[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Mój system sygnalizacyjny odnotował owo waszych , dlatego spojrzałem na rebego, gdypan domu zaproponował, byśmy u niego przenocowali.Nie wiedziałem, czy to nie jest zbytlekkomyślne ze strony mojego dobrego rabina, ale on z ochotą propozycję przyjął.A ja,przyznaję, nie byłem pewny, czy ten, można by rzec, obcy element nie otworzy okna i niezawoła niemieckich żołnierzy z ulicy tych, którzy winni byli nam pudełko zapałek.Wkrótcejednak miałem możliwość przekonać się, że rebe Bendawid miał niezawodny instynkt wrozpoznawaniu porządnych ludzi, który zasadniczo rozmijał się z klasowymi wyobrażeniamitowarzyszy z Centrum, ponieważ ten blady profesor oftalmologii okazał się uczciwym iszlachetnym antykomunistą, z ledwo dostrzegalną żyłką antysemityzmu coś w rodzajudobrego, starego wina o gorzkawym posmaku.Nie odbyła się rozmowa po szybko spożytej kolacji, ponieważ byliśmy śmiertelniezmęczeni, pan oftalmolog ulokował więc nas w dawno nieużywanym pokoju dla służby miłym wspomnieniu z innych czasów.Spaliśmy jak zabici, a rankiem umyci i pachnący radziecką wodą kolońską Trojnoj ,którą znalezliśmy w łazience, zostaliśmy poczęstowani przez pana w kraciastym tużurkuwspaniałą herbatą i tostami z masłem.Przepraszał nas, że nie ma mleka, wyszedł rano, alesklep nabiałowy był zamknięty.Wyobraz sobie, ojczyzna płonie, miliony ludzi błąkają się tu itam, a pan doktor przeprasza, że sklep na rogu nie wywiązuje się ze swych obowiązkówwobec społeczeństwa! Zniadanie spożywaliśmy w kuchni, gdzie nad piecem powieszone byłymiedziane garnki, a ściany wyłożone niebiesko-białymi fajansowymi kafelkami, na którychnaprzemiennie były przedstawione Holenderki w drewniakach oraz wiatraki.Pan domuobserwował nas z zaciekawieniem jakby nigdy nie widział galicyjskich %7łydów. A panowie macie zamiar stawić się w swojej jednostce i bronić władzy radzieckiej? nagle zapytał. Tak krótko odparł rebe. A czym się zajmujecie? Proszę wybaczyć ciekawość. Jestem rabinem odpowiedział rebe.Profesor zakrztusił się herbatą i ponownie, ale już ciszej, ponowił pytanie: I macie zamiar walczyć o władzę radziecką? Tak, zamierzamy& jeśli z Bożą pomocą zdołamy dotrzeć do naszych. Do naszych, tak& bezmyślnie powtórzył profesor i z nagłym zaciekawieniem zwróciłsię do mnie: A pan?A co ja? Podczas gdy rebe wyszedł na balkon zapalić, na moje słabe barki spadł wysiłekwyjaśnienia całej żydowskiej plecionki więzi rodzinnych między mną a rabinem, młodympanem i panienką, co na ochotnika poszli do Armii Czerwonej, i nie mniej ważną ich matką,siostrą rabina, która, jak to się zapisywało w referatach związkowych, łączyła obowiązki, amoją żoną Sarą, będącą w chwili obecnej w łazniach mineralnych gdzieś koło Równego zpowodu dolegliwości nerkowych.Krótko i zwięzle.Nie żeby u Polaków nie było więzipokrewieństwa, ale u %7łydów pokrewieństwo splata się w tak patologiczny węzeł pępowin,współzależności i przyciągania, że kompleks Edypa to przy nim ledwie uchwytne psychiczneodchylenie coś takiego, jak tik nerwowy powieki.Przypadek komplikuje fakt, że wszyscy%7łydzi, dosłownie wszyscy