[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Niewysoka dziewczyna w kostiumie w prążki à la Hillary Clinton krzyczaÅ‚a doswojego telefonu coÅ› na temat sprzedaży akcji.Spencer uniosÅ‚a brew, zastanawiajÄ…csiÄ™, czy ta dziewczyna już pracuje w zawodzie.Studenci Princeton nie marnowaliżadnej okazji. Hola!  przywitaÅ‚ siÄ™ siedzÄ…cy obok chÅ‚opak z bródkÄ… i brÄ…zowymi wÅ‚osami ispojrzaÅ‚ na Spencer zaspanymi oczami.Jego szare spodnie od garnituru miaÅ‚y obstrzÄ™pione nogawki, a buty na grubejpodeszwie wyglÄ…daÅ‚y na lniane.PachniaÅ‚ jak olbrzymia porcja marihuany, którÄ…Mason Byers przywiózÅ‚ z Amsterdamu.Upalony chÅ‚opak wyciÄ…gnÄ…Å‚ do niej rÄ™kÄ™. Nazywam siÄ™ Raif Fredricks, ale mówiÄ… na mnie Reefer.PochodzÄ™ z Princeton,wiÄ™c czujÄ™ siÄ™ tak, jakbym siÄ™ dostaÅ‚ do miejscowej szkoÅ‚y policealnej.RodzinabÅ‚aga mnie, żebym siÄ™ nie wyprowadzaÅ‚ do akademika, lecz ja im mówiÄ™:  Aleczemu! PragnÄ™ wolnoÅ›ci! ChcÄ™ móc grać na bÄ™bnach w moim pokoju o czwartej nadranem! A w porze obiadu brać udziaÅ‚ w akcjach protestacyjnych!.Spencer spojrzaÅ‚a na niego jak na kosmitÄ™.MówiÅ‚ tak szybko, że nie byÅ‚a pewna,czy wszystko dobrze zrozumiaÅ‚a. Zaraz, ty siÄ™ dostaÅ‚eÅ› do Princeton? Reefer  Boże, co za idiotyczne przezwisko!  uÅ›miechnÄ…Å‚ siÄ™ od ucha do ucha. Chyba dlatego wszyscy tu siÄ™ znalezliÅ›my?  Nadal wyciÄ…gaÅ‚ rÄ™kÄ™ do Spencer. Wiesz co, zazwyczaj w takim momencie ludzie Å›ciskajÄ… sobie dÅ‚oÅ„.I mówiÄ…:  Hej,Reefer, mam na imiÄ™..Spencer przedstawiÅ‚a siÄ™ niemrawo, przez uÅ‚amek sekundy Å›ciskajÄ…c wielkÄ… dÅ‚oÅ„Reefera, który zupeÅ‚nie zbiÅ‚ jÄ… z tropu.Tacy kolesie w liceum mieli zazwyczajprzeciÄ™tne oceny, a potem koÅ„czyli w Hollis i zamiast chodzić na zajÄ™cia,najczęściej wylegiwali siÄ™ na trawie na wzgórzu.Nie wyglÄ…daÅ‚ na kogoÅ›, kto kuje doegzaminów i przykÅ‚adnie pracuje spoÅ‚ecznie, żeby dostać dodatkowe punkty naegzaminie wstÄ™pnym. No wiÄ™c, Spencer. Reefer odchyliÅ‚ siÄ™ na oparcie krzesÅ‚a i zmierzyÅ‚ Spencerwzrokiem. Los zdecydowaÅ‚, że siedzimy obok siebie.WyglÄ…dasz na spoko laskÄ™.Nie jesteÅ› wiÄ™zniem systemu. SzturchnÄ…Å‚ jÄ… w bok. No i jesteÅ› Å‚adniutka. Oj , pomyÅ›laÅ‚a Spencer, odwracajÄ…c siÄ™ w drugÄ… stronÄ™ i udajÄ…c, że ogromniezainteresowaÅ‚y jÄ… liÅ›cie endywii podawanej wÅ‚aÅ›nie przez kelnerów.Co za pech, żeposadzili jÄ… koÅ‚o tego frajera.Jej zachowanie nie zraziÅ‚o Reefera.PrzysunÄ…Å‚ siÄ™ do niej i poklepaÅ‚ jÄ… poramieniu. WidzÄ™, że jesteÅ› troszkÄ™ nieÅ›miaÅ‚a.Co ty na to, żebyÅ›my poszli doIndependence Hall i wziÄ™li udziaÅ‚ w akcji protestacyjnej  Okupacja Filadelfii ?Wchodzisz w to? To może być bardzo inspirujÄ…ce. Chyba nie  odparÅ‚a Spencer zirytowana, że Reefer gada tak gÅ‚oÅ›no.JeszczektoÅ› wezmie ich za przyjaciół.Reefer wÅ‚ożyÅ‚ sobie do ust liść endywii. Twoja strata.Masz, na wypadek gdybyÅ› zmieniÅ‚a zdanie.WyrwaÅ‚ kawaÅ‚ek kartki ze sfatygowanego skoroszytu, nabazgraÅ‚ coÅ› na niej ipodaÅ‚ Spencer.PrzeczytaÅ‚a wiadomość, nic nie rozumiejÄ…c:  To byÅ‚a dÅ‚uga, dziwnapodróż.Co takiego? Jerry to mój guru  powiedziaÅ‚ Reefer i pokazaÅ‚ na rzÄ…d cyfr pod cytatem.DzwoÅ„, kiedy chcesz.W dzieÅ„ i w nocy.Nigdy nie Å›piÄ™.  