[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Widocznie jest zbyt słaba, żeby puszczano ją samodzielnie.Birgittepowinna pilnować, by przypadkiem nie upadła twarzą w kurz podczas zwykłegoprzechodzenia przez ulicę.Nie robiła tego z rozmysłem, ale to dzięki tym skargom na samą siebie uda-wało jej się podsycać własny gniew, do czasu aż drzwi rozwarły się z łomotem.To nie była Elayne.Do środka, za Romandą, weszła Sheriam, potem Myrelle, Morvrin i Takima,za nimi Lelaine i Janya, Delana i Bharatine, Beonin, a potem następne, aż wreszciezapełniły całą izbę.Przez otwarte drzwi, których z powodu panującego ścisku niebyło jak zamknąć, Nynaeve mogła dostrzec pozostałe, które stały na zewnątrz.Te,które weszły do komnaty, patrzyły teraz na nią i na jej splot, z taką uwagą, że niewytrzymała i z wysiłkiem przełknęła ślinę.a wtedy cały jej gniew rozwiał sięniczym mgła.A wraz z nim, oczywiście, i tarcza, i więzy krępujące Logaina.Zanim Nynaeve zdążyła poprosić którąś, aby ponownie oddzieliła go od yró-dła, wprost przed nią stanęła Nisao.Mimo iż taka niska, w tym momencie przy-tłoczyła ją. Natychmiast mi wytłumacz, co znaczą te bzdury, że niby go Uzdrowiłaś? Powiedziała coś takiego? Logainowi naprawdę udało się odegrać całko-wite zaskoczenie.Varilin niemalże następowała Nisao na pięty.Szczupła, rudowłosa Szara byławyższa od swej siostry, niemal równie wysoka jak Logain. Obawiałam się tego od chwili, gdy wszyscy zaczęli chwalić ją za jej od-krycia.Kiedy odkrycia skończyły się, pochwały przestały płynąć, ona zaś musiaławymyślić coś, żeby je znowu usłyszeć. To przez to, że jej pozwalano marnować czas nad Siuan i Leane oświad-czyła surowym tonem Romanda. Oraz nad tym człowiekiem.Powinno się jejpowiedzieć, że są przypadki, których nie da się Uzdrowić, i niech się to wszystkonareszcie skończy! Kiedy mi się naprawdę udało! zaprotestowała Nynaeve. Dokonałamtego! Błagam, oddzielcie go tarczą.Błagam, musicie to zrobić! Stojące przednią Aes Sedai odwróciły się, żeby spojrzeć na Logaina, rozstępując się przy tym,dzięki czemu ona również mogła go widzieć.Na wszystkie spojrzenia odpowiadałzupełnie beznamiętną miną.Nawet wzruszył ramionami! Myślę, że możemy jednak oddzielić go tarczą, przynajmniej póki nie uzy-skamy ostatecznej pewności zaproponowała Sheriam.Romanda pokiwała gło-wą i natychmiast pojawiła się tarcza, tak silna, że byłaby w stanie powstrzymaćgiganta, a równocześnie poświata saidara otoczyła niemalże wszystkie kobietyznajdujące się w izbie.Romanda zaraz zaprowadziła trochę porządku, szybko wy-wołując z imienia sześć kobiet, które miały podtrzymywać mniejszą, ale wciążwystarczająco silną tarczę.Dłoń Myrelle zacisnęła się na ramieniu Nynaeve.102 Wybacz nam, Romanda.Chciałybyśmy porozmawiać z Nynaeve na osob-ności.Ręka Sheriam zacisnęła się na drugim ramieniu. Najlepiej nie odkładać tego na pózniej.Romanda z roztargnieniem skinęła głową.Spod zmarszczonych brwi patrzyłana Logaina.Podobnie jak większość Aes Sedai, nie miała zamiaru odchodzić.Sheriam i Myrelle podniosły niemalże Nynaeve i popchnęły w kierunku drzwi. Co wy robicie? dopytywała się bez tchu. Dokąd mnie zabieracie? Na zewnątrz musiały torować sobie drogę przez tłum Aes Sedai, wśród którychwiele patrzyło na nią karcąco, spojrzenia niektórych zaś miały wyraznie oskarży-cielski charakter.Wpadły wreszcie prosto na Elayne, która uśmiechnęła się prze-praszająco.Kiedy dwie Aes Sedai wlokły ją za sobą, tak szybko, że aż się potyka-ła, Nynaeve cały