poczynając od sprzedawczyni pestek Gołdy Zylber, a dochodzącdo barona Rothschilda są spokrewnieni na podstawie linii współżebrowej , mam nauwadze żebro Adama, od którego się zaczęło to nieszczęście pokrewieństw.Odniosłem wrażenie, że znudzony profesor przepuścił mimo uszu moje genealogicznewinietki, zaczynające się od sąsiedniego mieszkania Sabetaja Krańca, pomocnika aptekarza, adochodzące do zródeł mineralnych koło Równego, gdyż przerwał mi rzeczowo: Powiedział pan Równe?Bez słowa przytaknąłem.Spojrzał na mnie przezroczystymi, niebieskimi oczami, przezchwilę się nie odzywał, i dopiero pózniej: Od wczoraj Równe jest w rękach Niemców.Przykro mi.W tym samym momencie cała starannie zbudowana piramida rodowa zwaliła się na mnie,zwalił się świat Abrahama z troską o wszystkich krewnych od Rothschilda do Gołdy Zylberi Alberta Einsteina, została tylko Sara, która milcząco patrzyła na mnie swymi szarozielonymioczyma.Sara, Panie Boże, to ja ją zmusiłem, by tam pojechała.Muszę dotrzeć do niej, dotego nieznanego miejsca gdzieś koło Równego, by ją wyciągnąć, mimo wszystko, mimowszystkich armii, dywizji i szturmowych oddziałów SS Schicklgrubera!11Rzecz oczywista to był mój pierwszy odruch nie trzeba było dużego wysiłku ze stronymojego rebego, by przekonać mnie o beznadziejności pomysłu przedarcia się przezokupowane przez Niemców terytorium po to, żeby odnalezć gdzieś koło Równego jakieśsanatorium.Jedyną nadzieją pozostawała myśl poddana przez rebego, że całe sanatoriumzostało na czas ewakuowane w głąb kraju.Wówczas problem z Sarą przechodził na nas, bookazywaliśmy się głupcami, co zgubili drogę na Daleki Wschód, wpadając w sidła bliskiegoZachodu.Jeśli już mowa o sidłach, to przypomniałem sobie, że profesor przyniósł z ulicy ulotkę wtrzech językach niemieckim, ukraińskim i polskim w której ogłaszano, że dziękisukcesom zwycięskiego oręża niemieckiego nasze marzenie się spełniło, Lwów i okolicewyzwolono z ucisku bolszewików i zostały one przyłączone do wschodnich terytoriówRzeszy.Oprócz tego najuprzejmiej zawiadamiali, że w ciągu trzech dni wszyscykomunistyczni funkcjonariusze, %7łydzi i ukrywający się sowieccy oficerowie powinni sięzarejestrować w komendanturze, w przeciwnym razie zgodnie z tymczasowymi wojennymirozporządzeniami oczekują ich& Hm, powiedzieć ci co, czy już się domyślasz? Lwów i okolice ! Czyż nie należało przypuszczać, że obejmowało to także naszemiasteczko Kołodziec koło Drohobycza, moich starych rodziców i permanentny sanhedryn znaszego zakładu, moich miłych sąsiadów i znajomych Ukraińców, Polaków i %7łydów,łącznie z kawiarnią Dawida Lejbowicza z osieroconym Klubem Ateistów, a takżeniegdysiejszych płomiennych szermierzy żydowskiej socjaldemokracji?!I tak, bratku mój i nieznajomy czytelniku, po raz czwarty zmieniłem ojczyznę, bo teraz jużuroczyście przyłączono mnie do wielkiej rodziny niemieckiej, choć z pewnym szczegółem,który trochę psuł to święto jako osoba pochodzenia żydowskiego powinienem w ciągutrzech dni zarejestrować się w komendanturze, lecz wątpię, że to po to, by wysyłać do mniedepesze z pozdrowieniami oraz kwiaty [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl centka.pev.pl
