[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.–Nie należy nie doceniać róż – powiedział Donal.– Ludzie umierali z powodu różnicy ich koloru.–Daj spokój – zwrócił się do niego William.– Wojna Róż… starożytna Anglia? Nie mogę uwierzyć, że mówisz to ty, Donalu.Ten konflikt, podobnie jak wszystkie, miał u swego podłoża spory własnościowe.Wojny nigdy nie wybuchały z abstrakcyjnych powodów.–Przeciwnie – zaprotestował Donal.– Wojny niezmiennie toczono z abstrakcyjnych powodów.Do wojen mogą podżegać ludzie w średnim wieku i starzy, ale walczą za nich młodzi.A ci potrzebują czegoś więcej niż praktycznego motywu, by dać się namówić na tragedię nad tragediami – koniec wszechświata – jaką jest umrzeć młodo.–Cóż za pokrzepiająca postawa u zawodowego żołnierza! – roześmiał się William.– To przypomina mi, że może miałbym z tobą parę spraw do omówienia.Rozumiem, że podkreślasz znaczenie wojsk lądowych w porównaniu z in-127nymi formacjami, i słyszałem, że osiągnąłeś znaczące rezultaty w ich szkoleniu.Interesuje mnie to, gdyż Ceta chce wynająć te oddziały.Jaki jest twój sekret, protektorze? Dopuszczasz obserwatorów?–Nie mam żadnego sekretu – powiedział Donal.– Może pan w każdej chwili przysłać obserwatorów naszego programu szkoleniowego, książę.Źródłem sukcesów naszych metod szkoleniowych jest odpowiedzialny za nie dowódca – mój wuj, komandor polowy łan Graeme.–A… twój wuj – powiedział William.– Nie przypuszczam, żebym mógł odkupić go od ciebie, jeśli to twój krewny.–Obawiam się, że nie – odparł Donal.–Dobrze, dobrze… tak czy inaczej, musimy porozmawiać.Na miły Bóg, wygląda na to, że moja szklanka sama się opróżniła.Czy ktoś jeszcze życzy sobie następnej?–Nie, dziękuję – oświadczyła Anea.–Ja również – odmówił Donal.–A ja poproszę – zdecydował Galt.–W takim razie chodźmy, panie marszałku – zwrócił się William do Gal-ta.– Sami znajdziemy drogę do baru.Ruszyli razem przez pokój, a Donal i Anea zostali sami.–Nie zmieniłaś więc zdania na mój temat? – odezwał się Donal.–Nie.–Oto cała bezstronność Wybranki z Kultis – powiedział ironicznie.–Nie jestem superczłowiekiem, wiesz o tym! – rozgniewała się jak dawniej.– Nie – mówiła już spokojniej – są prawdopodobnie miliony równie złych ludzi… albo gorszych… ale ty masz szczególny dar.I jesteś samolubem.A tego nie mogę ci wybaczyć.–William wypaczył twój punkt widzenia – stwierdził.–On przynajmniej nie ukrywa, jakim jest człowiekiem!–Dlaczego zawsze należy uważać na cnotę szczere przyznawanie się do wad? – zdziwił się Donal.– Poza tym, mylisz się.William – ściszył głos – robi z siebie diabła, abyś nie zauważyła, jaki jest naprawdę.Ci, którzy mają z nim do czynienia, stwierdzają, że jest zły, i myślą, że zgłębili jego charakter.–0? – Jej ton był pogardliwy.– Jakie są więc te głębie?–Jesteś blisko niego i nie dostrzegasz tego, co wyraźnie widać z pewnego dystansu.On żyje jak mnich; nie czerpie żadnych osobistych korzyści z tego, co robi – z długich godzin pracy.I nie dba o to, co o nim myślą.–Nie bardziej niż ty.128–Ja? – zaskoczony ładunkiem prawdy zawartym w tym zarzucie, zdołał jednak zaprotestować.– Zależy mi na opinii niektórych ludzi.–Na przykład? – spytała.–Na przykład – odpowiedział – na twojej.Choć nie wiem dlaczego.Już miała coś powiedzieć i niecierpliwie czekała, aż Donal skończy, ale zawahała się, patrząc na niego rozszerzonymi ze zdumienia oczami.–Och – żachnęła się – nie próbuj mi tego wmówić!–Nie mam pojęcia, dlaczego w ogóle próbuje ci cokolwiek powiedzieć – odparował w nagłym przypływie goryczy i odszedł, zostawiając ją samą.Opuścił przyjęcie i wrócił do swojego pokoju, gdzie pogrążył się w pracy, która zatrzymała go przy biurku do wczesnych godzin rannych.Nawet kiedy w końcu położył się, nie spał dobrze – co złożył na karb wypitych drinków.Jego umysł mógł zbadać tę wymówkę… ale nie pozwolił mu na to.Protektor III–…typowy impas – powiedział William, książę Cety.– Nalej sobie jeszcze mozelskiego.–Dziękuję, nie – odparł Donal.Konferencja odbywała się już drugi tydzień i Donal przyjął zaproszenie Williama na lunch w jego apartamencie po porannym posiedzeniu.Ryba była znakomita, wino importowane… a Donal zaciekawiony, chociaż jak do tej pory nie rozmawiali o niczym ważnym [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • centka.pev.pl
  •