czas zerkała przez ramię za siebie.Oczywiście nie spodziewałasię pomocy ze strony Elayne, ale mógł to być ostatni raz, kiedy ją widziała.Be-onin powiedziała coś do Elayne i ta natychmiast puściła się biegiem przez tłum. Co macie zamiar mi zrobić? wyjęczała Nynaeve. Możemy sprawić, że będziesz szorowała garnki przez resztę swego życiana tym świecie oznajmiła Sheriam tonem stosownym dla zwykłej towarzyskiejrozmowy.Myrelle przytaknęła. Możesz przez cały dzień pracować w kuchni. Albo możemy każdego dnia urządzać ci chłostę. Zedrzeć pasami skórę. Zamknąć cię w baryłce i karmić przez otwór na szpunt. Ale tylko jakąś papką.Zeschniętą papką.Nynaeve poczuła, jak uginają się pod nią kolana. To był przypadek! Przysięgam! Nie chciałam tego zrobić!Sheriam potrząsnęła nią mocno, odrobinę nawet nie zwalniając kroku. Nie bądz głupia, dziecko.Być może udało ci się dokonać niemożliwego. Wierzycie mi? Wierzycie mi! Dlaczego nic nie powiedziałyście, kiedy Ni-sao i Varilin, i.Dlaczego nic nie powiedziałyście? Powiedziałam może , dziecko. Głos Sheriam brzmiał przygnębiającoobojętnie. Inna możliwość dodała Myrelle jest taka, że twój umysł doznał prze-ciążenia od ciągłego napięcia. Jej oczy mierzyły Nynaeve spod ciężkich po-wiek. Byłabyś zaskoczona, wiedząc, jak wiele jest Przyjętych, a nawet no-wicjuszek, które utrzymują, że odkryły jakiś zapomniany Talent, albo wynalazłynowy.Kiedy ja byłam nowicjuszką, pewna Przyjęta o imieniu Echiko była takprzekonana, że potrafi latać, iż skoczyła ze szczytu Wieży.Czując beznadziejny zamęt w głowie, Nynaeve popatrywała to na jedną ko-bietę, to na drugą.Wierzą jej czy nie? Czy naprawdę myślą, że przewróciło jej się103w głowie? Co, na Zwiatłość, one zamierzają ze mną zrobić?Próbowała znalezć jakieś słowa, które by je przekonały nie kłamała, niezwariowała, naprawdę Uzdrowiła Logaina ale poruszała tylko bezdzwięcznieustami, kiedy tak gnały razem do Małej Wieży.Dopiero gdy weszły do pomieszczenia, które kiedyś stanowiło prywatny ga-binet, długiego pokoju, w którym stał pod ścianą wąski stół z przystawionymikrzesłami, Nynaeve zdała sobie sprawę, że podąża za nimi niewielki orszak.Kil-kanaście Aes Sedai szło, następując im na pięty, Nisao, z ramionami ściśle za-plecionymi na piersiach, Dagdara, wystawiająca podbródek tak, jakby przy jegopomocy zamierzała sforsować ścianę, Shanelle i Therva, i.Same %7łółte Ajah,oprócz Sheriam i Myrelle.Widok tego stołu w niewielkim pomieszczeniu koja-rzył się z salą sądu, szereg ponurych twarzy przywodził na myśl proces.Nynaevez trudem przełknęła ślinę.Sheriam i Myrelle kazały jej stać, same zaś podeszły do stołu, gdzie krótko sięnaradzały, zwrócone do niej plecami.Kiedy się odwróciły, wyraz ich twarzy dalejpozostawał zagadką. Utrzymujesz więc, że Uzdrowiłaś Logaina. W głosie Sheriam zabrzmia-ła nutka pogardy. Utrzymujesz, że Uzdrowiłaś poskromionego mężczyznę. Musicie mi uwierzyć zaprotestowała Nynaeve. Powiedziałyście, żewierzycie. Podskoczyła, kiedy coś niewidzialnego smagnęło ją mocno po bio-drach. Nie zapominaj się, Przyjęta zimno napomniała ją Sheriam. Czy pod-trzymujesz swe zdanie?Nynaeve zapatrzyła się na nią.Jeżeli ktoś tu oszalał, to chyba Sheriam, bo takbezustannie zmieniała front.A jednak zdobyła się na pełne szacunku: Tak, Aes Sedai. Parsknięcie Dagdary zabrzmiało niczym odgłos dartegopłótna.Sheriam gestem nakazała się uciszyć szemrającym coś bez przerwy %7łółtym. I powiadasz, żeś dokonała tego przez przypadek [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl centka.pev.pl