.Mój system sygnalizacyjny odnotował owo waszych , dlatego spojrzałem na rebego, gdypan domu zaproponował, byśmy u niego przenocowali.Nie wiedziałem, czy to nie jest zbytlekkomyślne ze strony mojego dobrego rabina, ale on z ochotą propozycję przyjął.A ja,przyznaję, nie byłem pewny, czy ten, można by rzec, obcy element nie otworzy okna i niezawoła niemieckich żołnierzy z ulicy tych, którzy winni byli nam pudełko zapałek.Wkrótcejednak miałem możliwość przekonać się, że rebe Bendawid miał niezawodny instynkt wrozpoznawaniu porządnych ludzi, który zasadniczo rozmijał się z klasowymi wyobrażeniamitowarzyszy z Centrum, ponieważ ten blady profesor oftalmologii okazał się uczciwym iszlachetnym antykomunistą, z ledwo dostrzegalną żyłką antysemityzmu coś w rodzajudobrego, starego wina o gorzkawym posmaku.Nie odbyła się rozmowa po szybko spożytej kolacji, ponieważ byliśmy śmiertelniezmęczeni, pan oftalmolog ulokował więc nas w dawno nieużywanym pokoju dla służby miłym wspomnieniu z innych czasów.Spaliśmy jak zabici, a rankiem umyci i pachnący radziecką wodą kolońską Trojnoj ,którą znalezliśmy w łazience, zostaliśmy poczęstowani przez pana w kraciastym tużurkuwspaniałą herbatą i tostami z masłem.Przepraszał nas, że nie ma mleka, wyszedł rano, alesklep nabiałowy był zamknięty.Wyobraz sobie, ojczyzna płonie, miliony ludzi błąkają się tu itam, a pan doktor przeprasza, że sklep na rogu nie wywiązuje się ze swych obowiązkówwobec społeczeństwa! Zniadanie spożywaliśmy w kuchni, gdzie nad piecem powieszone byłymiedziane garnki, a ściany wyłożone niebiesko-białymi fajansowymi kafelkami, na którychnaprzemiennie były przedstawione Holenderki w drewniakach oraz wiatraki.Pan domuobserwował nas z zaciekawieniem jakby nigdy nie widział galicyjskich %7łydów. A panowie macie zamiar stawić się w swojej jednostce i bronić władzy radzieckiej? nagle zapytał. Tak krótko odparł rebe. A czym się zajmujecie? Proszę wybaczyć ciekawość. Jestem rabinem odpowiedział rebe.Profesor zakrztusił się herbatą i ponownie, ale już ciszej, ponowił pytanie: I macie zamiar walczyć o władzę radziecką? Tak, zamierzamy& jeśli z Bożą pomocą zdołamy dotrzeć do naszych. Do naszych, tak& bezmyślnie powtórzył profesor i z nagłym zaciekawieniem zwróciłsię do mnie: A pan?A co ja? Podczas gdy rebe wyszedł na balkon zapalić, na moje słabe barki spadł wysiłekwyjaśnienia całej żydowskiej plecionki więzi rodzinnych między mną a rabinem, młodympanem i panienką, co na ochotnika poszli do Armii Czerwonej, i nie mniej ważną ich matką,siostrą rabina, która, jak to się zapisywało w referatach związkowych, łączyła obowiązki, amoją żoną Sarą, będącą w chwili obecnej w łazniach mineralnych gdzieś koło Równego zpowodu dolegliwości nerkowych.Krótko i zwięzle.Nie żeby u Polaków nie było więzipokrewieństwa, ale u %7łydów pokrewieństwo splata się w tak patologiczny węzeł pępowin,współzależności i przyciągania, że kompleks Edypa to przy nim ledwie uchwytne psychiczneodchylenie coś takiego, jak tik nerwowy powieki.Przypadek komplikuje fakt, że wszyscy%7łydzi, dosłownie wszyscy poczynając