[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Dobry, myślę - odpowiadam wymijająco.- Co to za odpowiedz! Jezus, miałaś orgazm czy nie?Uśmiecham się, trochę zażenowana.Nie mam zwyczju omawiać z innymi szczegółówswojego życia seksualnego.Nie tylko dlatego, że długo go nie miałam, lecz ponieważuważam temat za prywatny.Jeanine jednak najwidoczniej myśli inaczej, a ja nie mam ochotyrobić z tego problemu.Mój kontakt z Jeanine zamienia się coraz bardziej w to, co rozumiem przez damskąprzyjazń, a do niej należy opowiadanie o życiu prywatnym.Muszę się do tego przyzwyczaić.Już czas najwyższy, żeby się otworzyć dla innych.- Tak - mówię krótko, w odpowiedzi na jej pytanie.Moim zdaniem jestem bardzoszczera i nie mam się ochoty rozwodzić o szczegółach.Jeanine jednak nagabuje dalej i wciągu dziesięciu minut wyciąga ze mnie najbardziej pikantne szczegóły.Prawdziwy wyczyn.- Jest fajny - mówi Jeanine zadowolona.- Jesteś w nim zakochana?- Jeszcze tego dobrze nie wiem.- Podnoszę się, podciągam kolana, obejmuję jeramionami i patrzę zamyślona w morze.- Jest naprawdę fajny, ale być zakochanym to coinnego.Myślę o nim dużo, ale nie odczuwam potrzeby, żeby do niego biec.A takie uczuciemiałam dawniej, kiedy byłam zakochana.Kiedy byłam zakochana w Barcie - uświadamiam sobie, ale nie wymawiam tegoimienia głośno.Trudno nazywać to zakochaniem.Byłam nastolatką.Mimo wszystko mogęciągle wrócić do tego uczucia pożądania, kiedy na niego patrzyłam, albo zachwytu, kiedyniespodziewanie przechodził koło mnie i w zatłoczonym korytarzu szkolnym głaskał mnie poręce.Czuję ciągle tamten stan, w którym moje myśli obsesyjnie krążyły wokół niego, gdysiedziałam sama w domu i rysowałam w kółko serduszka w zeszycie.To było pożądanie, ichoć byłam tak młoda, to uczucie nie pojawiło się nigdy pózniej, przy Olafie również nie.- A w lam byłaś naprawdę zakochana? - pyta Jeanine w zaufaniu i wtedy wspominamjej o Barcie.Im dłużej o nim opowiadam, tym bliższy wydaje mi się tamten czas.Niezdziwiłabym się, gdyby nagle Bart stanął koło mnie.Kiedy kończę, Jeanine zaczyna mówić o swoich sprawach sercowych i zajmuje jej too wiele więcej czasu niż mnie.Kładę się na plecach, słucham jej głosu i cieszę się ciepłem słońca padającego na mojątwarz.Piętami wykopuję dołki w piasku, słyszę szum fał i krzyk mew krążących wniebieskim powietrzu i czuję znajomy zapach frytek oraz kremu do opalania.Pojawia się wspomnienie.Mam trzynaście lat i leżę na plaży.Pełnia lata, jestem sama.Często chodzę sama na plażę.Jest blisko, a ja uwielbiam czytać, wsłuchana w szum fal.Nieopodal pojawia się grupka dziewcząt, kątem oka spoglądam w ich kierunku.ToIsabel, Mirjam i jeszcze parę innych.Moja przyjazń z Isabel nie jest już tym, czym byłakiedyś, jednak nie stanowi jeszcze zródła przykrości.Podnoszę się, biorę swoje rzeczy i idę w ich kierunku.Z uśmiechem staję obok,przesłaniając oczy ręką przed ostrym słońcem.Przepraszającym tonem pytam, czy mogę siędosiąść.Mogłabym równie dobrze powiedzieć wesoło cześć i po prostu usiąść obok, leczinstynktownie wyczuwam, że grupa nie dopuściłaby do takiej bezczelności.Isabel wpatruje się we mnie.Nasz wzrok przez chwilę się spotyka, potem sięodwracam.Dziewczyny pochylają się ku sobie i radzą, komunikując mi po krótkiej chwili, żeto niemożliwe.Zabieram swoje rzeczy, które już rzuciłam na piasek, i wracam na stare miejsce.Zręcznikiem na ramionach i torbą plażową w rękach patrzę na zagłębienie, które zrobiłam wpiasku.Wiatr, który nagle powiał, wydaje mi się chłodny.Odwracam się i wolno schodzę zplaży, idąc w kierunku domu.- Sabinę? - Głos Jeanine dochodzi mnie z daleka.Powrót z przeszłości doterazniejszości trwa parę sekund.- Słucham.- Wydawało mi się, że śpisz!- Nie, słuchałam morza - odpowiadam z poczuciem winy.- A co ja takiego ostatnio powiedziałam?- Hm?- No więc dobrze.- Jeanine przewraca się na bok i patrzy surowo zza okularówprzeciwsłonecznych [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl centka.pev.pl