Hm, dziÄ™ki.Spencer schowaÅ‚a kartkÄ™ do torby.ZauważyÅ‚a, że z drugiego koÅ„ca saliprzyglÄ…da siÄ™ jej Harper.PopatrzyÅ‚a na niÄ… i posÅ‚aÅ‚a jej spojrzenie, które miaÅ‚oznaczyć:  O Boże, co za szmaciarz.Na szczęście Steven, inny przedstawiciel samorzÄ…du studenckiego, zaczÄ…Å‚mówić.W swoim przydÅ‚ugim przemówieniu, które miaÅ‚o podbudować egowszystkich obecnych, powiedziaÅ‚, że sÄ… wspaniali i niezwykli i na pewno dziÄ™kistudiom w Princeton zmieniÄ… kiedyÅ› oblicze Å›wiata.Jego mowa trwaÅ‚a z godzinÄ™.Kiedy tylko kelnerzy zebrali naczynia po deserze, Spencer zerwaÅ‚a siÄ™ ze swojegomiejsca tak szybko, jak siÄ™ daÅ‚o, i co siÅ‚ w nogach pognaÅ‚a w kierunku Harper, którastaÅ‚a przy stoliku z kawÄ… i uÅ›miechnęła siÄ™ na widok Spencer. WidzÄ™, że już poznaÅ‚aÅ› Reefera. Harper puÅ›ciÅ‚a do niej oko.Spencer siÄ™ skrzywiÅ‚a. Tak, szczęściara ze mnie.Harper spojrzaÅ‚a na Spencer przepraszajÄ…co i podeszÅ‚a bliżej. SÅ‚uchaj, wiem, że jest trochÄ™ pózno i może masz już jakieÅ› plany na weekend. urwaÅ‚a. Raczej nie.Spencer zaplanowaÅ‚a tylko kolejnÄ… degustacjÄ™ sÅ‚odyczy na wesele.Czy naprawdÄ™na drugim Å›lubie potrzebny byÅ‚ i tort, i tona ciasteczek?Oczy Harper bÅ‚ysnęły. To Å›wietnie.Bo chciaÅ‚abym ciÄ™ zabrać na imprezÄ™.MyÅ›lÄ™, że Å›wietniedogadasz siÄ™ z moimi znajomymi.Możesz zatrzymać siÄ™ u mnie.Mieszkam wdużym domu na terenie kampusu.Rozejrzysz siÄ™. Brzmi cudownie  odparÅ‚a Spencer bez namysÅ‚u, jakby siÄ™ baÅ‚a, że jeÅ›li siÄ™zawaha, Harper wycofa zaproszenie. Duży dom na kampusie to byÅ‚a oczywiÅ›cie siedziba klubu Ivy.Jako czÅ‚onkinikomisji rekrutacyjnej Harper tam wÅ‚aÅ›nie mieszkaÅ‚a. Wspaniale. Harper zapisaÅ‚a coÅ› w swoim telefonie. Podaj mi swój e-mail.WyÅ›lÄ™ ci mój numer i informacjÄ™, jak dotrzeć do mojego domu.Przyjedz o szóstej. Spencer podaÅ‚a Harper swój adres e-mailowy i numer telefonu, a za chwilÄ™ w jejskrzynce odbiorczej pojawiÅ‚a siÄ™ wiadomość od Harper.Kiedy jÄ… przeczytaÅ‚a, ażkrzyknęła z zachwytu.Tak jak przewidywaÅ‚a, Harper podaÅ‚a jej namiary siedzibyklubu Ivy przy Prospect Avenue.Spencer wyszÅ‚a z sali, żeby zaczerpnąć Å›wieżego powietrza.Kiedy wychodziÅ‚ana ulicÄ™ przez obrotowe drzwi, telefon schowany w torebce wydaÅ‚ zduszony dzwiÄ™k.Gdy wyciÄ…gnęła komórkÄ™ i spojrzaÅ‚a na ekran, poczuÅ‚a kamieÅ„ w żoÅ‚Ä…dku.DostaÅ‚awiadomość z niezidentyfikowanego numeru [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • centka.pev.pl
  •