[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Kołoniego, przed nierównym ceglanym murem stała Gracja.Oczodoły miała przepasaneopaską.- Gotowi!Dolph spojrzał w kierunku, z którego dochodził głos, i zobaczył oddział złożony złuczników-centaurów.Jednocześnie przyłożyły strzały i uniosły łuki.Zauważył dowódcę.Dreptał w miejscu po przeciwnej stronie dziedzińca, skąd widział zarówno ofiarę, jak iswoich podkomendnych.- Celuj!Centaury napięły cięciwy i wycelowały w skazaną nieszczęśnicę dziesięćśmiercionośnych strzał.- Poczekajcie! - krzyknął Dolph.Popędził na środek dziedzińca i wpadł międzyGrację i żołnierzy.- To pogwałcenie regulaminu! - zawołał dowódca, zmarszczywszy brwi.- Przecież nie możecie jej zabić tylko dlatego, że popsuła zaledwie jeden zły sen! -protestował Książę.- Ależ możemy! Chyba że przyzna ze skruchą, iż postąpiła zle, przysięgnie, iż nigdywięcej tego nie zrobi i obieca, że aby naprawić szkodę, będzie grać dwa razy gorszestworzenia niż pozostałe występujące w złych snach postacie.- Nie mogę tego zrobić - wyznała poruszona szkieletka.- Ona nie może tego zrobić - powtórzył Dolph niczym echo.- Tak też myślałem.To buntowniczka.Odsuń się, bo podzielisz jej los - lakonicznieostrzegł go centaur.- Stało się tak, bo wymyślono nieodpowiedni sen! - sprzeczał się Dolph.- To prawaosoba.Dlatego właśnie nie mogła ukarać kogoś, kto na to wcale nie zasługiwał.Jesteścieznane ze swoich dobrych manier, więc jak to możliwe, że właśnie wy, centaury, możeciejej coś takiego zrobić? Jak możecie wykonać wyrok na kimś, o kim wiecie, że ma rację?- Nie ustanawiamy praw, a jedynie ich przestrzegamy - odpowiedział dowódca.-Powtarzam po raz ostatni: Odsuń się, albo będziemy strzelać.Dolph cofał się tak długo, dopóki nie dotknął Gracji.Odwrócił się i objął ją rękami.- Broniłem jej i umrę razem z nią - oświadczył dumnie.- Gdyż podobnie jak onauważam, że to był niewłaściwy sen.- Jak sobie życzysz - burknął centaur.Znów zwrócił się w stronę szwadronu, któryjakby zamarł na czas negocjacji.- Przepraszam cię, Gracjo - wyszeptał.Z oczu płynęły mu łzy.- Próbowałem, ale niejestem dobrym obrońcą.nie dałem rady.- Nie, jesteś bardzo dobrym obrońcą - zaprzeczyła.- Od samego początku byliśmyna przegranej pozycji.Obydwoje wiemy, że mamy rację, nawet jeśli ONI nie mają zamiarunam jej przyznać.Przynajmniej próbowałeś.I dziękuję ci za.- OGNIA!Dziesięć bezbłędnie wycelowanych strzał wyleciało w ich stronę.Błysnęło światło.Znalezli się w przytulnej komnacie.Przed nimi stał Nocny Ogier.- Jesteście usatysfakcjonowani? - zapytał.Zaskoczony Dolph nie był w stanie wydusić z siebie ani jednego słowa.Wydawałomu się, że wciąż żyje.Gracja także była cała i zdrowa.Zdjęto jej jedynie opaskę zoczodołów.- Jesteśmy - rozległy się przeróżne głosy.Dolph zerknął w ich stronę.W tym momencie usunięto jedną ze ścian.Zobaczył ławęprzysięgłych i dwanaście zasiadających w niej stworzeń.Teraz Ogier zwrócił się do szkieletki:- Zostałaś uznana za winną i nieprzydatną, bo jesteś za dobra, by pracować przyprodukcji złych snów.Sprawdzaliśmy jedynie stałość twych przekonań.Oto dlaczegozapadł taki wyrok.Tak wiec od teraz jesteś zwolniona z pełnienia poprzednichobowiązków.W zamian za to znajdziesz zatrudnienie w dobrych snach.Tam potrzebujączasem takich jak ty, choć co prawda rzadko.Ogłaszam więc wszem i wobec, że tymsamym możesz zamieszkać w Xanth i przebywać tam dopóty, dopóki nie będzieszpotrzebna, by objąć rolę w dobrym śnie.Pozdrawiamy cię na odchodnym.Jesteśnaprawdę przedobra!Gracji prawie odjęło mowę.- A ten proces.- Odbył się jedynie po to, by dokładnie określić motywy twoich działań.Mogłabyśprzecież popsuć ten sen przez zaniedbanie lub tylko dlatego, że nie chciałoby ci sięporządnie odegrać swej roli.By ewentualnie z powrotem obsadzić cię w złym śnie,musieliśmy znać przyczyny twojego postępowania.Gdybyś nie wracała do KrólestwaMroku, nie trzeba by było tego robić.- A ta egzekucja.?- Trzeba się było przekonać, czy rzeczywiście mówisz to, co myślisz, czyprzypadkiem nie udajesz jedynie po to, by wzbudzić sympatię i współczucie.Ponieważ niezmieniłaś zdania aż do końca, wiemy, że możemy wierzyć w twą dobroć i szczerość.- A Dolph?- Ach tak.Książę Dolph - Ogier łypnął końskim okiem na chłopca.- Pokazałeśswoje dobre strony [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl centka.pev.pl
