grał kramarz w tey rozprawie i pozorami iakie do wymówienia się z niey przytaczał.Lecz Bryce Snailsfoot nigdy nie był małomownym. Sumienie moie Panie Mordauncie, odpowiedział: iest tak drażliwe iak każdego innego kupca.Ale iest z naturyboiazliwe i nie może znieść iak się kto gniewa kiedy idzie o walkę, wtedy cicho przemawia, i iakem się przekonał,zawsze ma glos bardzo słaby. Ja nawet myślę że wcale go nie słuchasz, rzeki Mordaunt. Pan masz coś takiego na swoiem sercu, co powiada inaczey, dobitnie odparł Snailsfoot. Ja mam w sercu! zawołał z urazą miody Merton. Ja mówię na sercu Panie Mordauncie, ale nie w sercu; iestem pewny że kto tylko zobaczy kaftanik ktory piersipańskie okrywa, powie że kupiec ktory go Panu za cztery dollary przedał, iest sumienny i sprawiedliwy, a co większa,względny na znaiomość: a tak mam nadzieię że się Pan ze mną za to nie pokłócisz żem zamilczał w sporze szaleńców. Ja z tobą miałbym się kłócić! rzekł Mordaunt.Z takim głupcem ! o! nigdy, bądz pewny, z sobą nie pokłócimy. To mnie cieszy, powiedział kramarz; ia się z nikim kłócić nie chce, a tem bardziey z dawnym znaiomym.Jeżeliieszcze posłuchasz Pan mey rady, nie będziesz się także kłócił z Klewelandem: bo on iest podobny do tych siepaczówco to ich licho przyniosło do Kirkwallu, u których tyle znaczy zabić człowieka ile unas obrzynać tłustość z wieloryba.Biesie, iest to ich rzemiosłoi z tego tylko zyią.Oni są silnieysi iak my ludzie spokoyni którzy tylko się biiemy kiedy nie mamy co lepszego doroboty.Goście iuż się rozeszli, Mordaunt śmieiąc się z rostropności kramarza, powiedział mu dobranoc, i udał się doprzeznaczonego na spoczynek mieysca, które wskazał Eryk Scambester pełniący urząd szambelana i piwnicznego.Byłto mały pokoik czyli raczey izdebka wiednym z przybudowań domu, opatrzona na ten raz okrętowem posianiem.ROZDZIAA IX."Jak noc, od brzegu do brzeguCiągle przechadzam się czynna:J oko moie postrzega,Twarz co mnie słuchać powinna"Coleridge.Córki Magnusa Troił spały na iedmem łóżku, w pokoiu co był dawniey sypialnią ich rodziców przed śmiercią matki.Magnus żywo dotknięty tym ciosem obrzydził sobie ten pokóy i oddał go córkom.Starsza miała wtedy cztery latamniey więcej: a że w nim przemieszkiwały od dzieciństwa, chociaż wiec był ubrany podług naynowszey mody nawyspie, i smaku obu siostr powabnych, nie przestał bydz ich pokoiem sypialnym,czyli bower, według wyrażenia starego norwegskiego dyalektu.Mieysce to było przez wiele lat iedynem świadkiem ich zaufań nayszczerszych, ieżeli wszelako zachodzić mogłyzaufania kiedy nie było z czem się wzaiemnie zwierzać, i obie siostry żadnych nie miały taiemnic; gdyż zaledwie myśliaka powstała w sercu iedney, iuż była wylaną na łono drugiey, bez wahania się i boiazni.Lecz od chwili KiedyKleweland zamieszkał w BurghWestra, każda w sobie żywiła taiemne myśli, które tylko wynurzamy wtenczas kiedysądzimy że zwierzenie się nasze uprzeymie przyięte będzie.Minna uważała: coby może uszło przenikliwości oboietnego postrzegacza: że Brenda nie tyle co ona, dobre miała oKlewelandzie wyobrażenie; Brenda zaś myślała, że Minna bez namysłu powzięła niesprawiedliwe przeciwMordauntowi uprzedzenia, iakie napełniły umysł ich oyca.Obie te mile dziewice, czuły że iuż nie były te same iedna dla drugiey i to wewnętrzneprzeświadczenie powiększyło jeszcze taiemne ich boleści.Wzaiemne ich względem siebie zachowanie, pełnemaleńkich z przywiązania siostrzańskiego pochodzących usług i grzeczności, było na pozór szczersze niż wprzódy; iakgdyby iedna i drugi czuiąc że zewnętrzna oziębłość może naruszyć ich dawny związek, usiłowała ią nagrodzićpodwajaniem powierzchownych czułości dowodów, które w innych czasach kiedy sobie nawzaiem nic nie miały doukrywania, mogły pomiiać żadnych nielękaiąc się skutków.W nocy o którey mówimy, to oziębienie dawnego zaufania obie siostry dotąd łączącego, także się czuć dało [ Pobierz całość w formacie PDF ]