od sprzedawczyni pestek Gołdy Zylber, a dochodzącdo barona Rothschilda są spokrewnieni na podstawie linii współżebrowej , mam nauwadze żebro Adama, od którego się zaczęło to nieszczęście pokrewieństw.Odniosłem wrażenie, że znudzony profesor przepuścił mimo uszu moje genealogicznewinietki, zaczynające się od sąsiedniego mieszkania Sabetaja Krańca, pomocnika aptekarza, adochodzące do zródeł mineralnych koło Równego, gdyż przerwał mi rzeczowo: Powiedział pan Równe?Bez słowa przytaknąłem.Spojrzał na mnie przezroczystymi, niebieskimi oczami, przezchwilę się nie odzywał, i dopiero pózniej: Od wczoraj Równe jest w rękach Niemców.Przykro mi.W tym samym momencie cała starannie zbudowana piramida rodowa zwaliła się na mnie,zwalił się świat Abrahama z troską o wszystkich krewnych od Rothschilda do Gołdy Zylberi Alberta Einsteina, została tylko Sara, która milcząco patrzyła na mnie swymi szarozielonymioczyma.Sara, Panie Boże, to ja ją zmusiłem, by tam pojechała.Muszę dotrzeć do niej, dotego nieznanego miejsca gdzieś koło Równego, by ją wyciągnąć, mimo wszystko, mimowszystkich armii, dywizji i szturmowych oddziałów SS Schicklgrubera!11Rzecz oczywista to był mój pierwszy odruch nie trzeba było dużego wysiłku ze stronymojego rebego, by przekonać mnie o beznadziejności pomysłu przedarcia się przezokupowane przez Niemców terytorium po to, żeby odnalezć gdzieś koło Równego jakieśsanatorium.Jedyną nadzieją pozostawała myśl poddana przez rebego, że całe sanatoriumzostało na czas ewakuowane w głąb kraju.Wówczas problem z Sarą przechodził na nas, bookazywaliśmy się głupcami, co zgubili drogę na Daleki Wschód, wpadając w sidła bliskiegoZachodu.Jeśli już mowa o sidłach, to przypomniałem sobie, że profesor przyniósł z ulicy ulotkę wtrzech językach niemieckim, ukraińskim i polskim w której ogłaszano, że dziękisukcesom zwycięskiego oręża niemieckiego nasze marzenie się spełniło, Lwów i okolicewyzwolono z ucisku bolszewików i zostały one przyłączone do wschodnich terytoriówRzeszy.Oprócz tego najuprzejmiej zawiadamiali, że w ciągu trzech dni wszyscykomunistyczni funkcjonariusze, %7łydzi i ukrywający się sowieccy oficerowie powinni sięzarejestrować w komendanturze, w przeciwnym razie zgodnie z tymczasowymi wojennymirozporządzeniami oczekują ich& Hm, powiedzieć ci co, czy już się domyślasz? Lwów i okolice ! Czyż nie należało przypuszczać, że obejmowało to także naszemiasteczko Kołodziec koło Drohobycza, moich starych rodziców i permanentny sanhedryn znaszego zakładu, moich miłych sąsiadów i znajomych Ukraińców, Polaków i %7łydów,łącznie z kawiarnią Dawida Lejbowicza z osieroconym Klubem Ateistów, a takżeniegdysiejszych płomiennych szermierzy żydowskiej socjaldemokracji?!I tak, bratku mój i nieznajomy czytelniku, po raz czwarty zmieniłem ojczyznę, bo teraz jużuroczyście przyłączono mnie do wielkiej rodziny niemieckiej, choć z pewnym szczegółem,który trochę psuł to święto jako osoba pochodzenia żydowskiego powinienem w ciągutrzech dni zarejestrować się w komendanturze, lecz wątpię, że to po to, by wysyłać do mniedepesze z pozdrowieniami oraz kwiaty [ Pobierz całość w formacie PDF ]