.Kołoniego, przed nierównym ceglanym murem stała Gracja.Oczodoły miała przepasaneopaską.- Gotowi!Dolph spojrzał w kierunku, z którego dochodził głos, i zobaczył oddział złożony złuczników-centaurów.Jednocześnie przyłożyły strzały i uniosły łuki.Zauważył dowódcę.Dreptał w miejscu po przeciwnej stronie dziedzińca, skąd widział zarówno ofiarę, jak iswoich podkomendnych.- Celuj!Centaury napięły cięciwy i wycelowały w skazaną nieszczęśnicę dziesięćśmiercionośnych strzał.- Poczekajcie! - krzyknął Dolph.Popędził na środek dziedzińca i wpadł międzyGrację i żołnierzy.- To pogwałcenie regulaminu! - zawołał dowódca, zmarszczywszy brwi.- Przecież nie możecie jej zabić tylko dlatego, że popsuła zaledwie jeden zły sen! -protestował Książę.- Ależ możemy! Chyba że przyzna ze skruchą, iż postąpiła zle, przysięgnie, iż nigdywięcej tego nie zrobi i obieca, że aby naprawić szkodę, będzie grać dwa razy gorszestworzenia niż pozostałe występujące w złych snach postacie.- Nie mogę tego zrobić - wyznała poruszona szkieletka.- Ona nie może tego zrobić - powtórzył Dolph niczym echo.- Tak też myślałem.To buntowniczka.Odsuń się, bo podzielisz jej los - lakonicznieostrzegł go centaur.- Stało się tak, bo wymyślono nieodpowiedni sen! - sprzeczał się Dolph.- To prawaosoba.Dlatego właśnie nie mogła ukarać kogoś, kto na to wcale nie zasługiwał.Jesteścieznane ze swoich dobrych manier, więc jak to możliwe, że właśnie wy, centaury, możeciejej coś takiego zrobić? Jak możecie wykonać wyrok na kimś, o kim wiecie, że ma rację?- Nie ustanawiamy praw, a jedynie ich przestrzegamy - odpowiedział dowódca.-Powtarzam po raz ostatni: Odsuń się, albo będziemy strzelać.Dolph cofał się tak długo, dopóki nie dotknął Gracji.Odwrócił się i objął ją rękami.- Broniłem jej i umrę razem z nią - oświadczył dumnie.- Gdyż podobnie jak onauważam, że to był niewłaściwy sen.- Jak sobie życzysz - burknął centaur.Znów zwrócił się w stronę szwadronu, któryjakby zamarł na czas negocjacji.- Przepraszam cię, Gracjo - wyszeptał.Z oczu płynęły mu łzy.- Próbowałem, ale niejestem dobrym obrońcą.nie dałem rady.- Nie, jesteś bardzo dobrym obrońcą - zaprzeczyła.- Od samego początku byliśmyna przegranej pozycji.Obydwoje wiemy, że mamy rację, nawet jeśli ONI nie mają zamiarunam jej przyznać.Przynajmniej próbowałeś.I dziękuję ci za.- OGNIA!Dziesięć bezbłędnie wycelowanych strzał wyleciało w ich stronę.Błysnęło światło.Znalezli się w przytulnej komnacie.Przed nimi stał Nocny Ogier.- Jesteście usatysfakcjonowani? - zapytał.Zaskoczony Dolph nie był w stanie wydusić z siebie ani jednego słowa.Wydawałomu się, że wciąż żyje.Gracja także była cała i zdrowa.Zdjęto jej jedynie opaskę zoczodołów.- Jesteśmy - rozległy się przeróżne głosy.Dolph zerknął w ich stronę.W tym momencie usunięto jedną ze ścian.Zobaczył ławęprzysięgłych i dwanaście zasiadających w niej stworzeń.Teraz Ogier zwrócił się do szkieletki:- Zostałaś uznana za winną i nieprzydatną, bo jesteś za dobra, by pracować przyprodukcji złych snów.Sprawdzaliśmy jedynie stałość twych przekonań.Oto dlaczegozapadł taki wyrok.Tak wiec od teraz jesteś zwolniona z pełnienia poprzednichobowiązków.W zamian za to znajdziesz zatrudnienie w dobrych snach.Tam potrzebujączasem takich jak ty, choć co prawda rzadko.Ogłaszam więc wszem i wobec, że tymsamym możesz zamieszkać w Xanth i przebywać tam dopóty, dopóki nie będzieszpotrzebna, by objąć rolę w dobrym śnie.Pozdrawiamy cię na odchodnym.Jesteśnaprawdę przedobra!Gracji prawie odjęło mowę.- A ten proces.- Odbył się jedynie po to, by dokładnie określić motywy twoich działań.Mogłabyśprzecież popsuć ten sen przez zaniedbanie lub tylko dlatego, że nie chciałoby ci sięporządnie odegrać swej roli.By ewentualnie z powrotem obsadzić cię w złym śnie,musieliśmy znać przyczyny twojego postępowania.Gdybyś nie wracała do KrólestwaMroku, nie trzeba by było tego robić.- A ta egzekucja.?- Trzeba się było przekonać, czy rzeczywiście mówisz to, co myślisz, czyprzypadkiem nie udajesz jedynie po to, by wzbudzić sympatię i współczucie.Ponieważ niezmieniłaś zdania aż do końca, wiemy, że możemy wierzyć w twą dobroć i szczerość.- A Dolph?- Ach tak.Książę Dolph - Ogier łypnął końskim okiem na chłopca.- Pokazałeśswoje dobre strony [ Pobierz całość w formacie PDF ]