[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Zaprojektowałam go, a Scargill zlecił wykonaniejubilerowi w Genui.- Jesteś niezwykle utalentowana, cara - stwierdził.Podniosła na niegowzrok i nie opierała się, kiedy delikatnie przyciągnął ją do siebie i pocałował wusta.* * *Kiedy hrabia przechadzał się samotnie po ogrodach, przyznał się przedsobą, że zaczyna planować powrót Cassandry do swojego łoża równie pieczo-łowicie, jak swego czasu planował jej porwanie z Anglii.Jego ciało domagałosię jej coraz bardziej i nie był w stanie nic na to poradzić.Zmarszczył czoło, gdyż jego myśli utknęły w martwym punkcie.Udałomu się odrzucić pierwszy pomysł, żeby jej po prostu oznajmić, że dość czasujuż minęło i ślub powinien odbyć się wkrótce, koniec kropka.W ciągu ostat-nich miesięcy nabrała do niego zaufania i wiedział, że potrzebowała przyjaz-nego towarzystwa, które jej zapewniał.Wiedział jednak również, że ich zwią-zek nie mógł w nieskończoność trwać w tym stanie zawieszenia, na który terazsię godził.Przez kilka ostatnich tygodni coraz trudniej mu przychodziło prze-bywanie z nią w jednym pokoju, gdyż jego pragnienie się nasilało i coraz trud-niej było je utrzymać w ryzach.SR Podniósł wzrok i zobaczył, że zbliża się do niego Liepolo, jego zarządcawinnicy.Zmusił się do powitalnego uśmiechu.- Wszystko w porządku, Liepolo?- Si, panie.Marrina powiedziała, że mogę pana tutaj znalezć.Pan wyba-czy, ale chciałem poinformować, że winogrona, które sprowadził pan z Francji,dotarły bezpiecznie.- To doskonale, Liepolo.- Chociaż w tym momencie mało go obchodziło,czy z tych przeklętych owoców będzie wino, czy ocet winny, udało mu sięudać zainteresowanie i odpowiednio skomentować czynione przez Liepola pla-ny.- Wino!- Tak, panie? - zapytał Liepolo, patrząc na hrabiego ze zdziwieniem.Hrabia wyszczerzył zęby w szerokim uśmiechu i poklepał Liepola poprzygarbionym ramieniu.- Wybacz, przyjacielu, ale muszę cię teraz opuścić.Odwrócił się i odszedł szybkim krokiem, pozostawiając na miejscu zdez-orientowanego zarządcę.* * *Hrabia zastał Cassie przed toaletką, gdzie przebrana już do obiadu w wie-czorową suknię, zajęta była szczotkowaniem włosów.- A może zjemy dziś obiad tutaj, na balkonie?Przekrzywiła głowę i się uśmiechnęła.- Jak sobie życzysz, milordzie.Caesare zdecydował, że jednak dziś z na-mi nie zje?Hrabia pominął milczeniem liścik, który naprędce napisał do brata, pro-sząc o przełożenie wizyty.- Musiał nagle zmienić plany, jak rozumiem.SR Cassie odłożyła szczotkę.- W takim razie, jeśli nie musimy dziś zabawiać gości, dam sobie spokójz tymi spinkami.Hrabia, skinieniem głowy odesławszy Marrinę, która podała obiad, skupiłcałą uwagę na Cassie.Prowadził z nią swobodną pogawędkę i pilnował, żebyjej kieliszek nie pozostawał pusty, dolewając lekkiego wina o owocowym aro-macie, prosto z winnic Parese.- Czyż ten księżyc w pełni nie jest czarujący, Cassandro?- Zaiste, milordzie - zgodziła się, zadzierając głowę.Noc była bezchmur-na i niezliczone gwiazdozbiory świeciły jasno na czarnym niebie.- Przypomina mi to niektóre nasze wieczory na pokładzie  Cassandry".- Ale obiady tutaj są znacznie smaczniejsze - spojrzała na niego znacząco,jakby chciała zakończyć temat.- A ja myślałem, że smakuje ci przyrządzana przez Artura ośmiornica -kontynuował jak gdyby nigdy nic, ponownie napełniając jej kieliszek.- Ośmiornica! - Z trudem przełknęła ślinę i podejrzliwie spojrzała naowoce morza na talerzu.- Jesteś niepoprawnym żartownisiem, milordzie - po-wiedziała, zaciskając wargi.- Napij się wina, Cassandro, żeby zatrzeć ten smak.Gdy Marrina wróciła, żeby posprzątać ze stołu, Cassie siedziała obokhrabiego na kanapie z zarumienionymi policzkami i błyszczącymi oczami.Czyniła mu wymówki roześmianym głosem:- Doprawdy, milordzie, twoje odczytanie sonetów Szekspira pozostawiawiele do życzenia.Powinieneś być bardziej dramatyczny w swoich inter-pretacjach!- Cierpliwości, moja pani, najpierw się trzeba oswoić z wyszukaną po-etycką frazą.Jeszcze wina?SR Zachichotała i podstawiła mu pusty kieliszek.- Zauważam, że twoje wino Parese z każdym łykiem smakuje mi corazbardziej.Nalał jej jeszcze jeden kieliszek, zanim odłożył oprawiony w czerwonąskórę tom i odwrócił się do niej twarzą.Po raz pierwszy od dawna zobaczyła w jego oczach znajomy wyraz.Kie-dy musnął palcami jej policzek, zorientowała się, że jego oczy wyrażają pożą-danie.- Myślę, milordzie - powiedziała powoli - że próbujesz mnie upić [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • centka.pev.pl
  •