.Widocznie jest zbyt słaba, żeby puszczano ją samodzielnie.Birgittepowinna pilnować, by przypadkiem nie upadła twarzą w kurz podczas zwykłegoprzechodzenia przez ulicę.Nie robiła tego z rozmysłem, ale to dzięki tym skargom na samą siebie uda-wało jej się podsycać własny gniew, do czasu aż drzwi rozwarły się z łomotem.To nie była Elayne.Do środka, za Romandą, weszła Sheriam, potem Myrelle, Morvrin i Takima,za nimi Lelaine i Janya, Delana i Bharatine, Beonin, a potem następne, aż wreszciezapełniły całą izbę.Przez otwarte drzwi, których z powodu panującego ścisku niebyło jak zamknąć, Nynaeve mogła dostrzec pozostałe, które stały na zewnątrz.Te,które weszły do komnaty, patrzyły teraz na nią i na jej splot, z taką uwagą, że niewytrzymała i z wysiłkiem przełknęła ślinę.a wtedy cały jej gniew rozwiał sięniczym mgła.A wraz z nim, oczywiście, i tarcza, i więzy krępujące Logaina.Zanim Nynaeve zdążyła poprosić którąś, aby ponownie oddzieliła go od yró-dła, wprost przed nią stanęła Nisao.Mimo iż taka niska, w tym momencie przy-tłoczyła ją. Natychmiast mi wytłumacz, co znaczą te bzdury, że niby go Uzdrowiłaś? Powiedziała coś takiego? Logainowi naprawdę udało się odegrać całko-wite zaskoczenie.Varilin niemalże następowała Nisao na pięty.Szczupła, rudowłosa Szara byławyższa od swej siostry, niemal równie wysoka jak Logain. Obawiałam się tego od chwili, gdy wszyscy zaczęli chwalić ją za jej od-krycia.Kiedy odkrycia skończyły się, pochwały przestały płynąć, ona zaś musiaławymyślić coś, żeby je znowu usłyszeć. To przez to, że jej pozwalano marnować czas nad Siuan i Leane oświad-czyła surowym tonem Romanda. Oraz nad tym człowiekiem.Powinno się jejpowiedzieć, że są przypadki, których nie da się Uzdrowić, i niech się to wszystkonareszcie skończy! Kiedy mi się naprawdę udało! zaprotestowała Nynaeve. Dokonałamtego! Błagam, oddzielcie go tarczą.Błagam, musicie to zrobić! Stojące przednią Aes Sedai odwróciły się, żeby spojrzeć na Logaina, rozstępując się przy tym,dzięki czemu ona również mogła go widzieć.Na wszystkie spojrzenia odpowiadałzupełnie beznamiętną miną.Nawet wzruszył ramionami! Myślę, że możemy jednak oddzielić go tarczą, przynajmniej póki nie uzy-skamy ostatecznej pewności zaproponowała Sheriam.Romanda pokiwała gło-wą i natychmiast pojawiła się tarcza, tak silna, że byłaby w stanie powstrzymaćgiganta, a równocześnie poświata saidara otoczyła niemalże wszystkie kobietyznajdujące się w izbie.Romanda zaraz zaprowadziła trochę porządku, szybko wy-wołując z imienia sześć kobiet, które miały podtrzymywać mniejszą, ale wciążwystarczająco silną tarczę.Dłoń Myrelle zacisnęła się na ramieniu Nynaeve.102 Wybacz nam, Romanda.Chciałybyśmy porozmawiać z Nynaeve na osob-ności.Ręka Sheriam zacisnęła się na drugim ramieniu. Najlepiej nie odkładać tego na pózniej.Romanda z roztargnieniem skinęła głową.Spod zmarszczonych brwi patrzyłana Logaina.Podobnie jak większość Aes Sedai, nie miała zamiaru odchodzić.Sheriam i Myrelle podniosły niemalże Nynaeve i popchnęły w kierunku drzwi. Co wy robicie? dopytywała się bez tchu. Dokąd mnie zabieracie? Na zewnątrz musiały torować sobie drogę przez tłum Aes Sedai, wśród którychwiele patrzyło na nią karcąco, spojrzenia niektórych zaś miały wyraznie oskarży-cielski charakter.Wpadły wreszcie prosto na Elayne, która uśmiechnęła się prze-praszająco.Kiedy dwie Aes Sedai wlokły ją za sobą, tak szybko, że aż się potyka-ła, Nynaeve cały czas