.Dobry, myślę - odpowiadam wymijająco.- Co to za odpowiedz! Jezus, miałaś orgazm czy nie?Uśmiecham się, trochę zażenowana.Nie mam zwyczju omawiać z innymi szczegółówswojego życia seksualnego.Nie tylko dlatego, że długo go nie miałam, lecz ponieważuważam temat za prywatny.Jeanine jednak najwidoczniej myśli inaczej, a ja nie mam ochotyrobić z tego problemu.Mój kontakt z Jeanine zamienia się coraz bardziej w to, co rozumiem przez damskąprzyjazń, a do niej należy opowiadanie o życiu prywatnym.Muszę się do tego przyzwyczaić.Już czas najwyższy, żeby się otworzyć dla innych.- Tak - mówię krótko, w odpowiedzi na jej pytanie.Moim zdaniem jestem bardzoszczera i nie mam się ochoty rozwodzić o szczegółach.Jeanine jednak nagabuje dalej i wciągu dziesięciu minut wyciąga ze mnie najbardziej pikantne szczegóły.Prawdziwy wyczyn.- Jest fajny - mówi Jeanine zadowolona.- Jesteś w nim zakochana?- Jeszcze tego dobrze nie wiem.- Podnoszę się, podciągam kolana, obejmuję jeramionami i patrzę zamyślona w morze.- Jest naprawdę fajny, ale być zakochanym to coinnego.Myślę o nim dużo, ale nie odczuwam potrzeby, żeby do niego biec.A takie uczuciemiałam dawniej, kiedy byłam zakochana.Kiedy byłam zakochana w Barcie - uświadamiam sobie, ale nie wymawiam tegoimienia głośno.Trudno nazywać to zakochaniem.Byłam nastolatką.Mimo wszystko mogęciągle wrócić do tego uczucia pożądania, kiedy na niego patrzyłam, albo zachwytu, kiedyniespodziewanie przechodził koło mnie i w zatłoczonym korytarzu szkolnym głaskał mnie poręce.Czuję ciągle tamten stan, w którym moje myśli obsesyjnie krążyły wokół niego, gdysiedziałam sama w domu i rysowałam w kółko serduszka w zeszycie.To było pożądanie, ichoć byłam tak młoda, to uczucie nie pojawiło się nigdy pózniej, przy Olafie również nie.- A w lam byłaś naprawdę zakochana? - pyta Jeanine w zaufaniu i wtedy wspominamjej o Barcie.Im dłużej o nim opowiadam, tym bliższy wydaje mi się tamten czas.Niezdziwiłabym się, gdyby nagle Bart stanął koło mnie.Kiedy kończę, Jeanine zaczyna mówić o swoich sprawach sercowych i zajmuje jej too wiele więcej czasu niż mnie.Kładę się na plecach, słucham jej głosu i cieszę się ciepłem słońca padającego na mojątwarz.Piętami wykopuję dołki w piasku, słyszę szum fał i krzyk mew krążących wniebieskim powietrzu i czuję znajomy zapach frytek oraz kremu do opalania.Pojawia się wspomnienie.Mam trzynaście lat i leżę na plaży.Pełnia lata, jestem sama.Często chodzę sama na plażę.Jest blisko, a ja uwielbiam czytać, wsłuchana w szum fal.Nieopodal pojawia się grupka dziewcząt, kątem oka spoglądam w ich kierunku.ToIsabel, Mirjam i jeszcze parę innych.Moja przyjazń z Isabel nie jest już tym, czym byłakiedyś, jednak nie stanowi jeszcze zródła przykrości.Podnoszę się, biorę swoje rzeczy i idę w ich kierunku.Z uśmiechem staję obok,przesłaniając oczy ręką przed ostrym słońcem.Przepraszającym tonem pytam, czy mogę siędosiąść.Mogłabym równie dobrze powiedzieć wesoło cześć i po prostu usiąść obok, leczinstynktownie wyczuwam, że grupa nie dopuściłaby do takiej bezczelności.Isabel wpatruje się we mnie.Nasz wzrok przez chwilę się spotyka, potem sięodwracam.Dziewczyny pochylają się ku sobie i radzą, komunikując mi po krótkiej chwili, żeto niemożliwe.Zabieram swoje rzeczy, które już rzuciłam na piasek, i wracam na stare miejsce.Zręcznikiem na ramionach i torbą plażową w rękach patrzę na zagłębienie, które zrobiłam wpiasku.Wiatr, który nagle powiał, wydaje mi się chłodny.Odwracam się i wolno schodzę zplaży, idąc w kierunku domu.- Sabinę? - Głos Jeanine dochodzi mnie z daleka.Powrót z przeszłości doterazniejszości trwa parę sekund.- Słucham.- Wydawało mi się, że śpisz!- Nie, słuchałam morza - odpowiadam z poczuciem winy.- A co ja takiego ostatnio powiedziałam?- Hm?- No więc dobrze.- Jeanine przewraca się na bok i patrzy surowo zza okularówprzeciwsłonecznych [ Pobierz całość w formacie PDF ]