zerkała przez ramię za siebie.Oczywiście nie spodziewałasię pomocy ze strony Elayne, ale mógł to być ostatni raz, kiedy ją widziała.Be-onin powiedziała coś do Elayne i ta natychmiast puściła się biegiem przez tłum. Co macie zamiar mi zrobić? wyjęczała Nynaeve. Możemy sprawić, że będziesz szorowała garnki przez resztę swego życiana tym świecie oznajmiła Sheriam tonem stosownym dla zwykłej towarzyskiejrozmowy.Myrelle przytaknęła. Możesz przez cały dzień pracować w kuchni. Albo możemy każdego dnia urządzać ci chłostę. Zedrzeć pasami skórę. Zamknąć cię w baryłce i karmić przez otwór na szpunt. Ale tylko jakąś papką.Zeschniętą papką.Nynaeve poczuła, jak uginają się pod nią kolana. To był przypadek! Przysięgam! Nie chciałam tego zrobić!Sheriam potrząsnęła nią mocno, odrobinę nawet nie zwalniając kroku. Nie bądz głupia, dziecko.Być może udało ci się dokonać niemożliwego. Wierzycie mi? Wierzycie mi! Dlaczego nic nie powiedziałyście, kiedy Ni-sao i Varilin, i.Dlaczego nic nie powiedziałyście? Powiedziałam może , dziecko. Głos Sheriam brzmiał przygnębiającoobojętnie. Inna możliwość dodała Myrelle jest taka, że twój umysł doznał prze-ciążenia od ciągłego napięcia. Jej oczy mierzyły Nynaeve spod ciężkich po-wiek. Byłabyś zaskoczona, wiedząc, jak wiele jest Przyjętych, a nawet no-wicjuszek, które utrzymują, że odkryły jakiś zapomniany Talent, albo wynalazłynowy.Kiedy ja byłam nowicjuszką, pewna Przyjęta o imieniu Echiko była takprzekonana, że potrafi latać, iż skoczyła ze szczytu Wieży.Czując beznadziejny zamęt w głowie, Nynaeve popatrywała to na jedną ko-bietę, to na drugą.Wierzą jej czy nie? Czy naprawdę myślą, że przewróciło jej się103w głowie? Co, na Zwiatłość, one zamierzają ze mną zrobić?Próbowała znalezć jakieś słowa, które by je przekonały nie kłamała, niezwariowała, naprawdę Uzdrowiła Logaina ale poruszała tylko bezdzwięcznieustami, kiedy tak gnały razem do Małej Wieży.Dopiero gdy weszły do pomieszczenia, które kiedyś stanowiło prywatny ga-binet, długiego pokoju, w którym stał pod ścianą wąski stół z przystawionymikrzesłami, Nynaeve zdała sobie sprawę, że podąża za nimi niewielki orszak.Kil-kanaście Aes Sedai szło, następując im na pięty, Nisao, z ramionami ściśle za-plecionymi na piersiach, Dagdara, wystawiająca podbródek tak, jakby przy jegopomocy zamierzała sforsować ścianę, Shanelle i Therva, i.Same %7łółte Ajah,oprócz Sheriam i Myrelle.Widok tego stołu w niewielkim pomieszczeniu koja-rzył się z salą sądu, szereg ponurych twarzy przywodził na myśl proces.Nynaevez trudem przełknęła ślinę.Sheriam i Myrelle kazały jej stać, same zaś podeszły do stołu, gdzie krótko sięnaradzały, zwrócone do niej plecami.Kiedy się odwróciły, wyraz ich twarzy dalejpozostawał zagadką. Utrzymujesz więc, że Uzdrowiłaś Logaina. W głosie Sheriam zabrzmia-ła nutka pogardy. Utrzymujesz, że Uzdrowiłaś poskromionego mężczyznę. Musicie mi uwierzyć zaprotestowała Nynaeve. Powiedziałyście, żewierzycie. Podskoczyła, kiedy coś niewidzialnego smagnęło ją mocno po bio-drach. Nie zapominaj się, Przyjęta zimno napomniała ją Sheriam. Czy pod-trzymujesz swe zdanie?Nynaeve zapatrzyła się na nią.Jeżeli ktoś tu oszalał, to chyba Sheriam, bo takbezustannie zmieniała front.A jednak zdobyła się na pełne szacunku: Tak, Aes Sedai. Parsknięcie Dagdary zabrzmiało niczym odgłos dartegopłótna.Sheriam gestem nakazała się uciszyć szemrającym coś bez przerwy %7łółtym. I powiadasz, żeś dokonała tego przez przypadek [ Pobierz całość w formacie PDF ]